Gdzie zostanie umieszczona główna bohaterka?
Po tym, jak gajowy zapukał w drzwi zamku, otworzyła im groźnie wyglądająca czarownica z ciemnymi włosami upiętymi w kok. Hagrid wprowadził ich do sali, która chyba była salą wejściową, przynajmniej na to wyglądało. Była olbrzymia, z przodu znajdowały się marmurowe schody. Kobieta zaczęła mówić coś o tym, że za chwilę odbędzie się ceremonia przydziału, że punkty to chluba domu itp. ale Rachel jej nie słuchała, wolała oglądać salę. Cynthia robiła to samo, jej niebieskie oczy wędrowały od jednego miejsca do drugiego. Terry za to pilnie słuchał, tak jakby pani profesor podawała informacje ważne dla ich życia. Hannah robiła tak samo, jej brązowe oczy patrzyły na daną kobietę z uwielbieniem.
- ... i proszę o zadbanie o wygląd - powiedziała pani profesor. - Jak będziecie gotowi, zawołam was.
Tym razem zrobiło się o wiele bardziej nerwowo, Terry przygładził już i tak przylizane włosy, teraz wyglądał jak kujon elegancik. Gdyby nie znała go już z pociągu, wzięłaby go za nudną osobę. Hannah już pięknie wyglądała, Rachel zazdrościła jej ułożenia włosów. Cynthia uporządkowała rudą czuprynę i pomogła zrobić to Rachel, która miała wieczny z nimi problem.
- Nigdy nie widziałam osoby, która ma taki bajzel na głowie - powiedziała rudowłosa.
- Oj, daj spokój. Przy okazji - znasz tą czarownicę?
- Mama mi o niej opowiadała. To profesor McGonagall. Podobno groźna osoba, uczy transmutacji. Jest opiekunką Gryffindoru.
- A co z tatą? - zapytała blondyna. Musiała zadać to pytanie, bo nurtowało ją, dlaczego Cynthia unikała tego tematu w pociągu i teraz.
- Mugol - powiedziała Cynthia, tak jakby patrzyła na muchy. - Okropny człowiek z charakteru.
- Tak jak moja matka i ojciec. Tyle że matka to mugolka, a ojciec czarodziej, który nie umie utrzymać tajemnicy za zębami - dodała Rachel.
- Ja tam ciebie popieram w tej sprawie, bo...
Dziewczyna nie dokończyła wypowiedzi, bo nagle pojawiło się mnóstwo duchów.
Cynthia wrzasnęła panicznie i się schowała. Rachel patrzyła na nią zaskoczona.
- Boisz się duchów?
- Od małego. To takie coś, czego... No nie mogę przecierpieć. Nie wiem nawet czemu, ale boję się ich.
- Rozumiem - powiedziała blondynka. Tez tak miała, tylko bała się ślimaków.
Nagle drzwi po prawej się otworzyły i pierwszoroczni weszli do sali.
- To Wielka Sala. Piękna, prawda? - powiedział Terry mędrkowatym tonem.
Po chwili Hermiona coś zaczęła dodawać w ciszy, ale Rachel nie zwracała na nią uwagi. Patrzyła na piękną salę, oświeconą latającymi świeczkami. Sklepienie chyba było zaczarowane, bo dziewczyna widziała je z zewnątrz, ale od środka ukazywało piękne niebo. Cynthia patrzyła na to i uznała:
- Najprzyjaźniej wyglądają ci ze stolików po lewej.
Wtedy, kiedy Rachel podziwiała salę, Cynthia robiła rozeznanie. Dziewczyna się roześmiała po cichu. Rzeczywiście, ci z stolika skrajnie po prawej byli posępni, a ci bliżej środka raczej byli cicho. Dalej po lewej znajdował się nieco bardziej rozgadany stolik, a ten po skrajnie lewej był najradośniejszy.
