Filtruj
Szukaj w:
Szukana fraza:


Opcjonalnie:
Gatunek:
Dozwolone:
Zakończone:
Parring:
Bohaterowie:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Ostatnie
Artykuły Fan Fiction

Magiczne puzzle HP

Kategoria: Inne
Autor: Smierciojadek

Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

The House of Gaunt

Kategoria: Recenzje filmów
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej

HPnet istnieje naprawdę

Kategoria: HPnet
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Syriusz32

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

Historia pod skórą z...

Kategoria: Wywiady
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej artykułów! <<

[NZ]Rozdział 5 cz. ...

Tytuł: Rozdział 5 cz. 2 - Zakupy na Ulicy Pokątnej
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona spędza weekend w Norze, gdzie dostaje listy z Hogwartu, po czym wybiera się na zakupy na...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 5 cz. ...

Tytuł: Rozdział 5 cz. 1 - Zakupy na Ulicy Pokątnej
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona spędza weekend w Norze, gdzie dostaje listy z Hogwartu, po czym wybiera się na zakupy na...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 4 cz. ...

Tytuł: Rozdział 4 cz. 2 - Podróż do Australii
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z Ronem wybierają się do Australii, aby odszukać rodziców Hermiony i przywrócić im ...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 4 cz. ...

Tytuł: Rozdział 4 cz. 1 - Podróż do Australii
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z Ronem wybierają się do Australii, aby odszukać rodziców Hermiony i przywrócić im ...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 3 - Se...

Tytuł: Rozdział 3 - Sekretne spotkanie
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

W głębi Zakazanego Lasu dochodzi do spotkania dwóch poszukiwanych śmierciożerców. Omawiają plany ...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 2 cz.2...

Tytuł: Rozdział 2 cz.2 - Propozycja Ministra Magii
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

W Hogwarcie trwają ostatnie prace mające na celu przywrócenie zamku do dawnej świetności. Nowy mi...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 2 cz.1...

Tytuł: Rozdział 2 cz.1 - Propozycja Ministra Magii
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

W Hogwarcie trwają ostatnie prace mające na celu przywrócenie zamku do dawnej świetności. Nowy mi...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej fan fiction! <<
Statystyki
Online Statystyki
Goście online: 40
Administratorzy online: 0
Aktualnie online: 0 osób
Łącznie na portalu jest
48,165 osób
Ostatnio zarejestrowany:

Rekord osób online:
Najwięcej userów: 303
Było: 16.01.2023 02:39:51
Napisanych artykułów: 1,087
Dodanych newsów: 10,564
Zdjęć w galerii: 21,490
Tematów na forum: 3,914
Postów na forum: 319,532
Komentarzy do materiałów: 221,978
Rozdanych pochwał: 3,327
Wlepionych ostrzeżeń: 4,169
Puchar Domów
Aktualnym mistrzem domów jest  GRYFFINDOR!

Gryffindor
Punktów: 1103
uczniów: 4220
Hufflepuff
Punktów: 310
uczniów: 3778
Ravenclaw
Punktów: 916
uczniów: 4452
Slytherin
Punktów: 115
uczniów: 4107

Ankieta
Zima przejęła Hogwart i okolice, śnieg mocno sypie, ale to Cię nie powstrzyma przed robieniem planów. Zastanawiasz się, co ciekawego można robić w weekend:

Bitwa na śnieżki to jest to! Może "zupełnym przypadkiem" oberwie od nas przechodzący obok Snape.
10% [6 głosów]

Plan to brak planu. Będę leżeć w łóżku, pić kakao i plotkować ze współlokatorami z dormitorium.
38% [23 głosy]

Mój nos utknie głęboko w książkach. Tylko pani Pince będzie mnie mogła odgonić od czytania.
16% [10 głosów]

Wymknę się cicho do Miodowego Królestwa. Najwyższa pora uzupełnić zapasy słodkości.
8% [5 głosów]

Postraszę we Wrzeszczącej Chacie. Uwielbiam oglądać miny przechodniów, kiedy wydaje im się, że uciekają od duchów i upiorów.
13% [8 głosów]

Każda pogoda jest dobra na Quidditcha. Śnieg nie powstrzyma mnie przed regularnymi treningami.
15% [9 głosów]

Ogółem głosów: 61
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 07.02.23

Archiwum ankiet
Ostatnio w Hogwarcie
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 02.07.2023 o godzinie 13:40 w Stacja kolejowa
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 27.06.2023 o godzinie 21:20 w Błonia
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 23.06.2023 o godzinie 16:46 w Sala transmutacji
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 22.06.2023 o godzinie 19:04 w VII piętro
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 12.06.2023 o godzinie 18:15 w Dziedziniec Transmutacji
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 25.05.2023 o godzinie 18:56 w Sala OPCM
[Z] Dziewczyna z porcelany
Mike spojrzał na Helen i nie dostrzegał nic. Została tylko blada skóra, ciemne włosy, twarz pozbawiona wyrazu. Nie dostrzegł nic, chociaż powinien widzieć cień... towarzyszący im od zawsze cień tajemnic z dawnych lat.
Autor: Prefix użytkownikaAlette
Gatunek: Kryminał
Ograniczenie wiekowe: +16
Przeczytano 33070 razy.
Rozdziały: [1], [2], [3], [4], [5], [6], [7], [8], [9], [10], [11], [12], [13], [14].
Sprawa sprzed lat
Przedmiot w jego dłoni naprawdę nie wyglądał ciekawie. Gdyby ktoś wrzucił go do kupki żwiru, pewnie tam spędziłby całą wieczność. Ot tak, zwykły kawałek głazu, nierówno ociosany, z wyrytymi znakami, nie sugerującymi niczego tajemniczego.
Kolejny rozdział, chyba znowu dłuższy. Nie jestem zbyt konsekwentna.

Z takich informacji to cóż - to jest ten moment, w którym historia mi się splata ze wspomnianym wcześniej innym FF. Wszystko jest celowe, ale przede wszystkim po prostu lubię to robić. Dlatego niektóre rzeczy do końca zostaną tajemnicą, ale nie będą miały wpływu na rozwiązanie akcji, po prostu mnie takie coś kręci. Niczego nie żałuję :D

Tak czy inaczej miłego czytania ; )

***

– Nie wiedziałeś… – rzucił pod nosem Mike, zbity z tropu, bo mężczyzna jedynie uniósł brwi, szczerze zdumiony.

