Filtruj
Szukaj w:
Szukana fraza:


Opcjonalnie:
Gatunek:
Dozwolone:
Zakończone:
Parring:
Bohaterowie:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Ostatnie
Artykuły Fan Fiction

Magiczne puzzle HP

Kategoria: Inne
Autor: Smierciojadek

Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

The House of Gaunt

Kategoria: Recenzje filmów
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej

HPnet istnieje naprawdę

Kategoria: HPnet
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Syriusz32

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

Historia pod skórą z...

Kategoria: Wywiady
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej artykułów! <<

Pierwszy płatek...

Tytuł: Pierwszy płatek śniegu
Gatunek: Drabble
Autor: Prefix użytkownikaEwa Potter

O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.2...

Tytuł: Rozdział 7 cz.2 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.1...

Tytuł: Rozdział 7 cz.1 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

Na nieznanym gr...

Tytuł: Na nieznanym grobie
Gatunek: Poezja
Autor: Kasia Koziorowska

Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 6 cz.2...

Tytuł: Rozdział 6 cz.2 - Powrót do Hogwartu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej

Urojony raj

Tytuł: Urojony raj
Gatunek: Poezja
Autor: Kasia Koziorowska

Strofy spisane z myślą o Tomie R. :)
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 6 cz.1...

Tytuł: Rozdział 6 cz.1 - Powrót do Hogwartu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej fan fiction! <<
Statystyki
Online Statystyki
Goście online: 41
Administratorzy online: 0
Aktualnie online: 0 osób
Łącznie na portalu jest
48,160 osób
Ostatnio zarejestrowany:

Rekord osób online:
Najwięcej userów: 308
Było: 25.06.2024 00:46:08
Napisanych artykułów: 1,087
Dodanych newsów: 10,564
Zdjęć w galerii: 21,490
Tematów na forum: 3,917
Postów na forum: 319,579
Komentarzy do materiałów: 221,988
Rozdanych pochwał: 3,327
Wlepionych ostrzeżeń: 4,170
Puchar Domów
Aktualnym mistrzem domów jest  GRYFFINDOR!

Gryffindor
Punktów: 1329
uczniów: 4220
Hufflepuff
Punktów: 310
uczniów: 3778
Ravenclaw
Punktów: 916
uczniów: 4452
Slytherin
Punktów: 115
uczniów: 4107

Ankieta
Zima przejęła Hogwart i okolice, śnieg mocno sypie, ale to Cię nie powstrzyma przed robieniem planów. Zastanawiasz się, co ciekawego można robić w weekend:

Bitwa na śnieżki to jest to! Może "zupełnym przypadkiem" oberwie od nas przechodzący obok Snape.
9% [6 głosów]

Plan to brak planu. Będę leżeć w łóżku, pić kakao i plotkować ze współlokatorami z dormitorium.
39% [26 głosów]

Mój nos utknie głęboko w książkach. Tylko pani Pince będzie mnie mogła odgonić od czytania.
15% [10 głosów]

Wymknę się cicho do Miodowego Królestwa. Najwyższa pora uzupełnić zapasy słodkości.
9% [6 głosów]

Postraszę we Wrzeszczącej Chacie. Uwielbiam oglądać miny przechodniów, kiedy wydaje im się, że uciekają od duchów i upiorów.
12% [8 głosów]

Każda pogoda jest dobra na Quidditcha. Śnieg nie powstrzyma mnie przed regularnymi treningami.
16% [11 głosów]

Ogółem głosów: 67
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 07.02.23

Archiwum ankiet
Ostatnio w Hogwarcie
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 02.07.2023 o godzinie 13:40 w Stacja kolejowa
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 27.06.2023 o godzinie 21:20 w Błonia
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 23.06.2023 o godzinie 16:46 w Sala transmutacji
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 22.06.2023 o godzinie 19:04 w VII piętro
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 12.06.2023 o godzinie 18:15 w Dziedziniec Transmutacji
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 25.05.2023 o godzinie 18:56 w Sala OPCM
[NZ] Magia Przynależności
Severitus | AU 5 tom
Autor: Prefix użytkownikaPhoe
Gatunek: Przygodowe
Ograniczenie wiekowe: +18
Przeczytano 68164 razy.
Rozdziały: [1], [2], [3], [4], [5], [6], [7], [8], [9], [10], [11], [12], [13], [14], [15], [16], [17], [18], [19], [20], [21], [22], [23].
Magia Przynależności 11/?
Severitus | AU 5 tom
Rozdział 11. Spalone mosty



Najważniejsze w życiu to nauczyć się, które mosty przekraczać, a które palić.
— Arthur Schopenhauer




Ten dzień nie należał do najlepszych. To właśnie dziś mieli rozpocząć życie jako… rodzina. Czy istnieje coś bardziej krępującego? No może poza romantycznym związkiem Albusa z Grindewaldem i faktem, że woźny Filch nieustannie nosi przy sobie kocimiętkę, ponieważ Minerwa za nią szaleje? Raczej nie. Dodatkowo wcale nie poprawiała jego nastroju świadomość, że w najbliższym czasie będzie musiał przeprawiać się przez młodzieńczy bunt.

Kiedy Severus szedł korytarzami Prince Manor, miał wrażenie, że wybiera się nie na śniadanie, a na wojnę — niczym żołnierz idący ku swojemu przeznaczeniu z przeświadczeniem, że nie ma możliwości odwrotu. W tamtej chwili spodziewał się być świadkiem wielu scenariuszy: arogancji, narzekania, oskarżeń, fochów, krzyków, niekulturalnych odzywek, wybuchu dziecięcej złości, a nawet ciskania przedmiotami. Przygotował się na wszystko oprócz… milczenia. Dopiero po zakończeniu posiłku i rozpoczęciu rozmowy o zasadach panujących w domu Potter udowodnił, że jednak posiada głos. Mimo to nawet wtedy zachował się — jak na swoje buntownicze możliwości — nad wyraz spokojnie.

