Filtruj
Szukaj w:
Szukana fraza:


Opcjonalnie:
Gatunek:
Dozwolone:
Zakończone:
Parring:
Bohaterowie:
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Ostatnie
Artykuły Fan Fiction

Magiczne puzzle HP

Kategoria: Inne
Autor: Smierciojadek

Współpraca z Tactic Games
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Nieoryginalna, Klaudia Lind, Anastazja Schubert, Takoizu, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

The House of Gaunt

Kategoria: Recenzje filmów
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

Jak wyglądało życie Gauntów? Powstał film, który Wam to pokaże.
>> Czytaj Więcej

HPnet istnieje naprawdę

Kategoria: HPnet
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

W sierpniu HPnetowicze mieli okazję spotkać się w Krakowie. Jak było?
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Syriusz32

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, louise60, Zireael, Aneta02, Anastazja Schubert, Lilyatte, Syrius...
>> Czytaj Więcej

Prorok Niecodzienny ...

Kategoria: Prorok Niecodzienny
Autor: Prefix użytkownikaProrok Niecodzienny

Wydanie stworzyli: Klaudia Lind, Hanix082, Sam Quest, louise60, PaulaSmith, CoSieDzieje, Syriusz32.
>> Czytaj Więcej

Historia pod skórą z...

Kategoria: Wywiady
Autor: Prefix użytkownikaAnastazja Schubert

Każdy tatuaż niesie ze sobą jakąś historię. Jakie niosą te fanowskie, związane z młodym czarodzie...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej artykułów! <<

Pierwszy płatek...

Tytuł: Pierwszy płatek śniegu
Gatunek: Drabble
Autor: Prefix użytkownikaEwa Potter

O pomocy i determinacji.
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.2...

Tytuł: Rozdział 7 cz.2 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 7 cz.1...

Tytuł: Rozdział 7 cz.1 - Znów w domu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Hermiona wraz z przyjaciółkami przybywa do Hogwartu, gdzie odbywa się uczta rozpoczynająca nowy r...
>> Czytaj Więcej

Na nieznanym gr...

Tytuł: Na nieznanym grobie
Gatunek: Poezja
Autor: Kasia Koziorowska

Wiersz dla Toma Riddle'a...
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 6 cz.2...

Tytuł: Rozdział 6 cz.2 - Powrót do Hogwartu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej

Urojony raj

Tytuł: Urojony raj
Gatunek: Poezja
Autor: Kasia Koziorowska

Strofy spisane z myślą o Tomie R. :)
>> Czytaj Więcej

[NZ]Rozdział 6 cz.1...

Tytuł: Rozdział 6 cz.1 - Powrót do Hogwartu
Seria: Hermiona Granger i Powrót do Hogwartu
Gatunek: Przygodowe
Autor: Prefix użytkownikaNicram_93

Nadchodzi dzień powrotu do Hogwartu. Hermiona żegna się z rodzicami oraz przyjaciółmi i jedzie po...
>> Czytaj Więcej

>> Więcej fan fiction! <<
Statystyki
Online Statystyki
Goście online: 39
Administratorzy online: 0
Aktualnie online: 1 osoba
Prefix użytkownikaMorfinGaunt (Wróg ciemnej strony)
Łącznie na portalu jest
48,160 osób
Ostatnio zarejestrowany:

Rekord osób online:
Najwięcej userów: 308
Było: 25.06.2024 00:46:08
Napisanych artykułów: 1,087
Dodanych newsów: 10,564
Zdjęć w galerii: 21,490
Tematów na forum: 3,917
Postów na forum: 319,582
Komentarzy do materiałów: 221,988
Rozdanych pochwał: 3,327
Wlepionych ostrzeżeń: 4,170
Puchar Domów
Aktualnym mistrzem domów jest  GRYFFINDOR!

Gryffindor
Punktów: 1329
uczniów: 4220
Hufflepuff
Punktów: 310
uczniów: 3778
Ravenclaw
Punktów: 916
uczniów: 4452
Slytherin
Punktów: 115
uczniów: 4107

Ankieta
Zima przejęła Hogwart i okolice, śnieg mocno sypie, ale to Cię nie powstrzyma przed robieniem planów. Zastanawiasz się, co ciekawego można robić w weekend:

Bitwa na śnieżki to jest to! Może "zupełnym przypadkiem" oberwie od nas przechodzący obok Snape.
9% [6 głosów]

Plan to brak planu. Będę leżeć w łóżku, pić kakao i plotkować ze współlokatorami z dormitorium.
39% [26 głosów]

Mój nos utknie głęboko w książkach. Tylko pani Pince będzie mnie mogła odgonić od czytania.
15% [10 głosów]

Wymknę się cicho do Miodowego Królestwa. Najwyższa pora uzupełnić zapasy słodkości.
9% [6 głosów]

Postraszę we Wrzeszczącej Chacie. Uwielbiam oglądać miny przechodniów, kiedy wydaje im się, że uciekają od duchów i upiorów.
12% [8 głosów]

Każda pogoda jest dobra na Quidditcha. Śnieg nie powstrzyma mnie przed regularnymi treningami.
16% [11 głosów]

Ogółem głosów: 67
Musisz zalogować się, aby móc zagłosować.
Rozpoczęto: 07.02.23

Archiwum ankiet
Ostatnio w Hogwarcie
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 02.07.2023 o godzinie 13:40 w Stacja kolejowa
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 27.06.2023 o godzinie 21:20 w Błonia
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 23.06.2023 o godzinie 16:46 w Sala transmutacji
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 22.06.2023 o godzinie 19:04 w VII piętro
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 12.06.2023 o godzinie 18:15 w Dziedziniec Transmutacji
HufflepuffValerie Adams ostatnio widziano 25.05.2023 o godzinie 18:56 w Sala OPCM
[NZ] Magia Przynależności
Severitus | AU 5 tom
Autor: Prefix użytkownikaPhoe
Gatunek: Przygodowe
Ograniczenie wiekowe: +18
Przeczytano 68170 razy.
Rozdziały: [1], [2], [3], [4], [5], [6], [7], [8], [9], [10], [11], [12], [13], [14], [15], [16], [17], [18], [19], [20], [21], [22], [23].
Magia Przynależności 1
Severitus | AU 5 tom
Rozdział 1
Rozstawienie figur


Wojna polega na wprowadzaniu w błąd. Jeśli możesz, udawaj, że nie możesz; jeśli dasz znać, że chcesz wykonać jakiś ruch, nie wykonuj go; jeśli jesteś blisko, udawaj, żeś daleko; jeśli wróg jest łasy na małe korzyści, zwabiaj go; jeśli w jego szeregach dostrzegasz zamieszanie, uderzaj; jeśli jego pozycja jest stabilna, umocnij i swoją; jeśli jest silny, unikaj go; jeśli jest cholerykiem, rozwścieczaj go; jeśli jest nieśmiały, spraw by nabrał pychy; jeśli jego wojska są skupione, rozprosz je. Uderzaj, gdy nie jest przygotowany; zjawiaj się tam, gdzie się tego nie spodziewa.

— Sun Tzu
"Sztuka Wojny"


Severus Snape siedział w ulubionym fotelu za biurkiem. Długie palce wystukiwały na podłokietniku tylko sobie znany rytm, a czarne jak węgle oczy obserwowały blade cienie rzucane przez dryfujące w powietrzu świece. Światło płomieni wiło się i drgało na kamiennych ścianach maleńkiej i nieco obskurnej biblioteczki.

W umyśle mężczyzny skrystalizowała się ostateczna decyzja. Wstał niespiesznie i podszedł do masywnej komody w rogu pokoju. Leżały na niej, poustawiane w równym rzędzie, niezwykle rzadkie grymuary1 o czarnej magii, ale tym razem to nie one były źródłem jego zainteresowania. Po wypowiedzeniu cichej inkantacji Snape otworzył sekretne drzwiczki ukryte za półką z księgami o magii krwi w jej najmroczniejszym wydaniu. Z niewielkiej skrytki wyciągnął maskę oraz szatę — ubiór śmierciożercy.

Przyjrzał się uważnie trupio blademu symbolowi jego błędów. Była już nieco zniszczona, ale nadal tak samo wywoływała grozę. Westchnął zrezygnowany. Od jak dawna musiał ją zakładać? Trzynaście lat, nadeszła natychmiast odpowiedź. Jeśli wierzyć w magię liczb, to trzynastka rzeczywiście nie jest szczęśliwą cyfrą.

Nie tracąc już ani chwili dłużej, Snape zmienił szatę, a maskę schował za pazuchę. Pozostało mu jeszcze wsunąć za kołnierz srebrny medalion w kształcie węża, który — nieustannie od miesiąca — oplatał jego szyję koronkowym łańcuszkiem. Już miał opuścić pokój, kiedy zawahał się. Po chwili zastanowienia wyjął z sekretarzyka dwie fiolki z eliksirami. Na wszelki wypadek.

