Uwaga, rozdział tylko dla dorosłych...
Hermiona skinęła głową na znak zgody.
– To całkowicie normalne.
Premier ciągnął.
– Pan Snape powiedział, że dysponujecie odpowiednim schronieniem tu, w Anglii i ewentualnie we Francji. Mimo to osoba, która odpowiedzialna jest za zorganizowanie tego wszystkiego, do końca tego tygodnia znajdzie przynajmniej jedno bezpieczne schronienie na wszelki wypadek. Poza tym zarówno pani, jak i pan Snape otrzymacie fałszywe tożsamości. Tylko nie wiem do końca, o co chodziło z tym wyglądem...
Hermiona odruchowo rzuciła okiem na człowieczka w peruce.
– Możemy na nieokreślony czas przybrać jakikolwiek chcemy wygląd... i płeć – dodała, uśmiechając się lekko. – Do tego potrzeba nam tylko włos osoby, której wygląd chcemy przybrać. Muszę dodać, że w momencie oddawania tego włosa ta osoba musi żyć. Więc to nie może być... nie wiem... jakaś stara peruka z prawdziwych włosów, jakieś stare włosy z muzeum czy... włosy jakiegoś zmarłego – wykrzywiła się.
Premier zastanawiał się chwilę.
– To znaczy, że możemy teraz ostrzyc kogoś, za kogo się w razie czego podacie, dać wam worek włosów i wkleić do paszportów zdjęcie tej osoby, tak?
– Dokładnie.
Premier pokręcił z niedowierzaniem głową i zanotował coś w notesie.
– Dobrze... nie wiem, jak ja to wyjaśnię, ale coś wymyślę. Co dalej... Acha. Dostanie pani adres i telefon kontaktowy, który może pani użyć w razie potrzeby. Być może wyjdą na jaw jakieś nowe problemy, okoliczności i będziecie potrzebować pomocy.
Hermiona siedziała oniemiała. Dostała o wiele więcej niż mogła się spodziewać w najśmielszych marzeniach. Mugolski premier, który ochrania w ten sposób świat czarodziejów?
– Sir... – zagadnęła go z wahaniem. – Nie umiem nawet powiedzieć, ile warte jest dla mnie... dla nas to, co pan robi, żeby nam pomóc. Tego... nie można oddać słowami, ale czasem słowa nie są potrzebne, żeby wyrazić, co się czuje – przypomniała sobie Charlesa Chevalier. – Ale chciałam zapytać CZEMU pan to robi... Zjawia się u pana ktoś zupełnie panu obcy, z... zupełnie innego świata i żeby mu pomóc, musi pan zapewne uciekać się do zwariowanych tłumaczeń i szukać sposobów wyjaśnienia rzeczy nie do wyjaśnienia... i mimo to, zamiast powiedzieć „nie", pomaga pan...
David Cameron spojrzał z uwagą na młodą kobietę przed sobą. Mógł odpowiedzieć na wiele różnych sposobów. Kilka lat temu, kiedy czarodzieje walczyli z tym ich zwariowanym czarnoksiężnikiem, jego świat też na tym ucierpiał. Bez mała stracił urząd z tego powodu. Teraz całkiem przez przypadek musiał ukrywać istnienie czarodziejów, bo z powodu braku ostrożności, jak i nieznajomości techniki, no i czystego zbiegu okoliczności, ich tajemnica stanęła pod znakiem zapytania. A gdyby okazało się, że on o tym od dawna wiedział... byłby z pewnością skończony. To były całkiem logiczne powody, dla których Musiał to zrobić. Ale jednocześnie miał wrażenie, że Chce to zrobić.
– Wie pani, mam dwie córki i starsza z nich jest do pani podobna. Jest o wiele lat od pani młodsza, to jeszcze dziecko – powiedział wolno, prostując się w fotelu. – Ale kiedy w poniedziałek panią zobaczyłem, natychmiast przypomniała mi pani Nancy. Nie wyobrażam sobie, żeby moja córka mogła żyć w takim świecie, jaki opisał mi pani przyjaciel. W którym musiałaby wyrzec się mnie i mojej żony, żeby nas ochronić. Jestem za młody, żeby pamiętać drugą wojnę światową, ale sądzę, że to, co się niedawno u was działo, musiało ją przypominać. I teraz stoicie na krawędzi następnej. Anglia angażuje się w wiele konfliktów na całym świecie, żeby już nigdy więcej coś takiego się nie powtórzyło. Takie są moje przekonania i tylko teraz dotyczą... waszego świata. Ale proszę nie brać mnie za bohatera czy świętego. Swoją drogą chroniąc was, chronię i samego siebie. Czy raczej swoją pozycję.
