Rekord osób online:
Najwięcej userów: 308
Było: 25.06.2024 00:46:08
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej
Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej
Strofy spisane z myślą o Tomie R. :)
>> Czytaj Więcej
Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej
Chyba pierwszy raz czas mnie przeraził - jedna minuta ciągnęła się niemiłosiernie. A przecież nie tak dawno nie mogłam się nadziwić, że tak szybko wskazówki przesuwają się po tarczy zegara. Za chwileczkę miało okazać się, czy faktycznie Lijka jest cała i zdrowa. Nagle drzwi otworzyły się, a zza nich wyszedł tata Patryka, Patryk i Nior. Na samym końcu pojawiła się w nich Liliana, która z pozoru wyglądała jak zwykle, jednak jej mina podpowiadała mi, że tak na prawdę szczęśliwa i zdrowa nie jest. Coś musiało się stać! Co jej te wstrętne dupki zrobiły?! Spojrzałam jej głęboko w oczy. Uwielbiałam je, zawsze mówiły mi dokładnie o czym myśli oraz co czuje, a na dodatek miały taki ładny, zielony kolor.
Nagle zrozumiałam, co jest w niej nie tak. Dlaczego miała smętny wzrok i kąciki ust skierowane ku dołowi? Ona... niemożliwe! Postanowiłam, że znajdę i zabiję drani! To na pewno przez nich jej oczy stały się takie puste!
- Lijka! Ty żyjesz! - Nie mogłam się powstrzymać. Już miałam odruch wstania, ale ból mnie powstrzymał. Tępo wbiłam wzrok w przyjaciółkę.
- Nie powiem, że dobrze cię widzieć, bo niestety ta przyjemność została mi odebrana. Jednak wspaniale jest cię usłyszeć - powiedziała spokojnie, po czym uśmiechnęła się nieznacznie. Teraz byłam pewna na sto procent. Znowu poczułam się, jakby mi ktoś wnętrzności wykręcał. Nagle zrobiło mi się niedobrze. Jak oni jej to zrobili? Wydłubali? Włożyli jej różdżkę w oko?
- Lijeczko kochana, co się stało? To znaczy, jak oni ci to zrobili!? - Chciałam się dowiedzieć. Mój olbrzymi ból głowy był niczym w porównaniu ze stratą wzroku. Bo on przeminie, a oczy już nigdy zdrowe nie będą... Sama dopiero teraz zauważyłam, że przez tyle lat żyłam podobnie. Ileż to razy uskarżałam się, że z jednym okiem nic zobaczyć się nie da, ciągle tylko marudziłam, że wolałabym nie mieć ich obu niż męczyć się w obecnym stanie. Teraz jednak uświadomiłam sobie, że noszę tak mocne okulary, by uratować wzrok chociaż na tyle, ile jest to możliwe. Życie wcale nie jest gorsze z tego powodu, bo przecież ileż to razy złapałam znicz, bo widziałam go nawet z bardzo daleka? Co teraz musi czuć Liliana, która straciła wzrok zupełnie? Na pewno jest jej bardzo trudno! Czy aby na pewno z powodu tego, że nie ma oczu, inne zmysły się jej wyostrzą? No i co miałyśmy teraz zrobić? Myśli wciąż nie dawały mi spokoju.
- Och, Tanya, to proste. - Lijka powoli szła w moją stronę, po czym, gdy tylko wyczuła ręką łóżko, usiadła na nim i ciągnęła dalej. - Bo widzisz, nie przewidziałam, że któryś z nich będzie znać zaklęcie oślepiające. Jest ono bardzo trudne, a myślałam, że są takimi głupkami, że zwykłego Lumos nie potrafią! - Tu głowę skierowała w dół. Smutek powoli zżerał mnie od środka, tak samo jak uczucie, że to ja jestem temu wszystkiemu winna.
- Nie ty jedna... - Szybko wtrąciłam. W głowie nadal miałam obraz niby-Cedrika. Czy to wytwór mojej wyobraźni, czy on naprawdę tak wyglądał?
- Ten największy złapał mnie i był tak silny, że podniósł moje ciało nad ziemię, ładnych kilkanaście centymetrów, po czym drugi, ten, co został, wykorzystał to. Wielkolud trzymał mi siłą głowę prosto, a tamten ugodził we mnie zaklęciem oślepiającym. Nic w prawdzie nie bolało, jednak sama świadomość tego, że już nigdy nie zobaczę kolorów, zwierząt, roślin...
- Wiem, co czujesz! - powiedziałam szeptem. Nastała niezręczna, długa cisza. Każdy pogrążył się w swoich myślach. Zastanawiałam się, czy da się znaleźć coś, co by jej pomogło... a może już nic nie da się zrobić?
Z osłupienia wyrwała mnie, jak mogłam się spodziewać, Nior, która tupnęła nogą.
