Rekord osób online:
Najwięcej userów: 308
Było: 25.06.2024 00:46:08
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej
Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej
Strofy spisane z myślą o Tomie R. :)
>> Czytaj Więcej
Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej
Dwudziestego trzeciego listopada zdołała sforsować drzwi do Departamentu Tajemnic. Pomimo wielu lat negatywnych doświadczeń, Ministerstwo Magii wciąż nocą pozostawało bez nadzoru. Nikt nie zatrzymał Niny w windzie, na korytarzu ani pod samym wejściem do obiektu jej zainteresowania.
Przeszła do drugiej komnaty, gdzie znajdowało się o wiele za dużo wejść, prowadzących w nieznane. Ona była tu pierwszy raz, ale wiedziała jak rozpoznać te właściwe.
Percepcja umysłu. Drzwi nie otwierała magia, a jedynie silna wola. Musiała nastawić myśli na cel, wyrazić szczere, konkretne pragnienie. Nie wystarczyło "chcę odnaleźć mapę czasu". Zadziałało jedynie "potrzebuję sali kolumnowej, żeby dotrzeć do kamiennego łuku".
Odpowiednie drzwi otworzyły się przed nią, a ona pobiegła do miejsca, w którym miała odnaleźć poszukiwany przedmiot.
Chciała nie zwracać uwagi na lekko powiewającą zasłonę, która przywoływała ją do siebie. Jednak pragnienie pochłonęło ją całkowicie. Podeszła do najbardziej magicznego z widzianych przez nią miejsc, słysząc szepty, których źródła nie potrafiła określić. Zupełnie jakby powstawały w jej głowie.
Dopiero wibracje w tylnej kieszeni spodni sprowadziły ją na ziemię. Wyciągnęła czarne urządzenie pospiesznie i odskoczyła od łuku, który omal jej nie pochłonął.
Przeszukiwała pomieszczenie, aż w końcu dotarła do kaplicy, gdzie pośrodku ustawiono rzeźbę przedstawiającą czarodzieja o jasnej brodzie. Długo zajęło jej dostanie się do sejfu... żeby zobaczyć, że nic w nim nie było.
Cholera...
W całym ministerstwie huczało. Poruszanie dotarło nie tylko do jej departamentu, ale chyba każdego zakątka w Wielkiej Brytanii.
Znowu dokonano włamania do Departamentu Tajemnic. Nic nie skradziono, ale została otwarta skrytka, w której przechowywano szczególnie cenny przedmiot. Na całe szczęście przeniesiono go w bezpieczne miejsce zanim dokonano napadu.
Dla czarodziejów największym problemem było to, że nie mogli wykryć sprawcy, bo ten nie użył magii. A Ministerstwo wyposażono w mechanizmy obronne, ale tylko w przypadkach ataku czarodziejów. Żaden czarodziej nie przewidział, że ktokolwiek spróbuje przejść przez cały gmach i ani razu nie użyje różdżki. Na to, że do Departamentu Tajemnic przeniknęła mugolka, nikt nie wpadł.
A ta sama mugolka obgryzała paznokcie przy swoich biurku. Cała praca, którą wykonała w ciągu ostatnich kilku miesięcy poszła na marne. Bez mapy nie dadzą rady zgłębić tajników blokady, a przecież po to została tu wysłana.
Zebrała rzeczy, które miała wysłać i wyszła z pomieszczenia. Jednak zanim zdążyła wejść do windy, zatrzymał ją nieznany czarodziej, niosący naręcze kartonów. Z każdego unosiła się kolorowa para, ale ukryła zaciekawienie.
– Znowu zablokowana – mruknął niezadowolony. – Może pani włączyć?
Nina rozejrzała się dookoła, ale poza mężczyzną nie było obok nikogo, kim mogłaby się wyręczyć. Widziała kilka razy, jak winda odmawiała posłuszeństwa pracownikom. Wymagała solidnej naprawy, ale brakowało na to funduszy. Funkcjonariusze z działu technicznego stwierdzili, że skoro problem rozwiązuje prosta "alohomora", to nie ma potrzeby wydawać na to tony galeonów.
