Rekord osób online:
Najwięcej userów: 303
Było: 16.01.2023 02:39:51
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
Hermiona spędza weekend w Norze, gdzie dostaje listy z Hogwartu, po czym wybiera się na zakupy na...
>> Czytaj Więcej
Hermiona spędza weekend w Norze, gdzie dostaje listy z Hogwartu, po czym wybiera się na zakupy na...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z Ronem wybierają się do Australii, aby odszukać rodziców Hermiony i przywrócić im ...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z Ronem wybierają się do Australii, aby odszukać rodziców Hermiony i przywrócić im ...
>> Czytaj Więcej
W głębi Zakazanego Lasu dochodzi do spotkania dwóch poszukiwanych śmierciożerców. Omawiają plany ...
>> Czytaj Więcej
W Hogwarcie trwają ostatnie prace mające na celu przywrócenie zamku do dawnej świetności. Nowy mi...
>> Czytaj Więcej
W Hogwarcie trwają ostatnie prace mające na celu przywrócenie zamku do dawnej świetności. Nowy mi...
>> Czytaj Więcej
Przez następnie dwa tygodnie nie wydarzyło się nic godnego uwagi, może z wyjątkiem faktu, że Knotek był jeszcze bardziej nie do zniesienia niż zawsze. Zasypywał ich pracami domowymi i kartkówkami, a za każdy, najmniejszy błąd nagradzał Trollami.
Dni mijały, a pomimo spenetrowania niemalże całej biblioteki rodzeństwu nie udało się znaleźć nic ponad to, co już wiedzieli. Oczywiście nie rozmawiali ze sobą za wiele – nikt nie mógł ich ze sobą kojarzyć.
Pewnego dnia, kiedy zmęczona wróciła do pokoju po lekcjach, zauważyła mały kawałek pergaminu, który schowany był pomiędzy drzwiami a futryną.
Rozwinęła świstek i przeczytała go z uśmiechem na ustach. Niestarannie napisane słowa układały się w krótkie zdanie: Spotkajmy się w lesie o północy.
Nie znalazła nic więcej - żadnego podpisu - ale domyśliła się, że to Martin.
Tak więc pięć minut przed północą upewniła się, że nikogo nie ma na korytarzu i wyszła, owinięta w koc. Pomimo że w dzień na dworze było jeszcze ciepło, w nocy mogło się to gruntownie zmienić.
Ostrożnie zeszła na parter, a następnie przemknęła przez hol niczym cień. Pchnęła ciężkie, dębowe drzwi, starając się nie narobić przy tym hałasu i pobiegła na skraj lasu. Martina jeszcze nie było.
Po kilku minutach oczy zaczęły łzawić jej od zimna. Okryła się szczelniej kocem i czekała, jednak nikt nie nadchodził. Hana jeszcze raz spojrzała między drzewa i spróbowała dostrzec, czy pod którymś z drzew nie siedzi szafirowooki lis, jednak w ciemnościach nie było to łatwe. Kiedy tak się wpatrywała, usłyszała za sobą ciche kroki. Odwróciła się gwałtownie i ujrzała nadchodzącą postać. Była niższa i tęższa od Martina. Po chwili dopiero zorientowała się, że to Lukas. Zdezorientowana dziewczyna powoli zaczęła się cofać i wepchnęła dłoń do kieszeni w bluzie, gdzie trzymała różdżkę.
- Cześć – chłopak przerwał ciszę, która powoli zaczynała dzwonić w uszach – przejdźmy trochę dalej, ktoś może nas zobaczyć z okna.
Dziewczyna nieco nieufnie podążała za nim wgłąb ciemnego lasu. Zaczęła się pocić ze zdenerwowania, chociaż był to tylko jej kolega z klasy. Według niej był arogancki i niezbyt inteligentny. Jego hobby było dokuczanie Hanie. Tak więc miała zupełne prawo podejrzewać, że to jakiś głupi żart. Z każdym kolejnym krokiem nabierała coraz większej ochoty, by zawrócić i uciec z powrotem do szkoły.
- Długo czekałaś?
Zatrzymali się pomiędzy dwoma krzakami bzu. Hana próbowała przewiercić go wzrokiem na wskroś, zerknąć w jego duszę i odgadnąć motywy, jednak on zręcznie unikał jej spojrzenia.
- Nie – skłamała. – Czemu chciałeś się ze mną spotkać? Na dodatek w nocy…?
Pulchne palce zacisnęły się ciasno na jej przedramieniu, jednak dziewczyna wyrwała się z uchwytu i odskoczyła w tył, wydając z siebie ciche warknięcie.
- Spokojnie. - Lukas wbił wzrok w ziemię, speszony. – Chciałem ci coś powiedzieć, ale lepiej, żeby nikt nas nie widział.
Hana nieco się rozluźniła. Chłopak był inny niż zwykle – nie dało się tego nie zauważyć. Nie było w nim tej pewności siebie, która zwykle mu towarzyszyła, wraz z drwiącym uśmieszkiem. Albo był naprawdę znakomitym aktorem.
