Poszukiwania tajemniczego amuletu rzucają nowe światło na rodzinę i przyjaciół Ivy.
- Chyba wiem, dlaczego moja matka musiała zginąć przez ten amulet.
Grace spojrzała z przerażeniem, na siedzącą naprzeciwko niej blondynkę i złapała ją za rękę.
- Ivy… O czym ty mówisz?
- Nie mówiłam ci tego, ale pracowała w Departamencie Tajemnic – zaczęła drżącym głosem Ivy. – Oczywiście ja, ani tata nie mieliśmy pojęcia czym się zajmuje, bo takie są przepisy. Poza tym, mama starała się nie przynosić pracy do domu, a jeśli już, to bardzo pilnowała, żeby żadne z nas niczego nie zobaczyło.
Któregoś razu, na kilka, może kilkanaście miesięcy przed jej śmiercią, poszłam do jej gabinetu, bo skończył mi się atrament, a miałam do napisania ważny artykuł dla „Proroka”. Kiedy tam weszłam, nie zauważyłam żadnego śladu po jakichkolwiek dokumentach, mimo że mama pracowała całą poprzednią noc. Dopiero kiedy schyliłam się do szuflady biurka, zobaczyłam, że na podłodze leży jakieś pismo. Nie miałam zamiaru tego czytać, ale moją uwagę przykuł podpis ministra magii. Okazało się, że nawołuje ją do zaprzestania badań, „które godzą w reputację departamentu i całego ministerstwa oraz stanowią zagrożenie dla cywilizacji czarodziejów i mugoli”. Następnego dnia przy obiedzie powiedziała, że złożyła wymówienie.
- Przepraszam, ale nadal nie rozumiem – wtrąciła ostrożnie Grace.
- Mimo że nie pracowała już w ministerstwie – ciągnęła Ivy – nadal zamykała się na całe dnie w gabinecie, nie wpuszczając nikogo, nie schodząc nawet na kolację. Właściwie przestaliśmy ją z ojcem widywać – dodała, wzdychając ciężko. – Po jakimś czasie do domu zaczęły przychodzić listy z pogróżkami, które paliła w kominku, nie pozwalając nam się do nich zbliżyć. Zapewniała, że to nic takiego, że przecież to się już zdarzało.
- Wcześniej też wam grozili? – zdziwiła się Grace.
- Nie nam – odparła blondynka i pokręciła głową. – Ale mamie często. Niby nikt nie wiedział, czym zajmuje się jako Niewymowna, ale wiadomo jak jest. Jeśli masz chody u ministra, albo szefa departamentu, masz wgląd do wszystkich dokumentów. W każdym razie – zaczęła po chwili – kiedyś w archiwum gazety natknęłam się na tekst o aferze, w którą zamieszani byli najwyżsi urzędnicy w ministerstwie. Chodziło o ukrywanie masowych morderstw na mugolach, które przez lata zlecał jeden z ministrów.
- Fan Voldemorta?
- Po godzinach – odparła Ivy. – W ministerstwie nikt, oprócz tych kilku szefów departamentów, nie wiedział o jego upodobaniach. Kiedy moja matka się o tym dowiedziała, rozpętało się piekło. Ludzie z pierwszych stron gazet mogli stracić swoje posady i trafić do więzienia na długie lata.
Wśród tych dokumentów, które dzisiaj zabraliśmy z mojego domu, jest raport, który mama napisała na kilka dni przed śmiercią. Wymienia z nazwiska wszystkie zamieszane w morderstwa osoby i zamieszcza dokładnie tę samą notkę na temat amuletu, którą przed chwilą mi przeczytałaś. Ale to nie wszystko. W raporcie brakuje jednej strony.
Grace zmarszczyła czoło i odwróciła wzrok w stronę biurka, na którym leżały wszystkie papiery, jakie zdołali zabrać z domu Ivy.
- Wyjaśnij mi coś. – Grace podeszła do biurka i zaczęła przerzucać plik kartek. – Jakim cudem nie słyszałyśmy o tym artykule? To znaczy, jestem pewna, że nie ukazał się w „Proroku Codziennym”.