- A mnie nie zapytasz, co mi zrobili? - Spojrzała na mnie oskarżycielskim wzrokiem. Faktycznie, przebudziłam się i w żaden sposób nie ukazałam zainteresowania Nior. Postanowiłam szybko jej to wyjaśnić. Jeszcze tego brakowało, aby się obraziła i przestała odzywać. - A gdyby mnie zabili, zranili? To nie fair, że interesujesz się tylko Lijką!
- Nior, wybacz! Względnie ustaliłam, że żyjesz, bo usłyszałam jak rozmawiasz z tatą Patryka, gdy się przebudziłam. Jednak teraz wal śmiało! Czy boli cię coś poza dumą? - wystrzeliłam. Miałam nadzieję, że nie odpowie "tak", bo nie zniosłabym bólu, jaki by mi te słowa zadały, jednak przygotowywałam się psychicznie właśnie na tę odpowiedź, gdyż była bardzo prawdopodobna.
- Oprócz kilku beznadziejnych siniaków i ogólnie złego samopoczucia, nic mi nie jest - odparła nadal z nutką obrażenia i zażenowania, bym wiedziała, że poczuła się urażona. Nie dziwię jej się, też miotałyby mną takie uczucia, gdyby któraś z nich tak postąpiła. Jeszcze raz ją przeprosiłam. Siedziałyśmy na swoich miejscach w ciszy przez kolejne dobre pół godziny. Każdy szukał odpowiedzi na pytania, które nie dawały mu spokoju.
Rozejrzałam się po pokoju do którego się przenieśliśmy. Ten również był jasny. Takie były meble, podłoga i ściany. Patryk nazywał to miejsce "Pomarańczową Krainą Zachcianek", może dlatego, że gdzieniegdzie znajdowały się pomarańczowe dodatki, na przykład zasłony i miękki dywan pod naszymi stopami. Na jednej ze ścian wisiał przepiękny zegar w kształcie pomarańczki. Cichutko dał znak, że nadeszła równo osiemnasta. Na środku stał wielki stół, a wokół niego poustawiane krzesła zrobione z sosny, w stylu wiejskim. Siedzieliśmy na nich. Nad naszymi głowami wisiał bardzo ładny żyrandol. Przede mną znajdowało się okno, które ukazywało śliczny i zapadający w pamięć krajobraz. Pamiętam, że wtedy był niemalże czerwony zachód słońca. Przypomniało mi się moje dzieciństwo. Ja, mama, tata i nie żyjący od lat Beniamin. Uwielbialiśmy siedzieć w swojej skromnej jadalni i patrzeć jak za horyzontem chowa się słońce. Tak spędzaliśmy razem jedyną wolną chwilę, jaką mogli ofiarować nam rodzice. Tęskniłam za tamtymi chwilami. Z ponownego zamyślenia wyrwał mnie tata Szarca.
- No więc, musimy wiedzieć, co za misję dała wam McGonagall. - Wstał i oparł się obiema rękoma o stół. Miałam wrażenie, że przed nim żaden szczegół nie mógł się skryć. W tym bardzo przypominał mi Dumbledore'a. Iście przeżywałam jego śmierć. Do dzisiaj nie wiem, jak to się mogło stać. - Wiedzcie, że nam możecie zaufać!
- Cóż, my... - Nior wystarczyły te słowa, jednak ani Lijki, ani mnie nie przekonały w całości. Co do Patryka miałam pewność, znałam jego charakter i dobrze wiedziałam, że jemu powiedzieć można będzie wszystko, bez wyjątku. Jednak czy jego tata jest taki sam? Nie możemy od tak po prostu wyjawić sekret! Mina Lijki mówiła Nior bardzo wiele, więc szybko zamknęła buzię.
- No, śmiało, nie gryziemy! - Zaśmiał się wesoło tata Patryka. Było w nim coś takiego, że człowiekowi robiło się od razu lepiej na sercu. Po długim zapewnianiu zgodziłyśmy się, by nam pomogli i wyjawiłyśmy, jak trudną misję nam dała profesor McGonagall. Nie powiedziałam tylko o dziadku. Miecz nie miał dla mnie takiej wartości, co najukochańsza osoba na ziemi. Gdzie on teraz przebywał? No i czy w ogóle nadal żyje? I co z Zafriną? Czy udało jej się już poderwać tego Collinsa? Właśnie zdałam sobie sprawę, że Zaf zawsze miała szczęście jeśli chodzi o sprawy sercowe. Czemu do cholery ona miała już z bilion chłopaków, a ja nadal żadnego?!
Wybitny! | 100% | [1 głos] | |
Powyżej oczekiwań | 0% | [0 głosów] | |
Zadowalający | 0% | [0 głosów] | |
Nędzny | 0% | [0 głosów] | |
Okropny | 0% | [0 głosów] |
Jeju, biedna Lilianna :C
A co do rozdziału, świetny, z rozdziału na rozdział coraz lepiej Ciekawie wszystko opisujesz.
Czekam na więcej!
PS: Obiecałam, to masz!