Oboje uśmiechnęli się do siebie.
– Nie będę zabierać więcej pańskiego czasu – powiedziała Hermiona, wstając, czego nie powinna robić w towarzystwie Premiera. – Chciałabym bardzo, naprawdę bardzo panu podziękować – podeszła do niego i wyciągnęła do niego rękę i uścisnęła pewnie jego dłoń. – Ktoś bardzo mądry w naszym świecie powiedział kiedyś, że wielcy ludzie jednym małym gestem potrafią czynić wielkie rzeczy. Co dopiero kiedy ten gest jest... wielki.
David Cameron skłonił się lekko, dziękując za komplement.
– W naszym świecie zaś mówi się, że nikt nie rodzi się wielkim, ale się nim staje. Ale sądząc po tym, co o pani słyszałem sądzę, że to ma pani już za sobą.
Pożegnali się i dziewczyna wyszła z gabinetu Premiera, usiadła na krześle w poczekalni i zaczęła czytać o zabezpieczeniach w bazie, do której mieli zostać przeniesieni jej rodzice. Części słów zupełnie nie znała, ale pozostałe ją uspokoiły. Nie widziała żadnej możliwości pokonania dużej części z nich przy pomocy magii i wiedziała, że bez niej nikt nie ma szans dostać się do bazy.
To jej wystarczyło. Złożyła kartki i zaczęła drzeć ją na kawałki, kiedy jedna z pań sięgnęła po nie i wrzuciła do niszczarki.
– Proszę się nie martwić. Wszystkie wióry zostaną wymieszane i spalone jeszcze dzisiejszego wieczora – uspokoiła dziewczynę.
Hermiona uśmiechnęła się promiennie, podziękowała i wyszła na dwór.
Dochodziła już siódma. Nie miała zbyt wielkiej ochoty jechać metrem do domu, więc zdecydowała się wrócić aportując się prosto do domu. Tyle tylko, że na wszelki wypadek postanowiła oddalić się od Downing Street 10.
Kiedy z trzaskiem aportowała się u siebie, była już siódma. Napisała do Severusa, że już może przyjść i poszła do kuchni przygotować coś na kolację.
Severus najwyraźniej czekał na wiadomość od niej, bo nie minęło pięć minut i pojawił się w korytarzyku.
– No i jak? – spytał natychmiast, podchodząc do niej i całując ją w czoło.
– Cudownie! Nawet nie wiesz, jakie mam wspaniałe nowiny! – zawołała, odłożyła rękawicę kuchenną i uwiesiła mu się na szyi. – Dał nam wszystko! Zajmie się moimi rodzicami, nami, mam specjalne numerowe konto w banku i kartę kredytową, mamy kontakt na wszelki wypadek, bezpieczny dom i co tylko zechcemy! Fałszywe paszporty i fałszywe tożsamości, które znane są tylko trzem osobom w całej Wielkiej Brytanii! Rodzice dostaną kontrakty w tajnej bazie wojskowej o najwyższym stopniu tajności!
Wyrzuciła to z siebie bez mała jednym tchem, nie dopuszczając go do głosu, niepomna na to, że to, co mówi, jest dla niego kompletnie bez sensu.
W końcu Severus roześmiał się i uciszył ją kładąc palce na jej ustach.
– Z tego wszystkiego rozumiem, że ci się udało – podsumował. – A teraz może jakoś logiczniej, panno Granger, dobrze?
Dziewczyna zrobiła kilka głębokich wdechów i wydechów, żeby się uspokoić.
– No dobrze. Teraz będzie logicznej. Chodź do kuchni, padam z głodu.
Severus też był głodny. Właśnie miał zbierać się na kolację, kiedy dostał od niej wiadomość. Powiedział tylko Minerwie, że wychodzi i nie wie, o której wróci i świsnął, nawet się nie przebierając.
Usiedli przy stoliku w kuchni i Hermiona zaczęła opowiadać i wyjaśniać różne rzeczy. Przy okazji skubała sałatkę z selera z rodzynkami i kukurydzą. Kiedy się najedli, przesiedli się na kanapę, bo istotnie krzesła nie należały do komfortowych. W ramach deseru dziewczyna podała ciastka czekoladowe i wreszcie poczuli się najedzeni.
– Zaiste, wspaniałe nowiny – podsumował Severus, patrząc na rozpromienioną Hermionę. – Wystarczy ciebie gdzieś wysłać i proszę... Czy to francuski Minister Magii czy angielski Premier mugoli, dostajesz wszystko, co chcesz.