Severus minął bramę skromnej posiadłości Snape Manor i deportował się z suchym trzaskiem. Sekundę później spoglądał już na ciche miasteczko Avebury2, które znane było ze swojej magii. Nawet mugole przeczuwali, że w tym miejscu i kamieniach znajduje się coś niezwykłego. Mężczyzna mógł wyczuć energię krążącą pod jego stopami; pierwotną, potężną i równie niebezpieczną, co piękną. Tak silne uczucie towarzyszyło mu tylko w Stonehenge.

Wiatr szarpał połami szaty, gdy Snape schodził ze wzniesienia, a następnie podążał główną ulicą oświetlaną na złoto przez uliczne latarnie. Nie obawiał się, że ktoś rozpozna w nim śmierciożercę, ani że zdradzi się przed mugolami. Avebury było niemal w pełni zamieszkane przez czarodziei, a czarna szata nie wyróżniała się na tle innych.

Severus skierował się do jednej z zacienionych alejek i pchnął mosiężne drzwi. Jego oczom ukazało się nieduże, zadymione pomieszczenie. Gospoda Pod Wisielcem miała złą sławę, więc skład klienteli nie przedstawiał się ciekawie. Jedni zakrywali kapturami twarz, inni, ubrani w znoszone szaty, chowali się w cieniu. Natomiast kilku wiedźmom przydałaby się porządna kąpiel i użycie szczotki do włosów. Jedyną osobą wyróżniającą się w tym tłumie był dostojnie wyglądający mężczyzna z długimi, platynowymi włosami.

Jak zawsze ostrożny, pomyślał Snape i uśmiechnął się kpiąco. Wiedział, że zaproszenie go do publicznego miejsca miało na celu zapewnienie marginesu bezpieczeństwa. Jakby spodziewano się, że zacznie ciskać paskudnymi klątwami już na dzień dobry.

Tęgi barman stojący za długim kontuarem kiwnął Severusowi na powitanie. Ten odpowiedział równie oszczędnym gestem i skierował się w stronę arystokraty.

— Witaj, Lucjuszu.

Kiedy Severus usiadł naprzeciwko, drugi mężczyzna uniósł głowę. Na jego twarzy nie widać było typowej dla niego wyniosłości, a jedynie zaintrygowanie. Blady palec zatrzymał się na jednym ze słojów dębowego blatu, które z nudów badał jeszcze przed chwilą.

— Nie sądziłem, że przyjdziesz — stwierdził po prostu.

— Nie mam nic do ukrycia — sparował beznamiętnie Snape.

Malfoy, z lekko zmrużonymi oczami, przyglądał się przez chwilę mistrzowi eliksirów.

— Ja się w to nie mieszam — oznajmił w końcu, protekcjonalnie przeciągając głoski. — Po upadku… — Zawahał się, po czym rozejrzał niespokojnie po zatłoczonym barze. Następnie rzucił zaklęcie wyciszające wokół ich stolika. — Po upadku Czarnego Pana każdy musiał sam dbać o siebie, wiesz o tym. Nigdy nie winiłem cię, że byłeś tak blisko Dumbledore'a. Swoją drogą, to było genialne posunięcie. Szpiegowałeś tego miłośnika szlam i zdrajców, co w końcu uratowało cię przed Azkabanem. Nawet nie wiesz ile kosztowało mnie zachodu, aby uniknąć losu naszej szalonej Belli i jej męża.

O tak, pomyślał Severus ironicznie, gdyby nie zapełniona złotem skrytka w Banku Gringotta, głowa rodu Malfoyów dzieliłaby właśnie celę ze swoją szanowną szwagierką. Cóż, korupcja w ministerstwie to nic nowego. Skrzywił się na wspomnienie tych trzech miesięcy spędzonych w obskurnej celi, zanim zeznanie Albusa oczyściło go z zarzutów.

— Ale już niedługo — zauważył Snape, unosząc elegancko brew. — To tylko kwestia czasu, aż dementorzy przyłączą się do Czarnego Pana.

Malfoy zaśmiał się na głos i przytaknął z dziwnym błyskiem w oczach.

— Drogi Severusie, to nastąpi szybciej niż myślisz. Aż mi się nie chce wierzyć w głupotę starego Korneliusza. Zupełnie nic do niego nie dociera.

Snape'owi nie podobał się ani dobry humor Malfoya, ani to, co powiedział.

— Wracając do meritum naszego spotkania, z tego, co się zorientowałem, zostałem powszechnie uznany za zdrajcę. Nie sądzisz, że to trochę za daleko idące wnioski?

— Nie pojawiłeś się na wezwanie — skwitował Lucjusz. — To jest równoznaczne z byciem zdrajcą.

Nozdrza Severusa zadrżały, a w czarnych oczach pojawiły się niebezpieczne błyski. Skrzyżował ramiona na piersi i przez chwilę świdrował swojego rozmówcę lodowatym spojrzeniem.

— Myślałem, że kto jak kto, ale chociaż ty jesteś na tyle inteligentny, by domyślić się, że nie było możliwości, abym pojawił się na tamtym przeklętym cmentarzu bez jednoczesnego zdradzania swojej roli. Jak sobie wyobrażasz wycieczkę w środku ostatniego zadania Turnieju Trójmagicznego, kiedy wszyscy, łącznie z Dumbledore'em, znajdowali się na trybunach? Już w kilka sekund po aktywowaniu świstoklika dotarło do nas, co się stało. Pierwsze podejrzenie padło oczywiście na mnie i Karkarowa. A Karkarow zwiał jak tchórz, zanim ktokolwiek pofatygował się, aby zmusić go do wytłumaczenia się. Miał równie dobry powód stawić się nieco później, kiedy sprawa przycichnie. Jednak on zbyt obawiał się konsekwencji swoich zeznań w ministerstwie.

Malfoy jedynie wzruszył ramionami.

— Możliwe. Zawsze byłeś moim przyjacielem, Severusie. Zawsze byłeś wierny ideałom, które wyznajemy. Niemniej… nie wiem, czy twoje wyjaśnienie wystarczy Czarnemu Panu. Zbyt długo znajdowałeś się pod wpływem jego największego wroga.

Oczy Lucjusza wyrażały zmartwienie, ale Snape wiedział, że było ono jedynie na pokaz. Znał tego mężczyznę zbyt długo, aby nie rozpoznać gry i zbyt oczywiste było użycie czasu przeszłego. Mimo iż spodziewał się wrogiego przyjęcia, poczuł rozczarowanie. Był ojcem chrzestnym Draco, wieloletnim przyjacielem rodu Malfoyów, a jednak Lucjusz nie potrafił zdobyć się nawet na cień współczucia czy żalu. Nie tego się spodziewał. Nie tej obojętności w miejsce zarzutu, że był zdrajcą.

Snape przytaknął krótko i wstał z miejsca.

— A więc przekonajmy się, Lucjuszu. Prowadź.

Przez kwadrans szli wąską ścieżką, aż z ciemności zaczęły wyłaniać się zarysy budynku. Na wrzosowisku stał niewielkich rozmiarów kamienny dom, choć bardziej przypominał ruinę opuszczoną od wielu lat. Nad dziurawym dachem błyskały gwiazdy, lśniąc srebrzyście i odbijając się ponurą poświatą od potłuczonych okien. Snape poluzował kołnierz szaty. Duszne, letnie powietrze sprawiło, że na materiał przylgnął nieprzyjemnie do spoconego ciała. Niewątpliwie wkrótce nadejdzie burza. Już teraz z północy nadciągały ciężkie chmury, które na tle nieba wydawały się być nasycone czystym antracytem3.

Severus nie pytał, czemu po prostu nie aportowali się na miejsce, ani czemu nie przenieśli się tam świstoklikiem. Znał zabezpieczenia. Do głównej siedziby zawsze można było dostać się tylko przez bramę reagującą na Mroczny Znak. Była to ochrona przed zaklęciem wiążącym czy teleportacją łączną, w razie gdyby jasna strona zastawiła pułapkę na któregoś ze śmierciożerców. I nieistotne było, że zwolennicy Czarnego Pana znali drogę do tego miejsca i dzięki temu mogli zlokalizować je na mapie. Każdy naznaczony składał Wieczystą Przysięgę, więc wyjawienie sekretu było równoznaczne ze śmiercią. Magia przysięgi sprawiała też, że mieli wybór nie zdradzać sekretu nawet pod wpływem Veritaserum. Eliksir nie miał władzy w tym przypadku, gdyż nie mógł decydować o życiu i śmierci.

