Redaktor Naczelny:
Krnabrny
Redaktorzy:
Nedelle
Shanti Black
CoSieDzieje
Nieoryginalna
Syriusz32
Aneta02
Takoizu
Sam Quest
Korektor:
losiek13
Oprawa graficzna:
Elizabeth_
PaulaSmith
2. Archiwalni
3. Pod Lupą
4. Nowinki ze świata Fan Fiction
5. Podsumowanie newsów
6. Mistrzowie galerii
7. Podsumowanie wydarzeń
8. Sentymentalne brednie
9. Wywiad z Anastazją Schubert
10. Bitwa na forum
11. Szeptanki z SB
12. Nawiasem mówiąc
13. Humor z SB
14. Konkursy
15. Pozdrowienia i ogłoszenia
16. Podsumowanie konkursów z poprzedniego numeru
Jak wygląda dziś nasza rzeczywistość? Pandemia, to imię pierwszej damy współczesnych mediów. Jednymi rządzi strach, inni czują się oszukiwani i nie wierzą, wietrząc wszechobecną propagandę. Pod pewnymi względami przypomina to sytuację świata czarodziejów podczas akcji "Zakonu Feniksa" i stosunek magicznej społeczności do powrotu Voldemorta. Dlaczego zaczynamy od poruszenia tak smutnej struny? Ano dlatego, że temat tego numeru, na pierwszy rzut oka, też nie napawa optymizmem. To wydanie Proroka Niecodziennego poświęciliśmy wszystkim tym kotom, których sierść mieni się czernią niczym smoła. Zwierzęta owiane złą sławą, kojarzone z pechem, a jednocześnie... tak magiczne.
Z drugiej strony, może uda nam się odczynić zły urok, jaki w świadomości wielu ciąży nad tymi stworzeniami? W serii o młodym czarodzieju nie pojawiło się zbyt wiele czarnych kotów, jednak fuchę zwiastuna wszystkich nieszczęść przejął Ponurak. A zatem, nie ma co się bać i pluć przez lewe ramię, głowa do góry i do czytania Proroka marsz! Raz, dwa, trzy!
~ Krnabrny z Wielkiej Litery
Mruczki - od ogółu do szczegółu
Koty z pewnością są jednymi z bardziej lubianych zwierząt domowych. Jednakże wielu właścicieli kotów jednogłośnie stwierdzi, iż są to zwierzęta dość wyjątkowe. Zawsze chodzą własnymi drogami i to one muszą zdecydować, że chcą być głaskane, inaczej na ludzkiej skórze mogą pojawić się głębokie ślady pazurów czy nawet zębów. Nie sposób nie wspomnieć tutaj także o przesądach związanych z tymi uroczymi mruczkami. Kot kładący się na jakąś część ciała człowieka, jak brzuch czy plecy, wyczuwa chorobę? A może czarny sierściuch przynosi pecha? W każdym przesądzie jest ziarnko prawdy, ale sprawdźmy co na temat kotów napisała Anciol.
Cały artykuł jest bardzo estetyczny. Każda z poszczególnych części tekstu jest wyróżniona i nie zlewają się one w całość. To zdecydowanie przemawia na jego korzyść, gdyż czyta się go bez większych problemów. Ponadto kompozycji dodają uroku zdjęcia kotów, które (pomimo tego, że artykuł jest na stronie od 7 lat) nadal są zalinkowane i nie wyświetlają się żadne errory.
Bardzo dobrym posunięciem autorki był krótki historyczny wstęp, poruszający temat kota w starożytnych wierzeniach. Nie będę zdradzać w jakich, sami się przekonajcie, czytając artykuł, bo naprawdę warto.
Koty znane nam z serii książek o przygodach Harry'ego również znalazły swoje miejsce na łamach tego krótkiego tekstu (a jakże!). Anciol zaserwowała czytelnikowi krótki, ale rzetelny opis kilku najważniejszych mruczących sierściuchów. Dodatkowym atutem jest wplecenie ciekawostek odnośnie powiązań postaci z kotami (nagroda dla tego, kto zgadnie, przy której ciekawostce zakręciła mi się łza w oku). Ponadto w tekście zaznaczone są nie tylko informacje odnoście uniwersum Harry'ego Pottera, ale także nawiązania do innych książek.
Cóż mogę więcej napisać. Artykuł jest bardzo dobry i jak na swój wiek wygląda świetnie, zdjęcia nie poznikały, tekst jest wyjustowany, czytelny i kolorowy. A jego największym plusem jest to, iż traktuje o tych milutkich, puszystych stworzonkach. Na pewno nie zmarnujecie ani minuty podczas czytania go.
~ Shanti Black
Gdzie trzech się bije, wygrywa czarny kot
Wakacje były czasem pod znakiem najnowszego wydarzenia na naszej stronie - Wielkiej Wojny Fan Fiction. Populacja pisarzy zwiększa się! W szranki stanęło trzynastu dzielnych rycerzy, ale czarny kot... Przepraszam! Czarny koń pierwszej edycji jest tylko jeden - w tym numerze pod lupę weźmiemy Syriusza32.
Gryfon sam przyznaje, że już pierwszy etap dał mu się we znaki. Przede wszystkim trafił do trzyosobowej grupy z Klaudią Lind, której nieco się obawiał. Ponadto czekało go napisanie obyczaju, który już ostrzył na niego swoje pazury. Syriusz przyznaje, że trzykrotnie zmieniał fabułę, zanim ostateczna wersja dotarła na pole bitwy. Polskie Ministerstwo, do którego dostać się można poprzez pewną znaną sieć sklepów i szary obywatel jako główny bohater, przypadły oceniającym do gustu. Jury jednogłośnie oceniło historię za najlepszą z całej trójki. Zatem pierwsza potyczka zakończyła się wygraną Gryfona, a dzięki fickowi "Zdania są podzielone" dostał przepustkę do kolejnej rundy.
Drugi etap był dla naszego kocura najgorszym ze wszystkich. Przestroga dla wszystkich - uwaga, karma wraca (a taki tytuł nosił obyczaj Klaudii Lind, cóż za ironia!). Wymagania, które sam zaproponował - stały się wymaganiami, które musiał spełnić w swojej pracy. Napisanie kryminału ze Zgredkiem okazało się być mityczną strzałą w kolano, która mogła przeszkodzić w dalszym byciu pisarzem przygód. Tym razem nasz zwycięzca nie miał problemów z limitem słów - bowiem nie miał pomysłu na to, jak ugryźć temat. Ku jego zdziwieniu, opowieść o kradzieży sprzedała się prawie tak dobrze jak ta o sowach w Ministerstwie. Różnica w punktach pięknie obrazowała zaciętą walkę pomiędzy rycerzami, jednak i z niej Syriusz32 wyszedł na tarczy za pomocą "Ceny posłuszeństwa". Gdyby jednak miał taką możliwość, oddałby głos na Sam Quest, bo uważał, że pokonał ją jedynie opisami, a ona miała lepszy pomysł, dodatkowo humor i akcję.
Trzecią pracę Gryfon pisał już z dokładnym pomysłem. Bazując na uwagach z pierwszego etapu, wprowadził poprawki. Uważa jednak, że zamiast obyczaju napisał skróconą przygodówkę. Jak zwykle kot spadł na cztery łapy, bo przymrużono na ten fakt ślepia. Czy słusznie? Pozostawiam to waszej ocenie. Syriusz32 przyznaje, że pisząc ostatnią, finałową pracę cieszył się, że za horyzontem majaczyło zakończenie wyczerpującej serii bitew.
Jak Gryfon wspomina serię potyczek na pióro? "Mógłbym podsumować to tak, że denerwował mnie limit słów, byłem zestresowany przez małą ilość czasu i załamywałem się małą ilością pomysłów. Ale świetna zabawa, każdemu polecam. No i mam książkę! A pomyśleć, że chciałem zdobyć gwarantowane punkty dla domu za pierwszy etap. Wniosek nasuwa się jeden - zdobywajcie punkty dla domu, a może mile się zaskoczycie!". Zatem można śmiało wysnuć teorię, że warto podejmować ryzyko, bo na końcu naszej drogi może nas czekać miseczka pełna mleka!
