Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie pociągiem do szkoły, gdzie poznaje nowych znajomych.
– Super, cieszę się, że jesteśmy już wszyscy i możemy się wszyscy poznać – zaczął swoją przemowę Lucas, patrząc na młodszych prefektów. Mówił bardzo pewnym tonem, a Hermiona była dosyć zadowolona, że to on zaczął tę rozmowę. – Jak na pewno wiecie bycie prefektem to zarówno zaszczyt, jak i wiele obowiązków, prawda? – zwrócił się nagle w stronę Hermiony. Tym razem nie dała się jednak zaskoczyć.
– Chcemy, byście co jakiś czas robili obchód po wagonach, pilnowali porządku, a także zgłaszali nam, gdyby pojawiły się jakieś problemy. Dopóki nie rozpocznie się nowy rok szkolny, nie możemy jeszcze karać uczniów punktami, więc na ten moment możemy ich tylko upominać i ewentualnie my z Lucasem będziemy zgłaszane przez was większe problemy, przekazywać nauczycielom w Hogwarcie – oznajmiła Hermiona, również starając się być pewną siebie. W końcu była prefektem przez dwa lata, więc dobrze wiedziała, czego należy wymagać od nowych uczniów, pełniących teraz te obowiązki.
– Dokładnie – przyłączył się Lucas.
– Mamy patrolować korytarze przez cały czas? – zapytał Gryfon, Shane Morgan.
– Nie, nie ma takiej potrzeby, jest nas w sumie dziesięć osób, wystarczy, że co jakiś czas wyjdziecie przeprowadzić obchód. Ogólnie sami wiecie, że raczej aż tak wiele razy nie trzeba będzie interweniować, ale różnie z tym bywa – oznajmił Lucas.
– Mam również nadzieję, że w razie potrzeby będziecie służyć pomocą nowym uczniom, zarówno tutaj, jak i w szkole. Po przybyciu do Hogwartu, po zakończeniu uczty, mamy prośbę, abyście również zaprowadzili pierwszoroczniaków z waszych domów do dormitoriów. To chyba, póki co wszystko? – Spojrzała Hermiona na Lucasa, unosząc brwi.
– Myślę, że tak, gdybyście potrzebowali pomocy, to szukajcie mnie lub Hermiony, możecie iść.
– Świetnie – rzucił niechętnie prefekt Ślizgonów, który najwyraźniej był już znudzony ich przemówieniem. Hermiona spojrzała na niego z niechęcią.
– Nie przejmuj się – usłyszała Lucasa, kiedy już wszyscy wyszli. Zauważyła, że jej się przypatruje, więc na pewno musiał dostrzec jej minę.
– Wiem, w swoim życiu zdołałam już dobrze poznać charaktery większości Ślizgonów, ale ciężko udawać, że się tego nie widzi – uśmiechnęła się do niego.
– Chyba nie poszło nam tak źle? – rzucił zdawkowo, przepuszczając ją przodem, gdy wychodzili z przedziału.
– Myślę, że nie – odpowiedziała. – To co, chyba my również powinniśmy trochę im pomóc?
– Masz rację. Miło było cię poznać i mam nadzieję, że będzie nam się tak zawsze dobrze współpracowało.
– Mam nadzieję, że tak – zgodziła się z nim Hermiona. – Zobaczymy się później – dodała z uśmiechem, nim ruszyła kolejnymi wagonami, aby sprawdzić, czy nie jest potrzebna nigdzie jej interwencja, a także, by odnaleźć przedział, który zajęła dla niej Ginny. Mijając kolejne przedziały, jej myśli zatrzymały się przez moment na spotkaniu z pozostałymi prefektami, a szczególnie na osobie Lucasa. Nie mogła ukrywać sama przed sobą, że wywarł na niej bardzo pozytywne wrażenie. Jak na ten moment wiele wskazywało na to, że powinno jej się bardzo dobrze z nim współpracować. Nagle patrząc na kolejne grupy uczniów, przed jej oczami stanęło wiele scen, kiedy dzieliła chwile w tym pociągu z Harrym i Ronem, ich pierwsze spotkanie, a później następne lata, kiedy wspólnie podróżowali do Hogwartu lub z niego wracali. Zatęskniła za tymi czasami, ale tym razem trwało to tylko chwilę. W jednym z wagonów zauważyła grupkę trzech chłopców (najprawdopodobniej pierwszoroczniaków), którzy próbowali ukryć jakiś przedmiot przed blondwłosą dziewczynką. Hermiona postanowiła w mgnieniu oka zainterweniować, gdyż dziewczynka zdecydowanie wyglądała na taką, która potrzebuje pomocy.
