W mugolskim świecie, na Rathlin Island Premier otwiera manewry wojskowe,
zaś Severus poznaje sposób na Smitha
Poniedziałek, 27.07
W ciągu całego zeszłego tygodnia na Rathlin Island trwały intensywne przygotowania do rozpoczęcia manewrów.
We wtorek przypłynął HMS Harry, okręt transportowy z dziesiątkami tysięcy mundurów, ubrań ochronnych i bielizny na zmianę, ze specjalnymi śpiworami, w których można było spać w każdym terenie, ze sprawdzonymi spadochronami, namiotami maskującymi i tysiącami, tysiącami innego wyposażenia technicznego. Setki żołnierzy przystąpiło do wyładunku większych i mniejszych kontenerów i skrzyń. Setka innych zajęła się relokacją do poszczególnych baz.
W środę wieczorem dopłynął zbiornikowiec HMS Hood z zapasem paliwa dla RAFu, RN i wszystkich jednostek sił lądowych.
Pod koniec tygodnia, w sobotę, przypłynęły okręty desantowe–doki typu Albion i Albion 2, niszczyciele rakietowe klasy Foxtrot, okręty patrolowe i fregaty, przypłynęły też dwa okręty podwodne o napędzie atomowym HMS Wolf i HMS Delfin oraz trzy lotniskowce typu Invisible: Kiova, Leopard i Leaner. Wraz z nimi pojawiły się myśliwce szturmowe i wielozadaniowe Panavia, Tornado i Typhoon, transportery taktyczne Lockheed, latająca cysterna AIRBUS VOYAGER oraz dziesiątki śmigłowców transportowych. Później miał dołączyć do nich MQ–9 Reaper, bezzałogowy aparat latający do przeprowadzania misji rozpoznawczych. Na niewielkiej wyspie zaroiło się od czołgów Challenger 2, wozów piechoty Warrior i MCV–80, „łazików" Foxhound i Panther i transporterów klasy MRAP Cougar.
W poniedziałek rano zjawił się sam David Cameron. Odczytane zostały cele i każda z jednostek otrzymała rozkazy wyjściowe. David Cameron wystrzelił w powietrze z Glocka i w ten sposób manewry zostały otwarte.
Rockman cały dzień przychodził do Hermiony i chciał raporty, zestawienia, szkice umów i podpisane już kontrakty z dostawcami różnych eliksirów. O osiemnastej kazał sobie przynieść zestawienie rachunków za składniki, które zostały zakupione dla Watkinsa. Z minuty na minutę Hermiona miała coraz większą ochotę warknąć, że podobno ma swoją sekretarkę i zaraz potem go udusić. Pół godziny później siedział jeszcze przy swoim biurku, zakopany po czubek głowy z stertach pergaminów, więc postanowiła nie ryzykować. Spakowała cicho swoje rzeczy do torby, podeszła cicho do drzwi wyjściowych i zawołała głośno.
– Do widzenia!
Nie usłyszała, czy odpowiedział, czy nie, więc jak najszybciej wyszła i spiesznym krokiem udała się do wind. Odetchnęła dopiero w Atrium podchodząc do kominka.
W domu najpierw poprawiła fryzurę i lekki makijaż i dopiero potem zaczęła szukać stroju odpowiedniego na dzisiejsze wyjście do świata mugoli.
Severus pojawił się trochę przed siódma, kiedy w końcu znalazła cienką bluzkę i wąskie jeansy.
– Już idę! – krzyknęła z sypialni i szybko wciągnęła na siebie spodnie.
Wciągnęła przez głowę bluzkę, wyjęła na wierzch włosy i wyszła do saloniku.
Severus siedział na kanapie i przeglądał plik ulotek, które Hermiona znalazła na podłodze w przedpokoiku i położyła na stoliku. Miał na sobie zwykłe czarne jeansy i białą koszulę z długimi rękawami, zapiętą nieco poniżej szyi.
– Przepraszam, trochę późno wróciłam z pracy... – podeszła do niego i podała mu rękę.
– To nie ty jesteś spóźniona, tylko ja jestem za wcześnie – zaprzeczył, ściskając ją delikatnie.
– Mimo wszystko. Rockman kazał mi przygotować pełno dokumentów, więc dałam mu wszystko co chciał, dołożyłam trochę czego nie chciał, żeby go zająć i uciekłam.
Severus kiwnął głową.
– Powiedz mi teraz, co to jest za pomysł.
– Chodź, opowiem ci z drodze. Pospieszmy się, nie mamy za wiele czasu.
Ukryła francuską różdżkę w szwie bluzki i wyszli na klatkę schodową. Na piętrze wyżej ktoś właśnie otwierał albo zamykał drzwi, więc Hermiona przyłożyła palce do ust. Zeszli na dół i wyszli na ulicę, mijając się w drzwiach z sąsiadką z tego samego piętra.