Przy okazji, cichutko, na marginesie - chociaż opinie Syriusz32 czytał i zapamiętywał rady, żadna nie wyryła mu się w pamięci jak ta, którą zaserwował mu losiek13 w korekcie XXV numeru Proroka. Brzmiała mniej więcej tak: "Jak walniesz jeszcze raz taką ścianę tekstu, to cię znajdę!" Miau!
~ Nedelle
Tłumaczenie z pazurem
Kochani, mamy nowego kociaka w dziale fan fiction! O kim mówię? Nie inaczej - "Nowinki" poświęcone będą Nicramowi_93, który postanowił wdrapać się pazurkami w świat opowiadań tłumaczeniem Courage Rising autorstwa merlynthegreya.
"Rozkwit odwagi" to historia znana nam wszystkim, bo to dzieje Pottera z trzeciej części sagi o Chłopcu, który przeżył. Niech was to nie zwiedzie, gdyż merlynthegrey postanowił opisać je po swojemu, dodając własne wydarzenia i zmieniając ciut fabułę. Wszystko po to, by ostatecznie Harry podarował serce pannie Granger. Seria powstała dla tych, którzy mają ochotę przeczytać opowieści o Potterze jeszcze raz, tym razem ze zmienionymi lekko wątkami pobocznymi i doprawioną dla smaku Harmione.
Tłumaczenie, które serwuje nam Nicram_93, to fan fiction bardzo przyjemne w odbiorze. Rozdziały mają długość nie za krótką i nie za długą, tak jak piosenka mrugającego kotka. Dotychczas pojawiło się dwadzieścia części opowiadania w oryginale, lecz prawdopodobnie nie jest to ich ostateczna liczba. Zatem polecam "Rozkwit odwagi" każdemu, kto przepada za dłuższymi dystansami czytelniczymi.
Fani "Rozkwitu odwagi" mogą spać spokojnie lub ostrzyć pazurki - Nicram_93 planuje przetłumaczyć inny fan fick merlynthegreya, który jak wspomina, był inspiracją do wzięcia na warsztat właśnie "Courage Rising". Gryfon przystąpi do pracy, gdy tylko dostanie zielone światło od autora - ponoć nanoszone będą poprawki. Niemniej, tym razem zmieniona będzie opowieść z ostatniej części, czyli "Insygniów Śmierci". Ponadto w głowie Nicrama_93 krystalizuje się pomysł na jego autorskie dzieło. Trzymamy łapki, znaczy się, kciuki!
Jeśli macie dość kuwety codzienności, życie was omija i okazuje się, że jednak miseczka z mlekiem potrafi być do połowy pusta - to znak, że przyda się wam szczypta magicznego świata. Do takiego zaprasza was Nicram_93 wraz z merlynthegreyem. Ta wybuchowa mieszanka kanonu i wyobraźni autora "Courage Rising", przetłumaczona na polski, na pewno poprawi wam humor!
~ Nedelle
Gdy nowości jest tak mało, że dostajesz kociokwiku
Jak wszyscy zdążyliśmy zauważyć, rok 2020 nie jest dla nas łaskawy pod żadnym względem. W związku z epidemią Covid-19 w magicznym świecie również dzieje się o wiele mniej niż powinno. Chciałabym tutaj nadmienić, iż w sierpniu świat opłynęła wiadomość, że Robert Pattinson został zakażony.
Wracając, do trochę świeższych newsowych nowinek, co proste nie jest, bo ich liczba jest ograniczona, spróbujmy skoncentrować się na tym, co następuje.
We wrześniu postanowiono powrócić do kręcenia filmu Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć 3, biorąc pod uwagę sytuację jest to dobra informacja. Niestety, Johny Depp, odtwórca roli Gellerta Grindelwalda pożegnał się z produkcją. Ma to ścisły związek z oskarżeniem o znęcanie się nad żoną i przegranym przez niego procesem sądowym w lipcu tego roku. Trudno dziwić się takiej decyzji. Pojawiły się pogłoski, że Deppa zastąpi Mads Mikkelsen znany m.in. z roli w Doktorze Strange'u
To nie jedyna smutna wiadomość. W związku z pandemią Covid-19 Warner Bros. Studio Tour London - The Making of Harry Potter zostało zamknięte do odwołania. Wszystkie bilety zakupione przez klientów mogą zostać zwrócone.
Natomiast jedną z milszych informacji jest fakt, iż Daniel Radcliffe wystawił na aukcję charytatywną złoty bilet do pociągu Hogwart Express ze swoim podpisem. Aukcja została zorganizowana na rzecz hospicjum Ashgate, które w związku z aktualną sytuacją swoje straty wyceniło na 2 miliony funtów.
Niestety, większość napływających informacji ma ścisły związek z drugą falą Covid-19 i w większości nie są to pozytywne wieści. Wiele przedsięwzięć po raz kolejny zostaje zablokowanych i zamrożonych poprzez wprowadzanie drugiego lockdownu. Jednakże aby rozweselić trochę atmosferę, Tom Felton postanowił zorganizować wirtualną imprezę. Wydarzenie zaplanowane zostało na 14 listopada i mają na nie zostać sprzedane wirtualne bilety, z których część zysku zostanie przekazana na The Liv Project - fundację walczącą z samobójstwami.
Kończymy te okrojone informacje. Mamy nadzieję, że nie chorujecie na Sami-Wiecie-Co, a jeśli tak, to przesyłamy ciepełko i dużo zdrowia. Nie chorujcie, nie ma sensu!
Dziękuję za uwagę, Shanti Black
~ Shanti Black
Pokaz farbowanej magii
Po krótkim namyśle stwierdziłem, że kociaki - zwłaszcza czarne, stanowczo kojarzą mi się z pokazami magicznymi. Pasuje mi do nich cylinder, a ich futro często przypomina surdut, jakiego nie powstydziłby się żaden angielski gentleman (nawet tej klasy co Gilderoy Lockhart!). Dlaczego o tym wspominam? Powód jest prosty - osobie, której poświęcimy ten artykuł, również nie brakuje elegancji, a w jej zdolnościach plastycznych tkwi prawdziwie czarodziejski urok. Przed wami artystka, której dane było stanąć po obu stronach barykady - sama zmagała się z wyzwaniami turnieju fanart, a następnie oceniała prace kolejnych śmiałków. Oto jedyna w swoim rodzaju monciakund!
Krnabrny: Brałaś udział w pierwszym turnieju fan art, z kolei w drugim zasiadałaś w jury. Czy te dwie role da się ze sobą porównać? Jak się czułaś w jednej i drugiej, w której lepiej?
monciakund: Hmm, wydaję mi się, że jedynym elementem wspólnym jest sam Turniej. Jako uczestnik musiałam dostosowywać się do wymogów (które nie zawsze szły mi na rękę) oraz znaleźć czas i motywację na wykonanie pracy. Jako juror moim jedynym zmartwieniem było wyrobienie się w terminie z oceną, co nie było już tak dużym wyzwaniem. Dlatego, po zastanowieniu, czułam się lepiej w drugiej roli. Brak stresu czy możliwość wymyślania wymogów dla uczestników to doskonała okazja na spojrzenie na Turniej z drugiej strony.
Krnabrny:Właśnie turniejowe wymogi - traktujesz je w kategoriach ograniczenia, czy są dla ciebie pomocne? Jak do nich podchodzisz?
monciakund: To na pewno zależy od poszczególnych wymogów. Osobiście często podchodzę do podanych wymagań nieszablonowo, co później kosztuje (a raczej kosztowało, bo turniej już za mną) mnie nieprzespane noce i rozmyślanie, czy oceniający zrozumieją, co chciałam im przekazać.