– Słyszy mnie pani? – powtórzył mężczyzna.
Zamarła, wiedząc, że zostawiła w szufladzie flakonik z płynną magią, która miała jej pomóc w takich przypadkach. Sekundy mijały, a ona nie wiedziała, co powinna zrobić.
– Nie wzięłam różdżki – powiedziała w końcu.
– Przecież masz ją w kieszeni – usłyszała znajomy głos za plecami. Do windy podszedł znany jej z widzenia auror o nieprzyjemnym spojrzeniu. Nigdy z nim nie rozmawiała, ale z jakiegoś powodu czuła, że chciał ją zdemaskować.
– To nieeleganckie wysługiwać się kobietą – wycedziła, starając się zachować neutralny wyraz twarzy. – Powinien pan sam otworzyć tę windę, a nie wskazywać na moje faux pas.
– Faux pas? – Mężczyzna uniósł brwi. – Obserwowałem cię i nigdy nie widziałem, żebyś użyła różdżki. Jesteś charłaczką?
– Ależ panie Donowan! – oburzył się czarodziej z kartonami. – Jak pan śmie!
– Pracuję w biurze aurorów i mam prawo zadawać takie pytanie – wycedził, łapiąc ją za łokieć. Poczuła, jak kropelki zimnego potu spływają jej po czole.
– Więc niech zabierze mnie pan na przesłuchanie – rzekła, z trudem panując nad głosem.
– Z radością bym to uczynił, ale z puszczania się z synem Pottera musisz mieć jakieś korzyści.
Zamachnęła się, wymierzając mu cios prosto w policzek. Mężczyzna nawet nie odwrócił głowy, a na jej twarzy zakwitł okropny rumieniec upokorzenia. Widziała zszokowane spojrzenie czarodzieja, który nie miał z tym nic wspólnego.
– Tylko charłak atakuje dłonią, mając różdżkę pod ręką – powiedział, posyłając jej uśmiech zwycięstwa. – Ale dam ci szansę rzucić we mnie porządnym urokiem. Nie będę się bronił. Pokaż, co potrafisz.
Wokół nich zebrało się kilku innych czarodziejów, uważnie obserwując ruchy nie tylko jej, ale i Donowana. Nikt nie stanął w jej obronie, ale też nie szkalował. Czekali, aż da popis magicznych zdolności…
… których nie posiadała.
W grupie znalazł się również Scorpius Malfoy, któremu posłała błagalne spojrzenie. Mężczyzna zignorował ją i minął, stając pod samą windą.
Wtedy to poczuła.
Lekki ciężar w kieszeni szaty. Dotknęła niewielkiego flakonika z białym płynem. Kciukiem otworzyła wieczko i pozwoliła, żeby ciecz pokryła opuszki palców. Przez jej ciało przeszedł prąd, a później usztywnił większość mięśni. Z trudem wyciągnęła rękę i chwyciła różdżkę.
To nie było nic przyjemnego. Ból wypełnił ją od wierzchu dłoni aż po czubek głowy, kierując swą sieć aż po kostki. Z trudem oddychała, ale znalazła dość siły, żeby wymierzyć drewniany przedmiot w Donowana.
Tego się po niej spodziewał. Jego uśmiech pozostawał pobłażliwy, lekceważący. Sądził, że nie potrafiła użyć czarów. Musiała go zadziwić... ale nie tak, jak on tego chciał.
Szybko zmieniła ustawienie ciała i powiedziała:
– Alohomora!
To było jak silny cios w brzuch. Jak cięcie nożem wzdłuż tętnicy. Jak strzał z rewolweru prosto w czaszkę. Myślała, że umarła. Z tym, że wciąż stała na nogach. Jej serce biło, jej płuca chłonęły tlen, a krew swobodnie płynęła w żyłach.