– Co się tutaj dziej?! – spytała, gdy tylko otworzyła drzwi do przedziału. Cała czwórka spojrzała na nią, zaskoczona jej obecnością. Trójka chłopców przede wszystkim wyglądała na speszonych. W dłoni jednego z nich Hermiona dostrzegła malutkie pudełko.
– Nic, oglądamy sobie tylko – odpowiedział po chwili niepewnym tonem jeden z chłopców, wskazując na pudełko.
– Czy na pewno? – spytała z przekąsem Hermiona, zerkając na dziewczynkę, której przestraszona mina mówiła wszystko. – Czy to na pewno wasze?
– Eee… My tylko chcieliśmy to obejrzeć – odpowiedział, jąkając się drugi z chłopców.
– Macie to natychmiast oddać waszej koleżance i ją przeprosić – zwróciła się do nich Hermiona z surową miną. – No już! Jestem prefektem i jeśli mnie nie posłuchacie, to zasłużycie sobie na szlaban.
– Przepraszam. – Chłopiec trzymający pudełko oddał je dziewczynce, zerkając na nią ze skruchą. Następnie reszta chłopców również przeprosiła swoją koleżankę.
– Świetnie, mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy – dodała Hermiona. – Jesteście nowi, więc na upomnieniu tym razem się skończy. Jednak takie zachowanie jest niedopuszczalne w Hogwarcie. Możecie zostać ukarani szlabanem przez nauczycieli lub przez nas prefektów. Oprócz tego wasz dom może zostać ukarany odjęciem punktów. Będę miała na was oko, mam nadzieję, że się rozumiemy? – spytała na koniec, kończąc swój monolog.
– Tak – odpowiedział chłopiec, który zabrał wcześniej pudełko.
– Cieszę się, zostawię was, mam nadzieję, że nie będę już potrzebna – dodała, zamykając za sobą drzwi przedziału. Przeszła tylko jeszcze parę wagonów, gdy w końcu dostrzegła Ginny siedzącą razem z dwoma innymi dziewczynami. Jedną blondynką z długimi włosami i drugą szatynką z trochę krótszą fryzurą. Hermiona weszła do środka, ciesząc się, że wreszcie znalazła przyjaciółkę.
– W końcu cię znalazłam, Ginny. Cześć – dodała, zerkając na jej przyjaciółki.
– Nie zeszło wam tak długo, cieszę się, że nas znalazłaś – odpowiedziała Ginny, robiąc miejsce Hermionie, tuż obok siebie. – Powinnyście się poznać, to Hermiona Granger, ale pewnie same dobrze o tym wiecie – wskazała Ginny na Hermionę, uśmiechając się. – Natomiast to Natalie Swan – dodała, wskazując blondynkę. – Oraz Cornelia Rose, moje przyjaciółki z roku – skończyła swoją prezentację, przedstawiając na końcu dziewczynę z czarnymi włosami.
– Miło mi was poznać – uśmiechnęła się serdecznie Hermiona, zerkając na obie dziewczyny.
– Nam ciebie również, Hermiono – odpowiedziała Cornelia. – Ginny nieraz nam o tobie opowiadała.
– W sumie jak to się stało, że do tej pory nie miałyśmy okazji się poznać? – spytała Hermiona, uświadamiając sobie, że może i kojarzyła obie dziewczyny podczas wielu spędzanych chwil w pokoju wspólnym, ale jednak nigdy nie miała okazji nawet z nimi porozmawiać. Zwłaszcza że mimo iż były to koleżanki Ginny z roku, to sama dziewczyna jednak często była widywana w towarzystwie innych osób. To przypomniało Hermionie o innej osobie, z którą przyjaźniła się również Ginny.