Nagle profesor McGonagall wniosła stołek i tiarę. Od razu po odłożeniu jej na środku zniszczony kapelusz zaczął śpiewać:
Może nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jak jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwarta szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczą na starcie!*
Po tej opowieści profesor powiedziała:
- Osoby, których imię i nazwisko wyczytam, idą i zakładają tiarę.
Abbott, Hanna!
Dziewczynka wybiegła i założyła kapelusz. Od razu tiara zawołała:
- HUFFLEPUFF!
- Bones, Susan!
- HUFFLEPUFF!
- Boot, Terry!
Terry wyszedł dostojnym krokiem i założył kapelusz. Po jakimś czasie tiara krzyknęła:
- RAVENCLAW!
Rachel i Cynthia zaczęły klaskać.
Po dwóch innych osobach (przy Milicencie Bulstrode Cynthia wyglądała, jakby miała zwymiotować) wywołano Hannę. Podeszła niepewnie do stołka, ale po dziesięciu sekundach Tiara zawołała:
- HUFFLEPUFF!
- Przynajmniej jest tam, gdzie chciała - mruknęła Cynthia.
Gdy Tiara doszła do Hermiony, Rachel nie miała ochoty patrzeć.
- GRYFFINDOR! - krzyknęła Tiara.
- Dobry ziomek ta tiara - mruknęła jednocześnie Cynthia i Rachel.
Wywołano Cynthię. Ona pewnie wyszła do stołka, choć była blada i tiara została na jej głowie bardzo długo. Rachel miała nadzieję, że to dlatego, że Cynthia jest wielofunkcyjna. W końcu Tiara krzyknęła:
- RAVENCLAW!
Rachel biła brawo razem z innymi.
Longbottom, Neville oddał od razu Tiarę innej osobie, choć prawie jej zapomniał.
Draco wylądował w Slytherinie.
- Otterly, Rachel! - zawołała profesor McGonagall.
Rachel pobiegła i założyła kapelusz. Wiedziała, że wszyscy na nią patrzą, ale nie przejmowała się tym. Tiara zaczęła cicho myśleć:
- Hmm... Trudny wybór. Spryt, o tak, aż za wiele. Ambicje duże, ale i kreatywna, inteligentna, hmmm.... Pomóż mi w decyzji.
Rachel zatkało. Z tego, co wiedziała, Tiara raczej nie miała takich problemów.
- Wolę Ravenclaw - pomyślała Rachel.
- Och, pasujesz do obu, ale skoro tak...
- RAVENCLAW!
Rachel poszła na galaretowatych nogach do miejsca, które zajęła jej Cynthia.
- Gratki! Witamy w domu mądrych! - powiedział Terry. Cynthia przedstawiła jej dziewczynę o kręconych włosach.
- To jest Mandy Brocklehurst. Mandy, to jest Rachel.
Okazało się, że Mandy to mugolaczka o pamięci fotograficznej. Po chwili dołączyła Padma Patil; ona była czarodziejką czystej krwi z bliźniaczką w Gryffindorze.
Jednak zapoznawanie się przerwał krzyk profesor McGonagall:
- Potter, Harry!
Wszyscy wyciągnęli głowy, a Cynthia od razu mruknęła:
- Myślałam, że dołączy za pół roku.
- Pół roku? Chyba rok - poprawiła ją Padma.
- Czemu wszyscy się tak patrzą? - zapytała Mandy.
- On sam jako dzidzia pokonał Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, najgroźniejszego czarownika na świecie! - zawołały Padma, Rachel i Cynthia, aż wszyscy przy stoliku Ravenclawu i Hufflepuffu się na nie spojrzeli.
Jednak po chwili tiara zawołała:
- GRYFFINDOR!
Przy stoliku obok wybuchła taka wrzawa jak nigdy. Jacyś rudzi krzyczeli że mają Pottera, wszyscy się cieszyli, a na twarzy Hermiony widać było radość. To odebrało nieco radości Rachel.