Dziewczyna parsknęła śmiechem.
– Jestem zazdrosny? – spytała, przekrzywiając głowę.
– Ależ oczywiście.
Hermiona spoważniała i pogłaskała go wierzchem dłoni po policzku.
– Ja też. O ciebie.
Severus przechylił się ku niej, ujął jej twarz w dłonie i przyciągnął lekko ku sobie. Pocałował jej usta, zrazu muskając ledwo wargami, ale po chwili coraz bardziej zdecydowanie. Dziewczyna przykryła delikatnie jego dłonie swoimi, po czym oddając pocałunek zsunęła jedną na jego kark, a drugą wsunęła we włosy i zaczęła się nimi bawić. Przycisnęła usta do jego ust i przylgnęła do niego.
Całował coraz mocniej i Hermiona rozchyliła wargi zapraszając go, na co natychmiast odpowiedział, odnajdując jej język swoim i pieszcząc go z każdą chwilą coraz namiętniej. Westchnęła, starając się dać mu tyle samo przyjemności i wkrótce ich pocałunek przeistoczył się w coś o wiele gorętszego. Oboje całowali się szaleńczo walcząc o dominację, o oddech i tracąc z wolna wszelkie zmysły.
Severus pociągnął ją na siebie i żadne z nich nie wiedziało, kiedy Hermiona usiadła mu okrakiem na kolanach, wtulając się w niego. Sukienka podjechała do góry i odsłoniła jej nogi.
Pieścił jej plecy, ramiona i gdy otarła się o niego lekko, przesunął jedną rękę na jej pierś. Poznawał miękką krągłość i upajał się cichymi jękami, które z siebie wydawała. Zsunął usta na jej szyję i całował ją, kochając jej aksamitną skórę, jej smak i zapach. Kiedy dotarł do płatka jej ucha i przygryzł go lekko, dziewczyna westchnęła jeszcze mocniej. Jej drżące ręce zsunęły się na jego tors i zaczęły rozpinać guzik po guziku, ocierając się o jego ciało i rozpalając go, jakby w tych miejscach lizały go jakieś słodkie płomienie. Jeszcze chwilę wodził językiem po jej uchu, ale dziewczyna wyrwała się i to ona zaczęła całować go po szyi, przygryzając delikatnie i kojąc ugryzienia wilgotnym językiem, wodząc po niej gorącymi wargami i równocześnie rozpinając coraz gwałtowniej jego koszulę.
Otarła się o niego jeszcze raz wyczuwając jego męskość i Severus westchnął nieprzytomnie. Zsunął drugą dłoń na jej pośladki i przysunął ją bliżej, chcąc poczuć ją znów. Hermiona wróciła do jego warg, równocześnie wyciągając mu koszulę ze spodni i próbując ją zdjąć. Zderzali się ustami, gdy wysuwał ręce z rękawów i zadrżał, kiedy przylgnęła do niego na nowo i poczuł jej kształty przez cienką sukienkę. Przesunął dłonią po gładkim udzie i wsunął ją pod ciasną dzianinę. Dziewczyna otarła się jeszcze mocniej o jego męskość i praktycznie stracił zmysły. I gdy czuł jej dotyk na nagiej skórze, jakaś ocalała resztka jego zdrowego rozsądku zrozumiała, co właśnie robią.
Odsunął ją trochę, choć równocześnie coś w nim zawyło z pożądania.
– Hermiono – wydyszał, a gdy próbowała go pocałować, odchylił głowę. – Hermiono...
– Severus – szepnęła, zamierając na chwilę.
– Nie mam... eliksiru...
Dziewczyna westchnęła z... ulgą?
– Ale ja znam zaklęcie...
Musiał się upewnić, bo wiedział, że jeśli nie zrobi tego teraz, nie będzie się już w stanie opanować.
– Jesteś pewna? Że chcesz?
– Proszę, kochaj mnie... – szepnęła mu do ucha.
Poddał się z radością. Wsunął obie dłonie pod sukienkę, zsunął ją z niej i odrzucił gdzieś na bok. Gdy poczuł gorąc jej ciała na swoim, zadrżał i z piersi wyrwało mu się głuche westchnienie. Stłumił je zanurzając twarz w rowku między jej piersiami. Błądził palcami po śliskim, rozgrzanym od jej ciała jedwabiu, pieścił dwa stwardniałe punkciki i chłonął jej zapach. Dziewczyna przysunęła się go niego poruszając biodrami i ocierając się o niego coraz mocniej i poczuł wyraźnie, że jest równie podniecona jak on. Miał wrażenie, że umrze, jeśli się od niej choć na chwilę odsunie, jak przestanie jej dotykać, ale resztką woli zmusił się do oderwania od jej ust i przytrzymał jej ręce.