– Dziwię się, że mówisz o tym tak otwarcie – odparł gburowato. – Mało kto przyznaje się do znajomości z Rogersem. Jego żona wyniosła się zagranicę z synem, do głowy mi nie przyszło, że po tej awanturze nie zmienią nazwiska… i oto spotykam jego wnuka.

Usiadł na łóżku i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki piersiówkę. W pomieszczeniu rozniósł się zapach dobrej whisky.

– Jabłko od jabłoni daleko nie pada. Obserwowałem cię, bo gadałeś w knajpie o wschodnim przyzwaniu, a Rogers miał prawdziwą obsesję na tym punkcie. Takich rzeczy się nie zapomina.

Spojrzał na niego znacząco, pokazując na szklankę, do której wlał alkohol. Jednak Mike był zbyt przejęty, by przełknąć cokolwiek.

– Prowadzę dochodzenie w sprawie, która kiedyś się zajmował – skłamał, bo nic lepszego nie przychodziło mu do głowy.

– Jeśli to to samo bagno, to lepiej dla ciebie, żebyś się nim nie zajmował.

– Czy ta rada na kogokolwiek kiedyś zadziałała? – Przewrócił oczami. – Cały czas tylko słyszę: nie zajmuj się tym, nie rób tego. Jakby mój szef pytał mnie o zdanie, kiedy przydziela mi sprawę. Jedni produkują środki samoczyszczące do kibli, aurorzy brodzą w szambie, na pewno to rozumiesz, skoro sam byłeś jednym z nich.

Nastała długa, krępująca cisza, której Mike nie miał zamiaru przerywać. Jeśli chciał się czegoś dowiedzieć, musiał postawić na cierpliwość. Doskonale wiedział, że gdyby mężczyzna nie miał mu nic do powiedzenia, nie obserwowałby go w knajpie tak bezpośrednio, nie pozwolił się śledzić i na pewno nie zaprosił do domu. W tym momencie więc jedynie rozważał, jak zacząć, żeby sprawiać wrażenie obojętnego, ale w końcu wypluć z siebie skrywaną przez lata truciznę.

– Co właściwie wiesz o swoim dziadku, chłopcze? – odezwał się, jak już zebrał siły, jak rozrysował w głowie plan ich rozmowy, która ostatecznie i tak przyjmie nieprzewidziany dla nikogo kierunek. – Pewnie niewiele, co?

– A co to ma do rzeczy?

– Jeśli chcesz zrozumieć, czym zajmował się Rogers, musisz spróbować zrozumieć samego Rogersa. Spróbować, to słowo kluczowe, bo ta naprawdę nikt za tym draniem nie nadążał.

– … Słucham?

– Pracowałem z nim przez kilka lat i doskonale wiem, że Rogers to łajdak – kontynuował, niezrażony grymasem Mike’a. – Kawał skurwiela. Skupiał wokół siebie najgorszy element, którym mógł dowolnie kierować. W jego najbliższej grupie byłem ja, naczelny idiota, Ernest, wierny pies, i psychopatka Mildred. Wtedy świat był inny, Śmierciożercy robili z niego swój plac zabaw, a aurorzy mieli ich wyżynać jak świnie. Oberwali winni i niewinni, ale wtedy sprzeciwiał się tylko Frank Longbottom. Słyszałeś?

Mike pokręcił głową, marszcząc brwi. Oparł się o ścianę, udając rozluźnienie, chociaż tak naprawdę z trudem zmuszał ciało do ruchu.
Nie wiedział, co ta historia miała wspólnego z nim, ale przyzwanie brzmiało niebezpiecznie znajomo, więc słuchał.

– Mądry gość – kontynuował Hans. – Szkoda, że koniec końców zwolennicy Sam-Wiesz-Kogo tak go torturowali, że już nigdy nie opuścił oddziału zamkniętego w Mungu. W każdym razie, w tamtym czasie biuro podzieliło się na dwa obozy: super frakcję Franka i jeszcze lepszą Alastora Moody’ego, o tym na pewno słyszałeś. Był tak skuteczny, że zapewnił dementorom rozrywkę na wiele lat.

Wziął solidny łyk trunku i mówił dalej, patrząc obojętnie w okno.

– Poza tymi frakcjami pozostawała grupa Rogersa. Widzisz, on był prawdziwym odmieńcem. Nikogo nie słuchał, uparty ja cholera jasna! Cały rok spędziłem na kopaniu wokół Syriusza Blacka, bo Rogers chciał udowodnić, że ten gówniarz miał coś na sumieniu. Bo to wtedy był gówniarz, tai sam jak ty.

– Syriusz Black – Mike usiadł na wolnym krześle, wytężając umysł. – Niesłusznie skazany na trzynaście lat w Azkabanie.

– Niesłusznie skazany na DOŻYWOCIE w Azkabanie. Jego ucieczka wcale nie umniejsza winy wmieszanych w tę sprawę.

– Jak mój dziadek?

– Złapała go inna grupa wypadkowa. – Hans mówił dalej, ignorując Mike’a. – Cała ta sprawa śmierdziała z daleka, ale nikt nie chciał się w tym babrać. W końcu wojna się skończyła, po co sobie dokładać? Za winę Blacka ręczył Albus Dumbledore, a w tamtym czasie jego słowa były święte. Jednak to ja przesłuchiwałem tego dzieciaka jako ostatni. Możesz nazwać mnie śmieciem, ale wisiało mi, co miał do powiedzenia. – Uderzył piersiówka o blat z taka mocą, że Mike automatycznie odsunął swoje krzesło – Siedział tam, jak inny człowiek, nic nie zostało z tego gówniarza. Nic też przy sobie nie miał. Nic. No, poza tym.

Podszedł do szafki nocnej i wyciągnął z niej niewielki kamień na rzemyku. Rzucił go do Mike’a, jakby ten miał rozszyfrować znaczenie tego przedmiotu. Chociaż tak naprawdę tylko on wiedział, do czego zmierzała ta opowieść.