Ceremonia prawie się skończyła, do grupy dziewczyn dołączyła jeszcze Lisa Turpin, ciemnoskóra dziewczyna czystej krwi. Po skończeniu ceremonii wstał dyrektor Dumbledore i powiedział kilka słów, mianowicie: glupol, śmieć, mazgaj, obsuw.
Cynthia i Mandy potwierdziły dezaprobatę spojrzeniami.
Uczta się zaczęła, a półmiski napełniły się wszystkim, co chcieli. Rachel nie była jednak głodna, w przeciwieństwie do Cynthii. Ona nałożyła sobie prawie wszystkiego i zjadła dwie dokładki.
- No cho? Mohę? Mohę! - powiedziała z pełnymi ustami.
Po skończeniu uczty dyrektor wypowiedział kilka słów, między innymi o zakazie wchodzenia do lasu na skraju, o Quidditchu i o lekcjach. Po tych słowach wszyscy zaczęli się zbierać. Piątka dziewczyn i Terry kompletnie nie wiedzieli, gdzie iść. Nagle usłyszeli wołanie wysokiego chłopaka o blond włosach i bladej skórze. Również był kościsty.
- Jesteś pewna, że to nie twój brat, Anemio? - zapytała żartobliwie Cynthia.
Zaczął ich prowadzić w górę, skończył na szóstym piętrze. Tam wprowadził wszystkich do wąskiej klatki schodowej. Po wejściu przez kolejne schody dotarli do drzwi zwieńczonych kołatką w kształcie orła.
- Uwaga! Nasz dom nie ma hasła! Po zastukaniu kołatką będziecie musieli rozwiązać zagadkę! - powiedział prefekt.
Od razu po tych słowach zapanował harmider.
- Pierwszą rozwiążę ja!
Harmider się uspokoił.
Rachel nie dosłyszała zagadki, ale wszyscy przeszli. Po chwili zobaczyli niesamowity widok.
Pokój wspólny miał na wprost wielki kominek, a nad nim, po lewej i prawej znajdowała się biblioteka, przerywana czasem oknami. Na kominku stała podobizna jakiejś kobiety w diademie. Nagle Rachel i Cynthię zagadał jakiś chłopak.
- A panie zgubione?
Spojrzała na niego. Miał ciemne włosy, szare oczy i szeroki uśmiech.
- Gabriel Swiss do usług!
- Dobra, Gabryś, nie popisuj się - zawołał inny chłopak, chyba tez drugoklasista.
- Goldstein, idę już. Ale jakby co, jestem tam! - zawołał i poszedł w kierunku chłopaka i schodów po lewej.
Dziewczyny poszły na schody po prawej i weszły do sypialni, którą znalazła Cynthia. Tam Mandy przerzucała książki, Lisa zbierała ciuchy, Padma powiedziała:
- Ale tu książek! Nie będzie trzeba iść do biblioteki!
Rzeczywiście, było tu po pięć łóżek, sekretarzyków, krzeseł i szafek na ubrania i książki.
- W końcu to dom mędrców, co nie? Chodźmy spać - powiedziała Rachel.
Zanim poszli spać, zagrali jeszcze w eksplodującego durnia (Mandy szybko się nauczyła).
Rachel zasypiała z poczuciem, że wreszcie znalazła dom.
* cytat zaczerpnięty z książki Harry Potter i Kamień Filozoficzny
Rozbawiło mnie to, że Cynthia jest wielofunkcyjna.
Ogólnie piszesz coraz lepiej, ten rozdział czytało mi się najlepiej z dotychczasowych, a to dobrze. Było mniej dziwnych zdań i przeskoków. Całkiem zgrabnie Ci to wyszło. Nie działo się może dużo, ale zarysowałaś nam trochę lepiej postacie i to, że Rachel zdecydowanie nie lubi Hermy.
Coś czuję, że Cynthia będzie przyjaciółką Rachel, tymczasem czekam na kolejny rozdział.