Zastanawiając się nad tym fenomenem, Severus czekał w gabinecie na przybycie krawca. Po kilku minutach kominek rozbłysnął zielonymi płomieniem i z paleniska wystąpił dystyngowanie wyglądający czarodziej, aczkolwiek nieco zasuszony i bardzo podobny do tyczki. Idealnie dopasowana, szaro-błękitna szata tylko podkreślała jego chudość.

Severus przywitał się, wymieniając uścisk dłoni.

— Witam, panie Whitby.

— Panie Snape, cóż za przyjemność. Chociaż nie przeczę, że tak szybkie wezwanie jest nieco zaskakujące. Czyżby szaty z ostatniej przymiarki nie leżały zbyt dobrze?

Snape potrząsnął głową.

— Nie, są perfekcyjne, jak zawsze. Przejdźmy do głównej bawialni, tam wszystko wyjaśnię.

Wyszli z gabinetu i udali się do pokoju przylegającego do jadalni, tego samego, w którym dzień wcześniej on, pielęgniarka i Dumbledore zebrali się, by przekazać Potterowi „radosną nowinę”. Kiedy przekroczyli próg, chłopiec stał pośrodku, wyglądając na zagubionego. Snape przełknął westchnienie. Nakazał mu tu zaczekać, ale miał nadzieję, że przynajmniej usiądzie. Przecież nie wymagał stania na baczność. To Prince Manor, a nie aurorski obóz, na litość Merlina!

Jeszcze nie tak dawno widok utemperowanego Harry'ego Pottera wprowadziłby Severusa we wspaniały nastrój, jednak nie dziś. Po pierwsze, dzieciak nie był tak naprawdę Potterem i choć Severus wciąż go tak nazywał, robił to z czystego przyzwyczajenia. Po drugie, wyglądał, jakby jeden podmuch wiatru miał go przewrócić oraz roztrzaskać, i tylko siłą woli utrzymywał się w jednym kawałku. Czy to z powodu doświadczeń z Lucjuszem? Czyżby tamta godzina wyrządziła więcej szkód, niż przypuszczał? Severus skarcił się w myślach. Oczywiście, że tak. Nawet dorośli mężczyźni łamali się po okrucieństwach Lucjusza Malfoya.

Widząc Pottera, krawiec rozszerzył oczy i podskoczył, co spowodowało, że miara wypadła z jego kieszeni, podpełzła niczym wąż i zwinęła się w kłębek u ich stóp. W tym samym momencie chłopiec spojrzał na nich i jego oczy zrobiły się kosmicznie okrągłe. Snape miał ochotę im pogratulować. Tak, panowie, jesteście mistrzami w pantomimie. Ledwo też powstrzymał się przed dodaniem: owszem, Potter, to aż dziw, że można być tak chudym i jednocześnie być w tym samym czasie żywym, ale ten człowiek zdecydowanie tego dokonał. Przejdź z tym do porządku dziennego i wykrzesaj z siebie choć odrobinę kultury.

Whitby jednakże wcale nie był lepszy i również zapomniał o manierach. Odzyskawszy głos, wykrzyknął:

— Merlinie! To Harry Potter!

— Cóż za zdumiewająca obserwacja — wycedził Snape już zdecydowanie zirytowany. — Czuję się wręcz zszokowany. A teraz, jeśli byłby pan tak miły i zajął się swoją pracą.

Severus pomasował skronie. Niech cię diabli wezmą, Lily! Czar jest na tyle silny, że nawet po dwóch tygodniach chłopak jest wciąż rozpoznawany jako Harry Potter. Aż tak bardzo pragnęłaś ukryć prawdę? Kiedy te wszystkie cechy mają zniknąć? W ostatnim tygodniu? Czy to w ogóle będzie bezpieczne?

Tymczasem Whitby otrząsnął się z szoku i wyciągnął ze teczki stołek wielkości pudełka do zapałek. Następnie powiększył go oraz polecił na niego stanąć. Potter zrobił, jak mu kazano, choć widać było, że czuje się niezręcznie.

— Czytałem w Proroku, co wydarzyło się w ministerstwie. To naprawdę, naprawdę niezwykłe!

Podczas gdy czarodziej paplał, miara podpełza do stołka, wystrzeliła w górę i zaczęła owijać się wokół różnych części ciała chłopca.

— Będzie potrzebny pełen komplet — odezwał się Severus. — Proszę też nałożyć zaklęcie dopasowujące na cztery sezony. Chyba że w ofercie jest dostępne o większej mocy — dodał na wszelki wypadek, bo wciąż nie miał pojęcia, jak ostatecznie zmieni się wygląd Pottera. — Proszę dobrać wszystko, począwszy od piżamy i skarpetek, a skończywszy na wyjściowej szacie. Na razie tylko odzież letnia.

— Oczywiście, sir. Jakieś szczególne życzenia?

— Standardowo, ale oczywiście dobrej jakości. Bawełna, len, jedwab.

— Obuwie?

— Ze skóry smoka.

Krawiec podrapał się po srebrnej bródce. Po chwili zastanowienia, zapytał:

— Kolory?

Potter spojrzał na niego z czymś w rodzaju paniki. Severus wyraźnie uchwycił w jego umyśle błagalną myśl: Tylko nie czerń i zieleń, proszę, tylko nie czerń i zieleń. Nie mam zamiaru wyglądać jak Ślizgon!

