Rok po Drugiej Wojnie Hermiona wpada na trop spisku w samym sercu Ministerstwa Magii. Spiskowcy chcą wprowadzić supremację czystej krwi i wyeliminować inne grupy społeczne. Ich pierwszymi celami są Hermiona Granger i Severus Snape. Czy Hermionie i Snape
Piątek, 1.05
Minerwa kończyła właśnie przygotowywania do Rytuału, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Odłożyła na bok świece domyślając się, że to Filch przyprowadził pannę Granger. Ruchem różdżki zdjęła wszystkie zabezpieczenia i otworzyła je szeroko. I faktycznie, obok starego woźnego stała jej Gryfonka.
– Dziękuję bardzo, Argusie – skinęła na niego. – Sama odprowadzę pannę Granger, jak skończymy rozmawiać. Wejdź, Hermiono.
Dziewczyna weszła do środka podając rękę na powitanie, ale profesor Macgonagal nie ograniczyła się do zwykłego uścisku dłoni, ale przytuliła ją lekko do siebie. Potem przytrzymała w wyciągniętych ramionach i przyglądała się jej chwilę.
– Bardzo się cieszę, że cię widzę, moja droga. Wyglądasz lepiej, niż tydzień temu.
– Ja też się cieszę, pani profesor. I dziękuję za pomoc.
– Robię to z przyjemnością, wierz mi. Moja sowa trafiła do ciebie bez problemów?
– Trafiła bardzo dobrze, tylko... trochę to było śmieszne. Bo przyleciała dokładnie w tym samym momencie, co inna, która dostarczyła mi... parę dokumentów..
– I tak miało być. Rzuciłam na nią zaklęcie zwodzące, tak, żeby widoczna była tylko dla ciebie. Przypuszczam, że czekała, spryciula, aż otworzysz okno, żeby nikt się nie domyślił, że robisz to specjalnie dla niej... Chodź, pomożesz mi – wskazała głową stół stojący koło dużego okna.
Hermiona była już w jej gabinecie, ale to była z pewnością jej prywatna komnata. Rozejrzała się dyskretnie dookoła.
Pomieszczenie było niezbyt duże, przytulne i bardzo jasne. Światło wpadało przez wielkie, wykuszowe okno, oświetlał je blask ognia na kominku i zapalone świece stojące w kilku lichtarzach. Na kamiennej podłodze, na środku leżał trochę przetarty dywan utrzymany w dość ciemnych kolorach, wśród których przeważał czerwony.
Przy kominku stały dwa aksamitne fotele i stojak z pogrzebaczami, szczotka i szufelka. Między fotelami zobaczyła malutki stoliczek, na którym stał czajnik, filiżanka, cukierniczka i mały dzbanuszek z mlekiem. Po przeciwnej stronie cała ściana zastawiona była półkami z książkami. Hermionie wyrwało się ciche westchnienie podziwu.
– Podaj mi te trzy czarne świece – starsza czarownica sięgnęła po niewielką srebrną tackę. – Co wiesz na temat Rytuału Magicznej Wspólnoty?
– Niestety niewiele – odparła dość smutno Hermiona i widząc jej zaskoczone spojrzenie, wyjaśniła. – Normalnie przeczytałabym o nim w jakiejś książce, ale... Nie mam żadnej u siebie w domu... I nie powinnam się pojawiać za często w Hogwarcie. W Ministerstwie mamy wielką bibliotekę, ale tam też nie mogę pójść. No i lepiej nie kupować żadnej na ten temat, to by ... mogło wzbudzić podejrzenia.
Jej odpowiedź wstrząsnęła Minerwą. Owszem, po rozmowie z Severusem myślała sporo o tym co się mogło im przytrafić, wiedziała, że są w niebezpieczeństwie, ale odpowiedź Hermiony pokazała jak bardzo poważna jest sytuacja. Z tego wynika, że mogą być obserwowani... muszą pilnować się na każdym kroku... Dla Severusa to nic nowego, ale jak Hermiona to wytrzyma?!
– To jest bardzo stary Rytuał. Pozwala na magiczne połączenie dwóch lub więcej osób. Połączeni, zwani Wspólnikami, wybierają sobie ITA czyli odmianę, wersję rytuału. Musisz wiedzieć, że są różne odmiany –Wspólnota Ciała, Wspólnota Umysłu, Wspólnota Duszy i Wspólnota Opiekuńcza – Hermiona odetchnęła z ulgą na to ostatnie, bo nie wyobrażała sobie połączenia duszy albo umysłu z profesorem Snapem. Nie uszło to uwadze Minerwy, która uśmiechnęła się do niej. – Profesor Snape wybrał dla was Wspólnotę Opiekuńczą.
– Na czym to dokładnie polega?