– Chodź do sypialni – szepnął.
Wziął ją na ręce i zaniósł tam idąc na pamięć, bo nic nie widział. Gdy dotarł nieoczekiwanie do łóżka, zachwiał się stawiając ją na podłogę. Dziewczyna zsunęła ręce na jego spodnie i zaczęła rozpinać guziki znaczące twardą wypukłość. Czując jej dotyk Severus stracił oddech i niemal oszalał. Zsunął ramiączka jej stanika wsuwając pod nie palce i spychając je ustami i gdy oba opadły na boki, rozpiął go drżącymi rękoma. Jej stanik i jego spodnie opadły na ziemię równocześnie. Zaplątał się, próbując nieudolnie z nich wyjść i musiał wpierw zdjąć buty zsuwając jeden drugim. Gdy dziewczyna zaczęła go głaskać po klatce piersiowej, sięgnął do jej piersi i zaczął je pieścić jak najdelikatniej potrafił. Były... piękne. Dwie pełne, gładkie półkule, pasujące idealnie do jego dłoni, miękkie i rozpalone i odpowiadające na jego najlżejszy dotyk...
Gdy poczuł, że jej dłonie wędrują niżej, przytrzymał je kurczowo. Był pewien, że jeszcze chwila i nie będzie umiał się powstrzymać.
Pchnął ją lekko na łóżko, położył się obok i zaczął całować jej szyję i wolno zsuwał usta niżej. Chwilę rozkoszował się jej dekoltem, aż dotarł do jej piersi. Kiedy otarł się o jedną z nich policzkiem, Hermiona nabrała gwałtownie powietrza. Przesunął usta na bok wodząc nimi po aksamitnej skórze, zanurzył w nią twarz, aż dotarł do stwardniałego sutka. Gdy wziął go do ust i zaczął pieścić językiem, dziewczyna aż zajęczała nieprzytomnie i wsunęła dłonie w jego włosy. Chwilę ssał ją delikatnie, pieszcząc równocześnie drugą pierś dłonią, ale gdy poruszyła biodrami, zsunął wolno rękę na jej brzuch. Kreślił palcami nieznane figury, rysował wzory sięgając coraz niżej, ale wciąż droczył się z nią, nie dotykając jej tam, gdzie pragnęła najbardziej. Gdy zaczęła wić się i szeptać coś bez sensu, odsunął na bok cieniutką tkaninę i zanurzył palce w jej wilgotnej, gorącej kobiecości. Załkała głośno i wygięła się zapraszająco, więc kontynuował pieszczoty, próbując opanować się jeszcze chwilę. Pragnął jej do bólu, do szaleństwa. Cały drżał z pożądania. Ale jeśli chciał, by i ona osiągnęła spełnienie, musiał doprowadzić ją do stanu, gdzie była blisko.
I zrobił to.
Hermiona rozpaczliwie próbowała go dotknąć, ale odsuwał jej ręce, pieszcząc jednocześnie tak, że aż miała ochotę krzyczeć. Nie mogła już dłużej czekać.
– Severusie, proszę.. – wyłkała, rzucając głową po poduszce i szarpiąc prześcieradło.
– O co prosisz, maleńka – zapytał niskim, ochrypłym z pożądania głosem.
– Proszę... błagam...
– O co...
– Chcę cię... poczuć...
Och, Merlinie! Coś w nim wybuchło. Nie wiedział, jak i kiedy zsunął ich bieliznę. Pochylił się, odszukał ją i pchnął delikatnie. I jeszcze raz...
Rozkosz była porażająca. Nie panował na sobą zupełnie. Nie potrafił, nie mógł.
– Och tak... – wyszeptał nieprzytomnie – Och Hermiono... o tak...
Gdy zanurzył się w niej do końca, zaczął falować. Dziewczyna starała się spotkać każdy jego ruch obejmując go kurczowo i pojękując co jakiś czas. Ich ręce błądziły gorączkowo po ich ciałach, usta z początku ocierały się o siebie lub o ramiona, o szyję, ale gdy ich wspólny rytm przyspieszył, nie byli już w stanie myśleć o pocałunkach. Zaczęła tracić oddech, zmysły, rozum i czuła, że chce go jeszcze bardziej, jeszcze mocniej, jeszcze gwałtowniej... Niewidzącym wzrokiem patrzyła gdzieś ponad jego ramieniem, próbując odnaleźć to, czego zaczęło domagać się całe jej ciało. Opadała z sił, ale chciała jeszcze. Zaczęła pojękiwać z wysiłku czując, że to jest już gdzieś blisko, coraz bliżej... zacisnęła oczy próbując po to sięgnąć... jeszcze bliżej... i nagle wybuchła w niej rozkosz. Przelewała się przez całe jej ciało, przez jej umysł, gwałtownymi falami nie pozwalając zaczerpnąć tchu i jednocześnie sprawiając, że wołała jego imię raz za razem, coraz ciszej i wolniej... aż opadła do tyłu osuwając się w spokój, jeszcze tylko od czasu do czasu czując odległe muśnięcia przyjemności...
