Rekord osób online:
Najwięcej userów: 308
Było: 25.06.2024 00:46:08
Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej
W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej
Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej
Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej
W Hogwarcie rozpoczyna się nowy rok szkolny. Hermiona wraz z przyjaciółkami ma pierwsze zajęcia i...
>> Czytaj Więcej
W Hogwarcie rozpoczyna się nowy rok szkolny. Hermiona wraz z przyjaciółkami ma pierwsze zajęcia i...
>> Czytaj Więcej
O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej
Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej
Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej
Ingrid nie miała pojęcia, która jest godzina. Brak okien w sekretnym gabinecie zaczynał ją coraz bardziej drażnić; czuła się, jakby ktoś zamknął ją w nadzwyczaj luksusowym więzieniu. Wszystko to potęgowała jeszcze frustracja, bo odkąd tylko się obudziła, próbowała znaleźć jakiekolwiek informacje na temat źródła, o którym Carlsson wspomniał w swoich dokumentach. Oprócz tego, akta były niekompletne, więc oprócz zgadywania, niewiele mogła zrobić.
- Musimy zdobyć brakujące strony, inaczej niczego się nie dowiemy – powiedziała chwilę później do Pottera, który po drugiej stronie stołu wertował gruby tom Początek i koniec magii cz. 1.
- Jesteś pewna, że tam jest odpowiedź? – zapytał, podnosząc wzrok znad książki.
- Nie wiem – westchnęła. – Z jakiegoś powodu, ktoś je ukrył. Najpierw myślałam, że to Ackerman, biorąc pod uwagę to, w jaki sposób… - urwała w ostatniej chwili, ale Harry już zdążył się zainteresować.
- W jaki sposób co?
Ingrid stwierdziła, że na tym etapie nie ma już nic do stracenia, więc wzruszyła ramionami i wyjaśniła mężczyźnie, jak zagroziła Szefowi Departamentu Tajemnic w Sztokholmie ujawnieniem rodzinnego skandalu, jeżeli nie wyda jej dokumentów Martina Carlssona.
- Tylko nie mów tego Hermionie – poradził Harry, uśmiechając się głupio. Zaraz jednak spoważniał. – Chociaż właściwie, mogłaby nam z tym pomóc. Ma dobre kontakty z Szefem Departamentu Tajemnic, a jest szansa, że mają jakąś kopię. Porozmawiam z nią, kiedy wróci.
Lindberg zgodziła się kiwnięciem głowy i przysunęła do siebie Początek i koniec magii cz.2. Wertowała księgę strona po stronie, czując coraz większe znużenie. Przydałaby im się do pomocy jeszcze jedna para oczu, ale Granger-Weasley miała też swoje służbowe obowiązki, z których nie mogła całkiem zrezygnować. Potter zapewniał jednak, że jego przyjaciółka robi wszystko, co w jej mocy, żeby ich odciążyć. Ingrid przewróciła kolejną stronę, nie spodziewając się zupełnie, że znajdzie na niej cokolwiek interesującego, ale jej wzrok zawiesił się na wyłuszczonym nagłówku:
Zasoby mocy.
Warząc eliksiry zawsze wiemy, że jest jakaś granica naszych zapasów: zazwyczaj są to kociołek albo fiolka, do której wlewamy gotowy wywar. Codziennie też używamy zaklęć z różnych dziedzin magii, nie zdając sobie sprawy, skąd ona tak właściwie się bierze. Gdzie ma swoje źródło? Jakie są jej zasoby? Czy magia może się wyczerpać?
Różdżki są jedynie narzędziami, za pomocą których przywołujemy magię na własne potrzeby. Jednak magiczna moc nie bierze się znikąd, ale ma swoje źródło i, niestety, jest ono wyczerpywalne. Tak przynajmniej twierdził szwedzki mag Konrad Magnusson, który od 1817 roku prowadził szerokie badania na temat magii samej w sobie. Po wielu latach badań, wyniszczających podróżach i eksperymentach, Magnusson dotarł na środkowy Pacyfik, gdzie według niego znajdowało się źródło magicznej mocy z całego świata. Swoje teorie szczegółowo opisał w pracy Traktat o użyteczności czarów (1825).