- Naprawdę uważasz, że ministerstwo pozwoliłoby na wydrukowanie czegoś takiego? – zapytała Ivy, podnosząc się z łóżka. - Z tego, co dowiedziałam się w kadrach, kazali zniszczyć cały materiał, ale jak wiemy, Scorpius tego nie zrobił.
Ivy poczuła, że kręci jej się w głowie od emocji. Wszystko zaczynało wydawać się coraz bardziej oczywiste, co wcale nie oznaczało, że łatwiej było jej zaakceptować fakty. Jej matka odkryła najbardziej brutalny proceder od czasów działań Voldemorta, a kiedy znalazła sposób, żeby zapobiec kolejnym morderstwom… Przypłaciła to życiem.
- Moja mama zobaczyła kiedyś, jak jeden z ministrów pokazuje drugiemu część magicznego amuletu – powiedziała blondynka, odwracając wzrok w stronę Grace. – Powiązała to z opisem i morderstwami, i po długim czasie poszukiwań, odnalazła drugą część. W raporcie pisze, że „całość ukryła w miejscu, któremu daleko do cywilizacji na tyle, żeby społeczność mugoli była w pełni bezpieczna”.
- Całość? To znaczy, że…
- Ukradła amulet temu ministrowi – powiedziała Ivy. – Po połączeniu dwóch części bardzo podupadła na zdrowiu. Pamiętam, że nie była w stanie rzucić żadnego zaklęcia, a później nawet unieść kubka z herbatą. Błagaliśmy ją z ojcem, żeby poszła do szpitala, ale ona… - Głos się jej załamał i odwróciła głowę w stronę okna, żeby tylko nie widzieć współczującego spojrzenia Grace. - … to nie ktoś ją zabił, tylko ten cholerny amulet… Tata o tym nie wiedział, więc zaczął szukać i pewnie dokopał się do tego, co my teraz…
- Ivy – zaczęła Grace, odwracając się gwałtownie w stronę kobiety. – Siedziałaś nad tymi papierami cały dzień i nie powiedziałaś ani słowa?
- C- co? – Ivy nagle zrobiło się okropnie gorąco, a cały pokój zaczął wirować. – Och, ja chyba…
Grace zobaczyła wszystko w zwolnionym tempie; jak Ivy wywraca do góry nogami, a później powoli głowa opada jej na ramię, a ona sama zaczyna osuwać się na podłogę. Brunetka złapała ją w ostatniej chwili i po chwili poczuła, jak całe ciało kobiety zaczyna się trząść.
- Ivy! Ivy, do cholery, co jest grane?!
*
- Rzuciłeś na nią Imperiusa? – Zza wysokiego fotela za biurkiem odezwał się spokojny, niski głos.
- Tak, sir – odparł cicho mężczyzna, stojący w drzwiach okrągłego gabinetu. – Mam to, o co pan prosił – dodał po chwili i podszedł do biurka, kładąc na nim nieco pognieciony pergamin.
- Strona numer siedem… Cudownie, bardzo dobrze... -odpowiedział mężczyzna, siedzący w fotelu.
- Czy mam coś jeszcze dla pana zrobić?
- To, co zwykle, Finnigan. To co zwykle.
Finnigan! No jak możesz! Seamus zawsze mi się wydawał taki sympatyczny, a w filmie miał taką pocieszną buźkę. Jesteś okrutna.
Ogólnie po przestoju w tamtej części, teraz ładnie akcja wzrosła. Niby nic się nie działo, ale w końcu zaczęło się wyjaśniać wszystko. Wiedziałam już wcześniej, że zapewne jej matka jako jedna z Niewymownych odkryła coś złego, ale szczerze mówiąc, trochę mi przeszkadza Twój pomysł na to. Znowu mamy do czynienia z kimś ala Voldemort który lubi, bądź ma taką ideologię by zabijać mugoli. Trochę oklepane jak dla mnie, ale to nie znaczy, że całość tego ficku mi się nie podoba.
Zastanawia mnie jeszcze, jak połączysz w końcu wątek pisania tej biografii Harry'ego Pottera. Parę części temu wspomniałaś, że Ivy musi obejrzeć wszystkie, nawet te najgorsze wspomnienia kolegów Pottera, a teraz jakoś to o tym ucichło. Bardzo chciałabym o tych wspomnieniach przeczytać.