– Jeszcze przed przesłuchaniem wiedzieliśmy, że nie będzie procesu. Po prostu mieli go wywieźć do Azkabanu, niektórzy nawet sądzili, że to lepiej. Ostatnie przesłuchanie jako gwóźdź do trumny dla największych zwyrodnialców, a do takich zaliczano Blacka. Zapewne nikt by na takie gównienko nie zwrócił uwagi, ot, zwykły kawałek skały. Ale nie Mildred.

Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki różdżkę i wywinął nią w powietrzu.

– Tam żadne pamiątki nie będą ci potrzebne – powiedziała kobieta o ognistych włosach, z paskudnym uśmiechem. Jej oczy błyszczały w specyficzny sposób, a Mike Rogers poznał to spojrzenie.

Kompletna wariatka.

Mildred stała przed nimi jak żywa, a pomieszczenie zamieniło się w starą celę – ciemną i wilgotną. Poza rudowłosą kobietą przebywało tam jeszcze trzech mężczyzn. Najmłodszy z nich siedział na taborecie, odwrócony w stronę ściany.

Tuż obok notowała młodsza wersja Hansa Adelbacha, wyraźnie znudzona. Co rusz zerknął na zegarek, jakby to miało przyspieszyć ruch wskazówek. Na samym końcu trzymał się Dorian Rogers, z rękami skrzyżowanymi na piersiach i twarzą pozbawioną wyrazu.

Mike widział go po raz pierwszy, ale podobieństwo do Andrew było tak oczywiste, że nie miał co do jego tożsamości żadnych wątpliwości. Dorian był mężczyzną średniego wzrostu, o ciemnych włosach i szarych oczach otoczonych gęstymi rzęsami. Jednak mimo delikatnych rysów twarzy biła od niego siła paraliżująca wszystkich, którzy znaleźli się w jej zasięgu.

– Od początku nie odezwał się ani razu – powiedział Hans, stając obok Mike’a.

Był to jednak inny rodzaj milczenia. Młodsza wersja Abeldacha chciała mieć to za sobą. Rogers analizował. Myślał. Zaciskał zęby w pełnym skupieniu.

– Twój kumpel zginął z ręki Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać – kontynuowała Mildred z fałszywym współczuciem. Do tego stopnia fałszywym, że tylko skończony idiota by w nie uwierzył. – Ty możesz już tylko pomarzyć o śmierci. Całe życie spędzisz w otoczeniu dementorów. Widziałeś kiedyś jakiegoś?

Syriusz Black nie zareagował. Patrzył bezpośrednio na Hansa, ale prawdopodobnie nawet go nie widział. Pustka – to wszystko, co zobaczyli w jego oczach. Ta pustka jednak przysłaniała coś innego, czego w tamtym momencie Mike nie potrafił rozpoznać.

– Będzie wysysał z ciebie życie. Powolutku. Odbierze wszystko, co daje ci szczęście. Nawet… – przerwała, kiedy Syriusz Black zaczął się śmiać.

To był najbardziej gorzki śmiech, jaki Mike słyszał w swoim życiu.

– Dementor nie jest w stanie mi już nic zabrać.

Mildred zacisnęła palce na kamieniu, ledwo kryjąc złość. Złapała za różdżkę, celując nią w Blacka.

– Dość – powiedział ostro Dorian Rogers. Otworzył kopniakiem drzwi i rzucił Mildred takie spojrzenie, że ta posłusznie wyszła.

Zaraz za nią ruszył młody Hans Adelbach. Ledwie zdążył zamknąć pomieszczenie, w którym przebywał skazany, nim Dorian Rogers zamachnął się i uderzył Mildred prosto w twarz.

Kobieta upadła na ziemię, a trzymany przez nią kamień potoczył się po posadzce.

– Zbierasz trofea, ty bezużyteczna suko? – rzucił chłodno.

Nic nie powiedziała. Trzymała się zszokowana za policzek, nie śmiejąc wydać z siebie żadnego dźwięku.

– Zrób to jeszcze raz, rozwalę ci ten chory łeb – mówił to spokojnie, jakby nie groził po raz pierwszy… i pewnie tak było.

Mimo to Mike widział, że…

– Nigdy wcześniej nie widziałem, by kogokolwiek uderzył – powiedział Hans, krzywiąc się.

Rogers spojrzał ostatni raz na Mildred z czystą pogardą. Potem odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia.

– Szefie… – zaczął młody Hans, drżącym głosem.

– Black jest niewinny – przerwał mu Rogers, a potem wyszedł, trzaskając drzwiami.

Wspomnienie rozpłynęło się i w pomieszczeniu pozostali już tylko Hans i Mike, każdy pogrążony we własnych myślach. Powrót do rzeczywistości wcale nie uspokoił żadnego z nich.

– Po tym zdarzeniu podzielono naszą grupę, bo Rogers wpadł w jakiś szał – powiedział w końcu Abeldach, wzdychając ciężko. – Nie chodzi tylko o jego święte przekonanie co do niewinności Blacka, na to wszyscy machnęli ręką. On po prostu zaczął być w tym wyjątkowo, nawet jak na siebie, napastliwy. W końcu go za to wywalili z roboty, przecież śmiał podważać święty pokój. Nikt się za nim nie wstawił, bo Rogersa też nikt nie lubił.

– Ty też nie? – spróbował Mike, chociaż znał odpowiedź.

– Ja go nie lubiłem najbardziej ze wszystkich – zaśmiał się. – Naoglądałem się i wybacz, ale zasłużył na wszystko, co dostał. Znaleźli go martwego w jego domu, a raczej tym, co kiedyś było domem. Wszystko przypominało jeden, wielki labirynt. Plątanina sznurków, wycinków gazet… dotyczyły jakiejś obcej magii, w tym również tego cholernego przyzwania. Widziałem to tylko przez chwilę, bo ministerstwo nakazało to spalić, ze względu na jakieś nielegalne praktyki. Nie mam pojęcia, o co chodziło. Rogersa pochowali w zbiorowej mogile, razem z jego różdżką, a ja zdążyłem zabrać tylko to.
Padł na krzesło wyjątkowo zmęczony.

– A co to jest? – zapytał Mike, przyglądając się kamieniowi.

– Nie mam pojęcia, ale musiało być ważne, skoro Rogers nosił to przy sobie.