Kiedy Lucjusz podniósł ramię z ukrytym pod szatą znakiem, brama przeciągle jęknęła i uchyliła się.

— Hasło: Czarny Dwór. Inaczej nie przejdziesz.

Och, jak oryginalnie, pomyślał Snape sarkastycznie, Czarny Pan, Czarny Dwór, Mroczny Znak… Wszystko i wszędzie czarne i mroczne. Doprawdy, można by posilić się o większą finezję w nazewnictwie. No i oczywiście jego znak został wykluczony z prawa wstępu. Większość sądziła, że te szpetne tatuaże niczym nie różnią się od siebie. Jednak, mimo iż wyglądały identycznie, każdy miał unikatową sygnaturę. Dzięki temu Voldemort mógł karać i nagradzać pojedynczych śmierciożerców, a nie całą grupę. I dzięki Merlinowi, bo nie wytrzymałby, gdyby miał codziennie przeżywać te mentalne tortury za przewinienia idiotów, których, notabene, było całkiem sporo. Owszem, Wewnętrzny Krąg stanowił elitę. Należeli do niej między innymi Malfoyowie, Lestrange'owie, Avery'owie, Nottowie, no i on sam… kiedyś. Reszta pozostawała na marginesie i wykorzystywano ją najczęściej do brudnej roboty.

Wypowiedział hasło i poczuł, jak magiczne bariery falują i w końcu ustępują. Zniszczony dom stracił na chwilę swoją ostrość, by zamienić się w zadbaną rezydencję, otoczoną przez równo przycięte żywopłoty oraz soczyście zielony trawnik.

Mistrz eliksirów rozglądał się uważnie, co było nawykiem z jego śmierciożerczej, a później szpiegowskiej, kariery. Wewnątrz budynku hol prowadził do szerokich schodów z opalizującego obsydianu. Wyraźnie odznaczały się w półmroku, gdyż ich powierzchnia mieniła się różnymi odcieniami czerni. Do przejścia przylegało kilka bocznych drzwi i jedno szersze, prawdopodobnie do lochów. Mężczyznę zaskoczyła niezwykła cisza tego miejsca. Spodziewał się, że będą dziś obecni przynajmniej najbardziej lojalni słudzy, aby pokazać, co czeka zdrajców lub by zademonstrować, czym kończy się nieposłuszeństwo.

Na pierwszym piętrze Malfoy skierował ich do obszernego pomieszczenia, które wyglądało na dawną salę balową. Podłoga wyłożona była tu marmurem w czarno-białe romby, a ściany zdobiła ciemna zieleń z subtelnym wzorem koloru srebra. Pod łukowatym sklepieniem znajdował się diamentowy żyrandol. Zawieszone na nim kule magicznego światła iskrzyły się w załamaniach kamieni i rozprzestrzeniały łagodną łunę. W przeciwległym krańcu siedział Voldemort. Fotel, w którym Severus go ujrzał, wyglądał na równie drogi i gustowny, co reszta domu. Kiedy spojrzenie mistrza eliksirów przesunęło się niżej, zauważył Nagini zwiniętą w kłębek u stóp Lorda. Mężczyźnie widok ten skojarzył się z dywanikiem, jaki zwykle znajduje się w czarodziejskich bawialniach.

Severus miał ochotę roześmiać się ponuro. Wizerunek Czarnego Pana wśród jego wrogów był idealny. Każdy spodziewałby się tronu z kości i czaszek oraz bardzo posępnej komnaty pełnej krwi i odoru zwłok. Widok Lorda, w dość przyjemnym, choć może nie zanadto jasnym pomieszczeniu, byłby zupełnie zwykły i człowieczy, gdyby nie wężowa twarz i jaskrawo-czerwone oczy wpatrujące się intensywnie w przybyłych.

— Witaj, mój panie — rzekł Snape pewnym i silnym głosem, po czym przyklęknął na jedno kolano i schylił głowę w geście pełnym pokory. — Cieszę się, widząc cię w pełni mocy.

Crucio nadeszło szybko, ale nie niespodziewanie. Kara była zbyt dotkliwa, a czasy, gdy czuł na sobie tę klątwę, zbyt odległe, żeby mógł powstrzymać krzyk, kiedy wił się w bólu na zimnej posadzce.


* * *


Albus Dumbledore wpatrywał się w pomnik Magicznego Braterstwa z osobliwym zainteresowaniem. Palce miał splecione z tyłu, a jego szata — bogato zdobiona w srebrne gwiazdy i księżyce — błyszczała w świetle ministerialnych pochodni. Co też chodzi po głowie temu staremu głupcowi?, pomyślał Knot, który od kilku sekund przyglądał się sylwetce mężczyzny. Choć nigdy by się do tego nie przyznał, obawiał się tego czarodzieja. Albus przerażał go swoją mocą, a jego dziwne zachowanie i słowa niejednokrotnie wprawiały w zakłopotanie. Owszem, kiedyś minister uznawał inteligencję i lotny umysł dyrektora, ale obecnie traktował go po prostu jako osobę niezbyt zrównoważoną. Powrót Czarnego Pana, też coś! Nie, zdecydowanie nie przepadał za Albusem Dumbledore'em.

— Co cię tu sprowadza, Albusie? — rzekł uprzejmie minister. — Poprosiłem mojego asystenta, aby pokierował cię do mojego gabinetu. Jednakże przekazał mi, że odmówiłeś i czekasz na mnie tutaj. Czemu tutaj? Nie bardzo rozumiem.

Dumbledore spojrzał uważnie znad okularów-połówek na niskiego, korpulentnego mężczyznę. Niezwykle błękitne oczy zdawały się przeszywać na wskroś, jakby zaglądały w głąb duszy i umysłu. Zdecydowanie nie lubił tego uczucia.

— Wiesz, co przedstawia ten pomnik, Korneliuszu?

Minister spurpurowiał. Oczywiście, że wiedział!

— Ekhm — odchrząknął. — Naturalnie, Albusie.

— Więc?

— Co więc? — zirytował się Knot.

— Co oznacza? Jestem bardzo ciekawy, co masz do powiedzenia na ten temat.

Minister poczuł to znajome osłupienie i wrażenie, że znowu jest uczniakiem przepytywanym w szkolnej klasie. Wiedział jednak, że nie ma sensu unikać odpowiedzi. Z takimi osobami jak Albus Dumbledore trzeba obchodzić się łagodnie. Wszak szaleństwo jest nieobliczalne.

— Fontanna Magicznego Braterstwa jest symbolem współpracy i jedności pomiędzy czarodziejami oraz innymi magicznymi stworzeniami. Symbolem najważniejszych wartości w czarodziejskim świecie.

— Yhm… — Dumbledore wyglądał na głęboko zamyślonego. — A czy nie uważasz, że ten centaur i goblin wyglądają trochę nienaturalnie?

— Nienaturalnie?

— I brakuje olbrzyma.

— O-olbrzyma? — głupkowato wykrztusił minister. Tego było za wiele.

Albus z powagą kiwnął głową. Jego oczy zamigotały wesoło, kiedy uśmiechnął się.

— I sądzę, że brakuje też wampira i paru innych stworzeń. Trytona na przykład.

Tym razem minister nie odezwał się, tylko mrugał nerwowo. Po przedłużającej się ciszy starszy czarodziej ciągnął dalej:

— Ani centaury ani gobliny nie są stworzeniami, które słuchają ludzi. I bynajmniej nie są jedynymi istotami nieludzkimi, które zasługują na uwagę. Mówisz o współpracy i jedności, a ja widzę tu fałszywe uwielbienie i podległość czarodziejom jako gatunkowi lepszemu z natury. To nie jest dobry symbol tego, co chcielibyśmy, aby było prawdziwe. I jeśli miałbym być szczery — dodał i odwrócił wzrok od wykrzywionej w uśmiechu twarzy skrzata, by spojrzeć na osłupiałego ministra. — To w działaniach Ministerstwa Magii również nie widzę żadnej współpracy i żadnej jedności.

Korneliusz zatrząsł się z gniewu i zacisnął kurczowo palce na swoim cytrynowo-zielonym meloniku, gniotąc go niemiłosiernie. Rozumiał doskonale przytyk starca. O tak! Pomijając aspekty równouprawnienia, które były przyczyną konfliktów od stuleci, do tej pory ministerstwo jakoś sobie radziło. Jednak po wybuchu plotek o powrocie Voldemorta nastąpiło zaniepokojenie i zdezorientowanie na forum publicznym. Większość nie chciała wierzyć, część była zbyt paranoiczna, by nie wierzyć, a część szanowała Albusa i uwierzyła. Knot nie miał wątpliwości, że to bzdury i zaciekle dementował plotki, ale miał żal do dyrektora, gdyż jego deklaracje zapoczątkowały chaos, zanim wynikło cokolwiek, co mogłoby chociaż sugerować powrót Wiadomo-Kogo. Z drugiej jednak strony, ten irytujący mężczyzna miał absolutną rację co do jednej rzeczy; to zachwianie obnażyło wady ministerstwa i wstrząsnęło lekko posadami jego departamentów. Jakby tego było mało, ta wyjątkowo kąśliwie wypowiedziana uwaga dotyczyła jego własnej decyzji; Knot nie wierzył Albusowi i nie miał zamiaru ani jednoczyć się z nim, ani współpracować.