Gdyby go nie znała pomyślałaby, że to całkiem sympatyczny, wrażliwy człowiek. Jednak przez rok niemalże codziennie słuchała jego nieznośnych komentarzy na temat wyglądu czy zachowania Hany. Nie był sympatyczny. Bardzo lubił mówić o niej „dzieciak” czy „kujonka”. Rzeczywiście, jeśli chodzi o wygląd w pierwszej kolejności przywodziła na myśl małe dziecko – niska, o niewinnym spojrzeniu i nogach jak patyki, prawie całkowicie pozbawiona biustu. Jednakże - według niej samej - zachowanie Lukasa, a także reszty jego bandy było co najmniej nieodpowiednie i unikała większego kontaktu z nimi.
Dziewczyna uniosła głowę i zaczęła obserwować gwiazdy. Kolejny raz - zupełnie niechcący – rozmyślała o maleńkości człowieka. To wydawało jej się niesamowite – jedna istota żywa, choć zdawać by się mogło, że jest dla nas wszystkim, wobec całego wszechświata jej znaczenie było tak nikłe, że zapisanie tego w postaci dziesiętnej zajęłoby tyle miejsca, co cała liczba pi*. Zerknęła z powrotem na chłopaka, który podczas chwili zamyślenia ponownie się do niej zbliżył. Jego ciemne oczy patrzyły na nią w taki sposób, że w sercu Hany na nowo zbudził się niepokój. Jednak to był zupełnie inny rodzaj niepokoju – pierwszy wyraźnie jej mówił: ”Uważaj – palant!”, natomiast ten podpowiadał: ”Palant robi do ciebie maślane oczy!”. Po chwili jej obawy ziściły się.
- Widzisz… - zaczął, z wyraźną trudnością dobierając słowa – ja cię bardzo lubię…
Dziewczyna westchnęła ciężko i zaczęła mówić:
- Wybacz, ale mało mnie to obchodzi. Liczą się czyny, a twoje wyrażają coś wręcz odwrotnego. Nie wiem, co sobie myślałeś. – Po czym odwróciła się w stronę szkoły i odeszła. Czuła, że potraktowała go we właściwy sposób. Słowa, które nieraz kierował pod jej adresem zwykle pozostawiały siniaki, a czasem – głębokie blizny.
Następnego dnia rano Hana udała się na Zaklęcia, których nauczała profesor Cejkova. Była to kobieta w średnim wieku i o średniej urodzie – nie można jej było nic większego zarzucić, ale też nie można ją było nazwać pięknością. Krótkie, cienkie włosy koloru płowego, szczupła twarz i długi nos sprawiały, że wyglądała jak przerośnięta mysz – i całkiem podobnie się zachowywała. Zawsze mówiła cichym, nieco przestraszonym głosem, jak gdyby uczniowie mieli się na nią rzucić, gdyby tylko zaczęła mówić głośniej.
Tym razem nie było inaczej – nauczycielka opowiadała po cichu o zaklęciu podpalającym, Lacarnum Inflamare, podczas gdy uczniowie rozmawiali między sobą i zdawali się w ogóle jej nie słuchać.
Hana – jak zwykle – pieczołowicie zapisywała każde słowo profesorki, kiedy wytrącił ją z równowagi krótki, ale intensywny ból z tyłu głowy. Odwróciła się za siebie i zobaczyła swoich stałych prześladowców – Lukasa, Michala i Idę chichoczących z tyłu klasy. Na ich twarzach widać było czyste zadowolenie z wyrządzonej dziewczynie krzywdy. W momencie, gdy znów stanęła twarzą twarz z rzeczywistością – gdy znów zobaczyła tak ją drażniący, wredny uśmieszek Lukasa, ucieszyła się, że go spławiła. Żałowała jedynie, że w tak delikatny sposób.
Po lekcjach dziewczyna machinalnie zawędrowała do biblioteki. Co prawda przestała już szukać informacji na temat Vraspira, jednak teraz miała inne motywy. Codziennie od blisko tygodnia widywała tu wysokiego czwartoklasistę, Daniela, który siedział z nosem w książkach i zdawał się nie zauważać otaczającego go świata. Miał orzechowe, bystre oczy, które jednocześnie wypełniało ciepło, chowające się za szkłami prostokątnych okularów, a także wiecznie rozmierzwione włosy tego samego koloru. Po pierwszych dniach obserwacji Hanie udało się przejść do stadium znajomych – teraz za każdym razem, gdy chłopak mijał ją na korytarzu uśmiechał się do niej. Osiągnęła to w – według niej samej – nieco marny sposób, czyli zaczepiając go pytaniem, jak podoba mu się czytana książka. W istocie banalne pytanie, jednak efekt zamierzony – czyli zapoznanie się z obiektem - został osiągnięty.