– Może to dlatego, że ciężko było również ciebie znaleźć w towarzystwie innych osób niż Harry'ego i Rona? – nie mogła się powstrzymać Ginny, szybko kontrując Hermionę oczywistym wyjaśnieniem. Wszystkie dziewczyny wybuchły śmiechem. Hermiona wiedziała, że Ginny ma rację i gdy wróciła myślami do tych sześciu lat spędzonych dotychczas w Hogwarcie, to czas poświęcony innym koleżankom i kolegom, był w porównaniu do Harry'ego i Rona dość mizerny.
– Szczerze mówiąc, spodziewałam się tutaj z wami Luny? – Hermiona wróciła do pytania, które chciała zadać tuż po wejściu do przedziału. W końcu Ginny i Luna bardzo się przyjaźniły, więc jej nieobecność była zastanawiająca.
– Siedziała trochę z nami, ale wyszła, gdyż stwierdziła, że za dużo krąży po tym przedziale gnębiwtrysków – odpowiedziała Ginny, jakby to była najjaśniejsza rzecz pod słońcem, Hermiona stłumiła śmiech, ale musiała zakryć usta dłonią. Lubiła Lunę, ale nie mogła wyjść z podziwu, jak dziewczyna mogła wierzyć ciągle w istnienie tak wielu nierealnych rzeczy.
– Wiem, że Luna to dobra dziewczyna, ale czasami się zastanawiam, Ginny, jak się zaprzyjaźniłyście? – zauważyła Natalie, zerkając z ciekawością ma swoją przyjaciółkę. – Ma specyficzny charakter i podejście do życia.
– Tak jak mówisz, to dobra przyjaciółka, owszem, ma swój świat, ale kiedy się do tego człowiek przyzwyczai, to poza tym jest osobą, na którą zawsze można liczyć – odpowiedziała Ginny z pełnym przekonaniem, wspominając szczególnie czasy Gwardii Dumbledore'a, wyprawy do Ministerstwa Magii czy również samej Bitwy o Hogwart. – Hermiona na pewno mogłaby powiedzieć to samo.
– Ginny ma rację, ja też przez długi czas podchodziłam do niej z dużym dystansem, nieraz niepotrzebnie sama powiedziałam przy niej o dwa słowa za dużo, ale z czasem przekonałam się, że można nie zwracać na to uwagi,
a w zamian jest osobą, która nie zostawi cię w złej chwili – zgodziła się z przyjaciółką Hermiona.
– Pewnie macie rację, może rzeczywiście powinnyśmy z Cornelią patrzeć na tej jej zachowania częściej z przymrużeniem oka – stwierdziła Natalie, wyglądając na głęboko zamyśloną, nad tym co powiedziały Ginny i Hermiona.
– No nie wiem, ciężko mi sobie to wyobrazić, ale mogę również spróbować – zgodziła się z przyjaciółką, Cornelia. – Skoro już się poznałyśmy, to może opowiesz nam coś więcej o sobie, o tym, co przeżyłaś w ciągu ostatniego roku? – zwróciła się w stronę Hermiony.
– Eee, no wiecie… Sama nie wiem… – zaczęła niepewnie Hermiona, mimo wszystko trochę zaskoczona. Poczuła się w tym momencie trochę jak Harry, kiedy też dla wielu ludzi liczyła się tylko jego sława. Nie podobało jej się to uczucie. Spojrzała przez chwilę w kierunku Ginny.
– Myślę, że to nie jest najlepszy moment na taka opowieść – wtrąciła się Ginny, nie chcąc, by jej przyjaciółki zamęczyły Hermionę pytaniami, na które dziewczyna nie bardzo miała ochotę odpowiadać.
– Oj, Ginny, przecież Hermiona nie musi nam opowiadać wszystkiego – broniła się Cornelia, patrząc na Hermionę z nadzieją.
– Cornelia… – zaczęła Ginny, ale Hermiona jej przerwała.