— Nie wiem dlaczego mówisz o współpracy i jedności! — wycedził minister wściekle. — To ty wprowadzasz chaos, to przez ciebie… — Ale nie mógł dokończyć, bo złość zdławiła go w gardle.

— Nie można bronić się przed nieznanym, Korneliuszu. Im szybciej podejmiesz zmiany, tym szybciej pozbędziemy się bałaganu i będziemy gotowi na najgorsze. Ignorowanie problemu nie spowoduje, że ów problem zniknie.

— To ty, Albusie, jesteś problemem! — wykrzyknął minister.

Kilku pracowników obejrzało się nerwowo w kierunku fontanny.

— Czego się boisz, Knot? — Minister przygarbił się, słysząc ostry, lecz nadal cichy ton. Nerwowo zacisnął palce na swojej szacie. — Że jeśli ogłosisz powrót Voldemorta, sytuacja przerośnie twoje możliwości i zostaniesz usunięty ze stanowiska? Zapewniam cię, że bez względu na to, co wybierzesz, i tak będziesz musiał się z tym zmierzyć.

— Ale ja w to nie wierzę, Albusie — jęknął Knot tym razem z desperacją. — Nawet… nawet gdybym wprowadził niektóre z twoich śmiesznych zmian, to nie mogę usunąć dementorów z Azkabanu, ani przywrócić olbrzymom praw, ani złagodzić praw goblinów, ani tym bardziej wilkołaków! Ludzie mnie zlinczują, jeśli to zrobię! Polityczne reperkusje są aż nazbyt oczywiste. A jeśli… a jeśli nawet ugnę się i podam ten twój śmieszny powód o odrodzeniu, to wybuchnie panika. PANIKA, Dumbledore. Kiedy okaże się, że zagrożenie było fałszywe, wyrzucą mnie szybciej, niżbym zdążył powiedzieć quidditch.

— Rozumiem. — W głosie dyrektora zabrzmiała stalowa nuta. Nagle atrium wydało się dziwnie chłodne i małe. Od starszego czarodzieja aż wyczuwało się promieniującą magię, która zelektryzowała nawet najdelikatniejsze włoski na karku Knota. — Wolisz ryzykować bezpieczeństwo wszystkich ludzi ze względu na strach przed możliwościami dotyczącymi własnej kariery. A co zrobisz, ministrze, jeśli powrót Voldemorta okaże się prawdą? I co zrobisz, gdy ci, którym odmawiamy praw, przyłączą się do niego?

W słowach Dumbledore'a było coś mrożącego do szpiku kości. Minister potrząsnął głową, chcąc odpędzić natrętne myśli. Przede wszystkim miał już dość wypowiadania imienia Wiadomo-Kogo. Każda kolejna wypowiedź dyrektora Hogwartu wywoływała w nim dreszcze. Rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby w poszukiwaniu pomocy. Nagle poczuł się zmęczony. Dumbledore wymagał od niego, aby sprzeciwił się wiekowym uprzedzeniom i tradycji. W imię czego? Mglistych wyjaśnień jakiegoś chłopaka. Jednak z drugiej strony jeśli istnieje choćby cień prawdopodobieństwa, że to mogłoby okazać się prawdą…

— Przykro mi, Dumbledore — oznajmił w końcu. — Nie mogę tego zrobić.

Może Korneliuszowi tylko wydawało się, ale nagle miał dziwne wrażenie, że twarz jego rozmówcy wygląda na dużo starszą i bardziej zmęczoną niż jeszcze chwilę temu. Nieoczekiwanie zwrócił uwagę na głębokie zmarszczki okalające jasne oczy. I czy go wzrok nie myli, czy ta zwykle irytująco pogodna twarz straciła blask? Ministra tknęło coś trudnego do określenia. Zanim zdążył opanować się i zamknąć usta, dodał:

— Wprowadzę jednak te nowe zabezpieczenia w komunikacji i zmiany w zarządzaniu Grupy Uderzeniowej Aurorów. Być może nawet usprawnienia w administracji i działalności Wizengamotu nie byłyby takie szkodliwe. To nie powinno wprowadzić zamieszania, przynajmniej uspokoją się ci, którzy szczekają najgłośniej. Nie! — przerwał, widząc, że starzec otwiera usta, aby coś powiedzieć. — Nie oskarżę Lucjusza Malfoya ani innych wymienionych przez pana Pottera osób. Jednakże, jeśli którykolwiek z nich złamie prawo, natychmiast poniesie konsekwencje. Nie wierzę w to, co prawda — oznajmił z przekąsem i mruknął: — To byłoby wręcz śmieszne. Ale jeśli znajdę dowód, nie będę stać bezczynnie.

Dumbledore skinął głową, a jego rysy złagodniały.

— Dziękuję ci, Korneliuszu. — Za choć minimalny rozsądek, dodał w myślach.

Kiedy dyrektor odszedł po uprzednim, bardzo uprzejmym, pożegnaniu, Korneliusz Knot miał wrażenie, że jakimś cudem znowu dał się zmanipulować. Nie, zdecydowanie nie lubił Albusa Dumbledore'a.


* * *


Masywna budowla Azkabanu owiana była gęstą mgłą. Wzburzone morze chłostało skały niewielkiej wysepki. Wiatr przenikał przez mury, wciskał się między szczeliny, świstał po korytarzach. W wilgotnych celach rozbrzmiewały wrzaski panicznego przerażenia i rozpaczy — roznosiły się wraz z lodowatym chłodem po ciemnych pomieszczeniach. Dementorzy przenikali od celi do celi, składając pocałunki. Krzyki urywały się kolejno, kiedy na podłogę padały ciała pozbawione dusz. Od początku swojego istnienia mury tej twierdzy nie doświadczyły większej grozy.

Nagle na korytarzu rozbrzmiał histeryczny śmiech. W holu stała szczupła kobieta o splątanych, brudnych włosach, które opadały na czoło i policzki, po części przysłaniając twarz. Każdy, kto spojrzałby w jej oczy o ciężkich powiekach, dojrzałby szaleństwo, którego nie była w stanie ukryć nawet firanka niezwykle ciemnych rzęs. Kobieta ubrana była jedynie w cienką, poszarpaną szatę, ale wydawało się, że zupełnie jej to nie przeszkadza. Całą uwagę skupiła na swojej różdżce, którą z czcią gładziła palcami. Wyglądało to tak, jakby witała dawno utraconego przyjaciela.

Uśmiech satysfakcji wygiął na chwilę karminowe usta. W następnej sekundzie Bellatriks Lestrange ciskała wokół zaklęcia, upajając się nowo odzyskaną mocą. Różnokolorowe promienie rozświetlały mrok, krusząc kamień i rozpryskując się iskrami.

— Bella, daruj sobie! — warknął Avery. — Będziesz miała jeszcze sporo czasu na zabawę.

Lestrange jedynie wzruszyła ramionami i wraz z innymi śmierciożercami opuściła mury więzienia. Stojąc na skałach u podnóża twierdzy, spojrzała na nią ostatni raz. Nadal dobywały się z niej krzyki skazańców.

— Czyli to taką cenę wyznaczył nasz Pan za uwolnienie — stwierdziła, ale w jej głosie nie było ani odrobiny współczucia. Spojrzała na Notta i wskazała na dementorów. — Co dalej z nimi będzie?

Nott podrapał się po szyi. Sytuacja nie była dla niego ani odrobinę zabawna. Jeśli tylko miałby wybór, znajdowałby się teraz daleko stąd.

— Ta, wolność pod warunkiem, że nie będą atakować czarodziejów. Mugoli mogą zabijać do woli.

Bella uśmiechnęła się, aprobując takie działanie.

— Co z osłonami? Można się stąd aportować?

— Nie, zabezpieczenia antyaportacyjne są zbyt silne, ale mamy świstoklik. — Wskazał na rozjarzony niebieskim blaskiem przedmiot. — Jeszcze minuta.

Wkrótce kilkanaścioro mężczyzn i kobiet zniknęło w ciemności.