Przedmiot w jego dłoni naprawdę nie wyglądał ciekawie. Gdyby ktoś wrzucił go do kupki żwiru, pewnie tam spędziłby całą wieczność. Ot tak, zwykły kawałek głazu, nierówno ociosany, z wyrytymi znakami, nie sugerującymi niczego tajemniczego.

– Gdzie jest ten dom? – Mike zacisnął palce na kamieniu, ale ten nie przejawił żadnych magicznych właściwości.

– Chciałeś powiedzieć ruina. – Hans chrząknął głośno. – Wioska Roweny, nie pamiętam dokładnie adresu, ale dom do śmierci Rogersa był nienanoszalny. Z pewnością odnajdziesz tam ślad magii.

Mike kiwnął głową. Przez jakiś czas tkwili w milczeniu, ale w końcu młody auror zebrał się w sobie na tyle, by ruszyć do wyjścia. Coś go jednak zatrzymało.

– Kto wydał rozkaz spalenia domu?

Hans Adelbach wahał się, jakby wypowiedzenie tego głośno miało sprowadzić na niego klątwę. Może i tak było.

– Nie mam pojęcia, kto wydał rozkaz, ale wykonał go Samuel Norinton.



***


Wioska Roweny powstała dokładnie po trzech latach od zakończenia słynnej już Bitwy o Hogwart i przez te kilkanaście lat przyciągnęła całą rzeszę czarodziejów. Wcześnie to miejsce nosiło nudną nazwę Derecs Forest i mieszkało tu zaledwie kilka rodzin. Obecnie samych absolwentów Hogwartu naliczono kilkadziesiąt.

Miejscowość przebudowano na schemat Doliny Godryka, chociaż w wydaniu nowocześniejszym, dostosowanym do potrzeb mugoli. W samym centrum zbudowano plac z wielkim posągiem Roweny Ravenclaw, której marmurową głowę zdobił błyszczący diadem. Tylko tę część pokryto kamieniami imitującymi diamenty – robił wrażenie, to Mike musiał przyznać. Dla ludzi niemagicznych postanowiono tabliczkę z napisem „św. Augustyna” wraz z opisem ckliwej historii, która tak naprawdę nigdy nie miała miejsca. Po dotknięciu wyżłobionego tam pióra przez czarodzieja, litery układały się w kwiecisty życiorys jednej z założycieli Hogwartu.

Mike nie mógł uwierzyć, że w tak popularnym miejscu wciąż znajdował się dom Doriana Rogersa. Na skraju lasu, za przegniłym płotem i przerośniętymi krzewami wciąż tam stał, chociaż tuż przed wejściem postawiono znak – „grozi zawaleniem”. Budynek strzegły zaklęcia, które jednak na młodym aurorze nie zrobiły wrażenia. On sam w ten sposób zabezpieczał opuszczone miejsca, żeby nie dostali się do nich złodzieje – przede wszystkim mugole. To byłaby doprawdy katastrofa, gdyby któryś z niemagicznych odnalazł fałszoskop albo nimbusa 4000.

Jeszcze zanim dostał się do środka, wiedział, że nie czeka tam na niego przyjemny widok… i faktycznie, w środku nie znajdowało się nic poza gołymi ścianami pokrytymi sadzą, Nie zostawiono ani jednego mebla, choćby pozostałego po pożarze popiołu.

Przeszedł się po wszystkich pokojach, ale nic nie wskazywało na to, by dawno temu ktoś prowadził tu śledztwo.

W końcu zszedł do piwnicy, bo jeśli Dorian Rogers w ogóle coś ukrył, to najpewniej tam. Wątpił, by miejsce prac skupił pod ziemią. Takie rzeczy sprawdzały się w popularnych horrorach, ale żaden normalny człowiek nie spędzał w ciemności całych dni. Tym bardziej kiedy mógł po prostu nałożyć na przyjemniejsze pomieszczenie zaklęcie nienanoszalności.

Z drugiej strony, Dorian Rogers nie wydawał się normalny.

Na dole znalazł stary piec do ogrzewania centralnego. Tylko tyle. Całą resztę spalono lub wyniesiono.

Lumos – mruknął, licząc na chociaż najdrobniejszy znak, który posunie śledztwo o krok dalej.

Ślady magii wciąż były obecne w całym domu. Jednak te odnajdywał nawet w starych, mugolskich mieszkaniach. Mimo to badał różdżką ściany i szukał. Szukał długie godziny, aż odnalazł to, czego chciał – ukryte przejście, tuż przy drzwiach. Uroku nikt nie złamał, co do tego był pewny… choćby dlatego, że sam nie wiedział, jak się przedostać na drugą stronę.

Haracha – rzucił, unosząc brew. – Magia krwi.

Jednak posiadanie ojca miłośnika hipogryfów na coś się przydało. Krwi tych stworów używano do tworzenia skomplikowanych, magicznych blokad. Dlatego Mike znał sporo klątw opartych na tej technice, a to przejście wyglądało w ten sam sposób.

Problem polegał na tym, że nie potrafił określić, o czyją krew chodziło.

Rozciął różdżką dłoń i przetarł nią ścianę, ale blokada pozostawała niewzruszona.

Mógł spróbować złamać pieczęć, ale prawdopodobnie zajęłoby to mu wiele dni, w dodatku musiałby poprosić o pomoc wsparcie techniczne…. a tego wolał uniknąć. Wmieszanie w sprawę jego rodziny nie wyglądało na dobry plan. Tym bardziej, że wciąż nie wiedział, czy śledztwo Doriana Rogersa naprawdę łączyło się ze sprawą Helen.

Przesunął jeszcze raz palcami po murze. Tylko tym razem powierzchnia nie była gładka. Zupełnie jakby ktoś coś na niej wyrył.

Zaczął przecierać miejsce kciukiem, by pozbyć się sadzy, ale dopiero po użyciu zaklęć mógł odczytać napis.

1.2016.258.§586.XX.BEZ.1955

Zmrużył oczy, żeby potwierdzić wnioski, a potem zaśmiał się głośno, bo to było aż za proste.
Stary zapis katalogowania bibliotek czarodziejów. Doskonale go znał, przecież w czytelniach spędził połowę szkolenia dla aurorów.

Nie miał tylko pojęcia, w której z nich powinien szukać.

