Pewna dziewczyna traci chłopaka i musi wykonać trudne zadanie.
Leżał spokojnie na łóżku. Patrzył na Nancy swoimi niezwykłymi, brązowymi oczami. Nie jadł już od tygodnia i jeszcze trzymał się przy życiu, jednak to było za długo... Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że on zaraz odejdzie; odejdzie do tamtego świata
- Jake... - szepnęła, ale chłopak tylko się uśmiechnął. Nancy próbowała to odwzajemnić, ale bez skutku.
Przypomniała sobie te chwile; gdy poznali się, pojechali do Hogwartu... Byli najlepszymi przyjaciółmi, zdradzali sobie wszystkie tajemnice. Trzymali się za ręce, a w smutnych i trudnych chwilach mogli na siebie liczyć.
- Dlaczego? Dlaczego akurat teraz? - W oczach brunetki pojawiły się łzy.
- Nikt nie może żyć wiecznie, widocznie przyszedł na mnie czas - odparł słabo Jake.
Patrzyli tak na siebie przez kilka minut. W końcu głowa blondyna opadła bezsilnie na poduszkę a oczy stały się takie... martwe.
- NIE! Nie umieraj! - Nancy zalała się łzami. Dotknęła jego chłodnej dłoni i uświadomiła sobie, że już nigdy nie zobaczy Jacoba, jedynej osoby, która rozumiała ją jak ona sama.
***
Minął rok i nadszedł sierpień. Normalna młodzież właśnie umawiałaby się ze znajomymi na pizzę albo polowanie w sklepie. Ale nie ona. Piękna, niebieskooka brunetka siedziała przy biurku, w domu na ulicy Grimmauld Place numer 10. Przekręcała kartki starego, zniszczonego albumu, patrząc na zdjęcia Jake'a.
Do pokoju weszła kobieta z włosami upiętymi w kok.
- Kochanie... - zaczęła mama. - To było dawno, znajdź sobie nowego, przystojnego chłopaka, zapomnij o Jacobie.
- Ale ja nie mogę zapomnieć. Nie chcę zapomnieć - odpowiedziała spokojnie Nancy. - Wszystko mi go przypomina - rozejrzała się po pokoju. - Nawet ta piłeczka. On też ciągle spadał, ale się odbijał. Aż w końcu nie wyzdrowiał...
Zapadła niezręczna cisza.
- Zgoda mamo. Przejdę się. - rzekła dziewczyna. Tak naprawdę miała zamiar pójść do jego domu, posiedzieć w nim...
Nan wyciągnęła z szafy ulubione rurki i fioletowy t-shirt Adidasa. Pospiesznie naciągnęła ubranie, chwyciła czarną torebkę i wybiegła na zewnątrz. Daleko nie szła, ponieważ Jake mieszkał cztery domy dalej. Po chwili stanęła przed budynkiem o numerze 6. Na drzwiach wisiała tabliczka "NA SPRZEDAŻ" a w oknach huśtały się pajęczyny. Brunetka powoli weszła do środka.
Znalazła się w pomieszczeniu wyglądającym na korytarz. Ruszyła naprzód i schodami weszła na piętro. Tam znalazła pokój Jacoba. Złapała najbliższe krzesło i usiadła. Wtedy jej uwagę przykuł mały zwitek papieru, na którym napisane było pochyłym pismem "Nancy Collins". Ostrożnie chwyciła przedmiot ze stołu i rozwinęła pergamin.
Kochana Nancy,
Wiem, że niedługo umrę, ale chcę, żebyś o czymś wiedziała.
W mojej rodzinie istnieje pewna tradycja. Mianowicie każdy czarodziej z rodu Smith posiadał magiczny wisior, który musiał być pochowany z właścicielem w ciągu trzech lat od jego śmierci. Jeśli nie, na najbliższe mu osoby jest ściągana straszna klątwa; osoby te nie będą myślały dobrze o życiu, staną się pesymistami, a także będą zadawały sobie ból.
Lecz istnieje jeden problem. Wiele lat temu napadli na nas śmierciożercy i zabrali mój wisior. Moja prośba jest taka, żebyś go odnalazła i odebrała im. A kiedy umrę, schowaj go do mojego grobu. Dziękuję.
Jacob
Nancy wpatrywała się dłuższą chwilę w list. Był brudny i porwany, jakby ktoś się o niego kłócił. W końcu oniemiała podniosła się na nogi i wyszła na zewnątrz.
***
Nancy codziennie rozmyślała o liście, który widziała w domu swojego byłego chłopaka. Oczywiście wzięła go do siebie, żeby szukać jakichś śladów. Nawet nie wiedziała jak ten wisior wygląda. Każdego dnia przeglądała książki, ale jej biblioteczka nie miała zbyt dużych zasobów.
Na szczęście zbliżał się powrót do Hogwartu, a tam książek było aż za dużo. W ostatnim tygodniu sierpnia już myślała, że znalazła ważną informację ale była to tylko wzmianka o mugolskich robotach.
W końcu nadszedł upragniony dzień powrotu do szkoły. Brunetka siedziała w pokoju i pakowała kufer, gdy do ręki wpadł jej pewien przedmiot.
Trochę denerwuje mnie to, że zrobiłaś taki rozlazły ten tekst. Mogłabym go poprawić, jeśli chcesz, ale układ tekstu zależy od autora.
Sama historia zaczyna się ciekawie. Jestem ciekawa dlaczego Jacob tak młodo umarł, podejrzewam, że musiał być śmiertelnie chory. Tylko pytanie na co? Ciekawa rzecz też jest z wisiorem, ciekawe czy znajdzie go w Hogwarcie.
Błędów nie było. Boję się jedynie po tym zdaniu:
zrobisz z Nancy taka Mary Sue, pannę idealną pod każdym względem i kryształową. Proszę, nie rób tego ;>
I czekam na ciąg dalszy!