* * *


Severus miał spore wątpliwości, czy przeżyje tę noc. Po pierwsze, na jego korzyść nie działał fakt, że uniemożliwił Voldemortowi — w ciele Quirrella — zabicie Złotego Chłopca i zdobycie kamienia. Po drugie, przez cały ostatni rok był obserwowany przez Croucha Juniora — w ciele Szalonookiego — który utwierdzał swojego pana, iż ten rzeczywiście jest zdrajcą. Po trzecie, nie stawił się na wezwaniu po odrodzeniu Czarnego Pana, a więc będącym jednym z najważniejszych. To, co go uratowało, to nienawiść do Jamesa Pottera i jego idealnej kopii — krnąbrnego, bezmyślnego i rozpieszczonego Harry'ego Pottera.

W przerwach między jednym a kolejnym Crucio Snape wyrzucał z siebie wyjaśnienia. To, że po upadku postanowił dalej grać swoją rolę, w nadziei, że przyjdzie odpowiedni moment, aby to wykorzystać. To, że już od pierwszego roku robił wszystko, aby dzieciaka wyrzucono ze szkoły, lecz nie mógł ryzykować otwartego ataku. To, że Quirrel w jego oczach był jedynie rządną władzy miernotą i gdyby domyślał się prawdy, postąpiłby zupełnie inaczej. To, że magiczny dług zmusił go do uratowania życia chłopaka, choć próbował się temu przeciwstawić — jednak teraz został spłacony i nie jest już do niczego zobowiązany. To, że jego sprzeciw udziału chłopca w Turnieju był tylko pozorny, bo wiedział, że dyrektor nie może zmienić woli Czary, a dla niego udawana troska stała się gwarancją niewinności. To, że każde działanie było przemyślane tak, aby nie zniszczyć zaufania dyrektora. I w końcu, że brak jego obecności nie stanowił o jego nieposłuszeństwie, lecz pragnieniu bycia przydatnym i nieprzerywania swojej roli w tak bezsensowny sposób.

Wszystko, co mówił, było utkanymi w umyśle faktami, które połączone z ostrożnie wybranymi emocjami, stanowiły całość taką, jaką miał usłyszeć jego pan. A każdą myśl zabarwiała autentyczna nienawiść do chłopca, który samą swoją obecnością przywoływał przykre i bolesne wspomnienia.

Voldemort słuchał tych wyjaśnień, próbując doszukać się w nich fałszu, ale nie znalazł go. Jego sługa zapewniał o wierności i oddaniu, oferował każdą ważną informację. I do tego ta niewiarygodnie silna nienawiść... Wargi Voldemorta wykrzywiły się w upiornym uśmiechu. Tak, taka emocja gwarantuje wierność silniej niż strach przed karą. Może warto sięgnąć do tego umysłu? Ale nie, nie po dobroci, nie po tylu błędach, mimo iż były nieświadome.

Snape poczuł wtargnięcie do swoich wspomnień. Było gwałtowne i bolesne. Obrazy przewijały się przed jego oczami, szybko, coraz szybciej. Poczuł strach, lecz wciąż starał się utrzymać głęboko to, co zaplanował ukryć, a pozwalając płynąć temu, co mogło zostać zobaczone. Na chwilę kolorowa kaskada zatrzymała się i Severus ujrzał wyraźny obraz małego pokoju, w którym przebywali tylko on i Albus.

— Czyli chłopaka nie chroni Zaklęcie Fideliusa?

— Nie, to nie było możliwe — odrzekł starzec. — Umieszczenie go w mugolskim środowisku stwarza problem nawet dla prostych zaklęć. Uważam jednak, że poświęcenie matki wystarczy i sprawdzi się lepiej niż każda inna magia. Osoby, które będą chciały go skrzywdzić, nie będą miały możliwości przekroczenia progu domu ani tknięcia go w pobliżu siostry Lily.

Kontakt zerwał się i sala balowa powróciła. Skulony na podłodze mężczyzna dyszał ciężko, a jego ciałem wstrząsały dreszcze. Czarno-biała posadzka dziwacznie zlewała się z jego ciałem; czarną peleryną i kredowobiałą twarzą. Tę harmonię kolorów zakłócała jedynie brunatna krew, która spływała z zakrzywionego nosa i ciekła po brodzie. Snape zarzęził, kiedy bezwiednie zachłysnął się nią.

— Jestem zadowolony. — Były to pierwsze słowa aprobaty, jakie po tylu latach padły z ust Voldemorta. — Jesteś prawdziwą skarbnicą wiedzy, Severusie. Dlatego oszczędzę cię. Pomimo błędów, wybaczam, a jest to łaska, którą tylko nieliczni mogą się poszczycić.

Snape nie wierzył w ani jedno słowo. Oczywiście ci, którzy nie doświadczyli łaski, kończyli od zaklęcia uśmiercającego lub gorzej. Jednak nieraz widział wybaczenie w wykonaniu Czarnego Pana. Nie, nie było wybaczenia. Zawsze była tylko zapłata w zależności od win. Dopiero kiedy zostanie odebrana, „przebaczenie” nabiera mocy. I można czuć się bezpiecznym, dopóki jest się niezbędnym trybikiem w plątaninie planów. Severus zrozumiał to po wielu miesiącach. Większość jednak wciąż była zaślepiona.

— Dziękuję… panie…

W tym momencie Snape nienawidził siebie. Nienawidził swojej decyzji, którą podjął bezmyślnie w młodości i każdego powodu z osobna, przez które przyjął Mroczny Znak. Nienawidził, że musi płaszczyć się przed tym gadem, tracąc swoją godność i dumę. I nienawidził tego, że nie może w żaden sposób naprawić przeszłości, żyjąc tak, jakby nie miała ona znaczenia. Gorycz uwięzła mu w gardle, ledwo pozwalając oddychać. Tylko dzięki latom praktyki w oklumencji potrafił utrzymać bariery umysłu. Potrząsnął głową, wycierając rękawem krew z twarzy. Musi być silny.

— Wstań, Severusie. — Głos Voldemorta można byłoby uznać za łagodny, gdyby nie zimno, które nieodłącznie przesycało każdą wypowiedzianą sylabę. — Dzięki tobie plan, który kształtował się od miesiąca, zostanie wprowadzony już dzisiaj. Będziesz miał możliwość dowieść swojej lojalności. A teraz złóż przysięgę.

Snape wstał z trudem, wiedząc, że czeka go jeszcze długa noc. W tej chwili podziękował swojej decyzji, że zabrał ze sobą tamte dwa lecznicze eliksiry.


* * *


Dumbledore skierował się do Głównego Biura Aurorów. Jako Naczelny Mag Wizengamotu miał całkiem sporą swobodę w poruszaniu się po pomieszczeniach Ministerstwa Magii, a została mu do załatwienia jeszcze jedna, ważna sprawa. Czekał na pozłacaną windę, która ze zgrzytem kierowała się w stronę atrium. Nucąc pod nosem, spojrzał w stronę Knota — minister wciąż stał przed statuą i wpatrywał się w nią zamyślonym wzrokiem. Albus uśmiechnął się lekko. Może jest jeszcze szansa dla tego człowieka?

Dumbledore pamiętał czasy, kiedy Bartemiusz Crouch zarządzał ministerstwem. Stanowił zupełne przeciwieństwo Korneliusza. Podczas wojny siła i determinacja były niezaprzeczalnymi atutami, ale w czasie pokoju Knot sprawdził się należycie. Może nie był idealnym kandydatem, ale zawsze sprzeciwiał się niepotrzebnej brutalności. Niestety po długich latach kadencji zbyt przyzwyczaił się do wygód, jakie niesie ze sobą wysokie stanowisko. Szybko okazało się, że na mężczyznę można dość łatwo wpłynąć, co miało swoje dobre i złe strony. Dopóki słuchał rad mądrzejszych, podejmował słuszne decyzje. Kiedy jednak zaślepiła go arystokracja, próbująca wkupić się pozornym altruizmem w postaci złotych monet…

Winda zatrzymała się z cichym brzękiem. Nagły krzyk przerwał zwyczajowy szmer instytucji:

— PANIE MINISTRZE! AZKABAN! SKAZANI UCIEKLI! DEMENTORZY! ZABIJAJĄ WIĘŹNIÓW!

Knot błyskawicznie odwrócił się, a jego twarz momentalnie zbladła. Wszystko w jednej chwili znieruchomiało. Nawet ochroniarz za kontuarem zastygł w pół ruchu sprawdzania różdżek.

— Merlinie… — wyszeptał Knot, a jego głos odbił się echem w niezwykłej ciszy atrium. Jego wzrok natychmiast powędrował do Dumbledore'a.

— Wezwę Zakon — rzucił Albus.

Knot przełknął fakt, że jeszcze niedawno chciał, aby rozwiązano tę enigmatyczną organizację, o której wiedział tylko tyle, że istnieje. W końcu odzyskał dawny animusz.