– Jeden dziewięć pięć pięć to rocznik – mruknął pod nosem. – Bez to musi być jakiś zbiór, paragraf? Jak to szło? Zaraz… – Przygryzł kciuk, smakując przy okazji sadzy i kurzu. – Katalog zaczynał się od podstawy zbioru, jedynka… Hogwart?

Zanotował dokładnie napis i ukrył go, nakładając ponownie sadzę.

„Nie Hogwart, tylko Pokątna” dodał w myślach, wzdychając. „W końcu jedynka”.

Biblioteka… co to za zadanie, jeśli nie obejmuje buszowania w książkach, czy nie tak?

Wyszedł z domu, jak tylko zatarł za sobą ślady. Rozejrzał się dokładnie po okolicy i kiedy zyskał pewność, że nikt nie depcze mu po pietach, teleportował się do Dziurawego Kotła.

Był jedną z nielicznych osób, która nie przepadała za Ulicą Pokątną. Może gdyby magia była dla niego czymś obcym, potrafiłby docenić skupisko hałaśliwych sklepów i tłumy zapatrzonych w siebie czarodziejów. Jednak świat magii znał od dziecka, w dodatku wychował się z daleka od tłoku, więc ten działał mu na nerwy.

Mijał kolejne sklepy, jeden bardziej krzykliwy od drugiego. Dopiero kiedy dotarł na spokojną uliczkę niskich kamieniczek, odetchnął z ulgą. Tam z rzadka spotykał kogokolwiek, bo poza biblioteką nie postawiono w tym miejscu nic wartego uwagi, a biblioteka też nie narzekała na nadmiar popularności.

Była zresztą umiejscowiona w niezbyt ciekawym budynku, pośród dziesiątek innych kamieniczek bez wyrazu, a odróżniała ją od nich jedynie niewielka wieżyczka. Nie miała w sobie ni cienia rozmachu biblioteki w Hogwarcie, która kusiła samą architekturą.
Wszedł po schodkach, by zastukać w mosiężne drzwi złotą klamką w kształcie jaszczurki. Otworzył mu stary czarodziej bez zębów, łypiąc na niego spode łba.
Mężczyzna wprowadził go do recepcji, gdzie dokładnie zbadano kartę członkowską. Potem zezwolono na wejście do głównej sali, prezentując czekającą na niego setkę regałów po brzegi wypełnionych książkami i kilkadziesiąt stolików, przy których siedzieli pochłonięci lekturą czarodzieje. Między nimi krzątało się dwóch mężczyzn w białych togach przewiązanych brązowych sznurem.

Mike nie liczył na pomoc z ich strony. Mimo szczerego zafascynowania książkami, ich wiedza nie budziła zachwytu. Kiedyś tego miejsca strzegły skrzaty domowe, ale po podpisaniu Konwencji Praw Istot Magicznych, właściciele biblioteki stwierdzili, że na płace dla skrzatów po prostu ich nie stać. Prawdopodobnie był to bunt, manifestacja, sprzeciw dla działań Hermiony Granger, która w obronie skrzatów walczyła jak smoczyca. Z czasem ta obraza na nic się nie zdała, bo Konwencji nie wycofano, a w głównej sali w londyńskiej bibliotece zapanował taki chaos, że kogoś zatrudnić po prostu musieli. Decydowali się na młodych absolwentów Hogwartu, którzy ze względu na niskie zarobki rezygnowali z posady po kilku latach. Typowo. Ich fascynacja książkami słabła, gdy pojawiała się rodzina i miliard obowiązków.

Na całe szczęście właściciele otrzymali dofinansowanie z Ministerstwa Magii na unowocześnienie biblioteki. Dzięki temu Mike wypisał na swojej karcie magicznym piórem nazwę zbioru, który go interesował i już po chwili na posadzce pojawiła się zielona strzałka, wskazująca mu odpowiedni regał. Znak na posadzce pojawiał się przy każdym skręcie, a w razie pomyłek uzupełniał się o komunikat „proszę się cofnąć”, „zmierza Szanowny Pan do innego działu”. Czasami ta technologia szwankowała i wtedy można było zostać zaprowadzonym aż do piwnicy, a przy obraniu złego kierunku na ziemi pojawiały się takie zdania jak „nie tutaj bęcwale” albo „taki jesteś celny, że szkoda mi twojej żony”.

Na całe szczęście tym razem nie wydarzyło się nic niespodziewanego i Mike mógł w spokoju oddać się poszukiwaniom. Grzebał na regałach, aż trafił na odpowiednią księgę.

Mity i legendy plemion wschodnich”.

Usiadł na krześle z tym jednym egzemplarzem i zaczął wertować kartki, zastanawiając się, dlaczego ze wszystkich książek Dorian Rogers wybrał akurat tę.

Książek… to był jakiś opasły tom, gdzie każdą stronę wypełniały mikroskopijne literki i cała masa rycin. Znalezienie tutaj czegokolwiek zajmie mu w najlepszym wypadku cały dzień.

Z drugiej strony to nie tak, że te mity go nie interesowały. Na samą myśl o magii wschodniej miał ciarki na plecach. Ta sprawa doprowadziła jego dziadka do grobu… jaką przyszłość przepowiedziała Mike’owi?

W pierwszej kolejności zapoznawał się z nagłówkami i rycinami. Cała księga skupiała się na różnorakich opowieściach plemiennych, nierzadko makabrycznych. Na jednym z obrazków zobaczył grupę mężczyzn pożerających swoje stopy. Na innym wiedźma gotowała wywar z ciał urodzonych za wcześnie dzieci. Gdzieś w połowie znalazł rysunek grupy ludzi odprawiających modły. Zaraz po tym wyrwano co najmniej kilka kartek.

– Oczywiście – parsknął.

Cofnął się jeszcze raz na rysunek i dopiero wtedy zobaczył, że każdy z nich na szyi nosił kamień, wykonany w podobnym stylu co ten, który aktualnie trzymał w kieszeni płaszcza.

– Synjys – odczytał w podpisie, ale to wszystko, na co mógł liczyć.

Podszedł do jednego z młodych absolwentów Hogwartu, który akurat znajdował się w zasięgu jego wzroku. Chłopak akurat kartkował bez przekonania jedną z wyjątkowo starych książek o podobnej tematyce, która interesowała Mike’a.

