W Hogwarcie zostaje otwarta Komnata Tajemnic. Tymczasem Julie dostaje księgę, dzięki której może poznać odpowiedź na część pytań.
Julie nawet się nie spostrzegła, gdy drugi rok szkolny zaczął się na dobre. Ona i Kate wracały z biblioteki, gdy natknęły się na tłum uczniów. Gryfonki z trudem się przez niego przecisnęły. Na ścianie ktoś powiesił za ogon sztywną kotkę Filcha. Wyżej widniał napis wykonany krwią:
Komnata Tajemnic została otwarta. Strzeżcie się wrogowie dziedzica.
- Harry, co tu się stało? - zapytała Julie Pottera, który stał najbliżej złowrogiego napisu razem z Ronem i Hermioną.
- Nie wiem, kiedy ją znaleźliśmy już tak wisiała - odpowiedział Harry
Nagle pojawił się Filch. Gdy zobaczył panią Norris, złapał Harry'ego za ramiona i zaczął nim potrząsać.
- Co zrobiłeś z moją kotką?! - zapytał woźny.
- Nic, ona już tak wisiała, gdy ją znaleźliśmy, panie Filch - odpowiedział Harry.
- Kłamiesz! Łżesz jak pies! - powiedział Filch jeszcze mocniej, szarpiąc chłopca.
- Argusie! - odezwał się donośny głos Dumbledore.
Na miejsce zdarzenia przybyli dyrektor i nauczyciele.
- Dyrektorze, ten chłopak zabił moją kotkę! Przyłapany na gorącym uczynku! Trzeba go... - zaczął Filch, ale Dumbledore mu przerwał:
- ARGUSIE! Posłuchaj mnie, pani Norris żyje. Została tylko spetryfikowana, gdy dojrzeją mandragory sporządzimy z nich eliksir, który wyleczy twoją kotkę.
- Ale Potter... - Filch nie dawał za wygraną.
- Niewinny dopóki nie ma dowodów - odparł dyrektor. - Wszyscy rozejść się do dormitorium - zwrócił się do tłumu. - Wasza czwórka zostaje - dodał wskazując na Julie, Harry'ego, Rona i Hermionę.
Ta pierwsza była zaskoczona. Dlaczego jej kazał zostać, skoro to nie ona znalazła panią Norris? Dopiero teraz uświadomiła sobie, że czuje swędzenie w prawym przedramieniu, ale jakby silniejsze niż ostatnio. Dumbledore odczekał aż tłum się rozejdzie. Kotka Filcha została wyniesiona na noszach przez panią Pomfrey i profesor Sprout.
- Harry, czy działo się coś o czym powinienem wiedzieć? - zapytał dyrektor.
- Nie, panie profesorze - odpowiedział chłopiec.
Starzec przyjrzał mu się uważnie jakby wiedział, że nie był do końca szczery.
- Julie, pokaż prawą rękę - nakazał Dumbledore.
Dziewczynka wykonała polecenie. Gdy profesor podciągnął jej rękaw okazało się, że ognista błyskawica była wyraźniejsza i oczywiście poruszała się.
- Dlaczego się porusza? - zapytała Julie.
- Nie jestem do końca pewien. Wiem jedynie dlaczego masz tą bliznę, ale nie potrafię wyjaśnić jej zachowania - odpowiedział Dumbledore. - Zmykajcie do wieży Gryffindoru. W Hogwarcie nie jest już bezpiecznie.
Kate czekała na przyjaciółkę w Pokoju Wspólnym. Razem z Harrym, Ronem i Hermioną opowiedzieli jej czego chciał Dumbledore.
***
Profesor Binns jak zwykle wszedł do klasy historii magii wyłaniając się z tablicy. Hermiona spytała go czy może opowiedzieć o Komnacie Tajemnic, ale długo odmawiał twierdząc, że to bajka, a on zajmuje się tylko faktami. W końcu jednak uległ i drugoklasiści dowiedzieli się, że Komnata została zbudowana przez Salazara Slytherina niedługo przed tym jak opuścił zamek po kłótni z pozostałymi Założycielami Hogwartu. Według legendy Komnatę Tajemnic mógł otworzyć tylko prawowity dziedzic Salazara Slytherina. Miał on wypuścić czyhającą w niej grozę, aby oczyściła szkołę z uczniów tak zwanej brudnej krwi.
***
W całej szkole wyczuwało się napięcie. Mugolacy bali wychodzić się z dormitoriów, a jeśli już, to mieli towarzystwo. Nawet Kate odczuwała lęk i nie oddalała się od przyjaciółki nawet na krok. Gryfonki biegły do lochów, ale i tak spóźniły się kilka sekund. Uczniowie nie zdążyli nawet zająć swoich miejsc.
- Black, Deamers, minus pięć punktów dla Gryffindoru od każdej za karygodne spóźnienie - powiedział z cynicznym uśmiechem Snape.
Julie i Kate bez słowa zajęły swoje miejsca. Tej pierwszej trudno było skupić się na warzeniu eliksiru, ponieważ profesor cały czas obserwował jej poczynania... Nie... on obserwował ją. Przypomniała sobie zachowanie Snape'a na ich pierwszej lekcji eliksirów. Wtedy też nie interesował go warzony przez nią eliksir, tylko jej blizna. Julie z ulgą powitała dzwonek obwieszczający koniec lekcji. Nie zdążyła jeszcze wyjść z ławki, gdy odezwał się Snape.