— Wszystko tylko nie czerwień. — Chłopak skrzywił się i Snape usłyszał jeszcze wyraźniej niż poprzednio: jestem Gryfonem! — Aczkolwiek jedna czy dwie rzeczy nie zaszkodzą. Jakie lubisz kolory, Potter?

Potter rozdziawił usta. Po chwili wzruszył jednym ramieniem, jakby mu było wszystko jedno, ale szybko odpowiedział:

— Lubię czerwony i złoty.

Tym razem to Severus skrzywił się.

Tylko czerwony i złoty?

Chłopiec ponownie wzruszył ramieniem. Czemu tylko jednym?

— Niebieski też jest w porządku. I zielony, byleby to nie był tylko zielony.

Severus przez chwilę wpatrywał się w Pottera kwaśno.

— W porządku. Proszę rozpocząć.

Krawiec wyciągnął z teczki zmniejszone materiały, a Snape usiadł na fotelu, krzyżując w kostkach nogi.

Wkrótce Whitby udrapował pierwszą tkaninę i z szybkością karabinu maszynowego wbijał w nią szpilki. Wybrany przez niego materiał był wykończony złotą nicią i miał piękny, głęboki odcień szmaragdu — taki sam jak oczy chłopca. Severus uważnie przyglądał się Potterowi, który z nieufnością śledził poczynania krawca. Co jakiś czas wzdrygał się, najwyraźniej obawiając ukłucia. Pomimo niechęci do bycia kojarzonym ze Ślizgonami, szata zdecydowanie mu się podobała.

Krótkim smagnięciem różdżki Whitby odsyłał do sklepu gotowe tkaniny. Po kilku minutach idealnie uszyte partie pojawiały się w schludnie ułożonych kostkach. W ciągu dwóch godzin dobrano skarpetki i bieliznę, a także dopasowano i skrojono dwie szaty wyjściowe, osiem dziennych, dwa letnie płaszcze, trzy piżamy, kilkanaście par koszul, koszulek, bluz, bluzek, spodni i spodenek. Czasami Snape wtrącał się, aprobując wybór lub odrzucając go, a czasami to Potter kręcił gwałtownie głową, szczególnie gdy krawiec zaproponował mu pomarańczowy sweter. Snape musiał się z nim zgodzić — ohydny kolor.

Wkrótce ze sklepu wróciły kapcie z włosia nundu oraz trzy pary skórzanych butów. Whitby opuścił różdżkę i Severus wstał.

— Koszt?

— Dwieście pięćdziesiąt trzy galeony, osiem sykli i dwa knuty.

— Proszę obciążyć moje konto.

— Oczywiście, panie Snape.

Whitby zamknął teczkę i skłoniwszy się nisko Potterowi, podążył za Severusem, który wyprowadził go z salonu. Z powrotem w gabinecie odwrócił się z zamiarem wzięcia garści proszku Fiuu, jednak zanim dosięgnął leżącej na gzymsie miseczki, mistrz eliksirów uniósł różdżkę i wyszeptał:

Obliviate.

Czarodziej zamrugał i zmarszczył brwi, ale po chwili jego czoło rozpogodziło się.

— No cóż, mam nadzieję, że tym razem nowe ubrania spełnią oczekiwania, panie Snape.

— Tak, to było to, czego potrzebowałem.

Ponownie uścisnęli swoje dłonie, po czym krawiec zniknął w płomieniach. Severus zablokował sieć Fiuu i wrócił do salonu. Potter stał wciąż w tym samym miejscu, jednakże tym razem wpatrywał się w kopiec ubrań, jakby zrobiły mu jakąś krzywdę.

— Coś z nimi nie tak? — zapytał. O co znowu temu dzieciakowi chodzi?

Potter drgnął. Jego oczy rozszerzyły się, jakby zobaczył nie Snape'a a wielką tylnowybuchową sklątkę Hagrida.

— N-nie.

Przez długą chwilę Severus obserwował Pottera, próbując wychwycić coś za pomocą legilimencji, ale ten jak zwykle unikał patrzenia mu w oczy. W końcu zrezygnowawszy, rozkazał skrzatowi zabrać nowe rzeczy do pokoju chłopca.


* * *



Harry stanął w progu garderoby i przyglądał się, jak Milly sprawnie układa ubrania. Nie pozwoliła sobie pomóc i jak na skrzatkę, która ma wykonywać rozkazy, była wyjątkowo uparta. Może słuchała tylko Snape'a?

Wyciągnął dłoń i przesunął palcami po materiale jednej z szat. Był niezwykle gładki, miękki oraz pachniał nowością. To było dziwne — wiedzieć, że to wszystko należy tylko do niego. W garderobie nie została zapełniona nawet ćwierć dostępnej przestrzeni, a mimo to posiadał teraz więcej ubrań, niż było mu tak naprawdę potrzebne. Czy naprawdę właśnie to Snape miał na myśli, mówiąc „standardowy komplet”?

Nagle usłyszał za plecami pohukiwanie. Odwrócił się i zobaczył ponad tuzin sów tłoczących się na długim parapecie oraz uginających pod ciężarem sporej wielkości paczek. Otworzył okno, a następnie rozpoczął metodyczne odczepianie pakunków. Odciążone sowy natychmiast i z wyraźną ulgą odlatywały.