Musiał spróbować.

– Jesteś studentem Akademii Flamela – powiedział na przywitanie.

Chłopak nie musiał potakiwać. Jeśli legalnie prowadził badania, musiał uczuć się w tym konkretnym miejscu.

Akademia Flamela, podobnie jak wiele różnych instytucji, powstała po wojnie z Lordem Voldemortem. Ministerstwo Magii doszło do wniosku, że jakkolwiek eksperymentów zakazać nie można, tak należy sprawować nad tymi praktykami kontrolę. Jeśli czarodziej po zakończeniu edukacji w Hogwarcie miał ochotę w dalszym ciągu zgłębiać wiedzę – mógł to robić właśnie na uczelni wyższej. Po kilku latach szkolenia i zdaniu odpowiedniego egzaminu prowadził badania we własnych zakresie, ale pominięcie tego etapu ściągało na niego kłopoty.

– Niedługo kończę – wyjaśnił chłopak, wskazując na jedną z ksiąg. – Piszę pracę o powiązaniach agapantu z czarną magią afrykańskiego ludu Fulbe.

– Brzmi fascynująco.

Mike przyglądał mu się przenikliwie, a że miało to iście aurorski styl, młody mężczyzna jakby zapadł się w sobie i ponownie skupił na lekturze. Dopiero po długiej chwili milczenia i niechcianym bałaganie myśli Mike usiadł naprzeciw niego, przystawiając sobie drugie krzesło.

– To legalne – dodał drżącym głosem.

Mike uniósł brwi.

– To prawda, że większość plemion para się czarną magią, ale przecież kiedyś za czarną magię uznawano eliksiry na wilkołactwo – dodał. – Nie sprawdzam ich praktyk w praktyce, interesuje mnie teoria. Może pan sprawdzić, moim opiekunem jest profesor Kowalski.

Nie miał pojęcia, kim był profesor Kowalski.

– Nie chcę cię sprawdzać – rzekł Mike, zatrzymując mężczyznę w jego usprawiedliwieniach. – Interesuje mnie tylko to. – Położył mu przed nosem księgę i wskazał palcem na odnaleziony rysunek.

Chłopak zaczął przyglądać się starym kartkom, niezbyt przekonany. Jednak kiedy odczytał tytuł na grzbiecie, uśmiechnął się pod nosem. Wrócił ponownie do ryciny i brakujących stron, badając pergamin długimi palcami, ignorując przy okazji zniecierpliwienie Mike’a.

– Plemię Synjys, co? – rzucił jakby sam do siebie. – Nic nie wiem.

Mike prychnął z irytacją.

– Naprawdę, tym nikt się nie zajmuje. Z jakiegoś powodu wszystkich badaczy prześladuje pech. Te wyrwane kartki to nic nowego, większość informacji o nich zaginęła.

– Większość?

– Pozostało tylko Tchnienie, zapis ich legend. Bez ostatniej strony oczywiście. Nie czytałem tego, ale na pierwszym roku to było bardzo popularne. Rozumie pan, taka tajemnica, zagadkowy lud, znikające informacje i tak dalej.

– Gdzie znajdę to tchnienie? – zapytał, mrużąc oczy.

– Nie mam pojęcia – wzruszył ramionami. – Ale niech pan zapyta jakiejś dziewczyny, w końcu Tchnienie to historia o miłości.


Komentarze
avatar
Prefix użytkownikaSarahis  dnia 08.11.2018 16:43
Wybacz, Alette, za brak odezwu z mojej strony przy wcześniejszych częściach (jakby to miało jakiekolwiek znaczenie dla ciebie, ale mimo wszystko). Tak jak mówiłam, wolę czytać/oglądać serie hurtowo, a nie po jednym epizodzie. Natomiast muszę przyznać, że czytanie twojego ficka sprawia mi przeokrutną przyjemność. Przyznam, że czasami natłok nowych postaci i zawiłości związanych z chronologią trochę mnie zbijają z tropu, ale staram się ogarniać z całych sił, bo fabuła jest genialna. I to jak piszesz, chyba już wspominałam, więc może się powtórzę - wychodzi ci to tak naturalnie, jakbyś była do tego stworzona. Po prostu te słowa tak wręcz 'płyną', że po chwili, już nie jest to zwykłe czytanie, a halucynacje : D. Mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli. Twoje słownictwo też bardzo mi odpowiada - jednocześnie wyrafinowane, a z drugiej strony nie jest za ciężkie.
Nie mogę rozgryźć Mike'a. Może dlatego, że nie miałam do czynienia z inną twoją twórczością, nie wiem, czy się tam pojawiał, a może jest po prostu z założenia postacią tak bardzo "szarą" i nieoczywistą. Podoba mi się jego podejście, ten wewnętrzny spokój doświadczonego gliny zmieszany z chaosem uczuć z przeszłości.
Natomiast trochę mnie przeraziło, że napisałaś, że nie zamierzasz doprowadzać do końca wszystkich wątków. Ta historia jest tak pokomplikowana, że naprawdę z zapartym tchem czekam na rozwiązanie wszystkich zagadek. Odniesienia do kultury wschodniej - genialne. Uczyłaś się arabskiego, czy znasz kogoś, kto zna?
Ogólnie rzecz biorąc czekam na kolejne epizody, to oczywiste. I jeszcze raz muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem.
avatar
Prefix użytkownikaAlette  dnia 08.11.2018 16:59
Oczywiście, że to ma znaczenie dla mnie ;) komentarze motywują mnie do pisania i publikowania. Nie chodzi wcale o jakieś wnikliwe teorie, ale po prostu dobrze wiedzieć, że ktoś czyta, że pisanie w ogóle ma sens. Co nie zmienia faktu, że nie mogę od nikogo wymagać, by czytał na bieżąco, cieszę się więc, że twój komentarz pojawił się teraz, a skoro FF ci się podoba, to cieszę się podwójnie :))

Mike jest postacią całkowicie nową i nie pojawił się w innych ff. Ale jego osobowość też nie jest przypadkowa, dlatego podoba mi się twoja interpretacja.