Krnabrny: Wolisz odwzorowywać sceny lub postacie z książki czy kierować się motywami z własnej wyobraźni, połączonymi z elementami świata Harry'ego Pottera?
monciakund: Zdecydowanie z wyobraźni, chociaż czasem czerpię inspiracje z filmów czy wcześniej zobaczonych fan artów. Tworzenia postaci unikam jak ognia, jakoś nigdy nie nauczyłam się rysować ludzi. O wiele większą przyjemność sprawia mi odwzorowywanie krajobrazów czy budynków z magicznego świata, szczególnie w trójwymiarowej postaci.
Krnabrny: Jaki znany obraz, twoim zdaniem, powinien zawisnąć w Hogwarcie i dlaczego?
monciakund: Po długich (bardzo długich) rozmyślaniach zawiesiłabym w Hogwarcie "Czerwony Kwadrat" Malewicza. Niech się uczniowie zastanawiają o co chodzi, a co!
Krnabrny: Możesz wybrać jakiś obraz, który wisi w Hogwarcie i co w nim zmienić - dodać, usunąć, przemalować, skarykaturować. Które ramy wybierasz i jak zmieniasz wnętrze tego płótna?
monciakund: Wydaję mi się, że w Hogwarcie wisiały same "stare" obrazy, więc przydałaby się nutka nowoczesności. Dlatego też przemalowałabym dowolny hogwarcki obraz (może być nawet Gruba Dama) na jego kubistyczny odpowiednik.
Krnabrny: Jak zachęciłabyś użytkowników do zaglądania w galerię i komentowania fanartów? Możesz prosić, grozić, obiecywać gruszki na wierzbie bijącej.
monciakund: Wchodźcie i komentujcie, by sprawić przyjemność autorowi (to tyczy się nie tylko fan artów, ale i innych materiałów na stronie!). Dla Was będzie to kilka minut, podczas gdy wykonawca pracy poświęcił kilka godzin, czy nawet dni. No i punkty! Za komentarz dostajecie punkty na konto, a punkty życiem.
Krnabrny: Wolisz tworzyć w kolorze czy w czarno-białym anturażu?
monciakund: W czarno-białym z ewentualnym dodatkiem jednego koloru. Jestem zwolenniczką minimalizmu.
Krnabrny: Co jest charakterystyczne w stylu, w którym tworzysz swoje fanarty?
monciakund: Charakterystycznego? Chyba nic, a przynajmniej ja niczego nie dostrzegam.
~ Krnabrny
HPnet metaforą metafory metafory bez ostatniej metafory
Przed napisaniem tego tekstu spytałem sam siebie, co się wydarzyło na stronie przez ostatnie miesiące. Przemyślałem odpowiedź i stwierdziłem, że mogę zapadać już w sen zimowy (w końcu zaraz święta, o, jaka piękna i dłuuga reklama Apartuuuuu*). W drodze do gawry przypomniałem sobie, że XXV numer Proroka wyszedł w lipcu, my mamy obfitujący w wydarzenia listopad, a po drodze był jeszcze sierpień. I tak oto przed wami najnowsze Podsumowanie Wydarzeń!
Zacznijmy od naprawdę zaskakującej nowiny. Harry Potter się urodził! Co prawda dawno temu, ale z tej okazji, jak co roku, administracja (włącznie z Only będącą adminem już od trzech tygodni) zorganizowała nam liczne atrakcje. Eksplodujący dureń (czyt. losiek13), bingo (nie jedyne przez ostatnie cztery miesiące!) i butelka. Skupmy się zwłaszcza na tej ostatniej propozycji, bo na jej potrzeby stworzony bardzo ciekawe dzieło:
Co prawda nie mam zielonego pojęcia, co jest napisane na tym obrazku, ale jego autor przedstawił tu podobno Syriusza32, jako najlepszego SA wszechczasów. Czy to mogła być wróżba? Jeżeli tak to w miarę się sprawdza - wróżbita-rysownik Syriusz napisał potem jeszcze, że wkroczy do redakcji bez okresu próbnego, potem będzie SA, a na koniec to miliard nowych użytkowników dziennie. Znaczy, to ostatnie obiecałem ja w zeszłym roku, ale nikt nie musi o tym pamiętać. Zresztą, jak coś się nie sprawdzi, to mówi się trudno i przechodzi do kolejnych butelkowych zadań. "Witaj Harry, James to nie twuj stary." - taki list miał trafić do Pottera w 40 urodziny. Prawda, że uroczy? The best of butelka znajdziecie pod tym linkiem.
Przed urodzinami Poty był turniej, ale to było prawie 40 lat po jego narodzinach, a z naszej perspektywy całe wieki temu... Jest to w pełni logiczne i dlatego informacja o Wielkiej Wojnie FanFiction jest tu, a nie przed Potą**. Naprawdę nie wiem, jak mam to streścić do jednego akapitu. Trzynastu HPnetowych pisarzy stanęło w szranki, by walczyć o wydanie "Kamienia Filozoficznego" w barwach wybranego przez siebie domu. To była prawdziwa trzytygodniowa wojna - romanse, horrory, zdrady... Wróć, nie ma takiego gatunku, zagalopowałem się. Wiersze, przygodówki i różne inne, aż do obyczajowych historii o hogwarckich obrazach. Wygrał Syriusz opowiadaniem o piratach, miłości, nieuczciwych targach - zabrakło tylko smoka, a może wypadł mi on z pamięci. Drugie miejsce trafiło do historii Shanti o Penny. Niestety, nie mam żadnych pomysłów na żart o Penny (bo co - Penny, mam na imię Penny?), ale zdecydowane była obrazem przeżywającym ciężki kryzys egzystencjonalny i mającym zaburzenia własnej samooceny. Niewątpliwie, gdyby usłyszała, że trzecie miejsce przypadło krnabrnemu, który nie przysłał pracy, zapytałaby, czy wszystko w porządku (a może to tylko ja mam w głowie piosenkę Edyty Bartosiewicz***, oh Pennyyyyy). W każdym razie - poza książką (w gryfońskich barwach) wojennym łupem padły też punkty, które przeważyły o jeszcze jednej wygranej - w 33. Pucharze Domów.
Śmieszki, heheszki, czas na smutniejszą wiadomość. Co prawda nikt nie umarł, ale frekwencja w Wakacyjnych była taka, jakby jednak gdzieś ktoś padł trupem. Przez trzy dni, raptem siedem osób zdecydowało się wziąć udział w zabawach organizowanych przez niezawodne trio: Syriusza, Anetę i Rachel Otterly. Wyrażam głębokie zasmucenie postawą np. moją, ale chciałbym napisać, że nonogramy są super. Więcej nonogramów w przyszłości! I jednocześnie mniej zamykanych przeze mnie przypadkiem okien przeglądarki! Przyrzekam, że gdyby nie to, to wziąłbym udział w zabawie.
ps. Koniecznie zajrzyjcie do Rozrywki, tam też znajdziecie rebusy od tego samego (niezmiernie utalentowanego) rebusisty!
I nie było już nikogo... Przynajmniej jeśli chodzi o jakieś inne objawy życia niż wejście na stronę i machnięcie paru słów w shoutboxie. Strona ożyła dopiero w Noc Duchów, a z martwych powstał nawet Krico (chociaż to było dzień później, ale ciiiii). Żeby nie było tak kolorowo - Rue Riddle przypomniała sobie o Halloween dopiero widząc duchy latające po stronie (nie wiem, czy dzięki nim jak ja odkryła, czym jest choroba lokomocyjna, ale na szczęście w zabawach wzięła udział). A co było do zrobienia? No to po kolei - szukanie duchów poukrywanych w różnych tematycznych miejscach na stronie (jednego pod ff nikt nie znalazł, co jest smutną prawdą o ff), konkurs na memy (ten od Anastazji był zacny, pozakonkursowy monciaka również) no i drugie bingo. Działanie czatu podczas jego trwania było na 200% metaforą stanu polskich sportów drużynowych, a one pokazują stan państ... A sami zresztą wiecie czego.