Kiedy już ostatnia z sów zniknęła za horyzontem, rozerwał brązowy papier i zbadał zawartość paczek. W wielu z nich znajdowały książki. Mnóstwo książek. W kilku jednak znalazł przybory papiernicze, podstawowy zestaw do robienia eliksirów, teleskop, szkolną torbę oraz sporą ilość przysmaku dla sów. Harry poukładał podręczniki na półkach, a pliki pergaminu, kałamarze z atramentem oraz pęk orlich piór schował do szuflad biurka.

Teraz pokój już nie wydawał się być tak pusty jak jeszcze pięć godzin temu.

Po zebraniu zużytych sznurków oraz porozrywanych papierów i wrzuceniu wszystkiego do kosza usiadł przed kominkiem i chwycił z talerza kanapkę. Wizyta krawca przeciągnęła się i Snape zdecydował, że skoro przepadła im pora lunchu, Harry może przegryźć coś w swoim pokoju. Tak więc przeżuwał kęs, myśląc posępnie o zbliżającym się obiedzie i tym, co Snape zadecydował w związku z jego przyjaciółmi.


* * *



Obiad okazał się wystawny, ale w granicach zdrowego rozsądku. Najwidoczniej wcześniejsza uczta wynikała z nadgorliwości domowego skrzata (Harry wywnioskował to także po pomrukach Snape'a, w których wyłapał słowa: skrzat, nieposłuszeństwo, kara). Podobnie jak na śniadaniu, kontynuował obserwowanie mężczyzny. Wciąż czuł się wytrącony z równowagi, zupełnie jakby trafił do alternatywnej rzeczywistości i nie mógł znaleźć drogi powrotnej do domu. Nałożył sobie drugiego pasztecika, choć tak naprawdę nie miał na niego ochoty. Nadział kawałek na widelec i zapatrzył się w niego, zastanawiając jednocześnie, kiedy Snape skończy jeść i przedstawi mu swój kompromis.

W końcu mistrz eliksirów odłożył sztućce i wytarł usta serwetką. Puste talerze znikły, a w ich miejsce pojawił się parujący czajniczek i filiżanki. W celu zajęcia czymś rąk Harry nalał sobie herbaty. Przez długi czas mężczyzna w ogóle nie zwracał na niego uwagi. Po prostu odchylił się na krześle i z westchnieniem upił łyk ze swojej filiżanki. Harry gapił się. Nie mógł się powstrzymać. Nigdy wcześniej nie widział Snape'a zrelaksowanego i wyglądającego tak zwyczajnie. Zdawało się, jakby naprawdę cieszył się z tak prozaicznej czynności jak picie popołudniowej herbaty. Zupełnie nie przypominał teraz zgryźliwego i znienawidzonego profesora.

To spowodowało, że zaczął zastanawiać się nad relacją, jaka łączyła Snape'a i jego mamę. Na pewno znali się z Hogwartu, skoro uczęszczali do niego w tym samym czasie. Ale co z tego? Ślizgoni i Gryfoni nie pałali do siebie sympatią, więc było mało prawdopodobne, żeby się przyjaźnili. Jest jeszcze kwestia powiązań z Zakonem, ale Harry nie wyobrażał sobie, żeby Snape kiedykolwiek odłożył animozje na bok. Więc jak doszło do… tego? I czemu Snape mu wszystkiego nie wytłumaczył, tylko dał księgę o Zaklęciu Przynależności, jakby to miało wystarczyć?

W końcu nie mógł dłużej wytrzymać i zebrał całą swoją odwagę.

— Jak to się stało, że… — Harry zamachał bezradnie rękoma, wskazując na siebie i Snape'a.

Snape spojrzał na niego uważnie i przez długą chwilę po prostu patrzył. W końcu uniósł obie brwi i Harry zdał sobie sprawę, że dopiero teraz dotarło do niego, o co tak naprawdę pytał.

— Podejrzewam, że wiesz, jak rodzą się dzieci i liczę też, że wiesz, jakie są sposoby, by ich nie mieć?

Nie, jednak nie dotarło to do niego.

Harry poczerwieniał. Czy właśnie Snape mówił o… seksie? Harry zatrząsł się, krzywiąc jednocześnie. Snape widząc to, uniósł do góry oczy w bardzo niesnape'owski sposób i wyszeptał:

— Drogi Merlinie, ratuj mnie przed nieuświadomionymi nastolatkami. — Następnie spojrzał na niego ze zmęczeniem. — Po twoim pięknym odcieniu na twarzy wnioskuję, że nie masz problemu z pierwszą częścią. A jak jest z drugą?

Harry poczerwieniał jeszcze bardziej i wzruszył ramionami. Szczerze powiedziawszy, nie miał pojęcia. Poza tym czarodzieje pewnie i tak inaczej radzili sobie w tych sprawach.

— Czego ci mugole cię uczyli? Masz już piętnaście lat! Absolutnie nie jest to odpowiedni wiek na rozpoczęcie współżycia, ale już czas, żebyś posiadł na ten temat wiedzę. — Boże, pomyślał Harry, utknąłem w koszmarze. — I żeby było jasne, nie życzę sobie nastoletniej ciąży. Jesteś idealnym przykładem, że wypadki zdarzają się po ludziach.

Snape dał mu wykład w rozdzierających szczegółach. Harry był w połowie przerażony, a w połowie czuł niepokojący podziw, że mężczyzna nie czuje się ani odrobinę skrępowany. Może opiekunowie domów często przeprowadzali takie rozmowy? Pod koniec wypowiedzi — gdy Snape wspomniał, że zasady zdrowego współżycia w równym stopniu odnoszą się do związków heteroseksualnych, jak i homoseksualnych oraz międzygatunkowych — twarz Harry'ego paliła żywym ogniem i miał przemożne pragnienie zapaść się pod ziemię.