Minerwa ustawiła dwie świece obok siebie, a trzecią położyła obok.
– Wspólnicy zobowiązują się do zapewnienia bezpieczeństwa i opieki sobie nawzajem. Magia otwiera w ten sposób różne możliwości, niedostępne bez tego rytuału. Magiczny pergamin może być używany przez wiele osób, bez żadnych specjalnych wymogów, ale tylko magia tego Rytuału pozwoli ograniczyć widzialność napisów tak, żebyście tylko wy dwoje je widzieli. W niektórych przypadkach magia pozwala nawet czuć, kiedy Wspólnik znajduje się w niebezpieczeństwie, tak aby można było jeszcze bardziej go chronić. Czasem nawet Wspólnicy mogą aportować się obok tego, który jest w niebezpieczeństwie, nie znając jego miejsca pobytu. Wystarczy im po prostu skupić myśli na potrzebie pomocy tej drugiej osobie.
– Co to są za przypadki?
– To wszystko zależy od stopnia bliskości Wspólników. Im są sobie bliźsi, tym mocniej są połączeni i tym mocniejsza jest magia ich Wspólnoty.
No to my będziemy musieli do siebie pisać drukowanymi literami, tak bardzo jesteśmy sobie bliscy... pomyślała Hermiona i natychmiast poczuła, że właśnie nie... że przecież sporo się zmieniło od szkolnych czasów. Może on stał się milszy specjalnie dlatego?
Minerwa kontynuowała wyjaśnianie.
– Sól – wskazała kupkę soli, odcinającą się mocno na czarnym obrusie – jest symbolem bezpieczeństwa. Podczas Rytuału każde z nas będzie miało swoją świecę. Ja jako wasz Świadek i Prowadzący. Czerń jest symbolem opieki, dlatego świece są właśnie czarne.
– A już myślałam, że to dlatego, że to ukochany kolor profesora Snape’a – zaśmiała się Hermiona. – A czemu one są oprószone czymś różowym?
Różowy kojarzył się jej oczywiście z miłością, miłość zaś najbardziej pasowała do Wspólnoty Ciała. MUSIAŁA się upewnić, że profesor McGonagall przez przypadek nie użyła do Rytuału czegoś, co by ich połączyło jakoś bardziej... Nie dam się w nic wplątać! Musiała mieć bardzo jednoznaczną minę, bo Minerwa znów się uśmiechnęła.
– Nie bój się, to nie ma nic wspólnego z tym, o czym myślisz. Różowy jest kolorem Jedności. Połączenia. Miłość to Jedność, co wcale nie oznacza, że Jedność może być tylko miłością. W waszym przypadku symbolizuje to po prostu połączenie się magicznym rytuałem.
W tej chwili ktoś zapukał do drzwi. Ten to ma wyczucie czasu... Hermiona oblała się lekkim rumieńcem, kiedy do komnaty wszedł Snape.
– Panno Granger...
Minerwa uśmiechała się zagadkowo, Granger się czerwieniła. Przypomniał sobie, że coś musi zrobić z tymi jej cholernymi rumieńcami. Swoją drogą ciekawe o czym rozmawiały.
– Dobrze, że już jesteście. Możemy zaczynać, czy chcecie jeszcze o coś spytać? – kobieta sięgnęła po szaty leżące na krawędzi stołu.
Oboje potrząsnęli głowami, więc podała im szaty dla nich, a sama zaczęła zakładać przez głowę swoją. Były bardzo prosto skrojone. Hermiona zaczepiła o swój kok i musiała na nowa związać sobie włosy. Zrobiła to trochę niedbale i jeden długi, pofalowany kosmyk opadał łagodnie na jej plecy. Snape musiał zdjąć swoją obszerną szatę, pod którą miał luźne czarne spodnie i czarny surdut zapięty aż pod szyję, spod którego wystawał kołnierz i mankiety białej koszuli.
Minerwa spoważniała. Sięgnęła po dzbanek z wodą.
– Virtus aquae invocabo (Wzywam moc wody) – nalała wody do srebrnej misy i sięgnęła po sól.
– Salis vitrus invocabo...(Wzywam moc soli) – sól spłynęła z jej dłoni i woda natychmiast zmętniała.
Po kilku ruchach różdżki jakby zgęstniała i po chwili w misie widniało coś na podobieństwo szerokich, białych wstęg. Mieszanina miała mocny zapach.
– Invoco virtutem ignis (Wzywam moc ognia) – zapaliła różdżką dwie świece.
Płomień nagle rozbłysnął. Podała pierwszą świecę Snape’owi. Potem Hermiona dostała swoją i poczuła ciepło bijące od niej. Naśladując Snape’a, ujęła ją w dwie dłonie.