Żeby było trochę radośniej - nie dość, że ożyła połowa butelkowego shippu Kricropka, to bingo udało się rozegrać na kurniku, punkty zostały rozdane i wszyscy byli szczęśliwi. Potem nadeszła wstrząsająca wiadomość o odejściu z redakcji Pauli i Lilyatte. Kto będzie robił Proroka i te wszystkie atrakcje w Hogwarcie? (Ja wiem, wy też wiecie, ale dla ciągłości tekstu udawajmy, że jednak nie.) Na tę zagadkę odpowiedział dopiero nabór do redakcji (o którym na nasze potrzeby jeszcze nie wiecie). Świat będzie dziwny bez dziewczyn w smerfnym kolorze. Mam nadzieję, że nie dosięgnie ich klątwa post-admina i nie znikną z HPnetowej orbity. Wielkie, serdeczne dzięki dla nich za cały trud włożony w pchanie tej wielkiej metafory życia do przodu! Rzecz jasna, również dla Livki, która gdzieś wyparowała. Nawet nie wiecie w jakim byłem szoku, gdy zobaczyłem, że była Gryfonką.
Dobra, możecie już oficjalnie wiedzieć - adminem na okresie próbnym został Syriusz32! Nie dość, że ten konkretny kandydat wszystkim pasuje, to nikt nie kazał przerywać liczenia. Wniosek? HPnet to najdoskonalsza nie-demokracja świata. Ale wracając - swoje adminowanie nasz nowy admin przewidział z kilkugodzinnym wyprzedzeniem, tak samo jak ogłoszenie wyników. Coś jednak jest w tym jego jasnowidztwie, o którym pisałem na początku tekstu. Co więcej, jeżeli Syriuszowi panel będzie wciąż działał sprawnie, to może on zrobić wielką karierę, jako jedyny admin nieparzący herbaty w oczekiwaniu na wręczenie kilku punktów. Wielka oszczędność czasu i dobry omen na przyszłość!
Syriuszowi rzecz jasna gratulujemy, a tymczasem podsumowanie zbliża się do końca. Jeszcze tylko wzmianka o dwóch pucharach - 33. wygranym przez Anetę i Syriusza oraz 34., w którym błyszczały (a w końcu i go wygrały) Anastazja i Samica. Mogę w końcu wędrować do mojej gawry!
* - jak nie widzieliście, to polecam
** - Nior, nie dziel się prawdą w komentarzach
*** - "Jenny"
~ CoSieDzieje
Pozdrowienia znad przepaści!
Mamy luty 2015. Dobra zmiana jeszcze przed nami, strona tętni życiem, Barlom zasiada w redakcji, a zaszczytne, ostatnie miejsce w Pucharze, notorycznie zamiast Ślizgonów, zajmują Puchoni. Pogody nie pamiętam, bo i tak nie wyglądałam przez okno, przyklejona do ekranu komputera i czynnie uczestnicząca w imprezie o nazwie "9 urodziny strony". Mam 13 lat (tym razem serio!) i cieszę się gimnazjalnym życiem, którego nie doświadczy już dzisiejsza młodzież. Wybaczcie autotematyzm i gderanie godne starej baby, ale tym razem jest to w pełni na miejscu, bo też odgrywam swoją rolę w tej historii sprzed lat. Ale po kolei. "Wiecie, że cielę żyrafy, jak się rodzi, to spada z wysokości 1,5m? A jak Żyrafa stoi nad przepaścią to klops (z tej małej żyrafki)?"
Taką wiadomość 11 lutego 2015 roku, o godzinie 12:52:14, postanowiła zamieścić w Shoutboksie ulka_black_potter i z perspektywy czasu śmiało możemy powiedzieć, że była to chwila przełomowa w dziejach HPneta, a przynajmniej w życiu jednej z jego użytkowniczek, której los zmienił się już na zawsze. Fuerte mogła zlać tę druzgocącą wypowiedź ("ulka, jesteś już po sesji?"), ale serce pewnej, 14 letniej wtedy, miłośniczki zwierząt nie mogło zaakceptować takiego stanu rzeczy. "Ale żyrafy raczej nie stoją nad przepaścią, kiedy rodzą", zauważyła bystrze, jak już pewnie zgadliście albo pamiętacie, monciakund, wielbicielka stworzeń wszelakich tak wielka, że dostałam od niej warna za rzekome obrażanie własnego czworonoga. Najwidoczniej własna matka monci nie znała jej jeszcze wtedy od tej strony, bo zdziwiła ją ta troska wyrodniejszej z córek, której personalia już znacie. "Lubię małe żyrafki", napisała na usprawiedliwienie łamiącym się głosem (klawiszem?) dziewczyna i w ten sposób pół HPneta zaczęło lobbować na rzecz bezpiecznego porodu tych długoszyjnych ssaków.
Powstały niezliczone teorie na temat tego, jak właściwie może przebiegać przyjście na świat małego żyrafiątka, spośród których przywołam kilka:
1. Co, jeśli gniazdo, które żyrafy wiją dla swoich potomków, się osunie i stworzy się tam przepaść? (ulka)
2. Co, gdyby matka została w czasie porodu zepchnięta przez słonia i wylądowała na zad? (gne)
3. Co, gdyby ten słoń przez przypadek wessał młode? (również gne i kontynuacja jej wspaniałej myśli)
Wątek rozciągliwości słoniowej trąby jest tak cudownie rozwinięty, że pozwolę sobie umieścić screena dla potomnych:
Temat żyraf i nierozwikłanej zagadki ich narodzin (najwidoczniej w 2015 nie umieliśmy używać jeszcze Google; uczcie się na naszych błędach, wtedy nie byłoby tego wszystkiego) szybko zalał butelkę, forum, Shoutboksa. Lapa15 opisywała porody, ja rysowałam żyrafy w przepaści, a wkrótce musiałam przekonywać ulkę, że jest w błędzie, co do kwestii przychodzenia na świat tych afrykańskich ssaków parzystokopytnych. "Mamy-żyrafki nie rodzą swoich dzieci-żyrafek w przepaść. Mamy-żyrafki troszczą się o swoje dzieci" - napisałam z niekrytą dozą dziecięcej naiwności, jednak ulka nie dała się przekonać; w międzyczasie gne wyszła z nową teorią okołoporodową, która zakładała narodziny w ruchomych piaskach (nie pytajcie). Przygotowując się do tego artykułu, postanowiłam zbadać, kto był pierwszą osobą, która postawiła znak równości, utożsamiający tego długoszyjnego ssaka z monciakund. Relacje świadków są niejasne, pamięć ludzka ulotna, dowody jasno wskazują jednak, że przydomek żyrafy adminka zawdzięcza w dużej części... Anie_Black. A dokładniej jej butelkowemu zadaniu, w którym Ana kazała młodszej koleżance przyznać się na Shoutboksie do wstydliwej tajemnicy, jaką jest bycie żyrafą urodzoną w rowie właśnie. Faktu tego o dziwo nie zakwestionował upojony urodzinowym szaleństwem tłum, na dodatek logicznie wydawało się to tłumaczyć krzywe nogi monci, co ona sama zasugerowała przy wszystkich. Szybko podłapała to ulka, czego odzwierciedlenie widzimy w jednym z wierszy jej autorstwa, które zwyczajowo powstają na stronie w okresie urodzinowym: "Patrzysz i krzyczysz: Biegnie żyrafa. / Nie zdajesz sobie sprawy, że to moncia niczym szafa. / Nie mówię, że gruba, ale wysoka. / Wysoko jak wieża Eifla. Koniec, nie ma rymów bo jest późno, Amen".