— Jak już wiesz, istnieje cała gama zaklęć i eliksirów. Działają w różny sposób, niemniej ich skuteczność szacuje się na dziewięćdziesiąt dziewięć procent. Jesteś dowodem, że ten jeden procent może zdarzyć się każdemu.

— To dlatego niczego nie podejrzewałeś? — zapytał Harry. — No wiesz, że jestem eee… no wiesz.

— Nawet wtedy, gdy Albus postawił przede mną myślodsiewnię i powiedział, że James nie jest twoim ojcem — Snape zamilkł na moment, zatopiony głęboko w myślach. — Nawet wtedy.

Harry zmarszczył brwi. Coś mu tu nie pasowało.

— Ale musiałeś wiedzieć. To znaczy, jeśli wtedy byłeś z mamą, to kto inny niż ty?

— Nigdy nie byłem z Lily.

— Ale zrobiliście to!

— Myślisz, że byłem jedynym mężczyzną w jej życiu?

W Harrym zebrał gniew.

— Jeśli twierdzisz, że moja mama była…

— Rozwiązła? — przerwał mu Snape. Jego palce zacisnęły się na podłokietniku, a głos zniżył się do niebezpiecznego szeptu. — Nawet nie waż się wmawiać mi słów, których nigdy nie powiedziałem! — Snape odchylił się na krześle, i już spokojniej, kontynuował: — Twoja matka miała wielu adoratorów i po zaginięciu Jamesa niejeden był gotów zaoferować ramię do wypłakania. Skoro wiedziałem, że mogła spotykać się z kimkolwiek, a my widzieliśmy się tylko tamten jeden raz i na dodatek użyliśmy zaklęcia, to jak myślisz, zakładałbym cokolwiek?

Harry nic z tego nie rozumiał.

— Ale dlaczego?

— Dlaczego co?

— Dlaczego to się stało? Dlaczego mama miałaby spotykać się z kimś innym? Nie kochała Jamesa?

Snape wykrzywił wąskie wargi.

— Życie to nie bajka, Potter, a miłość nie jest piękną opowieścią o księciu na białym koniu i jego księżniczce. Ludzie robią rzeczy, o które wcześniej nigdy by się nie posądzali, na przykład ze strachu, zawiści czy żalu. Miłość nie zawsze jest wierna, ani cierpliwa, ani łaskawa, nie zawsze jest też do końca swoich dni.

Harry wpatrzył się w blat stołu. Snape nic nie wyjaśnił, nie naprawdę, a jednocześnie rzucił mu w twarz wszystko, w co Harry wierzył. Nagle poczuł się pusty, jakby ktoś wyrwał mu serce i zapomniał włożyć z powrotem. Każde okrutne słowo bolało, odciskając na nim palący ślad, z tym, że ten był niewidoczny, na duszy.

Snape wyciągnął z kieszeni miniaturową paczuszkę i położył na stole. Stuknął weń różdżką i przywrócił do pierwotnego rozmiaru. Były to listy od jego przyjaciół i spóźnione prezenty urodzinowe.

— Wczoraj był trzydziesty pierwszy lipca. Twoje urodziny.

Harry kiwnął mechanicznie głową. Zapomniał. Pierwszy raz w życiu zapomniał.

— Dyrektor trochę inaczej zaplanował wczorajsze spotkanie. Chyba miał nadzieję, że pragnienie posiadania żyjącego rodzica przezwycięży naszą antypatię i dojdziesz do wniosku, że jest to najlepszy prezent na taką okazję.

Harry nie odpowiedział. Ostrożnie podniósł koperty. Na pierwszej widniało staranne pismo Hermiony.

— Jeśli będziesz chciał, możesz utrzymywać listowny kontakt. Dumbledore zgodził się być pośrednikiem. Możesz pisać, o czym tylko chcesz, o ile nie zdradzisz, gdzie jesteś ani kim obecnie jesteś. W przeciągu roku powiemy prawdę Weasleyom oraz pannie Granger. W końcu będą domagać się spotkania z tobą i nie będzie żadnego powodu, dlaczego mamy im tego zabraniać.

— Ale oni nikomu nie powiedzą — zaprzeczył Harry. — Dlaczego ukrywać to przed nimi teraz?

— Jesteś pewien, że szanowny pan Weasley jest na tyle dobrym aktorem, że po powrocie do Hogwartu nie zdradzi się zachowaniem czy przez nieuwagę nie nazwie cię dawnym imieniem? Twoi przyjaciele muszą zachowywać się, jakby wierzyli, że Harry Potter rzeczywiście się ukrywa i że ten nowy uczeń, który dołączy pierwszego września, jest dla nich kimś tak samo nowym jak dla reszty. Nie miej złudzeń, każdy wie, że się przyjaźnicie i z początku cała uwaga skupi się na nich.

— A czy nie można… — Harry przełknął z trudem. — Czy nie mogą tutaj przyjść? Ten jeden raz. Zanim mój wygląd zmieni się całkowicie.

Snape spojrzał na niego z czymś, co można było wziąć za współczucie, ale Harry wątpił, że jest zdolny do takich uczuć.

— Wciąż jesteś łatwo rozpoznawalny przez obcych, jednak każdy, kto cię bliżej zna, zauważy różnice. A my nie możemy odpowiedzieć na pytania, które na pewno będą chcieli zadać. Poza tym według oficjalnej wersji nadal jesteś półprzytomny w wyniku wyczerpania magicznego. Tak więc musisz poczekać do następnych wakacji albo przynajmniej do świąt.