— Zamknij się, Willey! Kto pozwolił ci wrzeszczeć o takich rzeczach!? — Niemal biegł w stronę biura z drepczącym za nim Willey'em. — Czy jednostki uderzeniowe są na miejscu? Tak, rozumiem. Zorganizuj grupę, która zajmie się nową ochroną po usunięciu dementorów. Ja udam się do mugolskiego ministra, Otho ma mnie zapowiedzieć za dwadzieścia minut. Niech św. Mungo zrobi miejsce dla ofiar i jedno pilnie strzeżone dla więźniów. Trzeba będzie przenieść tych, którzy… którzy sam wiesz.

Dumbledore wyciągnął spod szaty srebrny wisiorek — na misternym łańcuszku widniał maleńki feniks. Stuknął weń różdżką. Medalion rozgrzał się przyjemnym ciepłem, a wzdłuż skrzydeł pojawiły się znaki.


__________________________

[1] Grimoire (starofr. gramaire), czasem spolszczane jako grymuar – bardzo stara księga wiedzy magicznej. Najczęściej przez grimoire rozumie się księgi magiczne pisane od średniowiecza do XVIII wieku włącznie, dla nowszych dzieł okultystycznych nazwę tę stosuje się przenośnie, dla starszych błędnie. Etymologia słowa grimoire wywodzi się od francuskiego, co oznacza księga czarodziejska oraz nieczytelne pismo. Księgi te zawierają skrótową wiedzę astrologiczną, listy aniołów i demonów, zbiory zaklęć, wskazówki do wyrabiania talizmanów i przywoływania bytów duchowych i eterycznych.

[2] Avebury – miejscowość w hrabstwie Wiltshire w Anglii. Znajduje się tam największy w Europie krąg neolitycznych głazów. Złożony jest z dwóch mniejszych kręgów, a jego historia sięga 5 tyś lat wstecz. Jest więc straszy oraz większy niż w pobliskim Stonehenge. Najprawdopodobniej w Avebury odbywały się dawniej ceremonie religijne.

[3] Antracyt ‒ odmiana węgla kopalnego. Antracyt ma intensywnie czarną lub czarno-szarą barwę, a także silny, metaliczny połysk. Jest to również nazwa koloru.


NASTĘPNY ROZDZIAŁ: PRZEŁAMANE ZAKLĘCIE
Komentarze
avatar
Angelina Johnson  dnia 26.04.2014 23:45
Na wstępie powiem, że bardzo przypomina mi to styl pisana Slayerki. Nie tylko po dziwnych myślnikach ;>

Ogólnie jestem zachwycona (tak wiem, znowu), to jest po prostu genialne. Dopracowane w najmniejszym szczególe. Masz niezwykle bogate słownictwo, którym pięknie władasz, tworząc niezwykłe opisy. Miałam wrażenie, jakbym czytała jakąś doroślejszą kontynuację Rowling, jakieś wyjaśnienie, cokolwiek. Serio, po tym rozdziale stwierdzam, że jeżeli następne będą tak samo świetne, powinnaś coś własnego wydać. A ja będę Twoją pierwszą fanką! Snape jest kropka w kropkę Snapem, Dumbledore to już w ogóle iście rowlingowski. Nawet Knota udało Ci się zachować wiernemu książce! Lord Voldemort wymawia zdania w stylu, w jakim wymawiał w HP. Po prostu... nie umiem nawet nic konstruktywnego napisać. Mi się szalenie podoba.
avatar
Smierciojadek  dnia 27.04.2014 11:44
Cóż za potężny kawał tekstu! To chyba najdłuższy rozdział, który pojawił się na naszej stronie.

Jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tego opowiadania. Jest dopracowane w każdym calu - napisane bezbłędnie, z prologiem, z wyjaśnionymi trudniejszymi słowami. Całość komponuje się w rozdział naprawdę interesującej książki. Twój styl pisania jest bardzo lekki; mimo objętości tekstu nie czyta się go topornie. Bardzo podoba mi się też kreacja bohaterów - niczego nie naciągasz, każdy jest taki, jaki powinien być. Trochę poczytałam sobie o Tobie na Twoim blogu i widzę, że FF jest doceniane. No i taka luźna dygresja, co by za wiele innym nie zdradzać - widzę, że ten pairing jest na czasie. ;)

Myślałaś nad wydaniem Severitusa?

Jedno zastrzeżenie - trzynaście to nie cyfra, a liczba. Czarodziej

Czekam na dodanie drugiego rozdziału.
avatar
Prefix użytkownikaPhoe  dnia 27.04.2014 22:56
Dzięki za miłe słowa i uwagę na temat cyfry :D Najprawdopodobniej jutro podeślę drugi rozdział.

Angelina: a wiesz, że jestem w trakcie opracowywania własnej, autonomicznej historii? Najpierw jednak chcę skończyć pisanie tego fanfika. MP jest moim pierwszym opowiadaniem dłuższym niż kilka stron, więc sporo warsztatowej pracy przede mną, zanim poczuję się pewnie i nabiorę wprawy.

Śmierciojadek: rzeczywiście to jedno z popularniejszych konfiguracji, choć samych severitusów jest mało, szczególnie polskich (tych można policzyć na palcach jednej ręki). Już bardziej czytywane i pisane są SmH. Co do wydania: nierealne. Gdybym czerpała z tego korzyść finansową, łamałabym prawo autorskie, bo korzystam ze świata przedstawionego Rowling.
avatar
Smierciojadek  dnia 28.04.2014 17:27
Gdybym czerpała z tego korzyść finansową, łamałabym prawo autorskie, bo korzystam ze świata przedstawionego Rowling.


Hmm, no to nie wiem. Znam jedną dziewczynę (która notabene jest u nas na stronie) i niedawno wydała opowiadanie yaoi, w którym występują wyraźne odnośniki do Harry'ego Pottera. Stąd myślałam, że można. ;)
avatar
Prefix użytkownikadobrosia1  dnia 04.05.2014 11:23
Wow, wow i wow. Chciałabym tak pisać. Faktycznie, piszesz podobnie do Slayerki. Co do ff, historia się rozkręca. Rozdział jest tak długi, ale jak ciekawy. Nie wiem, skąd bierzesz tyle synonimów, prawie w ogóle nie ma powtórzeń, błędów też. To chyba najlepsze opowiadanie jakie na tej stronie czytałam (i najdłuższe)
avatar
Prefix użytkownika_Kamyk_  dnia 04.05.2014 12:05
Uffffff..... nareszcie przeczytałem... Ale to dłuuuuuuuugie -,- I znów nie mój klimat. Ależ mz się trafiły xD

PANIE MINISTRZE! AZKABAN! SKAZANI UCIEKLI! DEMENTORZY! ZABIJAJĄ WIĘŹNIÓW!


Ale to zdanie brzmi jak a Horroru xD hahahah. No i jaką mam Ci dać ocenę? Odpowiedź prosta Z, ale dosyć się napracowałaś więc niech będzie PO ;)
avatar
Prefix użytkownikaHermiona Justysia  dnia 04.05.2014 12:22
Długi rozdzialik, ale fajnie się czytało.
Kurcze, te dialogi mi się nie podobają, nie wiem, może dlatego, że są taki puste? Takie nie opisujące emocji.
Ale ciekawe to jest, że wyjaśniłaś pojęcia chociaż inaczej bym objaśniła antracyt (ale to zboczenie zawodowe) : D
Mimo wszystko podobało mi się na tyle, że ocenić to na W : )
avatar
Prefix użytkownikaUpadly Aniol  dnia 04.05.2014 13:09
To chyba najdłuższy fan fick jaki w życiu przeczytałem, ale powiem, że nie żałuję absolutnie. Ten powrót Snape'a, i rozmowa z Lucjuszem bomba. Tak sobie wyobrażałem ich relacje. Tylko jedna sprawa. Snape wstawił się u Czarnego Pana dwie godziny później niż inni. Ogólnie kawał dobrej roboty, gratuluję pomysłu. Myślę, że W jest oczywiste ;p
avatar
Prefix użytkownikaMalwkaaa  dnia 04.05.2014 15:13
Tekst porządny, jak kotlet schabowy! (nie, nie jestem głodna, po prostu lubię rozmawiać o jedzeniu)

Czarny Pan, Czarny Dwór, Mroczny Znak... Wszystko i wszędzie czarne i mroczne. Doprawdy, można by posilić się o większą finezję w nazewnictwie.

Ten fragment wywołał u mnie odruchowy ironiczny uśmieszek. xD
- To ty, Albusie, jesteś problemem!