Topos, z łaciny locus communis, to powtarzający się motyw, występujący w danej kulturze, wskazujący na jego jedność i wspólne dziedzictwo kulturowe. My mamy żyrafę, niezmiennie powracającą na kartach archiwum SB i w każdej kolejnej edycji butelki; przez pewien czas na stronie mogliśmy nawet cieszyć się emotką o doniosłej nazwie :giraffe: nim nie przepadła w otchłani odstrzelonych emotikon sezonowych. W tegorocznej mafii, zorganizowanej przez Anetę02 i Syriusza32, karta monciakund nie bez powodu nazwana była "żyrafą" i obdarzona została mocą zepchnięcia w przepaść niewinnych niczym nowonarodzone żyrafiątka użytkowników. Jeśli więc sami zastanawialiście się nad symboliką i znaczeniem tego wiecznie powracającego motywu, mam nadzieję, że ta podróż 5 lat wstecz pozwoliła Wam poznać fenomen tego długoszyjnego ssaka na stronie. Zakończę cytatem łośka13 z jednej z ostatnich butelek, znalezionym po wpisaniu magicznej nazwy tego zwierzęcia w HPnetową wyszukiwarkę: "Zapraszamy na HPneta [...] Z nami skoczysz z przepaści niczym żyrafa!" Niezbyt pocieszające, ale hej, przynajmniej jesteśmy w tym razem. A jakie są Wasze żyrafie wspomnienia?
Serdecznie podziękowania, monciakund, Żyrafo we własnej osobie, za użyczenie screenów i rysunków.
~ Nieoryginalna
~ CoSieDzieje
Walenie, orły i komary
Chciałam znaleźć jakiś koci temat na naszym forum, jednak, jak możecie się domyślić, kotki uwielbiamy wszyscy jednogłośnie i solidarnie, więc nie znalazłam dyskusji, w której zawrzałoby na tyle, by zasłużyła na zostanie tematem forumowej bitwy. Razem z Antonem szybko odkryliśmy, że zwierzaczki to dość mało polaryzujący społeczeństwo temat (jest to fenomen na skalę kraju - polecamy zapamiętać, gdy przyjdzie wam prowadzić tzw. small talk w pociągu), więc niestety, z góry uprzedzam, że dzisiejszy temat "do boju!" nie będzie tak emocjonujący jak chociażby higiena w Hogwarcie.
Ale do rzeczy. Jakim animagiem chcielibyście zostać?
Dyskusję zaczęła FleurEvans, stwierdzając, że sama zamieniałaby się w lisa. Dlaczego? Nie wiem i najprawdopodobniej nigdy się nie dowiem, bo ten zamieszczony w 2008 roku post pozostał bez odpowiedzi na to nurtujące pytanie. Szybko rozpoczęło to jednak lawinę kolejnych wyliczanek: chciałbym być psem ("bo Syriusz"), wężem ("bo bardzo chciałam sobie go kupić, ale rodzice się nie zgodzili"), lisem ("bo są takie piękne i wdzięczne"), kobrą indyjską, pumą (czeską?). Z łamiącym się sercem muszę zauważyć, że zdecydowana większość tych postów nie liczyła trzech linijek i nie wiem nawet, kogo wywołać do tablicy za niedopilnowanie przestrzegania tej, wydaje się nieśmiertelnej, zasady - może samego Krico, o ile w 2008 roku zaglądał jeszcze na stronę.
Temat umilkł na całe pięć lat, a ożył ponownie w 2013 roku wraz ze wzrostem zainteresowania animagią w Hogwarcie. Piękne czasy, pamiętam, jak zaledwie rok później przy początkach klikatycznego Hogwartu, każdy był metamorfomagiem-animagiem, mającym zdolności przemiany w trzy różne zwierzęta (może nie jednocześnie, ale było blisko), niemniej to już temat na inną opowieść. Wracając - Łapa15 uwielbia Syriusza, więc wybiera psa (bez niespodzianek), a Portugasowi, który odkopał ten zacny temat, wszystko jedno, byle móc w ogóle się w cokolwiek przemienić.
Moją uwagę przykuwa post Cordiale - uwielbia wilki (szczególnie te złe - kto ma wiedzieć, ten wie), jednak skoro zależy to od charakteru, to osobiście zostałaby pewnie... komarem. Cytując: "Uciążliwe i irytujące - jak ja". Ale lubi też łosie, kruki i jaskółki, a poza tym koty też potrafią zajść za skórę, więc jest nadzieja, że nie skończyłaby jako ten największy wróg ludzkości.
Podobnym tropem poszła Sheeby, również szukając zwierząt, które w jakiś sposób ją przypominają: gronostaj i wiewiórka. Dlaczego? Śpieszę z wyjaśnieniami i niezbędnymi cytatami: "Oba zwierzęta skaczą po drzewach, mają wściekliznę, są nadpobudliwe, lubią jeść i robić zapasy, są drobne i małe, atakują kiedy trzeba. Same podobizny do mnie, tylko zamieniając na ludzki cechy. I mają dzikie spojrzenia, musiałam to dodać". No cóż.
Upadły Anioł mógłby być animagiem-żukiem, za to na pewno nie chce być żyrafą, co odebrałabym jako zniewagę skierowaną w stronę monciakund, gdyby nie to, że post ukazał się w 2014 roku (jeśli przeczytacie "Sentymentalne brednie" będziecie wiedzieć, o co chodzi). Jestem ciekawa, co w temacie będzie miał do powiedzenia batalion. Ana Black wybiera wilka / czarnego psa, jak Syriusz (nuda), dobrosia orła (...cień, do góry wzbił się niczym wiatr, niebo to jego świat?), Youka lisa. Widzę, że też udzieliłam się w tym temacie, a jako że już w 2014 roku byłam inna niż wszystkie, to musiałam napisać, że w ogóle nie chciałabym być animagiem, co najwyżej jakimś ptakiem, gdyby już mnie postawić pod ścianą. Ptasi motyw przeplata się przez cały wątek - pisze o nim Liliana ("kto by nie chciał latać?"), wspominają między innymi kospirre, Klaudia Lind, czy Roksolana Delakur.
Docieram do wyczekiwanego posta bataliona_88, który, by nie zdradzić swojej tożsamości, słowem nie wspomina o żuku, za to na cztery linijki wyznaje swoją miłość do wilków. "Oczywiście nie krzywdziłbym czarodziejów czy niewinnych istot. Byłbym potulny jak baranek czy owieczka w wilczej skórze" - jestem ciekawa, co macie w tym temacie do powiedzenia.
Inga Clinton "jest trochę drapieżna i bywa agresywna", więc naturalnym wyborem wydaje się pantera. Blad logiczny twierdzi, że umiejętność animagii jest praktycznie zbędna, o ile nie ma się przyjaciela wilkołaka, a ania919 wybrałaby raczej jakieś małe zwierzę, muchę bądź biedronkę, by móc bezkarnie schować się i podsłuchiwać. Angelina znowu zwraca uwagę na powiązanie postaci animagicznej z charakterem i nieśmiało wskazuje na lisa, choć też wolałaby coś skrzydlatego, najlepiej orła albo jastrzębia. Nie pasowałaby na pewno na srokę, bo nie lubi błyskotek, a w ogóle to ciekawie byłoby, gdyby pomimo swojego wzrostu została jakimś wielkim zwierzęciem, np. niedźwiedziem, albo - po co się ograniczać - waleniem.
Temat może nie był wyjątkowo pełny wzburzeń i emocji, jednak uważam, że jego lektura to kopalnia wiedzy o naszych użytkownikach, zarówno starszych, jak i młodszych. Który z pomysłów uważacie za najbardziej trafny? W co sami byście się przemienili?
~ Nieoryginalna
Analiza procesu rozkładu.