Na całe szczęście nikt na nią już nie patrzył. Wszyscy wbili spojrzenia w windę, która otworzyła przed nimi kratę, zezwalając na wejście.
– Jesteś śmieciem, Donowan – powiedziała kobieta o złotych włosach. Minęła go ze złością, a za nią poszła reszta pracowników, mrucząc obelgi na aurora, który kipiał ze wściekłości.
Wszyscy weszli do windy poza Scorpiusem, który wciąż stał w miejscu, czekając, aż pozostaną na korytarzu sami.
– Musisz uważać – powiedział do niej poważnie.
– To nie ma już znaczenia, skoro mapa została przeniesiona – szepnęła.
– Tym nie powinnaś akurat się przejmować. Wiem, gdzie ją przeniesiono. – Na jej pytające spojrzenie dodał – Hogwart.
– Co?
Wiedziała, że teraz weszli w prawdziwe bagno. Ze wszystkich miejsc w Wielkiej Brytanii, to właśnie szkoła magii sprawiała najwięcej problemów. Wszyscy w Solum Orbis wiedzieli, że do tego miejsca mugole nie mają wstępu. Nie tylko wszelkie urządzenia zaczynały tam wariować. Ponad wszystko zamek strzegły potężne zaklęcia, których bez magicznej blokady nie mieli szansy przełamać.
– Tym też nie zaprzątaj sobie głowy – powiedział wprost do jej ucha. – Pilnuj tylko, żeby nie stracić pracy. Kiedy już technika zostanie opanowana, będzie trzeba ją umieścić tutaj. A zrobi to…
– Ja – powiedziała. – Ja to zrobię.
Lubiła mieszkanie, które dostała. Miało jasne ściany i duże okna, wpuszczające mnóstwo światła. Jedynie sypialnię miała ochotę przebudować, bo tam akurat tyle jasności nie chciała widzieć – zarówno rankiem jak i w nocy.
Nawet zasłony na nic nie pomagały przy świetle lamp ulicznych. Chociaż kiedy James do niej przychodził, rzucał jakieś zaklęcie i problemu nie było. Musiała tylko pilnować, żeby ściągnął urok, zanim ją opuszczał.
– Nie wiedziałem, że przyjaźnisz się z Malfoyem – powiedział surowo, leżąc na boku. Widziała jedynie zarys jego twarzy w lichym świetle lampy na korytarzu.
– Co masz na myśli? – zapytała, próbując zignorować jego rękę, która spoczywała na wewnętrznej stronie jej uda.
– Ściany mają uszy – rzucił tylko, przesuwając dłoń wyżej, mącąc jej przy okazji w głowie.
– Ty też niewiele mi mówisz – stwierdziła, nie bez wyrzutu. Chwyciła go za nadgarstek i położyła jego rękę na pościeli.
– A co byś chciała wiedzieć? – Zaśmiał się, opierając głowę na zaciśniętej pięści.
– Dlaczego Margaret jest u rodziców? – zapytała, wiedząc, że wkracza na niebezpieczne tereny.
Tak jak mogła oczekiwać, James sposępniał. Chociaż to było naturalne. Ktoś taki jak on nie lubił rozmawiać o żonie z kochanką. Przypominało mu to o zdradzie, której się dopuścił... wielokrotnie zresztą.
Jednak ona nie zamierzała mu odpuszczać. Jeśli mieli ze sobą sypiać, to bez czarowania.
– No? – naciskała. Złapała go za podbródek i skierowała spojrzenie na siebie. Zapewne nawet jej nie dostrzegał, ale mimo to czuła siłę płynącą z jego oczu.
– Powiedziałem, że nie chcę jej widzieć – wyrzucił w końcu. Przewrócił się na plecy, a ona usiadła na jego udach, nie pozwalając mu uciec.
– Dlaczego?