– W porządku Ginny, jeśli chcecie, to coś mogę wam opowiedzieć, nie wszystko, ale żebyście miały jakiś zarys tego, co nam się przydarzyło – zaproponowała Hermiona, na co Natalie i Cornelia chętnie przystały. Dziewczyna opowiedziała im o tym, co wydarzyło się w ciągu ostatniego roku, o jej przygodach z Harrym i Ronem, które doprowadziły do upadku Czarnego Pana. Swoją opowieść skróciła jednak do absolutnego minimum, pomijając wiele szczegółów, które wolała zachować dla siebie. W końcu nie znała dziewczyn aż tak dobrze. Cornelię i Natalie jednak ta opowieść w zupełności zadowoliła. W rewanżu opowiedziały jej o swoich wakacjach, które spędziły wspólnie na południu Anglii. Po rozmowie z nimi Hermiona odniosła wrażenie, że mimo iż obie dziewczyny bardzo się przyjaźniły, to jednak zdecydowanie różniły się charakterem. Zdecydowanie bliższe było jej zachowanie i podejście Natalie. Cornelia była zdecydowanie bardziej otwarta i ciekawska, a także pewna siebie.
Hermiona w międzyczasie, gdy pociąg zbliżał się coraz bliżej Hogwartu, jeszcze dwukrotnie zrobiła obchód po wagonach i kolejnych przedziałach. Tym razem jej interwencja nie była nigdzie potrzebna. Również inni prefekci, których spotkała podczas tych spacerów, przekazywali, że wszystko jest w porządku. Zadowolona wróciła ponownie do przedziału, który dzieliła z Ginny, Natalie i Cornelią. Gdy pojawiła się na miejscu, spotkała ją kolejna miła niespodzianka, gdyż okazało się, że pojawiła się w nim ponownie Luna.
– Ooo, cześć, Luna, miło cię widzieć – powitała ją serdecznie.
– Witaj, Hermiono, ja też się cieszę, że cię widzę – uśmiechnęła się do niej Luna, patrząc na nią wnikliwie swoimi oczami. Hermionę zawsze to rozbrajało.
– Pytałam się właśnie Ginny, czemu cię tu z nami nie ma? – spytała Hermiona, siadając tym razem obok Natalie, ponieważ jej miejsce zajęła Luna.
– Och, przeszkadzały mi gnębiwtryski, ale doszłam do wniosku, że w innych przedziałach wcale nie jest lepiej. – odpowiedziała Luna, po czym wyjęła z torby świeży egzemplarz Żonglera, którego redaktorem naczelnym był jej ojciec.
– Rozumiem, widzę, że Żongler dalej świetnie sobie radzi?
– Tak, nie jest może tak rozchwytywany, jak podczas panowania Tego–Którego–Imienia–Nie–Wolno–Wymawiać, ale dalej ma grono swoich zwolenników. Tatuś jest dość zadowolony.
– Luna, a co to są te gnębiwtryski? – spytała Natalie, przywołując na twarz minę wyrażającą szczerą ciekawość. Hermiona pomyślała, że dziewczyna naprawdę po jej słowach i Ginny, chce dać Lunie szansę, co szczerze doceniała. Kiedy jednak Luna zaczęła opowiadać o gnębiwtryskach, ciężko było jej udawać, że interesuje ją to jakoś szczególnie. Ginny jednak szybko zajęła ją rozmową, do której również przyłączyła się Cornelia, pozostawiając Lunę i Natalie sobie samym.
– I jak było na obchodzie? – zapytała Ginny, patrząc na Hermionę.
– Tym razem spokojnie, nie musiałam się nigdzie udzielać – odpowiedziała, kiedy drzwi przedziału się otworzyły i pojawiła się w nich pani z wózkiem.
– Coś z wózka, kochaneczki? – spytała starsza kobieta, patrząc na nich z zachęcającym uśmiechem. Cornelia szybko wstała i podeszła do niej, pytając resztę dziewczyn czy i one czegoś nie potrzebują. Wróciła po chwili, obładowana przeróżnymi słodkościami, poczynając od Fasolek Wszystkich Smaków, a na Czekoladowych Żabach kończąc.
– Śmiało, częstujcie się – zachęciła pozostałą czwórkę, rzucając wszystko na wolne miejsce na siedzeniu.
