lecz nie udało ci się zabić jego samego.
A to on od początku pierwszym celem twoim był,
jednak Dumbledore do jedynej rodziny go zbył*.
Pozostała mu w kształcie błyskawicy blizna,
poprzez którą wielki ich świat czarodziejów go zna.
Ty zaś stałeś się mniej niż najokropniejszą zjawą,
a śmierciorzercy uciekli drogą żwawą.
Kiedy już do szkoły w Hogwarcie przyszedł Harry,
ty chciałeś okraść kamienia filozofów czary.
Jednak on znów pokrzyżował twoje niecne plany,
i ty po raz kolejny goiłeś wielkie rany.
A rok później posłużyłeś się złym bazyliszkiem,
oraz Tomie Riddle** też dziennikiem i nazwiskiem.
Porwałeś smutną Ginny do Komnaty Tajemnic,
ale Harry ją uratował, a ty nie miałeś nic.
Powstałeś w czasie Turnieju Trójmagicznego,
i w tę noc zabiłeś Cedrika Diggorego.
Potter ledwo ci uciekł i wziąwszy jego ciało,
wraz ze świstoklikiem wrócił cało.
Ujawniłeś się dopiero w następnym roku,
ale nie wszyscy czarodzieje byli w szoku.
Dumbledore jako jedyny im to przepowiedział,
zaś minister Knot udawał, że o tym nic nie wiedział.
Znieważył tym cię i w planach przeszkodził tobie,
więc kazałeś go zabić pewnej młodej osobie.
Lecz dyrektor Hogwartu się o tym dowiedział,
i o twoich horkusach Potterowi powiedział.
Zamieściłeś je w ważnych dla ciebie przedmiotach,
oraz nawet w Roweny Ravenclaw klejnotach.
Horkusy zniszczy mógł jedynie Gryffindora miecz,
ty chciałeś cząstkę duszy umieścić i w tą rzecz.
Wróg Navilley'owi zabić Nagini nakazał,
który to spełnił i nawet o życie nie zważał.
Nie pojmowałeś magii miłości i oddania,
bo twój tempy umysł tego zrozumieć zabraniał.
Harry nie raz stawić ci czoło niestety musiał,
przed tobą, który u innych ogromny postrach siał.
W bitwie o Hogwart przegrałeś najwyższą cenę,
już jako żywy nie wkroczysz na sławy arenę.
Genialne! Twoja twórczość nie zna granic! Po prostu dziwie sie jak mozna znaleźć tyle pasujacych do siebie rymów. Chylę czoło i składam wyrazy szacunku. Moim obowiązkiem wrecz jest postawic ci W.