Loguję się -> witam się na Shoutboksie i żalę na życie -> odpowiada mi monciakund -> biedni, gnębieni użytkownicy uciekają w popłochu przed dwoma najstraszniejszymi adminkami i liczba osób aktywnych topnieje z 5 do 0. No dobra, może trochę dramatyzuję, niemniej taki lub podobny cykl obserwowałam przez ostatnie miesiące, a moja niedola nie miała końca. Niemniej nasze żmudne próby utrzymywania Shoutboksa przy życiu przyniosły chyba jednak skutki, co widzimy w ostatnich dniach (albo po prostu czekaliście, aż zatonę w nauce i sama przestanę się tak regularnie w Shoutboksie meldować, ale wypieram tę opcję). Niezależnie jednak od czynników, które motywowały Was do zalogowania się i napisania kilku słów - wyprodukowaliście, szczególnie w ostatnim czasie, dość sporo postów w SB, które w pocie czoła musiałam nadrobić. Zapraszam na subiektywny przegląd wydarzeń z Shoutboksa.
Ostatni numer wyszedł, gdy na zewnątrz rozpieszczało nas lipcowe słoneczko i to o nim (oraz oczywiście trzymającym w napięciu Turnieju FF) toczyły się rozmowy. Żeby nie było, że obyło się bez bardziej pesymistycznych wątków: Mikasa zauważyła, że lipiec już od paru lat nie jest typowo letnim miesiącem, a Sam Quest zjadła bigos bez mięsa. Co samo w sobie nie jest może przerażające, jednak, jak możecie się spodziewać, reakcje były skrajne. AdersYoo pojechał do sądu do Katowic, ale nie spotkał w nim Klaudii Lind, bo ta pracuje gdzie indziej. Krukon swój czas spędzał w różnoraki sposób, moją uwagę przykuła jednak głównie jedna wiadomość: "pomodlę się za Ciebie fuerte, o charyzmat mądrości, przyda Ci się". Również wysyłam SMS o treści pomagam. Krukon próbował umówić się także z Syriuszem32... Na ustawkę. To jednak nie wyszło, czego nie omieszkał skomentować wezwany na pojedynek Gryfon: "Aders poszedł się wcześniej parzyć pokrzywami. Chyba w ramach hobby".
Szybko po Turnieju nadeszły urodziny Harry'ego i nie muszę chyba nawet mówić, że Shoutbox opanowało imprezowe szaleństwo; Syriusz dostał admiński kolor, w co uwierzyć nie mogła Roksolana Delakur (i nie tylko ona). "Serioo? jejku co się na tym świecie dzieje", napisała przerażona Krukonka, a ja ciekawa jestem jej reakcji na ostatnie wydarzenia na stronie, o ile będzie jeszcze w stanie na nią zaglądać po ostatnich rewolucjach. Wraz z tortem przyszedł też czas na wspominki i smutne refleksje na temat wieku: Anastazja Schubert poczuła się staro, bo minęło 10 lat od ukończenia przez nią podstawówki, a Anton odkrył, że da się prowadzić już normalne rozmowy z rocznikiem 2006, co jest na tyle ciekawe, że według mojej wiedzy sam jest z rocznika 2004.
Koniec imprezy to jednak nie koniec cudów na naszej stronie - fuerte pierwszy raz w życiu naszło, żeby kupić sobie spódnicę, więc wypatrzyła sobie ją w internecie, pojechała do galerii - sklepu nie było. Koniec historii. Anton w wakacyjnym pociągu złapał godzinę opóźnienia, bo jakiś agent wybił szybę. Rachel Otterly napisała, iż zapomniała, że zapisała się do pracy, i nastąpiła chwila konsternacji, bo nikt nie wiedział, czy tym razem chodzi o Hogwart czy nie. Mikasa obejrzała telenowelę w poczekalni i zdała relację
Co jeszcze? Idąc chronologicznie: zakończył się turniej FF, podczas którego Syriusz na wszystkich etapach tak marudził na Shoutboksie, że aż wygrał. Marudził też, że nie zda matury z polskiego, z której ostatecznie uzyskał 83%, więc widzę tu pewną zależność. Wszyscy zdali maturę, Anton zdał patent, bo do egzaminu dojrzałości jeszcze nie dorósł. Wraz z końcówką wakacji stronę ogarnęły wspomniane we wstępie pustki. HPnetowa niedola trwała dalej, nim Katherine_Pierce nie oznajmiła, że spędzi rok na home office. Anton znowu nie ogarnął, co się dzieje i zapomniał zgłosić się w pierwszym terminie do Proroka, a ja walnęłam autem w słupek i znowu beze mnie została podjęta decyzja o tym, by wyruszyć na spotkanie do Łodzi. Po drodze mogłam zgubić trochę ciąg przyczynowo-skutkowy opisywanego sierpniowego wieczoru, niemniej trudno go zachować, gdy w godzinę zapełnia się ponad tuzin stron archiwum, a rezultat tych rozmów był i tak jeden: losiek13 zaproponował miejsce do spania na balkonie i szybko zebrała się grupa na wycieczkę do Łodzi. Bez mojej wiedzy. Znowu.
Łódź i po Łodzi, a życie na stronie toczy się dalej; Anastazja kupiła sobie na początku pandemii włóczkę, ale jeszcze nic z niej nie zrobiła (stan na 21.08.2020 - czekamy na aktualizację), wymieniona już nowa Krukonka wraz z Rue Riddle słuchały Rammsteina wbrew panującej na stronie germanofobii (i co za tym idzie - ku mojej uciesze), Nquus pozdrawiał z dachu. "Ja to teraz mam problem. Mam potworny lęk wysokości, a właśnie stoję na dachu 8 metrów nad ziemią". "Co robisz na dachu i skoro tu piszesz to czemu gapisz się w telefon zamiast uważać?" - rezolutnie zapytała Anastazja. Odpowiedź? "Stoję daleko od krawędzi, więc spokojnie. A na dachu jestem, bo była impreza u kumpla i wyszliśmy tam zapalić." Pozdrawiamy w takim razie znad przepaści, nie jedyny raz w tym numerze.
Odeszły jednak wakacje, odeszło lato, odeszły sezonowe emoty, a w Shouboksie powstały luki o nazwie :opalanie::goraco::grill::laczka::naplaze::skwarek::opalanie: Nadeszła jesień. Rue poszła do liceum, Nedelle zdała na 100% praktyczny egzamin zawodowy, ulka wspominała, jak w 2014 roku była "młoda, wolna i szczupła". Fleja, nowy, debiutujący w tym numerze użytkownik, podzielił się takimi sekretami, jak przepis na udaną rodzinę: "prawdziwy ojciec powinien zasadzić dom, spłodzić drzewo i zagotować rosół". Przy okazji prosi, by nie robić z niego alkoholika, bo sam da sobie radę. Lilyatte wydziedziczyła Only Dream, a Only Dream nie wybiła Rue Riddle mimo serdecznej prośby młodej Krukonki (cytat - "dobij mnie ktoś"). Także pamiętajcie, jak łaskawa jest redakcja. Mędrcy tego świata znów spotkali się, by przedyskutować stan rozkładu (a może właśnie rozkwitu?) strony. Fuer porównuje HPnet do "reanimowania trupa", Anton stwierdza, że wystarczy upudrować i będzie dobrze, Only Dream idzie po kosmetyki. Monciakund eufemistycznie pisze o "wczuwaniu się strony w jesienny nastrój", Mikasa zauważa, że to przysypianie trwa już od lipca. Angelina Johnson zastanawia się, czy będzie jeszcze jakieś ostatnie tchnienie na HPnecie, bo póki co to "zjazd głową w dół". Dzięki za Wasz optymizm, malkontenci, nie mam siły tego komentować, więc powtórzę za monciakiem: "jakby każdy, kto wchodzi na stron pisał kilka postów na sb, to byłoby mnóstwo postów do szeptanek".
Jesień to oczywiście też wspomniana już nauka: EmilyWright badała, jakie są proporcje składników prochu strzelniczego, a Antona naszło na śpiewanie Bogurodzicy. Z tej fascynującej licealnej wymiany zdań (zresztą nie pierwszej i nie ostatniej), dowiedziałam się, że:
- Szydłów nie miał baszt (i z tego właśnie powodu jest, według naszych rozmówców, najgorszym miejscem do życia; pewnie tych baszt nie ma do dzisiaj)
- przez Radom przechodzili Mongołowie w 1241
- herb Radomia ma same błędy, ale został narysowany przez uzdolnionego księdza.