"Uuu..." (reakcja podobna to tej, towarzyszącej oglądaniu filmów, gdzie od czasu do czasu padają mocne słowa)

Na pewno sporo się nad tym napracowałaś i to widać:
GRATULACJE, bo są tego cholernie *przepraszam* dobre efekty. Mnie się podoba. jezyk
avatar
Prefix użytkownikaBellatrix_Black-Lestrange  dnia 04.05.2014 17:25
No tekst jest megaa długi :D
Podoba mi się. Uważam, że jest naprawdę dopracowany. Wydaję mi się, że nie ma żadnych błędów. Podoba mi się pomysł na temat takiego ff. Musiałaś się strasznie napracować, bo tekst jest naprawdę dobry, chyba że masz odziedziczyłaś umiejętność tak dobrego pisania tekstów. Oczywiście daję W !! :D
avatar
Prefix użytkownikaNieoryginalna  dnia 04.05.2014 19:48
Kurczę, aż nie wiem co powiedzieć, znaczy napisać.
Tekst jest długi, ale dzięki niesamowitym opisom bardzo szybko i przyjemnie się go czyta. Bardzo dobrze odwzorowałaś bohaterów, wszystko dokładnie przemyślałaś. Jestem pod ogromnym wrażeniem :>
avatar
Prefix użytkownikaLunciak  dnia 04.05.2014 20:35
Wow, naprawdę długi, fajny tekst. Nie ''mulisz'' i naprawdę przyjemnie się czyta. Bogate słownictwo i bohaterzy opisani w sposób podobny do Jo, a jednak można dostrzec Twój własny niepowtarzalny styl.
Czekam na kolejną część, właściwie już jest więc na pewno przeczytam :)
avatar
Prefix użytkownikaLiLy--Potter  dnia 05.05.2014 00:59
Pomysłowe, obszerne, przemyślane... wspaniałe! Jak dobrze poczytać coś od strony Snape'a. Jego historia jest równie ciekawa, a przecież nic nie wiemy co przeżywał, jak sobie radził, co myślał. Czyta się świetnie, widać że uczyłaś się od najlepszej! Gratulacje:)
avatar
Prefix użytkownika_raven_  dnia 05.05.2014 02:18
Nie było łatwo, mam ostatnio problemy z koncentracją i czytanie takich kobył na ekranie monitora to dla mnie katorga.
Ale trzeba przyznać, że tekst jest genialny. Miałam wrażenie, jakbym czytała historię opisywaną ręką Rowling. Postacie, wydarzenia - wszystko idealne współgra tutaj z tym, co Jo przedstawiła w HP. Nie mam temu tekstowi niczego do zarzucenia, poza objętością. Jestem jednak za tym, bo podzielić to na mniejsze części, bo w takim układzie ciężko się za to zabrać, ogrom tekstu już na 'dzień dobry' zdecydowanie odrzuca :(


W ogóle, co Ty tu robisz z tym tekstem? Idź gdzieś w świat robić karierę pisarską.
avatar
Prefix użytkownikaSlizgonka  dnia 05.05.2014 07:46
Początek i zakończenie - genialne. W połowie mniej więcej jest jeden fragment, przez który musiałam przebrnąc dwa razy, jakoś mi nie przypadł do gustu, ale już go nie znajdę chyba. Zaraz idę czytać drugą cześć, żeby posmędzić że mi brakuje kolejnej do szczęścia.
Co do ocen, to W, nie mam troszkę pomysłu na komentarz bo nawet nie ma się do czego przyczepić , a ileż można wychwalać jezyk
avatar
Prefix użytkownikaAlette  dnia 05.05.2014 09:37
Tekst faktycznie jest bardzo dobry i na wysokim poziomie. Oczywiście, jeśli planujesz karierę pisarską, to musisz jeszcze sporo nad sobą pracować, jednak masz fantastyczną podstawę - potrafisz płynnie przejść od dialogu, to opisu miejsca, by zaraz wedrzeć się w emocje bohaterów. Podobał mi się zwłaszcza ten fragment, w którym Snape zaczyna czuć żal, że został Śmierciożercą. Językowo nie mam zarzutów, poza drobnymi niedociągnięciami - gdzieś znalazłam jakieś powtórzenie, nie do końca też podpisuję się za słowem "czemu". Poza tym super.
Fanką może nie zostaną, natomiast to już wynika z moich upodobań - wolę trochę bardziej emocjonalne teksty, a tutaj w sumie "coś" poczułam tylko w jednym momencie. Nie jestem też w stanie przebrnąć przez Severitus (całe szczęście, że tutaj nie skupisz się na tym, dziękuję). Po prostu nie potrafiłabym tego znieść. Jednak szanuję twoje wizję i na pewno niebanalne umiejętności. Powodzenia w pisaniu ; )
avatar
Prefix użytkownikaPhoe  dnia 05.05.2014 11:22
wolę trochę bardziej emocjonalne teksty, a tutaj w sumie "coś" poczułam tylko w jednym momencie

Hm, więcej dramy? Pierwszy rozdział to dopiero wprowadzenie i jego zadaniem było zarysowanie sytuacji i wprowadzenie w ruch akcję. W MP znajduje się miejsce i na płacz, i rozpacz, na żal, wstyd, złość, strach. Mam tam całą gamę emocji, ale nie od razu. Wszystko ma swoje miejsce ;)
avatar
Prefix użytkownikaAna_Black  dnia 05.05.2014 12:04
Całość bardzo fajna, ale coś za szybko Knot zgodził się na wprowadzenie nowych zabezpieczeń w komunikacji i zmian w zarządzaniu Brygadą Uderzeniową. Według mnie za szybko uległ Dumbledore'owi. I w ogóle co oznaczają te zmiany? W kwestii komunikacji domyślam się, że chodzi o kontrolę sieci Fiuu, przechwytywanie sów itp., żeby przypadkiem prawda o powrocie Voldemorta nie ujrzała światła dziennego. Ale o co chodzi ze zmianami w zarządzaniu Brygadą Uderzeniową?
avatar
Prefix użytkownikaPhoe  dnia 05.05.2014 12:27
To pozostawiłam do domysłu czytelnika. W kanonie wiemy, że funkcjonowanie ministerstwa ma sporo wad, bo jest zbyt duży bałagan. A więc można przypuszczać przyspieszenie reakcji aurorów: szybsze powiadamianie a zagrożeniu, a mniej papierkowych wymogów utrudniających śledztwo. Poprawienie komunikacji, to sprawienie, że stanie się bezpieczniejsza; będzie mniejsze niebezpieczeństwo nieautoryzowanego dostępu przez fiuu. Dodatkowo narzucienie większej kontroli administracji, gdzie jest spore zagrożenie infiltracji z zewnątrz. Tego typu rzeczy :)
avatar
Prefix użytkownikamonciakund  dnia 05.05.2014 14:28
Ale to długie! Już myślałam, że nie dobrnę do końca. Jednak się udało i nie żałuję. Masz fajny styl pisania. Świetnie opisujesz wszystkie sytuacje. Wskazówka na przyszłość: Jak masz takie długaśne części, to może przedziel je na dwa?. Wtedy zyskasz więcęj czytelników :D
avatar
Prefix użytkownikaCzarna Wdowa  dnia 05.05.2014 16:39
Czy nie dało by się jakoś skrócić tych części?
Piszesz fantastycznie, fajne opisy sytuacji, ale jednak ja tak mam, że jak widzę tak długi tekst to jakoś nie chce mi się go czytać. Ale cieszę się, że ten przeczytałam, naprawdę. Wszystko było bardzo fajne, ale najbardziej podobał mi się początek ;) Czekam na następne części ;) i życzę dużo weny bo na takie ff to to jest bardzo potrzebne ;)
Daje W!
avatar
Prefix użytkownikaIzuniaGinny  dnia 05.05.2014 20:32
Jest bardzo długi, ale czytało się naprawdę szybko, więc nie ma potrzeby żebyś pisała krótkie.
Tekst już od samego początku zachęca czytelnika do kontynuowania, chociaż widzi się taki wielki kolos. Historia jest bardzo ciekawa, super opisujesz emocje przechodząc do dialogów. Jeszcze w żadnym ficku nie widziałam wyjaśnień pojęć i to jest na wielki plus :)
avatar
Prefix użytkownikaBarlom  dnia 05.05.2014 21:21
Wow. Tekst był długi i teraz sam nie wiem od czego zacząć.
Czytało się niesamowicie. Tekst najwyższej klasy, te opisy były niesamowite. Świetnie posługujesz się "piórem" Pominę powiedzmy że jeden ewentualnie dwa momenty gdzie użyłbym innego słowa, bo były one niczym w porównaniu z resztą.
Chwilę mi zajęło zanim doszukałem się gdzie w czasoprzestrzeni umiejscowiona jest ta opowieść, ale z radością dotrwałem do momentu gdy nie miałem już żadnych możliwości.
Wszystko tworzy spójną całość, ciekawi mnie tylko jak rozwiążesz pewien problem, choć może to tylko ja to tak widzę. Chodzi mi o dementorów, którzy ewidentnie sprzeciwili się ustaleniom Ministerstwa, a jednak o ile dobrze kojarzę, to aż do bitwy o Hogwart będą pilnować więzienia. Jeżeli się mylę, to proszę niech ktoś wyprowadzi mnie z błędu.