– Już chyba niedaleko? – spytała Cornelia, starając się dostrzec cokolwiek za oknem, ponieważ zaczynało się powoli ściemniać.
– Myślę, że tak – odpowiedziała Hermiona. – Pewnie dobrze byłoby się za niedługo przebrać w szaty. Zwłaszcza mi nie wypada wyjść z pociągu w mugolskich ubraniach – dodała ze śmiechem.
– My też nie zamierzamy podpaść już pierwszego dnia szkoły – dodała Cornelia, kiedy drzwi przedziału się otworzyły i pojawiły się w niej dwie osoby z szyderczym uśmiechem na twarzy. Zarówno dziewczyna, jak i chłopak mieli już na sobie szaty, a po godle wyhaftowanym na piersi, Hermiona szybko poznała, że mają do czynienia ze Ślizgonami, najprawdopodobniej w ich wieku, oceniając po wyglądzie.
– No proszę, proszę. To tutaj są nasze papużki nierozłączki – rzucił wysoki, dobrze zbudowany, ciemnowłosy chłopak, patrząc zwłaszcza na Cornelię i Natalie, choć rzucił również okiem i na Ginny.
– Ale dzisiaj w jakimś większym towarzystwie – zauważyła dziewczyna stojąca obok niego. Była szczupłą brunetką o długich, prostych włosach. Mówiąc bardzo charakterystycznie przeciągała sylaby. Ona zwróciła uwagę
na siedzącą w przedziale Hermionę i Lunę.
– Czego tutaj chcecie? – Spytała zdenerwowana nagle Cornelia. – Zapraszał was tu ktoś?
– Chcieliśmy się tylko przywitać – rzucił chłopak. – Pewnie stęskniłyście się za nami?
– Bardzo, a teraz wynoście się stąd – dodała Cornelia.
– Daj spokój, niech sobie powrzeszczą – wtrąciła się Natalie, nie podnosząc wzroku znad gazety, którą pożyczyła jej Luna.
– Nie, Cornelia ma rację, nie są nam tu potrzebni, a jak nie wyjdziecie po dobroci, to załatwimy to inaczej – przyłączyła się do tej sprzeczki Ginny.
– Tak? A to ciekawe? W jaki sposób? – przedrzeźniała się z nimi Ślizgonka, która zaczęła śmiało wchodzić do przedziału.
– Właśnie, chętnie przyłączymy się do waszej uczty – dodał jej towarzysz, patrząc na stos słodyczy, znajdujący się na siedzeniu.
– Możesz o tym zapomnieć! – warknęła Cornelia, wyjmując nagle różdżkę i celując nią w chłopaka.
– Dość! – postanowiła wtrącić się do tej sprzeczki Hermiona, chcąc ją przerwać, kiedy Ślizgoni również zaczęli sięgać po różdżki, jednocześnie wyklinając Cornelię. – Odłóżcie te różdżki albo gwarantuję, że będziecie mieć kłopoty.
– Co?! Kim ty jesteś, żeby mi grozić? Co? – spytał wzburzony chłopak, teraz wpatrujący się już z wściekłością w Hermionę i celujący w nią różdżką.
– Zaraz, zaraz, to przecież ta szlama, Granger, nie poznajesz, Michael? – spytała brunetka.
– Masz rację, Pati, faktycznie, to ona. Ty też dołączyłaś do tej bandy przegrywów?
– Dołączyłam i na wasze nieszczęście jestem prefektem naczelnym, więc jeśli chcecie mieć kłopoty, to chętnie wam je zapewnię – dodała Hermiona, patrząc na nich z pewną miną, z rękami założonymi na piersiach. Najwyraźniej do obojga Ślizgonów dotarło, co to oznacza, bo schowali różdżki i jak najszybciej udali się na korytarz.
– Jeszcze się policzymy – rzucił chłopak, obracając się do nich, tuż przed wyjściem i zamykając głośno drzwi przedziału za sobą.
– No, Hermiono, byłaś genialna – nie mogła powstrzymać się Cornelia, patrząc na nią z unaniem. – Pięknie ich spławiłaś.