- Black, zostań w klasie. Musimy porozmawiać - powiedział. - Na osobności - dodał widząc, że Kate zatrzymała się w połowie drogi do wyjścia.
Nie bardzo jej się uśmiechało wychodzenie z klasy bez przyjaciółki, ale znając mistrza eliksirów, bez szemrania zabrała swoje rzeczy, mruknęła do Julie, że będzie czekać przed klasą i wyszła.
- Podejdź tu - nakazał Snape, nie wstając zza swojego biurka.
Dziewczynka posłusznie podeszła. Profesor wyjął z szuflady biurka jakąś paczkę. Nie była duża, to coś w środku musiało mieć kształt prostokąta. Julie zdziwiła się, gdy podsunął jej ten pakunek.
- Profesor Dumbledore kazał mi to tobie przekazać - oznajmił Snape.
- Co to jest, panie profesorze? - zapytała Gryfonka, macając paczkę
Po dotyku stwierdziła, że to najprawdopodobniej książka.
- To pewna księga. Istnieje tylko jeden egzemplarz, ten który trzymasz teraz w dłoniach. Musisz ją przeczytać - odpowiedział nauczyciel.
- Czy w tej księdze znajdę odpowiedź dlaczego chcieli mnie zabić? - zapytała Julie.
- I tak, i nie. Na razie możesz przeczytać tylko ten fragment, który da ci odpowiedź na inne pytania. Na przykład na to, dlaczego masz tą bliznę - wyjaśnił Snape.
- Dlaczego nie mogę przeczytać całości? - spytała dziewczynka.
- Bo do tego potrzebna jest pewna rzecz, która zaginęła przed laty. Niestety, twój ojciec okazał się tak samo głupi jak James Potter - odparł cynicznie profesor.
- Mój tata nie był głupi! Harry'ego też nie! - powiedziała wściekła Julie.
- Nie otwieraj paczki przy innych. To bardzo cenna książka. Nie może trafić w niepowołane ręce - rzekł Snape, ignorując jej uwagę. - Możesz już iść - dodał.
Kate zgodnie z obietnicą czekała na nią przed klasą.
- Później ci powiem - uprzedziła ją Julie widząc, że przygląda się paczce. - Zaniosę to do dormitorium i idziemy na transmutację.
Dziewczynka nie potrafiła skupić myśli na lekcji. Ciągle krążyły wokół tajemniczej książki, która teraz spoczywała na dnie jej kufra w Wieży Gryffindoru. Dwunastolatka z ulgą powitała koniec zajęć. Wieczorem jej ekscytacja sięgnęła zenitu. W pośpiechu zjadła kolację i popędziła z Kate do dormitorium. Julie sięgnęła do kufra i wyjęła paczkę. Ostrożnie rozerwała papier jakby w środku było coś, co mogło wybuchnąć. Jej oczom ukazała się księga w twardej, złotej oprawie. Na okładce widniał wykonany ze skóry, wypukły herb Hogwartu.
- Dostałaś to od Snape'a? - zapytała Kate.
Julie opowiedziała jej o krótkiej rozmowie z profesorem. Nagle trzepnęła się w czoło.
- Co się stało? - spytała przyjaciółka.
- Snape powiedział, że do przeczytania całości potrzebuję jednej rzeczy, a ja nie zapytałam co to jest - odpowiedziała. - Mówił tylko, że zaginęła przed laty. Twierdzi, że mój tata oddał to na przechowanie niewłaściwej osobie... Ej, myślisz, że to może być ten tajemniczy nieznajomy?
- Nie... nie wiem... napisał, że jest przyjacielem, ale się nie przedstawił.
Julie dotknęła lwa na okładce, a następnie orła, borsuka i węża. Oczywiście tylko ten pierwszy jej nie parzył. Powoli otworzyła księgę. Na pierwszych kilku stronach napisana była historia założycieli Hogwartu, nie różniąca się prawie niczym od tej w Historii Hogwartu oprócz tego, że były to cztery wersje. Gryffindora, Huffflepuff, Ravenclaw i Slytherina. Oczywiście Salazar w swojej przedstawił Godryka w złym świetle jako popierającego zagładę świata czarodziejów. Założyciel Domu Lwa również nie szczędził obraźliwych słów na byłego przyjaciela. Jedynie Helga i Rowena napisały swoje wersje neutralnie, co pozwoliło Julie sądzić, że były one bardziej wiarygodne. Dotarła do właściwego fragmentu i zaczęła czytać z przyśpieszonym biciem serca.
Przyznam, że jak wcześniej średnio podobał mi się Twój styl i opisy, tak teraz jestem pod wrażeniem. Zrobiłaś duży progres, naprawdę. Nie ma już namieszanych zdań, braku emocji. Miejscami czułam się, jakbym wróciła do HP. Jedynie miejscowe powtórzenia burzą trochę czytanie, np. tutaj:
W takich wypadkach możesz pisać np.
Julie nawet się nie spostrzegła, gdy drugi rok szkolny zaczął się na dobre. Wracając z biblioteki wraz z Kate, natknęły się na tłum uczniów.
Albo jeszcze inaczej ;D
Zakończyłaś w dobrym momencie. Mam nadzieję, że nie zepsujesz trochę tego, robiąc z Julie zbawczynię świata albo gorzej. Życzę weny i gratuluję progresu!