Minerwa kazała im złączyć świece tak, żeby zapalić swoją od jednego, wspólnego płomienia.
– Podajcie mi swoje prawe dłonie – powiedziała cicho.
Hermiona, trzęsąc się lekko, wyciągnęła ku niej prawa rękę. Snape dołączył swoją. Był zupełnie opanowany; na poważniej twarzy nie widać było śladu emocji.
Czarownica machnęła różdżką i dziewczyna miała uczucie, jakby coś musnęło delikatnie jej palce.
– Teraz złączcie ręce...
Palce Snape’a splotły się z jej drżącymi palcami. Poczuła ciepło jego dłoni, dużej w porównaniu z jej małą ręką. I równocześnie spłynęło na nią uczucie spokoju. Podniosła wolno głowę i spojrzała na niego. Wpatrywał się w nią czarnymi oczami, w których widziała bezbrzeżny spokój i bezpieczeństwo.
Starsza czarownica sięgnęła ruchem różdżki do srebrnej misy i wyciągnęła długą wstęgę, która natychmiast opasała ich złączone dłonie.
– Hermiono, powtarzaj za mną.
Dziewczyna skinęła głową, oderwała wzrok od wstęgi i spojrzała znów na Snape’a. I powtarzała wolno:
– Testor ego ad te, Severus Snape, concordia, ad curam et praesidium... (Przysięgam ci, Severusie Snape, jedność, opiekę i ochronę)
Po jej słowach część białej wstęgi jakby wniknęła w ich dłonie zostawiając uczucie gorąca. Snape powtórzył tą samą przysięgę wpatrując się w jej czekoladowe oczy i wstęga wniknęła w ich skórę zupełnie. Kiedy wymawiał jej imię, przeszedł ją dreszcz. To był pierwszy raz, kiedy usłyszała „Hermiona” z jego ust.
Minerwa przykryła ich dłonie swoją mówiąc głośno i wyraźnie: Testificatio composito pignus (Poświadczam złożoną przysięgę).
Potem rozłączyli dłonie, ale uczucie ciepła i spokoju pozostało.
Minerwa sięgnęła po medalion i pierścień i zanurzyła je w srebrnej misie. Ku zaskoczeniu Hermiony, wstęgi, które zostały w misie, zmieniły się na nowo w mętną wodę. Kobieta szeptała cicho zaklęcia poruszając różdżką. Słychać było tylko niektóre słowa.
– ... mundemus ab omni potestate haec faciam ligaturam cucurreris... praeter... praesidio opus... (Oczyszczam ten amulet ze wszystkich mocy… z wyjątkiem… potrzebuję do ochrony).
Ponieważ zasłaniała sobą misę, dziewczyna nie widziała, co się w niej dzieje, ale zobaczyła lekką, żółtawą poświatę promieniującą na każdą stronę. Po chwili obróciła się ku nim trzymając jeszcze mokry medalion i włożyła go w rękę Hermiony.
– Załóż go profesorowi mówiąc: Habes ligaturam cucurreris forte protegat... (Daję ci ten amulet, żeby cię chronił).
Snape musiał się pochylić, żeby Hermiona mogła przełożyć mu przez głowę łańcuch. Kiedy wymówiła ostatnie słowo, medalion rozbłysł na chwilę tym samym żółtawym światem, po czym wysechł zupełnie.
Snape wziął malutki pierścionek, ujął jej lewą dłoń i powtórzył te same słowa wsuwając go na jej palec. Wpierw poczuła chłód mokrego srebra, który został zastąpiony przez uczucie ciepła i suchości, kiedy pierścionek rozświetlił się na żółtawo.
Lekko zażenowana przygryzła lekko usta i nie odważyła się spojrzeć na niego. To było zdecydowanie bardzo...intymny? gest – pomyślała.
Starsza czarownica zgasiła i odstawiła na tackę swoją świecę. Roztopiony wosk popłynął cienką stróżką, rozlał się dookoła niej i zaczął zastygać. Różowy pyłek był przez chwilę widoczny, a potem znikł w mętnej czerni. Snape zrobił to samo i Hermiona zrozumiała, że Rytuał dobiegł końca. Dmuchnęła lekko i oddała swoją. Szara smużka dymu uniosła się w górę i powietrze wypełniło się zapachem gorącego wosku i gaszonych świec.
– Gratuluję, moi drodzy. Możecie zdjąć już szaty, Rytuał jest skończony i nie będą wam potrzebne.
– Dziękuję bardzo, pani profesor. I panie profes... panie dyrektorze – ugryzła się w język Hermiona.
– Mówiłem ci już, że profesor wystarczy – prychnął Snape. – Dziękuję, Minerwo.