Zatrzymajmy się na chwilę przy tym ostatnim. Przecieram oczy ze zdziwienia, bo oto dowiaduję się, że Radom to... Polski Watykan, bo ma herb papieski. Jeśli tego byłoby mało - herb papieski w herbie Radomia umieszczony jest nielegalnie. Nie mnie oceniać, czy to herezja, czy nadgorliwość, ale na wszelki wypadek uważajcie na zmobilizowanych obrońców wiary na ulicach.
ulka_black_potter wzięła ślub i kolejne nazwisko do nicku (czekamy na aktualizację). Jeszcze raz gratulujemy! Ponadto Puchonka pytana przez Antona o inspiracje książkowe, poleca Konstytucję. Przekazuję dalej.
Minęło i Halloween, Mikasa zjadła amerykańskie chipsy, wpadł Krico, powodując rozstrojenie nerwowe na SB, Liliana poinformowała zagubionego użytkownika, że dormitoria nie działają, na stronę zajrzała Alette, by powspominać dawne czasy ("ktoś coś w Hog?"). Tu zatrzymam się na chwilę na zbiorowych wspomnieniach z "dawnego sb" - nasi rozmówcy nie ustalili w końcu, co ostatecznie stało się z batalionem, niemniej Mikasa przyjmie każde wyjaśnienie ("ważne, że poszedł w dal"). EmilyWright i monciakund wyznają, że minizadania i inne okołohpnetowe rzeczy spisywały w zeszytach; adminka przyznaje, że robi to nadal, i nadal musi odpowiadać na pytanie rodziców, czy Anton to jakiś kolega.
Tu zmierzamy ku końcowi - życie na HPnecie toczy się dalej, ulka wypiła wszystkie wina ślubne i zastanawia się, czy to już alkoholizm. Anastazja Schubert znalazła lego dla dorosłych w empiku (i pewnie dalej nie ruszyła swojej włóczki), a Emily hejtuje podręczniki do historii, bo nie uwzględniają groupies Paderewskiego ani chorób wenerycznych. Ja ostatnimi czasy każdą wizytę na stronie zaczynam kliknięciem w "archiwum", co niesamowicie cieszy moje admińskie serce - trzymajcie tak dalej z aktywnością, nie słuchajcie wróżących upadek malkontentów, jesteście super i jest jeszcze dla nas nadzieja!
Na koniec szybka lekcja języka młodzieży:
~ Nieoryginalna
Międzygatunkowe małżeństwo
Temat dzisiejszego numeru jest co najmniej kontrowersyjny. Jedni je kochają, drudzy nienawidzą. Także w Harrym Potterze znajduje się kilku zwolenników i przeciwników tych kochanych, mądrych, słodkich i najcudowniejszych zwierząt, jakimi są koty. Chyba nie muszę Wam mówić, do jakiej grupy sama się zaliczam.
Myślę, że najbardziej utożsamiani z kotami w Harrym Potterze są McGonagall, Umbridge i oczywiście Filch. Ten ostatni, wraz ze swoją futrzaną miłością, będą bohaterami tego tekstu.
Od kilku lat w czeluściach internetu (głównie Reddita) pojawia się teoria, że Pani Norris jest żoną Argusa Filcha. Nie posądzajcie go jednak przedwcześnie o międzygatunkowe, zoofilskie poczynania, bo według zwolenników teorii: Pani Norris była kiedyś człowiekiem.
Szok! Prawda?
Zapytacie zapewne o dowody, są one raczej poszlakami w moim mniemaniu, ale o fachowe nazewnictwo należałoby zapytać HPNetowe prawniczki.
Poszlaka nr 1. Pan Filch jest samotnym, zgorzkniałym, gburem, który kocha tylko swojego kota.
Do tego, serduszko pękło mu na kawałeczki, gdy po petryfikacji myślał, że jego kotka odeszła do kociego raju. Myślicie, że to miłość do zwierzaka, z którym spędził wiele lat? Otóż (według zwolenników tej teorii) nie. To niezbity dowód na to, że jest jego żoną, albo chociaż ukochaną.
Poszlaka nr 2. Pani Norris pojawia się na Mapie Huncwotów. Gdy Harry otrzymuje od bliźniaków Weasley Mapę Huncwotów widzi kropeczkę podpisaną "Pani Norris", nie ma dowodu na to, że inne zwierzęta (ropucha Neville'a, kot Hermiony, głodny Crabb) są widoczne na Mapie. Wniosek? Pani Norris jest na mapie, więc nie jest zwierzęciem. Równie dobrze Rowling mogła nie widzieć potrzeby, by pisać o każdym pająku widocznym na Mapie, tak jak nie pisała o siku Harry'ego.
Poszlaka nr 3. Rowling gada na Twitterze od rzeczy.To akurat można dopasować do każdej teorii, bo J.K. kocha Twittera. W każdym razie zapytana o to, kto zwycięży w Fame MMA, Pani Norris czy Krzywołap powiedziała wyraźnie, że Krzywołap, bo jest magicznym kotem, więc Norris nie ma z nim szans. Albo Pani Norris nie jest magiczna, albo jest człowiekiem. Logiczna odpowiedź sama się nasuwa, prawda?
Pozostaje nam jeszcze pytanie jak? Tutaj fani tej teorii są podzieleni, jedni twierdzą, że próbowała zostać animagiem, ale coś poszło bardzo nie tak, drudzy twierdzą, że ktoś próbował ją transmutować i wyszło, ale nie dało się tego cofnąć.
Myślę, że ta teoria nie jest najbardziej absurdalną, z tych które się w tym dziale pojawiły. Sama uważam, że Filch był samotny i miał swojego kotka, którego kochał, a każdy, kto kochał zwierzaka, wie jakim bólem może być jego strata. By kochać swojego zwierzęcego przyjaciela nie trzeba brać z nim ślubur30; a może trzeba?
A jakie wy macie odczucia względem tego pomysłu?
~ Sam Quest
Zgadnijcie, który użytkowników jest autorem wskazanego cytatu i swoje odpowiedzi wysyłajcie do Proroka Niecodziennego!
1. Świetny kocurek, taki dorodny i tłuścitki, ciekawe czy byłby sma... ekhm. Mam podobnego!
A. Xeri
B. Lilyatte
C. Barlom
2. JA KOCHAM KOTY. KOTY ŻYCIEM, LUDKI! KOTY ŻYCIEM. Make up też ma jakoś niezgrabnie zrobiony, ale kot wszystko nagradza. BO KOTY SOM FAJNE.
A. Cookie
B. -lavender-
C. Only Dream
3. Czasami jednak uwielbiam koty. Zwłaszcza jak mnie oblegają w łózku.
A. Mikasa
B. ulka_black_potter
C. Katherine_Pierce
4. Wcześniej też miałam czarnego kota. Nazywał sie Behemot. Został zamordowany.
A. Shanti Black
B. Alette
C. Anciol
5. A to kot mojej babci. Dostała go od nas w prezencie. To istny szatan. Nie cierpię go, ale ładny jest, skubany.
A. Nquus
B. monciakund
C. Smierciojadek
6. Jednak u mnie koty z podwórka znikają w zadziwiający sposób. Jakieś pół roku temu 3 dorosłe koty po prostu przepadły jak kamfora. Podejrzewam UFO, bo nic innego do głowy mi nie przychodzi.
A. blad logiczny
B. batalion_88
C. CANTARIS
7. Mój drugi kot - Gloria, przyniosła dzisiaj z pola mysz i bawiła się nią w jadalni. Mama była przerażona a ja myślałam, że ten sierściuch w końcu ją zje, ale nie, ta mysz jej uciekła i siedzi pod zlewem w kuchnixD Pozdro!"