– Mam dość jej obsesji.
Przyciągnął ją bliżej. Czuła jego męskość tuż przy najwrażliwszym z miejsc, co skierowały jej myśli na jednoznaczny tor. W podbrzuszu pojawiło się przyjemne mrowienie, kiedy przesunęła biodrami w górę i dół.
– Obsesji? – powtórzyła, wzdychając cicho, kiedy zacisnął dłoń na jej piersi. – Na puncie czego?
Podniósł się do pozycji siedzącej i pocałował ją w szyję, później szczękę, nos i policzki, żeby zakończyć na jej już i tak spuchniętych ustach. Poczuła jego wilgotny język na wargach i palce, którymi masował pośladki.
Właściwie nie chciała wiedzieć.
Kolejne spotkanie Solum Orbis odbyło się w listopadzie, kiedy Nina cały swój czas przeznaczała na utrzymanie stanowiska w pracy i romansowanie. Zderzenie z organizacją po takiej przerwie uznała za dziwne doświadczenie. Wcześniej całe jej życie obracało się wokół ćwiczeń, szpiegowania i walki. Obecnie, chociaż wciąż była takim samym zdrajcą jak wcześniej, mogła nie robić nic szczególnego. Żyć jak normalny człowiek... chociaż w tym wypadku to określenie nie do końca pasowało. Bo w świecie magicznym wyglądała bardziej jak kaczka przy łabędziu.
Spotkanie należało jednak do kameralnych. Oprócz Niny w pomieszczeniu przebywały tylko cztery osoby, w tym prawa ręka przywódcy.
– Widziałaś kamienny łuk, Nino? – zapytała jej Katniss.
Była to kobieta w średnim wieku, o srebrnych włosach i błękitnych oczach. Wyglądałaby niezwykle, gdyby nie staromodna garsonka, którą nosiła. Jedynie broszka na piersi prezentowała się ciekawie. Miała kształt kwiatu paproci, z drobnymi diamentami, imitującymi krople deszczu.
– Tak – powiedziała. – Jednak nie dotarłam do mapy czasu.
– Nic nie szkodzi. To zadanie powierzyliśmy już innej osobie, do ciebie będzie należało inne.
– Agent magiczny zdradził mi, że kiedy blokada zostanie ukończona, należy ją umieścić w siedzibie czarodziejów.
– Tak, dokładnie wokół kamiennego łuku – dodała Katniss. Widząc pytanie w oczach Niny, wyjaśniła: – To miejsce jest jednym ze źródeł.
– Co to są źródła? – zapytał młody chłopak, którego kobieta zaciągnęła ze sobą, najpewniej żeby poznał więcej tajemnic organizacji. Nie mógł mieć więcej niż trzynaście lat, w jego buzi wciąż tliły się iskierki niewinności. Chociaż, podobnie jak u pozostałych członków Solium Orbis, ten blask przysłaniała mgła.
– Magia nie bierze się znikąd – wyjaśniła Katniss. – Wypływa na świat poprzez źródła, których jest na świecie co najmniej kilkanaście. Każde obejmuje sobą pewien obszar, przez co bliżej źródła czary wychodzą łatwiej, a w innych trudniej. Teoretycznie jeśli usuniemy jedno, to magia całkowicie nie zniknie, ale znacząco osłabnie. Rzucanie zaklęć stanie się trudniejsze. Jeśli zbudujemy pieczęć wokół Londynu, nic nie osiągniemy, jeśli pozostanie w środku źródło.
– Ale jeśli zapieczętujemy teren poza źródłem, to czy nie powinno zadziałać bez jego niszczenia? – zapytał z ciekawością chłopak.
– Ze źródła emanuje zbyt wielka magia. Blokada zadziała na cząsteczki przypływające z odległości co najmniej kilkuset mil – rzuciła Nina, przypominając sobie nauki ze szkolenia. – Na krótszym dystansie okażą się za silne.