Dalej tekst traktował o źródłach każdej z dziedzin magii, opierając się raczej na przypuszczeniach niż udowodnionych faktach. Ingrid ściągnęła brwi i powędrowała z powrotem do akt Carlssona, w których widniał zapisek:
Źr. Na Pac.
Dalej Carlsson wspominał coś o książce, którą bardzo chciał dostać Paus.
- Mam coś – powiedziała do Pottera i przywołała go gestem do siebie. Zerwał się z krzesła i poprawił okulary na nosie, żeby móc odczytać fragment, który wskazała Ingrid. – Do tego momentu.
Obserwowała jak wodzi wzrokiem po nieco zatartych już literach, a jego oczy rozszerzają się z każdym przeczytanym słowem.
- O cholera – wydusił z siebie po chwili. – Czyli śmiało możemy założyć, że Paus zabrał z gabinetu Carlssona właśnie ten traktat. – Pójdę do biblioteki, może stary Cook coś wie na ten temat.
W tym samym momencie do pomieszczenia weszła jednak Granger-Weasley, machając kopertą, którą trzymała w ręce.
- Przyszło do ciebie – zwróciła się do Pottera i podała mu list.
Harry rozerwał pieczęć i wyjął z koperty kawałek pergaminu. Po chwili na jego twarzy zaczęły malować się emocje, których Ingrid nie potrafiła nazwać. Strach? Wściekłość? Niepokój? A może wszystko naraz? Chciała zapytać, co jest napisane w liście, ale po chwili Potter sam się odezwał.
- To Paus – wychrypiał. – Muszę jechać do Azkabanu, Jack jest w niebezpieczeństwie. O ile jeszcze w ogóle żyje – dodał z goryczą i rzucił list na stół. Zanim Ingrid zdążyła się zorientować, zniknął za drzwiami.
Zaskoczona Hermiona chwyciła pergamin ze stołu i zaczęła czytać na głos:
Szanowny Panie Potter,
Nie mieliśmy okazji się poznać, ale mniemam, że na tym etapie śledztwa, już powinien dotrzeć Pan do tego, kim jestem. Chciałbym Panu zdradzić jedną rzecz o sobie. Bardzo lubię adrenalinę i uważam, że życie jest o wiele bardziej ekscytujące, kiedy robi się rzeczy mogące ją wywołać. Dlatego muszę przyznać, że jestem odrobinę zawiedziony, bo ostatnio zupełnie mi Pan jej nie dostarcza. Gdyby nie moje inne zajęcia, z pewnością zacząłbym się nudzić, a powiem Panu w tajemnicy, że kiedy się nudzę, robię się bardzo nieprzyjemny i kapryśny.
Ze względu jednak na szacunek dla osiągnięć, z których jest Pan znany, postanowiłem dać Panu jeszcze jedną szansę. Otóż, w Azkabanie siedzi przerażony, młody chłopiec, który czeka Pańską pomoc. Ba, jest przekonany, że wielki Harry Potter, którego tak bardzo podziwia, uratuje go przed śmiercią.
Pytanie więc do Pana, Panie Potter – czy spełni Pan oczekiwania Jacka Ronsona? Uprzedzam, że o piętnastej może być już za późno.
Z wyrazami szacunku,
P.
PS. Proszę pozdrowić moją córkę.
Ingrid siedziała nieruchomo na krześle, nie mogąc wydusić słowa. Unikała spojrzenia Granger-Weasley, która stała nad nią, ściskając w dłoniach list od Pausa.
- Muszę się dostać do Azkabanu – powiedziała w końcu drżącym głosem i podniosła się z miejsca. – Paus może tam być. Przecież on ich wszystkich pozabija! – W jej głosie słychać było panikę, której nawet nie próbowała ukryć.