* * *



Harry zamknął się w swoim pokoju i usiadł w rogu łóżka. Kciukiem delikatnie przesuwał po gładkim materiale brązowych kopert, ale nie patrzył na nie. Czy to wszystko, co mu teraz zostało? Listy? Rok czy nawet pół wydawał się być zbyt długi, by możliwym było przetrwanie go samemu.

W końcu zebrał się w sobie i otworzył pierwszą kopertę.


Kochany Harry,

gdziekolwiek teraz jesteś, mam nadzieję że wszystko jest w porządku. Wszyscy bardzo martwimy się i tęsknimy…


Poczuł, jak żelazna obręcz zaciska się na jego piersi i przez sekundę nie mógł oddychać.

…Ostatnie wydarzenia były straszne. Nie mogłam uwierzyć, gdy zobaczyłam w „Proroku” Twój zniszczony dom. Zaraz potem była ta sprawa w ministerstwie i powiedziano nam, że teraz wracasz do zdrowia po magicznym wyczerpaniu. Dorośli twierdzą, że mogą minąć miesiące, zanim zupełnie staniesz na nogi. Jednak JA nie wierzę, że to byłeś Ty, Harry. Powiedzmy sobie prawdę w oczy. Nie umiałbyś rzucić tamtego zaklęcia (kogo to był pomysł, żeby podszywać się pod Ciebie?).

W tej chwili spędzam wakacje w Norze. Wczoraj profesor Dumbledore wstąpił do nas i potwierdził plotki, że w tym roku nie wracasz do Hogwartu. Nie mam pojęcia, czemu to wszystko służy, bo nawet nie podał nam powodu. Jakby chciał nam przekazać, że to, co mówią gazety, jest farsą. Co dokładnie stało się podczas ataku na Privet Drive, Harry? Czy bardzo zostałeś ranny? To takie frustrujące nic nie wiedzieć!

Ron z początku zazdrościł Ci, że nie będziesz musiał chodzić na lekcje, ale powiedziałam mu, że przecież nie weźmiesz też udziału w nadchodzących meczach quidditcha. Teraz się dąsa...


Harry parsknął śmiechem, a obręcz na jego piersi rozluźniła się nieco.

…Dużo się ucz, unikaj kłopotów i szybko odpisz. Ślę Ci też najlepsze życzenia i liczę, że prezent Ci się spodoba.

Uściski,
Hermiona


Harry odłożył list. Ignorując prezenty, skulił się w kłębek na miękkim materacu. Otwierał kolejno koperty i odczytywał życzenia powrotu do zdrowia, wyrazy żalu, że nie będzie mógł wrócić do Hogwartu, i dziesiątki ciepłych słów. Napisali do niego nie tylko Ron i Hermiona, ale też Molly i Artur, Hagrid, bliźniacy, Ginny, Neville, Luna, a nawet bracia Creevey. Jedynie jedna osoba, od której odpowiedzi tak bardzo wyczekiwał, nie wysłała żadnej wiadomości — Syriusz. Z pewnym ściskiem w żołądku Harry pomyślał, że może Dumbledore powiedział mu, że nie jest synem Jamesa Pottera i teraz jego ojciec chrzestny nie chce mieć z nim nic wspólnego.

Kiedy skończył czytać, przetarł oczy i przymknął na chwilę zmęczone powieki.

Usłyszał pukanie do drzwi, a gdy krzyknął „proszę!”, otworzyły się i ujrzał Dumbledore'a psotnie uśmiechającego się do niego. A tuż za jego ramieniem…

— Ron, Hermiona!

I nagle Harry trzymał w objęciach drobne ciało przyjaciółki, a burza brązowych loków przesłoniła mu świat. Ron klepał go po plecach, jakby właśnie wygrał mecz quidditcha.

— Dobrze cię widzieć, stary.

Harry odsunął się na wyciągnięcie ramion i spojrzał na Hermionę. W jej brązowych oczach błyszczały łzy, a dolna warga lekko drgała.

— Wszystko w porządku, Harry?

Te proste słowa dotknęły czegoś głęboko ukrytego w nim. Odwrócił wzrok i zamrugał gwałtownie. Kiedy poczuł na swoim ramieniu dziewczęcą dłoń, wziął głęboki oddech i wyszeptał:

— Nic nie jest w porządku.


Harry obudził się gwałtownie i przez chwilę próbował zrozumieć, gdzie się znajduje. Kiedy dotarło to do niego, jęknął i przykrył głowę poduszką, zrzucając na podłogę kilka listów. Po chwili usłyszał przytłumione przez poduszkę „pop”. Uchylił ją i zobaczył skrzatkę wpatrującą się w niego wielkimi oczami.

— Pan oczekuje panicza na kolacji. Za pięć minut.

Harry ponownie jęknął, ale mimo to odpowiedział:

— Zaraz zejdę.


* * *



Kolację spędzali w ciszy, podczas gdy przeróżne uczucia kłębiły się w Harrym i za nic nie potrafił ich stłumić. Nie mógł już ignorować tych wszystkich zmian. To działo się, tu i teraz. Cały dzień był przygotowaniem do zupełnie nowego życia. Nagle stanął przed obliczem nagiej prawdy, że na jego własnych oczach świat, który zbudował w wieku jedenastu lat — świat pełen przyjaciół i codziennych radości zostaje mu odbierany kawałek po kawałku, że znika niczym piasek przesypujący się pomiędzy palcami.

Mówił sobie, że to tylko chwilowe, zaledwie kilka miesięcy, że wszystko można zacząć od nowa, ale Harry był zmęczony. Nie chciał udawać, kłamać i z roztrzaskanych szczątków swojego życia próbować odbudować coś, co można nim nazwać. Nie chciał wracać do tych lat u Dursleyów, w których był samotny.