– Dzień dobry, pani Hopkins – powiedziała grzecznie Hermiona.
– Dzień dobry, panno Granger – odpowiedziała tamta na to, obrzucając taksującym spojrzeniem Severusa.
Skinął głową, głównie dlatego, żeby nie narobić Hermionie problemów i przytrzymał przed dziewczyną zamykające się drzwi.
– W zasadzie to ten pomysł wziął się od ciebie – zaczęła wyjaśniać Hermiona, podchodząc do furtki i otwierając ją przed Severusem.
Pokazał jej, że ma iść przed nim.
– Niedawno napisałeś do Proroka czy Żonglera coś o eliksirze wielosokowym. No więc wczoraj przyszło mi do głowy, że skoro Smith chce się w ciebie przemienić, niech się przemienia... Tylko tyle, że trzeba mu podłożyć jakieś inne włosy – uśmiechnęła się, idąc dość szybko chodnikiem.
– Czyli mam się z nim spotkać i pozwolić mu wziąć jakiś włos. Bardzo dobrze, ale skąd będę miał pewność, że weźmie ten czyjś inny, a nie mój?
Hermiona spojrzała na niego triumfalnie.
– Za tamtym rogiem jest zakład fryzjerski. Brałam od nich włosy dla ciebie. Po pierwsze weźmiemy stamtąd jakiś włos, a po drugie kupimy ci perukę, pod którą schowasz swoje własne.
Perukę... Może być. Tylko jak to zorganizować, żeby Smith nie domyślił się, że go podejrzewamy i celowo podłożyliśmy włosy kogoś innego...
Widział nadal dziury w jej planie, ale pozwolił się doprowadzić do zakładu fryzjerskiego.
Kiedy weszli do środka, przy kasie nie było nikogo. Stanęli czekając i Severus przyglądał się, jak młoda dziewczyna strzyże starszego pana z dużą łysiną na czubku głowy. Włosy spadały dookoła fotela i tworzyły szary dywanik. Zauważył też, że dziewczyna otrzepuje regularnie coś na podobieństwo fartuszka, bo krótkie włoski przyczepiały się do jej ubrania.
Merlinie, to jest naprawdę doskonały pomysł! Smith pomyśli, że to włos kogoś, kto się ze mną przed nim widział...!
Hermiona rozglądała się za kimś wolnym, kto mógłby ich obsłużyć.
Nie czekali długo. Z fotela po damskiej stronie wstała jakaś klientka. Fryzjerka poprawiła jej jeszcze dość długie czarne włosy, spryskała ostatni raz lakierem i powiedziała coś, z czego tamta się zaśmiała. Podeszły wolno do kasy i klientka zaczęła szukać portmonetki w torebce. Rzuciła okiem na Severusa i stanęła trochę prościej, ściągnęła pośladki i odrzuciła włosy do tyłu.
Hermionie od takiego zachowania robiło się niedobrze. Spojrzała wyraźnie rozeźlona na kobietę równocześnie zauważając, że tamta jest o wiele lepiej zbudowana niż ona. Była korpulentna, ale równocześnie ładnie zaokrąglona, więc zapewne dla mężczyzn wyglądała nad wyraz interesująco. Bardzo obfity biust przelewał się jej przez głęboki dekolt, miała lekkie wcięcie w talii, które przechodziło w ponętne biodra.
Blondynki, brunetki... jeden pies. Tylko czemu one wszystkie TAK wyglądają?! I do tego TAK się na niego gapią!
Brunetka odwróciła się, popatrzyła jeszcze raz na Severusa i kołysząc biodrami przeszła między nimi, niemal ocierając się o niego. Hermiona rzuciła jej mordercze spojrzenie, zaś Severus odsunął się gwałtownie na bok patrząc na nią zaskoczony i z lekkim grymasem.
– Czym mogę służyć? – spytała fryzjerka, zamykając kasę.
– Szukamy peruki, która wygląda identycznie jak włosy mojego przyjaciela – Hermiona wskazała Severusa. – Wie pani, na wieczór kawalerski jego brata.
W dzisiejszych czasach to tłumaczyło absolutnie wszystkie zwariowane, kretyńskie pomysły.
– Mają być dokładnie takie same? – pani spojrzała fachowym wzrokiem na włosy Severusa. – Może pan podejść?
Severus podszedł niechętnie i pozwolił dotknąć swoich włosów.
– Czarne, proste, za ramiona, implantacja z przedziałkiem na boki... – powiedziała bardziej do siebie, niż do nich. – Grubość też jest ważna?
Hermiona zrobiła niepewną minę. Smith chyba raczej nie umiał powiedzieć, czy Severus ma grube, czy cienkie włosy...