– Przecież ja nic takiego nie zrobiłam? – odparła szczerze zdumiona Hermiona, która zajęła już swoje miejsce.
– Och, Hermiono, nie bądź taka skromna – pochwaliła ją Ginny. – Ta twoja groźna mina prawie przypominała moją mamę, kiedy się na nas złości.
– Ej! Ginny, nie przesadzaj, aż tak? – spytała oburzona Hermiona, jednak nie mogła powstrzymać uśmiechu na myśl o tym, jak wiele razy była świadkiem, kiedy pani Weasley upominała swoje dzieci. – Kim oni są tak w ogóle? – dodała, patrząc na resztę dziewczyn.
– Patricia Edwars i Michael Lewis, Ślizgoni z naszego roku. Często w ich towarzystwie przebywa również Xavier Walker, ale nie zawsze. Ta trójka to zmora naszej klasy, ciągle musimy się z nimi użerać – odpowiedziała jej Natalie.
– Zdążyłam poznać niektórych Ślizgonów z tej strony – przyznała Hermiona.
– No właśnie Hermiono, sama miałaś do czynienia z Malfoyem i jego osiłkami – przypomniała jej Ginny. – Patricia, a także Michael oraz Xavier są ulepieni z podobnej gliny, choć muszę przyznać, że Malfoyowi żadne z nich nie dorównuje. Sama nie mam tak często z nimi do czynienia, ale Natalie z Cornelią mają z nimi utarczki co chwila.
– Ech… A miałam nadzieję, że Malfoy jest tylko jeden i czeka mnie pod tym względem dużo spokojniejszy rok – westchnęła Hermiona, spoglądając za okno.
– Musisz na nich uważać, bo na pewno będą się próbowali zrewanżować za dzisiaj – ostrzegła ją rudowłosa przyjaciółka, patrząc na nią mimo wszystko z odrobiną troski.
– Niech tylko spróbują, już ja im uprzykrzę życie – odpowiedziała buntowniczo Hermiona. – Nie tak łatwo utrudnić życie prefektowi.
– Żebyś się tylko nie myliła – powiedziała Natalie, spoglądając na nią przez chwilę znad egzemplarza Żonglera.
– Nie chcę wam przerywać – oznajmiła pogodnie Luna, która do tej pory słuchała ich dość obojętnie, nie włączając się do tej dyskusji. – Ale czy nie miałyśmy się czasem przebrać?
– Masz rację, Luna, najwyższa pora, za niedługo powinnyśmy być już w Hogwarcie – zgodziła się z nią Hermiona, szybko wstając i szukając swojej szaty w kufrze. To samo uczyniła reszta dziewczyn. Nie upłynęło zbyt wiele czasu, od kiedy się przebrały, gdy pociąg zaczął zauważalnie zwalniać. Za oknami zapadł już zmrok, jednak wprawne oko mogło dostrzec również powoli, oświetloną latarniami stację w Hogsmeade. Zbliżali się już do końca podróży. Hermiona szybko uświadomiła sobie, że powinna wyjść jak najszybciej na korytarz, by pomóc innym prefektom zapanować nad ewentualnym chaosem, spowodowanym przez uczniów opuszczających pociąg.
– Ginny, zaopiekujesz się Krzywołapem? Ja muszę pomóc innym przy opuszczaniu pociągu przez uczniów – poprosiła Hermiona swoją przyjaciółkę.
– Jasne, nie ma sprawy, zobaczymy się przy powozach – oświadczyła Ginny, biorąc od Hermiony klatkę z Krzywołapem.
– Super, to pa, do zobaczenia później – pożegnała się Hermiona również z pozostałymi dziewczynami. Natychmiast udała się na korytarz przedziału, gdyż pociąg ewidentnie już się zatrzymywał. W oddali dostrzegła prefekt Gryffindoru – Monicę MacDonald.