— Chciałbym odwiedzić groby Dursleyów.

Sam zdziwił się, kiedy wypowiedział te słowa, ale było w nich coś oczyszczającego. Jakby robił na przekór temu, co Snape próbował osiągnąć i przejmował kontrolę, chwytając w ręce teraźniejszość. Bo chociaż nie może zmienić przeszłości ani wynagrodzić krzywd, nadal pozostawało coś, co powinien zrobić.

Głowa Snape'a poderwała się do góry. Czarne oczy utkwiły w nim wnikliwie spojrzenie.

— Nie. To zbyt niebezpieczne.

— Można użyć eliksiru wielosokowego, tak jak zrobił to profesor Dumbledore.

— Czarny Pan będzie się tego spodziewał. Wie, że nie byłeś na pogrzebie.

Harry wziął głęboki oddech i rozluźnił zaciśnięte na sztućcach palce. Starając się utrzymać opanowany głos, nalegał:

— To moja wina, że nie żyją. Muszę chociaż…

— By co dokładnie zrobić? — przerwał mu Snape. — Czy w ogóle zdajesz sobie sprawę, jak bezsensowna jest twoja prośba? To nie przywróci im życia, a ty niepotrzebnie narazisz się na niebezpieczeństwo.

— Gdyby nie ja, żyliby teraz. Voldemort chciał mnie, mnie. Dursleyowie nie chcieli wychowywać czarodzieja i wcale nie musieli, ale zrobili to, płacąc życiem. I wiesz, co ci powiem? Dudley wiedział, gdzie się znajduję, ale nie powiedział tego Voldemortowi. A co ja zrobiłem? — Harry wytarł rękawem łzę wściekłości. — Jedynie odwróciłem się i uciekłem.

— To była ich decyzja. Ludzie umierają codziennie. Równie dobrze…

— Mogłem to zrobić! — wykrzyknął Harry, uderzając pięścią w stół. — Byłem tam, ukryty i nikt mnie nie widział! Wystarczyło rzucić zaklęcie!

Snape wychylił się do przodu, jakby miał zamiar złapać Harry'ego za kołnierz i potrząsnąć.

— Ty głupi dzieciaku! Nikt z śmierciożerców nie widział cię tylko dlatego, że znajdowałeś się blisko chroniącego cię domu! Ale wystarczyło wyściubić nosa przed Czarnym Panem i byłbyś martwy. Myślisz, że stanowiłeś dla niego jakiekolwiek zagrożenie? Nawet gdyby udało ci się dobrze wycelować, miałbyś szczęście, jeśli straciłby przytomność!

Harry wstał, przewracając krzesło.

— Udałoby mi się! Wiem, że udałoby mi się!

Snape zacisnął palce na krawędzi stołu i również wstał. Jego twarz nabrała ostrych, groźnych rysów.

Żaden czternastolatek nie byłby w stanie zabić, rzucając Avadę Kedavrę po raz pierwszy.

— Skąd wiesz?

— Ponieważ miałem tyle samo lat co ty, kiedy rzuciłem ją po raz pierwszy!

Harry gwałtownie wciągnął powietrze do płuc i rozszerzonymi oczami wpatrywał się w Snape'a. Jak on mógł mówić o tym wszystkim w tak bezduszny sposób? Jak mógł stać tutaj i twierdzić, że jest znawcą niewybaczalnych? Jak mógł szydzić z niego i rozgrzeszać? Te wszystkie emocje, które odczuwał: wina, bezradność, samotność, lęk przed nieznaną przyszłością, trawiły jego ciało niczym kwas, każąc napierać mocniej, zmuszając do przekraczania kolejnej granicy, wręcz domagając się, by dał upust wszystkiemu, bo w innym razie zniszczyłyby go.

Przestał nad sobą panować. Chwycił talerz i cisnął nim przez pokój. Snape zrobił unik i naczynie roztrzaskało się na podłodze u jego stóp. Mężczyzna zbladł wściekły.

— Ty niewdzięczny, mały smarkaczu…

— Nienawidzę cię! Nienawidzę! Nienawidzę!

Zapragnął zranić Snape'a jak najmocniej, zburzyć jego spokój i chłód, żeby bolało go tak samo jak jego, żeby czuł tę samą złość, to same palące uczucie rozrywające pierś. Z każdym wypowiedzianym słowem podnosił nowe przedmioty i ciskał nimi. Jednak zanim zamachnął się z pierwszym z nich, Snape wyszarpnął z rękawa różdżkę i wyczarował tarczę. Naczynia rozbijały się o nią nieszkodliwie.

— Z wzajemnością.

— Oczywiście, że tak! — krzyczał Harry. Cały się trząsł z niepohamowanej złości. Jego magia wibrowała tak mocno, że zastawa drgała. — Nienawidziłeś mnie już od pierwszego dnia, w którym mnie zobaczyłeś. I co, łyso ci teraz, że okazałem się twoim synem? — Harry cisnął w niego szklanką. Również rozbiła się o tarczę Snape'a i to tylko jeszcze bardziej go rozwścieczyło.

Kiedy chwycił kolejną szklankę, smagnięciem różdżki Snape wyrwał mu ją z ręki.

— Natychmiast się uspokój albo pożałujesz…

— Nie będziesz mi mówił, co mam robić!

Harry rzucił wazą, zanim Snape zdążył wytrącić mu ją z ręki. Tym razem spudłował i naczynie roztrzaskało się o ścianę. Ostre fragmenty porcelany rozprysły się po jadalni, rozcinając mu policzek. Snape stracił cierpliwość. W ułamku sekundy rzucił zaklęcie i ciało Harry'ego zesztywniało, po czym upadło głucho na ziemię.