Po wejściu do biblioteki nie zobaczyła go od razu. Zajrzała między pierwszy a drugi regał z książkami, gdzie Daniel lubił się chować przed światem. Siedział z nowo rozpoczętą książką, plecami opierając się o ścianę, a długie nogi trzymając wyciągnięte przed siebie. Dziewczyna przywitała się z nim i poszła dalej. Póki co nie liczyła na nic więcej, jednak krótkie „cześć” z jego strony było dla niej wystarczające. Weszła między dwa kolejne regały (czyli drugi i trzeci) i wyciągnęła książkę, którą niedawno zaczęła czytać. Usiadła przy ścianie i odszukała stronę, na której skończyła lekturę. Co kilka minut zerkała między szparę między regałami, przez którą mogła zobaczyć skrawek chłopięcego ucha. Być może tylko to sobie wyobrażała, ale zdawało jej się, że on robił to samo.
W pewnym momencie usłyszała odgłos, który zawsze towarzyszy zamknięciu książki. Odwróciła głowę i patrzyła przez szparę, aż ucho znikło z pola jej widzenia. Z lekkim ukłuciem żalu wróciła do lektury, lecz po kilku przeczytanych słowach znów zobaczyła Daniela, który stanął przed nią w całej okazałości. Wyglądał na niezbyt pewnego siebie, jednak dzielnie wytrzymywał jej spojrzenie.
- Nie idziesz na obiad? – zapytał, ręce wpychając do kieszeni spodni.
Dziewczyna przytaknęła, nieco zdziwiona pytaniem chłopaka i również wstała. W drodze do jadalni nie odezwali się do siebie ani słowem, podobnie zresztą, jak podczas jedzenia. Dopiero po skończonym posiłku zaczęli rozmawiać o fabule czytanych przez nich książek. Po jakimś czasie ich rozmowa zeszła na nieco inne tory.
- Tak się zastanawiałem… Nie masz czasem problemu z eliksirami? – zapytał Daniel, pewnie zupełnie niechcący wpędzając tym dziewczynę w zakłopotanie.
- N-nie, wcale. Dlaczego pytasz? – odpowiedziała z nieco nerwowym uśmiechem na ustach.
- Często cię widuję z profesorem Benesem. Myślałem, że udziela ci korepetycji, a ja jestem całkiem niezły… Wiesz, mógłbym ci czasem coś wytłumaczyć.
- To miłe, dziękuję – Uśmiechnęła się do niego, tym razem zupełnie szczerze, po czym wstała. – Nie obraź się, ale mam sporo nauki.
- Tak, ja też…
Rozeszli się dopiero na piętrze, kiedy Hana skręciła w prawą stronę korytarza – do swojego pokoju, a chłopak w lewą. Dziewczyna miała nieodparte wrażenie, że wszyscy chłopcy się zmówili i próbują zająć każdy skrawek jej umysłu.
Kolejny tydzień przebiegł Hanie wyjątkowo przyjemnie – pomimo że Lukas z Michalem i Idą wciąż sobie z niej drwili, Daniel, który po trochę bliższym poznaniu okazał się być całkiem zabawnym człowieczkiem, niejednokrotnie zapraszał ją na spacer. W bibliotece zamiast w dwóch osobnych kącikach, od tej pory siadali w tym samym, a nawet umówili się na przeczytanie konkretnej książki, po czym mieli się wymienić swoimi odczuciami.
Pomimo że chłopak był dwa lata straszy, ta różnica wydawała się niezauważalna – bądź co bądź, Hana przyjaźniła się również z siedem lat starszym nauczycielem.
Oczywiście ten szczęśliwy spokój już niedługo musiał zostać zachwiany, kiedy Martin przypomniał jej o istnieniu Jakuba Vraspira i Fontannie Życia.
Po lekcji eliksirów zatrzymał ją, aby pomogła mu w czyszczeniu kociołków. Oczywiście była to tylko wymówka.
- Wybacz siostrzyczko, musisz odwołać randkę. W nocy idziemy do archiwum – powiedział z ogromnym uśmiechem na ustach, jak gdyby zakradanie się w nocy do szkolnych podziemi było dla niego czymś zupełnie naturalnym.
- Nie chodzę na randki! A już na pewno nie tak późno… - broniła się Hana, ale nie mogła powstrzymać napływających rumieńców.
- Spokojnie! Daniel to bystry chłopak - masz moje pozwolenie.
- Jakbym kiedykolwiek go potrzebowała – Dziewczyna zaśmiała się i poszła na następną lekcję.
Polubiłam Daniela i polubiłam Hanę, ale ich razem już raczej nie :< No bo on wydaje mi się taki nieśmiały, a nagle podchodzi do dwa lata młodszej dziewczyny i zagaduje. Ale przynajmniej obydwoje lubią czytać
Niemniej jednak całokształt jest fajny, więc życzę dużo weny w nowym roku i czekam na kolejną część