– Monica? Spokojnie, ja już przypilnuję wszystkiego tutaj, możesz się zając kolejnym wagonem?! – spytała Hermiona, wołając do dziewczyny, by ją dosłyszała. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i udała się do wagonu wskazanego przez Hermionę. Gdy tylko pociąg się zatrzymał, nie upłynęło wiele czasu jak z poszczególnych przedziałów, zaczęły się przeciskać tłumy uczniów, chcących jak najszybciej opuścić pociąg. Wielu z nich dodatkowo utrudniało sprawę, niosąc ze sobą klatki z ich ulubionym pupilami. Hermiona robiła, co mogła, ale po chwili doszła do wniosku, że próba zapanowania nad takim tłumem, mija się z celem. Ostatecznie dopilnowała tylko tego, by najmłodsi uczniowie spokojnie opuścili pociąg. Kiedy już wagon opustoszał, Hermiona również udała się na zewnątrz, gdzie szybko dostrzegła górującego nad wszystkimi Hagrida. Ten widok sprawił jej wielką przyjemność, już nie mogła się doczekać wizyt na herbatkę w jego chatce, które zapewne za jakiś czas się pojawią. Najwyraźniej nie tylko ona szybko go dostrzegła, bo Hagrid również odnalazł ją swoim wzrokiem.
– No, pirszoroczni, chodźcie tu do mnie! No już, nie ociągajcie się, ustawcie się tu w kolejce – odparł Hagrid swoim donośnym głosem, a dostrzegając Hermionę, wskazującą najmłodszym uczniom, gdzie się mają ustawić, przywitał się również z nią. – Hej, Hermiono, dobrze cię widzieć, wszystko gra?
– Tak, dzięki, Hagridzie – zdążyła mu tylko odpowiedzieć, zanim Hagrid poprowadził nowych uczniów nad jezioro, gdzie zgodnie z tradycją mieli przebyć drogę do Hogwartu na łódkach. Ona sama udała się dalej w stronę polany, gdzie starsi uczniowie mieli wyruszyć do zamku powozami, prowadzonymi przez testrale. Już z daleka dostrzegła tłumy uczniów, którzy próbowali zająć swoje miejsca. Hermiona próbowała dostrzec Ginny
lub którąś z pozostałych dziewczyn. W końcu jej się to udało.
– Ooo, jesteś, Hermiono, świetnie. Proszę. – Ucieszyła się na jej widok jej rudowłosa przyjaciółka, wręczając jej klatkę z Krzywołapem.
– To co, może zajmijmy któryś z powozów, bo inaczej pozostanie nam droga na piechotę? – zaproponowała stojąca obok niej Cornelia.
– Masz rację. Ginny, Hermiono, Luna, wsiadajcie – rzuciła w ich stronę Natalie, ponaglając je wszystkie do wejścia do środka. – Tutaj są wolne miejsca, akurat w sam raz dla nas.
Cała piątka zajęła swoje miejsca i niedługo potem testrale zaczęły ciągnąć powóz w stronę zamku, prowadząc je wszystkie jeden za drugim.
– Widzisz je, prawda, Hermiono? – spytała szeptem Luna, patrząc na nią.
– Myślę, że spośród tych, którzy ostatnio walczyli, jest dość mała grupa osób, która teraz ich nie widzi – odpowiedziała zamyślona na ten temat Hermiona.
– Tak… – włączyła się do rozmowy Ginny. – Pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno, było to czymś dość rzadko spotykanym, a zdecydowana większość nie wiedziała o ich istnieniu.
Hermiona pod wpływem pytania Luny, mimowolnie wróciła myślami do bitwy o Hogwart, która rozegrała się tu parę miesięcy temu. Tak, zdecydowanie zbyt wiele osób musiało być świadkami śmierci swoich bliskich, przyjaciół, kolegów, koleżanek. A to wszystko przez Voldemorta. Teraz jednak była to już przeszłość. Ciemna noc skrywała dość mocno widok za oknem powozu, a jedynym źródłem światła były rozstawione wzdłuż ścieżki latarnie oraz dość jasno świecący dziś księżyc. Hermiona mimo tych ponurych myśli, nie mogła jednocześnie ukryć sama przed sobą pozytywnych emocji. Zaczynał się nowy rok szkolny, znów jest późny wieczór pierwszego września, a ona wracała, w końcu wracała do Hogwartu, rozumiejąc w tym momencie Harry'ego, który mówił w takich momentach, że wreszcie wraca do domu.