– Źródła powstały w konkretnych miejscach – dodała Katniss. – Właśnie tak, żeby nie można było jej eliminować, bo na magii stoi świat czarodziejów. Bez niej zacznie się rozpadać.
Nina zadrżała na dźwięk tego słowa. Rozpad świata magicznego. Jakkolwiek miała żal do czarodziejów, nie wyobrażała sobie ich unicestwienia.
– Co to znaczy, że zacznie się rozpadać? – dopytał chłopak, wzbudzając irytację Niny.
– Nie uczyłeś się dość pilnie – skarcił go Lee, członek organizacji. Nie należał do osób wysokich, jak typowy Azjata, ale nie potrzebował znaczącej postury, żeby wzbudzać szacunek. – Czarodzieje do tego stopnia opierają życie na magii, że niemalże wszystko wokół nich od niej zależy. Dom bez fundamentu nie ma prawa istnieć.
– Czyli ta słynna szkoła, Hogwart... zostanie zrównana z ziemią?
– Zacznij myśleć – wycedziła Nina. – Tu nie chodzi o budynki ani rzucanie czarów. Większość czarodziejów ma ciała tak przystosowane do życia z cząsteczkami magicznymi, że bez nich ich organizm może odmówić normalnego funkcjonowania. Tylko młodzi, nie dość uzależnieni mają szansę na normalne życie – na końcu jej głos załamał się, ale na całe szczęście groza na twarzy chłopaka zwróciła uwagę pozostałych o wiele bardziej.
– Nie panikuj tak – wtrąciła Evanna, ostatnia z obecnych. Była młodsza od Niny o dwa lata, ale wyglądem przypominała starsze. Zapewne ze względu na ostre rysy twarzy i czarne jak smoła włosy. – Nie jesteśmy przecież mordercami.
– Na początku usuniemy tylko kilka kluczowych źródeł – powiedziała Katniss. – Żeby magią osłabić. Ci, którzy pogodzą się z nieuniknionym, przystosują ciało do normalnego życia. Zginą tylko buntownicy, zarozumiali sprawcy nieszczęścia wielu z nas.
– Kiedy mam to zrobić? – zapytała Nina, kończąc te filozoficzne dysputy, nim się na dobre zaczęły.
Katniss posłała jej łagodny uśmiech i rzuciła:
– Kiedy dotrze znak.
Tego dnia chciała przygotować coś wyjątkowego. Miała dobry humor, pogoda też im sprzyjała. Dla odmiany świeciło słońce i chociaż było zimno, to w ciepłym mieszkaniu wcale tego nie czuła.
Przyrządziła pieczonego kurczaka w ziołach, używając kilka magicznych przypraw. Wiedziała, że już wkrótce straci szansę na korzystanie z oryginalnych produktów czarodziejów. bez względu na to, czy misja Solum Orbis się powiedzie, ona zniknie. Innego wyjścia nie było.
Zapaliła pachnące świecie, ciesząc się delikatną wonią wanilii i czekolady. Wtedy usłyszała dźwięk dzwonka i podbiegła do drzwi.
Spodziewała się, że zobaczy za progiem Jamesa…
… ale stała tam Margaret.
W końcu się doczekałam!!
Znacznę może od tego, że brak tych elementów romantycznych w rozdziale nie przeszkadzał ani trochę. Sama akcja bardzo wciąga i sprawia, że można się idealnie wczuć w położenie samej bohaterki. Chociaż i tak ten jeden element ich spotkania wywołał na plecach dreszcze.
^mój ulubiony fragment
Podoba mi się, że nie robisz ze swojej bohaterki jakiejś totalnie zagubionej w świecie dziewczynki, Nina ma swój charakterek i to bardzo cenię w tym opowiadaniu.
No i sama końcówka trzyma teraz w ogromnym napięciu. Jestem niesamowicie ciekawa, jak to wyjdzie dalej i mam nadzieję, że długo czekać nie będę