– Liczy się ogólne podobieństwo.
Pani skinęła głową zastanawiając się chwilę.
– Najlepiej byłoby, żeby ten pański brat tu przyszedł – odezwała się w końcu. – Czarnych peruk mamy sporo, ale chodzi o to, że przydałoby się ją dopasować do jego głowy.
To akurat Hermiona przewidziała.
– Nie może, bo to będzie niespodzianka. Tak na oko nie można?
Severus spojrzał na nią dziwnie i Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Nie wiedziała, czy używał często tego powiedzenia, ale jeśli nie, to pewnie pomysł przymierzania peruki na oko mógł wydać mu się dziwny.
Pani popatrzyła jeszcze raz na jego głowę, ale była niższa, więc z pewnością trudno było jej coś powiedzieć.
– Może przejdźmy do jakiegoś wolnego fotela, przyniosę kilka peruk i spróbujemy, czy któraś będzie pasować – zaproponowała. – Proszę za mną.
Ruszyła przed nimi, więc Severus przepuścił przed sobą Hermionę i poszedł za nią. Przechodząc koło fotela przy którym wciąż leżały długie czarne pasma ponętnej brunetki Hermionie nagle przyszedł do głowy zupełnie szalony pomysł. Czemu nie podłożyć Smithowi kobiecych włosów?!
Pani zatrzymała się przy wolnym fotelu kawałek dalej i pokazała Severusowi, żeby usiadł. Hermiona myślała gorączkowo, jak mogłaby wziąć kilka z nich...
– Przepraszam... spadł mi pierścionek – powiedziała, spoglądając trochę bezsensownie na bursztynowe oczko na lewej ręce. – Chyba zsunął mi się gdzieś tam...
Pani nie zwróciła na nią uwagi, więc Hermiona ruszyła wolno w kierunku czarnych włosów na ziemi udając równocześnie, że rozgląda się w poszukiwaniu zguby. Po chwili wydała z siebie radosne westchnienie i ukucnęła na ziemi, zerknęła dyskretnie na boki czy ktoś na nią nie patrzy, zgarnęła sporą garść i schowała do kieszeni jeansów z tyłu. I ze złośliwym uśmieszkiem wróciła do Severusa i fryzjerki.
– Coś ty wymyśliła? – zapytał ten półgłosem, patrząc na jej odbicie w lustrze.
– Nic takiego – odmruknęła. – Zobaczysz.
Uniósł brew na widok jej coraz szerszego uśmiechu. Właśnie tego zaczynam się bać.
Po jakiejś minucie pani przyniosła im kilka czarnych peruk i położyła je na blacie.
– Jaką głowę ma pański brat? Dużą, małą?
– Trochę podobną do mojej – odparł Severus, patrząc kątem oka na Hermionę, która już otworzyła usta.
Pani sięgnęła po jedną z peruk, przyjrzała się, jak wygląda od spodu, zebrała długie włosy gumką w nieforemny kok i rozciągnęła w rozpostartych dłoniach.
– Spróbujemy tą... Niech pan zbierze włosy na czubku głowy i je przytrzyma... – kiedy Severus zebrał je i podwinął do góry, przyłożyła perukę fachowo do czoła i naciągnęła w kierunku jego karku.
Peruka okazała się jednak za mała, nie przykrywała dobrze czoła i widać było nasadę jego prawdziwych włosów. Tak samo od spodu, choć to było o wiele mniej ważne.
Przymierzyli jeszcze pięć innych i każda z nich nie była niestety idealna.
– Najlepiej jest zamówić perukę na wymiar, ale trzeba na nią czekać parę tygodni – powiedziała fryzjerka, przyglądając się ostatnio przymierzonej, która okazała się być trochę za duża. – Ale być może na tą jedną okazję któraś z tych będzie państwo odpowiadać...
Hermiona wzięła do ręki dwie ostatnie i zaczęła oglądać specjalną siateczkę w cielistym kolorze w części, która stykała się z czołem. Włosy rozchodzące się na boki były tak cudownie osadzone, że sprawiały wrażenie, jakby po prostu rosły na skórze.
Pierwsza z obu peruk była za długa i kończyła się na szyi, druga zaś była za luźna. Ale najważniejsze było, żeby całkowicie zakryć Severusowi jego prawdziwe włosy i nie pozwolić ani jednemu z nich wysunąć się spod peruki, więc po chwili namysłu dziewczyna odłożyła tą za luźną na bok.
– Ma pani rację, ta będzie dobra.
Okazało się, że perukę można było wypożyczyć na kilka dni, co bardzo Hermionie odpowiadało, bo cena 30 funtów za wypożyczenie była stosunkowo niska w porównaniu do ceny zakupu. Zapłaciła kaucję, podziękowali pani i wyszli na ulicę.