Ale jeśli chodzi o te wątki - wszystkie ważne dla fabuły zostaną zakończone. Nie skupię się po prostu na tych, które już w ten czy inny sposób zostały rozwinięte w "w poszukiwaniu zakończenia". Gdybym miała jakoś opisać powiązanie tych dwóch ff to byłoby coś na zasadzie "Harry Potter" i "Fantastyczne zwierzęta". Obydwie fabuły są niezależne, ale niektóre rzeczy się przeplatają i na swój sposób uzupełniają. Z tą różnicą, że to są ficki a nie seria książek, więc powiązania są mniejsze ale bliższe. Nie wiem, czy dobrze to opisałam.
Dzięki bardzo za komenatrz :)
avatar
Prefix użytkownikaAnni1111  dnia 10.11.2018 13:58
Alette,

Będę się powtarzać, ale po raz kolejny napiszę - dziewczyno, Ty naprawdę masz talent!
Umiesz wprowadzić napięcie i, co ważniejsze, utrzymać je. Prowadzisz czytelnika przez mroczny świat tajemnic i dziwadeł i sprawiasz, że człowiek chce nim iść.
Jedna odkryta zagadka odsłania równocześnie kilka innych.

Uwielbiam Twoje opisy i język, którym się posługujesz.

To jest jeden w takich ficków, które doprawdy powinny móc być opublikowane!!

I stanowczo, rozdział wcale nie jest za długi!
avatar
Prefix użytkownikaAlette  dnia 10.11.2018 17:19
Strasznie dziękuję <3
Generalnie człowiek ma krótką pamięć, dlatego lubię czytać, nawet sto razy, że coś się podoba :D Chociaż fakt, że na razie jestem zadowolona z tego opowiadania i nawet w pisaniu zbliżam się do końca!

Jeśli taka długość rozdziałów pasuje, to nie będę jej już skracać. Zostaje tak ; )
avatar
Prefix użytkownikaAnni1111  dnia 11.11.2018 13:18
Szczerze? I chce i jednoczesnie nie chce konca.
Chcialabym wiedziec, co laczy ze soba kamien z jakiegos afrykanskiego plemienia opowiadajacy historie o milosci, arabski napis na dole studni, upiora bez twarzy z zagadkowym czarodziejem na pogrzebie, chlopcem i poswieceniem Helen, ktora traktowala go jak matka. I jak splata sie to z Mike'm.
Ale nie chce, zeby ten fick sie skonczyl!!!

Zrobimy tak: konczysz pisac ten i zabierasz sie za nowy, ok? 😁😁
Pod tym warunkiem daje Ci Wybitny!
avatar
Prefix użytkownikaAlette  dnia 12.11.2018 09:12
Jak tak wymieniłaś, to przynajmniej wiem, że to wszystko się wyjaśni :D No i mam nadzieję, że to wyjaśnienie cię zadowoli.

Jeśli chodzi o dalsze pisania, to prawdopodobnie przez jakiś czas skupię się na ćwiczeniach językowych, a potem się zobaczy. Jak mnie natchnie, to pewnie coś naskrobię, jeszcze nie udało mi się tego powstrzymać haha. Ale też mam na swoim koncie wiele FF i czasami myślę, że aż za dużo ;p
avatar
Angelina Johnson  dnia 27.11.2018 18:48
Nie chce mi się pisać komentarza, bo jestem strasznie zafascynowana i nie mogę zebrać słów ;D Niby tutaj nic wielkiego się nie dzieje, ale nawiązanie do W poszukiwaniu zakończenia jest tak duże i tak nachalne, że aż się uśmiechnęłam. Bardzo lubiłam tamten fan fick i kochałam tamtego Jamesa (Syriusz też uszedł), dlatego miło czytać tutaj o Tchnieniu, chociaż mnie osobiście ta historia denerwowała.
Całość szła teraz w odpowiednim dla mnie tempie, opis biblioteki był fantastyczny, szczególnie ten napis o żonie haha. Lubię jak w takie niby poważne gatunki wplatasz taki nienachalny humor.
Mike jest dla mnie takim bohaterem bez wyrazu, bardziej narratorem niż faktycznym uczestnikiem akcji, ale być może jest to robione z jakiegoś powodu celowo? Ciekawe czy pod koniec zyska on trochę ikry.
avatar
Prefix użytkownikaAlette  dnia 27.11.2018 20:04
No wiadomo, że Tchnienie cię denerwowało, w końcu to historia o miłości :D

Jeśli chodzi o Mike'a - to chyba nie będzie tak, że pojawi się takie jasne, wyłożone jak krowie na rowie, uzasadnienie jego osobowości. Jednak mimo wszystko będzie można to jakoś uzasadnić po końcówce... albo prawie końcówce, bo jeszcze tego nie napisałam.

Dzięki bardzo za komentarz :D
avatar
Prefix użytkownikaSam Quest  dnia 23.03.2020 17:11
Mój ulubiony rozdział bo połączony z jednym z moich ulubionych ff, czyli "Zakończeniem".
Mam kilka przemyśleń, więc może przejdę do rzeczy.

1. Bardzo podoba mi się wykreowany przez Ciebie świat (o czym już pisałam), cieszę się, że rozszerzasz nam uniwersum o takie podstawowe rzeczy jak nowa wioska czarodziejów, czy uniwersytet. Miło czyta się o współczesnym dla nas świecie magii, który poszedł do przodu.
2. Jestem pod wrażeniem tego, że Rogers wierzył w niewinność Syriusza i nawet z tego powodu stracił pracę. Mocno mnie to zaskoczyło, bo w tamtym ff był villanem z tego co pamiętam. Szok i niedowierzanie.
3. Ten medalion Syriusz dostał od Natalii, żeby ją pamiętał? Pokręciłam, czy tak było? (Bo nie pamiętam)
4. Syjanis, Tchnienie, brzmi to wszystko mocno znajomo i aż mam ochotę powtórzyć sobie odpowiedni rozdział "Zakończenia", bo pamiętam, że historia z "Tchnienia" bardzo mi się podobała.