Powtórzę jeszcze raz. Jestem pod wielkim wrażeniem. :)
avatar
Prefix użytkownikaulka_black_potter  dnia 05.05.2014 21:33
Jedni piszą "kloce", a drudzy dają akapit co trzy zdania. Nieładnie proszę pani, nieładnie.

Muszę przyznać, że to się czyta. Pewnie w komentarzach zarzucali, że za długa ta część i ja tez tak myślę, ale tworzysz piękne opisy sytuacji i dialogi są dobre.
Najlepsze w ty ficku jest to, że postacie są takie prawdziwe w stosunku do tych, które stworzyła Jo. Dzięki Bogu nie wymyślałaś własnych charakterów.

Czekam na kolejną część, której mogę nie skomentować (bo nie będzie mi się chciało), ale na pewno przeczytam;p
avatar
Prefix użytkownikaLunatyczka  dnia 05.05.2014 21:35
Bardzo mi się podoba, fajnie mi się czytało i tak na marginesie pochwała za taki długi tekst (dłuższą chwilę zastanawiałam się czy "brać się za to" i nie żałuję!). Myślę, że wspaniale przedstawiłaś bohaterów, opisy są bardzo dobre. Wszystko jest takie spójne i dopracowane, chce się więcej!
avatar
Prefix użytkownikaPhoe  dnia 07.05.2014 01:35
Chodzi mi o dementorów, którzy ewidentnie sprzeciwili się ustaleniom Ministerstwa, a jednak o ile dobrze kojarzę, to aż do bitwy o Hogwart będą pilnować więzienia. Jeżeli się mylę, to proszę niech ktoś wyprowadzi mnie z błędu.

W kanonie dementorzy od momentu ucieczki śmierciożerców z Azkabanu byli sprzymierzeni Voldemorta. Owszem, w późniejszych częściach dalej pilnowali więzienia i wykonywali różne zadania jak patrolowanie Hogsmeade, ale tylko dlatego że prawdziwą władzę sprawował Voldemort. W MP przyspieszyłam akcję: śmierciożercy szybciej uciekają z więzienia, rola dememtorów jest oczywista od początku. Ale jako że Voldemort nie ma tu jeszcze władzy, dementorzy na chwilę obecną buszują na wolności :)
avatar
Prefix użytkownikaPenelope  dnia 15.05.2014 09:17
O matko jakie to długie... Ale przeczytałam i to dość szybko :D Zgadzam się z poprzednikami, idealnie oddajesz charaktery postaci stworzonych przez Jo. Wszystko było takie prawdziwe jakby sama Rowling to napisała. Od razu zabieram się za następną cześć :D
avatar
Prefix użytkownikaLiliana2194  dnia 28.07.2014 10:55
Jeju, ale dłuuugie ff. I do tego to bardzo ciekawe. Postacie są tutaj naprawdę zbliżone do postaci Rowling, co raczej rzadko się zdarza, więc brawo! Styl pisania też jest podobny, tylko bardziej mroczny. Bez wahania daję W ;)
avatar
Prefix użytkownikaJCMorris  dnia 14.08.2014 17:03
Wow, przyznam szczerze, że jestem pod wrażeniem i od razu zabieram się za kolejną część. To, że jest długie to tylko dobrze o tobie świadczy, bo umiesz opisać wszystkie elementy dysponując przy tym nienagannym słownictwem.
Trzymasz poziom! ;)
avatar
Prefix użytkownikaKrnabrny  dnia 21.01.2015 14:00
Mi najbardziej podobał się twój Dumbledore - pogawędka o fontannie, to takie w jego stylu, ale generalnie inne postacie też świetne. Podoba mi się, że z perspektywy Snape'a, który ma dość bycia śmierciożercą, ale i nie ma wyjścia. Podobała mi się też sygnatura mrocznych znaków, że każdy jest inny. Genialne opisy i ogólnie test prezentuje taki poziom, że biję pokłony, jednak najbardziej podobał mi się fragment pogawędki o fontannie.
avatar
Prefix użytkownikabatalion_88  dnia 12.12.2015 20:09
Fenomenalny fan fick! Nie spodziewałem się jak Boga kocham, że przeczytam go jednym tchem, bo praca zniechęciła mnie swoją długością delikatnie mówiąc. Snape to mój ulubiony bohater serii, podobnie Albus. Mamy tu dwa wątki. Muszę przyznać, że ten z Severusem, jego spotkaniu z Lucjuszem, rozmową, potem kara od Czarnego Pana, w końcu ucieczka z Azkabanu pozostałych śmierciożerców. Wszystko takie "żywe", prawdziwe i jak najbardziej realne. Moim zdaniem to po prostu jeden z lepszych ficków na stronie. Tak mniej więcej też sobie wyobrażałem losy Księcia między V a VI tomem. Ode mnie na pewno będzie Wybitny! Jeżeli chodzi o długość pracy, to ja jestem ignorantem. Od razu zakładam, że jak takie coś jest długie, to automatycznie nudne jak flaki z olejem. Nic bardziej mylnego! Taki "tasiemiec" odpowiednio napisany wkręci lepiej niż pozbawiony sensu wierszyk o zakochanej czarownicy. Nie mam pojęcia czy fan fick spodobałby mi się aż tak bardzo gdyby nie postać Severusa i jego kluczowa rola. Wielokrotnie się zastanawiałem jak przekonał mistrza czarnej magii o swojej wierności. I polubiłem go od pierwszego przeczytania ;p - czyli HP i KF. Nie chodzi o czarne włosy czy sarkazm, ale właśnie tę tajemniczość i życiorys pełen skomplikowanych zagadek i teorii. Z Severusem odrzucam tylko wszystko co niezgodne z kanonem: że sypia z Potterem, że jest gejem i uprawia stosunki fizyczne z Lucjuszem, bleee. Uważam za pracę fenomenalną. Dawno już tak się nie zaczytałem, mam ochotę na kolejne części, serio. I liczę na jeszcze więcej ^^ Fabuła była pierwszego rzędu, lepszej na stronie jeszcze nie znalazłem. Co do stylu, to według mnie jest perfekcyjny, choć nie jestem ekspertem. Sam bym lepiej nie napisał, więc nie mam już nic więcej do dodania.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Wybitny! Wybitny! 100% [8 głosów]
Powyżej oczekiwań Powyżej oczekiwań 0% [0 głosów]
Zadowalający Zadowalający 0% [0 głosów]
Nędzny Nędzny 0% [0 głosów]
Okropny Okropny 0% [0 głosów]
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Facebook
Shoutbox
Musisz się zalogować aby wysłać wiadomość.

Pracownik departamentu
04.12.2024 22:24
Zapomniałam o śmieciożarciu. Zjadłam pół pizzy mrożonej w tym tygodniu, ale nawet nie umiem powiedzieć kiedy. Ale wychodzę często na piwo ze znajomymi, to się też chyba liczy? xD

Harrych świąt!
01.12.2024 18:13
Wrozka

Harrych świąt!
01.12.2024 18:12
kibic

Ponury Żniwiarz
30.11.2024 14:19
Wrozka

Potęga Krwistego Steka!
30.11.2024 13:20
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia śmieciożarcia Eat

Współpraca
Najaktywniejsi

1) Prefix użytkownikaAlette

Avatar

Posiada 59643 punktów.

2) Prefix użytkownikafuerte

Avatar

Posiada 57438 punktów.

3) Prefix użytkownikaKatherine_Pierce

Avatar

Posiada 47342 punktów.

4) Prefix użytkownikaSam Quest

Avatar

Posiada 45361 punktów.

5) Prefix użytkownikaShanti Black

Avatar

Posiada 44242 punktów.

6) Prefix użytkownikaA.

Avatar

Posiada 43682 punktów.

7) Prefix użytkownikamonciakund

Avatar

Posiada 43236 punktów.

8) Prefix użytkownikaania919

Avatar

Posiada 38932 punktów.

9) Prefix użytkownikaulka_black_potter

Avatar

Posiada 36773 punktów.

10) Prefix użytkownikaKlaudia Lind

Avatar

Posiada 34220 punktów.

Losowe zdjęcie
Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
Theme by Andrzejster
Copyright © 2006-2015 by Harry-Potter.net.pl
All rights reserved.
Wygenerowano w sekund: 6.59