- Wiem jak dostać się tam szybciej – powiedziała Hermiona. – Bierz różdżkę i chodź. Nie mamy czasu do stracenia!
Harry wyskoczył z drewnianej łódki, która z impetem zatrzymała się przy brzegu, i co sił w nogach pobiegł w stronę kamiennego mostu, prowadzącego do Azkabanu. Stary zegarek na lewym nadgarstku wskazywał, że zostało mu zaledwie dziesięć minut.
- Potter! Otwierajcie szybko i ogłoście alarm! – wrzasnął na strażników, pilnujących wejścia do więzienia.
- Ale na jakiej podstawie? – zdziwił się jeden z mężczyzn.
- W nosie to mam, wszyscy mają być w stanie gotowości – warknął Harry i puścił się biegiem przez kręty korytarz.
Czuł, że coraz bardziej zaczyna brakować mu tchu, a podeszwy paliły go pod stopami. Dlaczego Hermiona tak późno przyniosła mu ten cholerny list? A może Paus specjalnie wysłał go na ostatnią chwilę, żeby Harry nie zdążył dotrzeć na czas? Zbiegł po wąskich, krętych schodach, o mało nie rozbijając sobie głowy o wystające skały i dotarł pod okratowane przejście do korytarza, na którym znajdowały się cele więźniów.
- OTWIERAĆ! – ryknął z całych sił, ale nikt się nie pojawiał. Zmrużył oczy i w oddali zobaczył tylko wystające podeszwy butów leżącego człowieka. Odsunął się więc na kilka kroków od krat i podniósł różdżkę. – BOMBARDA MAXIMA!
Rozległ się przerażający huk, a z sufitu posypała się spora warstwa kamieni i gruzu. Krata jednak nadal stała na swoim miejscu, ale kilka szczebli powykrzywiało się, tworząc wąskie przejście. Harry’emu ulżyło, że jest tak samo kościsty, jak w czasach, gdy był nastolatkiem, i przecisnął się przez szparę między kratami.
Na korytarzu panowała niesamowita cisza. Harry w biegu rozglądał się na boki; w każdej z cel na pryczy leżał więzień, nie ruszając się nawet o centymetr, nikt nie wydawał też z siebie żadnych dźwięków. Zatrzymał się dopiero przy ciele leżącym na kamiennej posadzce i pochylił się nad nim. Strażnik, który ostatnim razem prowadził do celi Ronsona, miał szeroko otwarte, martwe oczy. Harry rozejrzał się i zobaczył, że w celi obok stał nieruchomo, wyprostowany Jack.
- Zaraz cię stąd zabiorę! – krzyknął Potter i naparł na kraty, które niemal od razu ustąpiły pod jego naciskiem. – Słyszysz mnie? – zapytał, dopadając chłopaka i potrząsając nim mocno.
- Niech pan weźmie moje myśli – wymamrotał Jack i zaraz po tym jego ciałem wstrząsnęły konwulsje. Upadł na ziemię, trzymając się za brzuch i krztusząc się krwią, która teraz zaczęła wypływać z jego ust. – Sz-szyb-ciej…
Harry rozejrzał się z przerażeniem po celi, próbując zlokalizować jakiekolwiek naczynie, do którego mógłby przelać myśli chłopaka. Sam nic przy sobie nie miał.
- Trzymaj! – Za jego plecami pojawiła się Ingrid. Odkręciła fiolkę i podała mu ją.
Usłyszał, jakby za mgłą, że przybyła tu też Hermiona, ale skupił się na zabieraniu wspomnienia z głowy Ronsona, który zaczynał opadać z sił.
- Wytrzymaj jeszcze, już cię stąd zabieramy – powiedział rozpaczliwie Harry.
Jack pokręcił jednak głową, jedną ręką nadal trzymając się za brzuch, a drugą łapiąc Harry’ego za przegub z siłą, której trudno spodziewać się po umierającym człowieku.