Reasumując, to chyba mój kolejny ulubiony rozdział i jestem mocno ciekawa ciągu dalszego i tego jak rozwinie się sytuacja. Co to za dzieciak, co to za potworki, o co chodzi z plemionami itp., itd..
avatar
Prefix użytkownikaAlette  dnia 01.04.2020 10:09
Lecę dalej :D

Ta historia w ogóle jest bardzo związana z Zakończeniem... również na samym końcu. Przy czym z oczywistych względów nie ma tu Leonoscars :D
No i nie da się ukryć, że Rogers nie wzbudzał zbyt wielkiej sympatii w tamtej historii, ale uważam, że też należy mu oddać sprawiedliwość i pokazać te jego lepsze strony. A te jego lepsze strony (nie całkiem dobre oczywiście) widać właśnie tutaj.

A medalion oczywiście od Natalie dostał :D (która swoją drogą nawet pojawia się w tej historii).

Dzięki bardzo za komentarz ; )
avatar
Prefix użytkownikaSam Quest  dnia 01.04.2020 11:16
Spoiler :: Pokaż
A medalion oczywiście od Natalie dostał :D (która swoją drogą nawet pojawia się w tej historii).


Ale, że w "Dziewczynie z Porcelany" jest Natalie? Jak? Gdzie? Co przegapiłam?
Hmm.. tak teraz myślę kim mogła być, ale chyba nie była tym facetem przy grobie Helen i co później się pojawia?
A może była, bo pod moim komentarzem o facecie zwróciłaś na to uwagę.

Jeżeli Natalie to on, to nieźle xD
avatar
Prefix użytkownikaAlette  dnia 01.04.2020 11:53
Pojawia się, ale nie aż tak :D Tzn. w zasadzie bardziej jest o niej wspomniane na samym końcu... pośrednio haha.

Spoiler :: Pokaż
Dlatego uznajmy, że Natalie nie jest facetem :D


Ale cieszę się, że mogłam takim niecnym komentarzem jeszcze trochę namieszać haha.
avatar
Prefix użytkownikaKrnabrny  dnia 11.04.2020 18:36
Podobało mi się. Mike jest takim trochę samotnym wilkiem...W poprzedniej części do tej studni wskoczył sam, żeby znaleźć napis i Jerome musiał mu pomagać. Tutaj idzie sam za tropem, nikomu (być może jeszcze) nie składa raportów...podoba mi się, widzimy trochę i oficjalne śledztwo i jego własne dłubanie nad sprawą. Pytanie na ilu to ukryje - w końcu napis ze studni jest powiązany ze sprawą jego dziadka, nie wiem czy będzie chciał wszystko ujawniać. Kolejna zaleta to rozwinięcie postaci i wątków z Pottera - Syriusz, Longbottom, Moody. Ciekawe, czy sprawa z Syriuszem będzie miała większe znaczenie? Naprawdę fajnie się to wszystko klei. Nie podoba mi się działanie biblioteki i Akademia Flamela - wolałem zrzędliwą panią Pince w Hogwarcie i samodzielne studiowanie magii albo naukę w zamku. Tutaj jakoś świat magii jest bardziej mugolski. Z drugiej strony mam świadomość, że sam popełniałem to w swoich nielicznych fickach, ale tutaj jakoś mi niezbyt pasuje. Może dlatego, że stworzyłaś naprawdę fantastyczny klimat i to jakoś tak wybija?
avatar
Prefix użytkownikaAlette  dnia 13.04.2020 10:29
Dzięki za komentarz, krnabrny ; )

Sprawa z Syriuszem będzie jeszcze wspomniana, ale jednak pozostanie tylko w tle, żeby mimo wszystko za bardzo nie wkraczać na grunt poszukiwania zakończenia. Obie serie się przeplatają, jednak mają stanowić dwie niezależne historie :D

Co do Akademii Flamela - wydaje mi się, że walka z Voldemortem przyniosła wiele zmian, pytanie tylko, ile lat one przetrwają. Jeśli okazało się, że taki totalny brak kontroli nad absolwentami Hogwartu przyniósł im bardzo niebezpiecznych czarnoksiężników, to może warto poświęcić im więcej uwagi?

Biblioteki natomiast w mojej ocenie powinny być różne. To byłoby pójście na łatwiznę, robić dokładnie to samo, co w Hogwarcie :D
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Wybitny! Wybitny! 100% [2 głosy]
Powyżej oczekiwań Powyżej oczekiwań 0% [0 głosów]
Zadowalający Zadowalający 0% [0 głosów]
Nędzny Nędzny 0% [0 głosów]
Okropny Okropny 0% [0 głosów]
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Facebook
Shoutbox
Musisz się zalogować aby wysłać wiadomość.

Harrych świąt!
29.03.2024 08:59
Nicram_93, możesz spróbować napisać, zobaczymy jeszcze raz. Tym razem skopiuję treść. Freeze

O choinka!
28.03.2024 21:13
fuerte, W takim razie rzeczywiście wygląda na to, że coś jest na rzeczy :/

Harrych świąt!
28.03.2024 15:44
z moim było to samo, nie da się już chyba dodawać newsów

O choinka!
28.03.2024 12:47
Prawdopodobnie dzisiaj będę wstawiał kolejną część fanfica, ciekawe jak z nim też pójdzie...

O choinka!
28.03.2024 12:46
Smierciojadek, a nie masz może kopii, wstawię ponownie? Jak nie, to najwyżej wtedy jeszcze raz spróbuję go napisać w wolnej chwili.

Współpraca
Najaktywniejsi

1) Prefix użytkownikaAlette

Avatar

Posiada 59641 punktów.

2) Prefix użytkownikafuerte

Avatar

Posiada 57436 punktów.

3) Prefix użytkownikaKatherine_Pierce

Avatar

Posiada 47342 punktów.

4) Prefix użytkownikaSam Quest

Avatar

Posiada 45329 punktów.

5) Prefix użytkownikaShanti Black

Avatar

Posiada 44242 punktów.

6) Prefix użytkownikaA.

Avatar

Posiada 43682 punktów.

7) Prefix użytkownikamonciakund

Avatar

Posiada 43236 punktów.

8) Prefix użytkownikaania919

Avatar

Posiada 38928 punktów.

9) Prefix użytkownikaulka_black_potter

Avatar

Posiada 36761 punktów.

10) Prefix użytkownikaKlaudia Lind

Avatar

Posiada 34220 punktów.

Losowe zdjęcie
Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
Theme by Andrzejster
Copyright © 2006-2015 by Harry-Potter.net.pl
All rights reserved.
Wygenerowano w sekund: 0.32