A. ulka_black_potter
B. Nieoryginalna
C. EmilyWright
8. O matko, Garfield uwielbiam tego sierściucha, to zdecydowanie jeden z kotów mojego dzieciństwa (zaraz po Tomie, Sylwestrze i Filemonie)
A. Mikasa
B. Wioletta
C. Shanti Black
9. Kolejną fajną rzeczą jest to, że wreszcie mam ukochanego i upragnionwgo kotka. Tygrysek jest jak moje drugie dziecko, uwielbiam go
A. Klaudia Lind
B. Aneta02
C. Bad Wolf
10.Koty są pełne tajemnic, dzikości, bywają urocze i niezdarne. Zwierzaki które nie dadzą nam się swoją osobą zanudzić, można powiedzieć "kot ma właściciela", nie "pan kota".
A. Angelina Johnson
B. Kospirre
C. Christina
11. a my dostajemy przy okazji kolejną scenę z udziałem magicznych stworzeń (znów są to kotki) i staruszki rodem z horroru.
A. CoSieDzieje
B. Anastazja Schubert
C. Fuerte
12. Jak kociara - kocham też kota na jej głowie, z tymi zabawnie skrzyżowanymi łapkami!
A. PaulaSmith
B. Takoizu
C. Anni1111
13. Jaki ładny kot. *o* Bardzo lubię koty, uznaję je za swoje drugie ulubione zwierzęta. Ach, chciałabym pogłaskać tego rudego słodziaka. :3
A. EmilyWright
B. Livka
C. Liliana2194
Jeszcze w starożytności koty uchodziły za stworzenia o boskich przymiotach. Egipcjanie uważali koty za zwierzęta, którym trzeba oddawać należytą cześć. Do tego stopnia, że zabicie jednego oznaczało dla mordercy karę śmierci. Gdy kot umarł, jego właściciel golił brwi na znak żałoby, a ciało zwierzęcia poddawał mumifikacji. Od tamtej pory koty uważane są za stworzenia magiczne i tajemnicze, a oto kilka ciekawostek na ich temat:
-> Koty potrafią zlokalizować miejsce bólu i go zmniejszyć
-> Kot świetnie wyczuwa emocje swojego właściciela
-> Koty potrafią wyczuć nadchodzący kataklizm i uciec z miejsca będącego w strefie zagrożenia
-> Osoby wierzące w zjawiska paranormalne uważają, że podczas gdy koty w bezruchu wpatrują się w jakiś punkt, widzą w tamtym miejscu ducha
-> Koty chronią także dom przed wejściem do niego złych duchów
-> Marynarze wierzą, iż obecność kota na pokładzie zwiastuje pomyślność rejsu
-> Uważa się, że osoby, którym kot zaufa od razu, są dobrymi ludźmi, posiadającymi pewne magiczne predyspozycje
-> Ponadto, istnieje wierzenie, że osobom, które zostały wybrane przez kota, sprzyja fortuna
-> Koty są przewodnikami energii kosmicznej i mogą wnieść do domu aurę, która przyczyni się do dobrobytu i pomyślności całej rodziny
-> Kiedy kot ociera się o nogi, robi to nie tylko po to, żeby wyprosić trochę jedzenia. Oznacza to także, że dzieli się z nami swoją magią i astralną siłą
-> Sen o kocie oznacza ostrzeżenie przed fałszywymi ludźmi, kłótniami i obmowami
-> Czarny kot, to ochrona i walka z siłami demonicznymi. Biały kot posiada najsilniejsze moce uzdrawiające. Rudy kot, to stabilizacja finansowa i bogactwo. Niebieski i szary kot - przynosi miłość, szczęście, radość oraz stabilność emocjonalną i spokój zmysłów. Brązowy kot - jest figlarny, ale bardzo mądry. Udziela domownikom łaski, która pozwala im osiągnąć odwieczną mądrość. Dwukolorowe koty, wprowadzają do naszego domu mądrość i zrozumienie. Trójkolorowe koty - zapewniają powodzenie, szczęście i dobrobyt oraz chronią dom i rodzinę przed krzywdą. Pręgowane koty - dają szczęście i uczą dobrego humoru oraz lekkiego, wesołego podejścia do każdej sytuacji.
Rozwiązania ślijcie do Proroka Niecodziennego!
Serdecznie pozdrawiam wielbicieli (oraz nie-wielbicieli, niech im będzie) kocich memów oraz gifów. Mam nadzieję, że poprawiają Wam one humor każdego dnia. Wasza mistrzyni gifów, monciak. To tyle, pięknie dziękuję, besos
Pozdrowionka dla Samiczki. Dużo atomowej mocy w codzienności!
~ Przesyła E. w dwupaku
A oto jak komu poszło w rozwiązywaniu konkursów z poprzedniego numeru. Okazuje się, że nie wszystko było takie proste, ale daliście radę, jak zawsze!
Nicram_93 rozwiązał: simy 4/5, szyfry 5/5 oraz quiz cytaty 9/10 i otrzymuje 68 punktów na konto oraz 28 punktów dla domu.
ania919 rozwiązała: simy 4/5 oraz szyfry 3/5 i otrzymuje 21 punktów na konto oraz 9 punktów dla domu.
Liliana2194 rozwiązała: simy 4/5 oraz quiz cytaty 4/10 i otrzymuje 24 punkty na konto oraz 10 dla domu.
Bambii97 rozwiązała szyfry 5/5 i otrzymuje 15 punktów na konto oraz 6 dla domu.
Elizabeth_ rozwiązała szyfry 5/5 i otrzymuje 15 punktów na konto oraz 6 dla domu.
losiek13 rozwiązał quiz cytaty 5/10 i otrzymuje 15 punktów na konto oraz 6 dla domu.
Za skomentowanie tego wydania do poniedziałku 23.11 nagradzam 10 punktami dla domu!
O jak ja Was mocniutko SZANUJĘ za to kocie wydanie! Tak mnie te koty zaintrygowały, że jest prawie 2 w nocy, a ja usiadłam i przeczytałam od deski do deski calutkie wydanie.
Od razu przyznam się bez bicia, że tak, włóczka dalej leży. Zamiast tego zajęłam się ostatnio rozmnażaniem roślin, ale idzie zima, więc pewnie coś spróbuję wydziergać. Jak dobrze pamiętam to moncia mówiła, że robi na drutach, więc liczę na porady!
Ciekawie mi się czytało Wasze stare wspominki. Czasy długo przede mną, mowa o ludziach, którzy się tu już nie pojawiają, a jednak takie na przykład żyrafy to dla mnie aktualny temat, bo nie dalej jak dwa miesiące temu obejrzałam żyrafi poród na YouTube. No i faktycznie byłoby nieprzyjemnie jakby tak urodziła nad przepaścią. Musi się dobrze zastanowić co robi, żeby nie zostać od razu złą matką.
moncia mówiła o fanartach, parę razy pojawiła się też wojna fanfickowa i nowa seria tłumaczeń od Nicrama. Może powinnam faktycznie częściej zacząć zaglądać do tych działów? Zwykle jak ląduje coś nowego i jest duże oznaczenie na środku ostatniego newsa to wchodzę, takie dawanie znać, że jest coś nowego, mnie przekonuje.
O teorii, że Pani Norris jest żoną Filcha już gdzieś czytałam i powiem szczerze, że brzmi to nieźle. Może nawet by trochę zyskał w moich oczach jako człowiek zdolny do jakichś pozytywnych uczuć, bo tak to raczej była z niego stara zrzęda.
No i na koniec tak tylko powiem, że prosiłam Antona, co by powycinał te wszystkie emotki z wywiadu ze mną, ale uznał, że tak będzie bardziej autentycznie. Pewnie miał rację, bo normalnie nadużywam emotek, pisanie tu komentarzy bez nich jest dla mnie trudne, ale nie chcę przegiąć (iks de). Może nie uznacie mnie po tej rozmowie za jakąś egocentryczną nudziarę (oby). W każdym razie dzięki mocno niezobowiązującej pracy mam czas wchodzić na hpneta o dowolnej porze i się tu udzielać w ciągu dnia.
A czas na HPneta rządzi!