— Mówiłem ci, że masz się uspokoić!

Chociaż był sparaliżowany tylko od szyi w dół, Harry nie odpowiedział. Było mu niedobrze, a świat wirował przed oczami.

— Tym razem uwolnię cię z zaklęcia, ale jeśli będziesz się rzucać, spetryfikuję cię znowu i tak pozostawię aż do śniadania. Może do tego czasu przemyślisz swoje zachowanie.

Snape schylił i stuknął w jego pierś różdżką, wypowiadając inkantację. Następnie chwycił go za ramię z zamiarem pociągnięcia na nogi.

— Co zrobiłeś mojej mamie? — wykrztusił Harry. — Groziłeś jej, by się zgodziła, czy po prostu ją zgwałciłeś?

Uścisk na ramieniu stał się tak mocny, że Harry krzyknął. Gdy spojrzał na Snape'a, ledwo mógł go rozpoznać. Była w nim czysta furia. Jego dłoń drżała zaciśnięta w pięść i wyglądał, jakby chciał rozerwać go na strzępy gołymi rękami. Harry szarpnął się w strachu, myśląc, że za chwilę go uderzy. Palce na jego ramieniu zacisnęły się jeszcze bardziej i to było nie do zniesienia. Jęknął, a w jego oczach pojawiły się łzy.

— Powinienem był zostawić cię Malfoyowi — wysyczał Snape, obnażając zęby.

Gdy go puścił, Harry chwycił się za bolące ramię i skulił.

Po sekundzie rozbrzmiał trzask drzwi.

Harry został sam.



NASTĘPNY ROZDZIAŁ: BO KAŻDY POPEŁNIA BŁĘDY
Komentarze
avatar
Angelina Johnson  dnia 04.07.2014 14:24
Lubię Twój styl pisania, widać w tym ogromną wprawę i jakąś taką pewność siebie. Nie popełniasz raczej błędów (może to zasługa bety, albo długie dopracowywania tekstu?), masz wiele ciekawych opisów i zwrotów akcji.
Podoba mi się też Twój Snape, jest kanoniczny. Jego zachowanie, furia, nonszalancja, maniery... normalnie jakbym czytała o rowlingowskim Severusie, a to nie lada wyczyn.
Jednak, chyba dla równowagi, niezbyt przypasował mi Potter. Jest irytujący, bardzo dziecinny i jakiś taki nienaturalny, w tej części szczególnie. Mam wrażenie, że za mało poświęcasz temu bohaterowi uwagi, za mało jest tutaj wytłumaczenia jego emocji i zachowań, brakuje mi ukazania, co on o tym wszystkim myśli. I nie tylko o tym, że czuje się winny śmierci wujostwa, czy tęskni za przyjaciółmi, ale ogólnie co myśli o matce, o nowej sytuacji i nowym domu. Czasem wspomnisz co nieco na ten temat, ale dla mnie to za mało.
avatar
Smierciojadek  dnia 06.07.2014 11:47
Też w pierwszej chwili odniosłam wrażenie, że Harry jest nader spokojny i dziwnie przystosowuje się do nowej sytuacji. Ale później zaczął rzucać talerzami i całość wróciła do normy... jezyk On dla mnie jest taki, jaki powinien być - ma raptem 14 (no, teraz już 15) lat, jest zagubiony, niepewny tego, co go czeka - po prostu w szoku. Myślę, że dalej jakoś będzie miał więcej do powiedzenia.

PS. taki sposób "robienia" zakupów byłby chyba idealny dla większości facetów. Dlaczego tego jeszcze nie wymyślili?! ;)
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Wybitny! Wybitny! 100% [1 głos]
Powyżej oczekiwań Powyżej oczekiwań 0% [0 głosów]
Zadowalający Zadowalający 0% [0 głosów]
Nędzny Nędzny 0% [0 głosów]
Okropny Okropny 0% [0 głosów]
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Facebook
Shoutbox
Musisz się zalogować aby wysłać wiadomość.

Harrych świąt!
01.12.2024 18:13
Wrozka

Harrych świąt!
01.12.2024 18:12
kibic

Ponury Żniwiarz
30.11.2024 14:19
Wrozka

Potęga Krwistego Steka!
30.11.2024 13:20
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia śmieciożarcia Eat

Harrych świąt!
30.11.2024 11:33
Nie ma ekipy od pogaduszek Grumpy cat

Współpraca
Najaktywniejsi

1) Prefix użytkownikaAlette

Avatar

Posiada 59643 punktów.

2) Prefix użytkownikafuerte

Avatar

Posiada 57438 punktów.

3) Prefix użytkownikaKatherine_Pierce

Avatar

Posiada 47342 punktów.

4) Prefix użytkownikaSam Quest

Avatar

Posiada 45361 punktów.

5) Prefix użytkownikaShanti Black

Avatar

Posiada 44242 punktów.

6) Prefix użytkownikaA.

Avatar

Posiada 43682 punktów.

7) Prefix użytkownikamonciakund

Avatar

Posiada 43236 punktów.

8) Prefix użytkownikaania919

Avatar

Posiada 38932 punktów.

9) Prefix użytkownikaulka_black_potter

Avatar

Posiada 36773 punktów.

10) Prefix użytkownikaKlaudia Lind

Avatar

Posiada 34220 punktów.

Losowe zdjęcie
Etui
Album: Inne
Dodał: Prefix użytkownikaChristina
Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
Theme by Andrzejster
Copyright © 2006-2015 by Harry-Potter.net.pl
All rights reserved.
Wygenerowano w sekund: 9.89