Zdjął z siebie szatę, złożył ją i położył na stole. Natychmiast założył swoją nietoperzowatą togę i wyglądał, jakby zbierał się do wyjścia.
– Poczekaj, Severusie. Chcę wam wyjaśnić jak działa magiczny pergamin i wasze magiczne skrytki...
Już miał odpowiedzieć, że doskonale wie, ale opanował się.
– Żeby otworzyć skrytkę, musicie stuknąć różdżkę, zaklęcie brzmi Ostendus. Spróbuj, Hermiono...
Dziewczyna stuknęła w pierścień próbując zaklęcia niewerbalnie i nagle bursztyn powiększył się, pękł na dwoje i w szczelinie pojawił się kawałek pergaminu. Odruchowo Hermiona machnęła różdżkę szepcząc kolejne zaklęcie i skrawek pergaminu wyśliznął się, powiększył i znieruchomiał w powietrzu tuż przed nią.
– Severusie... – starsza czarownica spojrzała na kolegę, który niechętnie powtórzył zaklęcia, również niewerbalnie, i wziął do ręki pergamin.
– Hermiono, napisz teraz coś, żebyście zobaczyli jak to działa. Po prostu musisz pomyśleć, co chcesz napisać. Zaklęcie jest proste: Scribere.
Dziewczyna nie miała bladego pojęcia, co ma napisać... Zaskoczona szukała przez chwilę w myślach... cokolwiek, byle nie głupiego. Snape wyglądał na wyraźnie zniecierpliwionego.
– Dziękuję bardzo, profesorze Snape, pomyślała i stuknąwszy różdżką w pergamin pomyślała Scribere.
Wszyscy wpatrzyli się w drugi kawałek pergaminu, na którym pojawiły się natychmiast słowa pisane jej charakterem pisma. Trochę rozchwianym – jakby drżała jej ręką. Widocznie działało to tak, jakby pisała ręcznie.
– Dla mnie oba kawałki pergaminu są puste, tylko wy możecie je zobaczyć. Severusie, teraz twoja kolej...
– Jeśli pannie Granger się udało, sądzę, że nie powinienem mieć z tym większych problemów – powiedział Snape lekko zjadliwym tonem. – Może przejdziemy dalej.
Minerwa zacisnęła usta, a dziewczyna opuściła głowę, ale całkowicie to zignorował.
– Kiedy skończycie pisać, wystarczy po prostu Finite Incantantem, żeby oczyścić pergamin i Reducto, żeby zmniejszyć go z powrotem do rozmiarów malutkiego skrawka papieru. Żeby wrócił do magicznej skrytki musicie znów stuknąć różdżką w medalion albo w pierścionek i powiedzieć Abscondamus.
Hermiona zrobiła dokładnie co trzeba i litery znikły, pergamin skurczył się gwałtownie i wśliznął w szczelinę w pierścieniu, który natychmiast przybrał zwykły kształt.
– Kiedy skrytka jest otwarta... widać, że nie jest to zwykły pierścionek.... – spytała, patrząc na swoją profesor.
– Bardzo dobra uwaga! Nie martw się, tylko ty i profesor Snape to widzicie.
– A jak możemy wiedzieć, że przyszła jakaś wiadomość?
– Poczujecie to. W zależności od tego czy wiadomość jest bardzo ważna, czy też normalna, pierścień i medalion staną się lekko ciepłe albo bardzo ciepłe. Severusie, będziesz musiał nosić go pod ubraniem...
– Mogę cię zapewnić, że nawet przez chwilę nie rozważałem pomysłu noszenia go na widoku – tym razem ton był zdecydowanie bardziej jadowity. – Jeszcze coś?
Minerwa nabrała powietrza i stłumiła komentarz. Porozmawia sobie z nim później . Dyrektor, nie dyrektor, jest zdecydowanie za młody, żeby podskakiwał.
– To już wszystko. Dziękuję wam bardzo...
Snape machnął różdżką parę razy tak szybko, że kobiety ledwo zdały sobie z tego sprawę; magiczny pergamin również wyczyścił się, skurczył i wśliznął do medalionu. Włożył go pod koszulę i poczuł jego dotyk na piersi.
– Minerwo, panno Granger – pożegnał się, obrócił gwałtownie i szybko wyszedł z komnat.
Drukowane litery nie wystarczą... w naszym przypadku trzeba będzie je ryć w kamieniu... westchnęła w duchu Hermiona.
Została jeszcze chwilę, żeby pomóc profesor McGonagall sprzątnąć po rytuale i trochę porozmawiać. Korzystała z okazji, że dziś jeszcze może aportować się sprzed szkolnej bramy prosto do swojego mieszkanka. Jutro Jinks & Hayde mieli zakładać zabezpieczenia i nie wiedziała, czy potem będzie to równie proste.
CDN...