- Jansson… j-eszcze ży… żyje, ratuj-jcie g-go… - wydukał Ronson, a wtedy z jego ust wylała się cała fala krwi.
- Sköta! – Harry odwrócił się na dźwięk obcego słowa i zobaczył, że Ingrid celuje różdżką prosto z chłopaka. W jego brzuchu otworzyła się jednak kolejna rana, z której trysnęła krew.
- CO TY WYPRAWIASZ?! – wrzasnęła z przerażeniem Hermiona, próbując wyrwać różdżkę z dłoni Lindberg. – ZARAZ GO ZABIJESZ!
- Usiłuję go ratować! – broniła się Ingrid, ale w jej głosie można było wyczuć strach. – Dlaczego to cholerne zaklęcie nie działa?!
Ronson jednak przestał się już ruszać. Harry złapał się za głowę i patrzył na leżącego przed nim w kałuży krwi chłopaka; z jamy brzusznej ziała przerażająca rana, która ukazywała wnętrzności. Ingrid zwymiotowała w kącie celi, kaszląc przy tym głośno. Za ich plecami dało się słyszeć nadbiegających strażników. Harry miał teraz ochotę ich wszystkich pozabijać. Nie rozumiał, jak można było do tego dopuścić. W jaki sposób do strzeżonego więzienia dostał się ktoś zupełnie nieproszony, kto nie uruchomił żadnych alarmów i na dokładkę zaczarował jednego z więźniów tak, że mógł sterować jego życiem na odległość?
- Macie przeszukać cały Azkaban! – warknął chłodno, kiedy pięciu rosłych mężczyzn stanęło przed celą, zasłaniając sobie usta, żeby nie zwymiotować. – Nie obchodzi mnie, czy się przy tym porzygacie czy nie. Zabierzcie innych i przeszukajcie teren. Macie to zrobić dokładnie, centymetr po centymetrze, chociażby ten drań schował się w pieprzonej mysiej dziurze! – ryknął do nich i wskazał im ręką na wyjście. – JAZDA!
Hermiona położyła mu rękę na ramieniu.
- Wezwałam już, kogo trzeba – powiedziała cicho. - Może powinniście z Lindberg wrócić do ministerstwa i…
- Nie – przerwał jej ostro Harry. – Zaczekam tutaj, dopóki go nie zabiorą. Wy wracajcie i dowiedzcie się, co jest w tym wspomnieniu. Pilnuj Ingrid. – Ostatnie zdanie wyszeptał i podał Hermionie małą fiolkę ze srebrzystym płynem, po czym odwrócił się z powrotem w stronę zmasakrowanego ciała Jacka.
Znowu zrobiło mu się niedobrze, ale nie mógł przestać patrzeć na chłopaka. Gdyby zjawił się tu kilka chwil wcześniej, być może udałoby mu się uratować Jacka. Być może natknąłby się tutaj na tego potwora, który czerpie radość z mordowania ludzi i zabiłby go w tak samo okrutny sposób, w jaki on rozprawiał się ze swoimi ofiarami. Tak niewiele brakowało… Kolejny raz dał się wciągnąć w jakąś okropną grę, w której był pionkiem. Czy w ogóle kiedykolwiek będzie w stanie przerwać to pasmo morderstw?
Uwielbiam Cię za to, że ten rozdział pojawił się tak szybko
No sie dzieje. Były emocje, akcja, krew, troche nam rozjaśniłaś sytuacje.
Tak sobie myśle, że Paus i jego rudzielec korzystaja w jakiś sposób z magii tego skrzata. Przecież ich magia działa na innych zasadach, prawda?
podoba mi się to w jaki sposób kreujesz ten swój świat i wiem, że się powtarzam, ale bardzo sie wkrevilam w tego ff, polubiłam tych bohaterów. Dla mnie to jest mega ważne.
Jedyne co mi sie nie podoba to długość. Zdecydowanie za krótko. Chcieć więcej