Severus tonął w niej i wynurzał się tylko po to, żeby osunąć się znów, jeszcze głębiej... Czuł ogarniający go ogień, który mógł ugasić tylko w jeden sposób. Równocześnie chciał tego i chciał to odwlec, tak by na nią poczekać... Ale z każdym ruchem musiał wracać do niej szybciej, musiał mieć ją coraz mocniej, w rytm coraz bardziej urywanego oddechu, aż nie mógł złapać tchu. Jego ruchy stały się chaotyczne i czuł, że lada chwila nie będzie już mógł się powstrzymywać gdy, jak przez mgłę, usłyszał jak go woła, wbijając paznokcie w jego napięte do granic wytrzymałości mięśnie i zrozumiał, że już nie musi czekać.
Zacisnął oczy starając się utrzymać choć jeszcze chwilę na trzęsących się rękach i poczuł, jak ogień ogarnął go całego, więc pchnął ją po raz ostatni i doszedł tak gwałtownie, że aż krzyknął zduszonym głosem. I bezsilny osunął się na Hermionę, wstrząsany parkosyzmami rozkoszy.
Gdy wrócił do rzeczywistości, przechylił się na bok i położył koło niej. Objął ją lekko, Hermiona przytuliła się do niego i przez chwilę leżeli nic nie mówiąc. Ich oddechy z wolna się uspokajały. Dziewczyna sięgnęła do jego twarzy, na której perliły się jeszcze kropelki potu i przesunęła delikatnie palcem po jego ustach, ale nie miał nawet siły zareagować.
Hermiona chciała mu powiedzieć tak wiele, ale ... zwykłe „było cudownie" było niegodne tego, co właśnie przeżyli. „Kocham cię" było dla niego tak ... wielkim słowem, że nie wolno było nim szafować. Za to, co się stało, nie można było dziękować, ofiarowali sobie nawzajem coś, za co nie istniały podziękowania...
W końcu wybrała to, co było dla niej ważne.
– Teraz jestem twoja – szepnęła, głaszcząc go po policzku.
Otworzył oczy i przez parę sekund po prostu na nią patrzał. Potem sięgnął z trudem po jej rękę, ucałował koniuszki jej palców i odszepnął.
– Jesteś moja.
Ich ciała były jeszcze wilgotne od potu, ale Hermionie zaczęło się robić zimno, więc naciągnęła na nich cienki koc i przytuliła do Severusa. Kiedy jego oddech zwolnił i się wyrównał, domyśliła się, że zasnął.
Najdelikatniej jak mogła, rozplątała ich nogi, ostrożnie wysunęła się spod koca i wstała. Cichutko wyszła do salonu po ich różdżki i rzuciła na siebie zaklęcie antykoncepcyjne. Trzeba przyznać, że nie było to łatwe, do tego potrzeba było skupienia, a ona w tej chwili z trudem trzymała się na nogach.
Położyła swoją różdżkę na stoliku obok, przechyliła się i położyła różdżkę Severusa po, zazwyczaj, jej stronie łóżka stukając nią w budzik. I niechcący włączając alarm. Wtuliła się w niego na powrót i zasnęła.
.
Severus zbudził się i gdy otworzył oczy, przez kilka sekund nie wiedział, gdzie jest. Ale gdy w świetle padającym z okna dostrzegł leżąca obok Hermionę, zrozumiał.
Spała głęboko z głową opartą o jego ramię, oddychając przez półotwarte usta. Miała błogi wyraz twarzy. Kosmyk włosów osunął się na jej policzek, więc sięgnął po niego i odgarnął go do tyłu. Dziewczyna poruszyła się przez sen, wyszeptała jego imię, ułożyła trochę inaczej i spała dalej.
Uśmiechnął się lekko patrząc na tą wspaniałą czarownicę w jego ramionach. Czuł się cudownie. Miał wrażenie, że był właśnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
I wcale nie chodziło o to, że minęły lata od ostatniego razu. Po raz pierwszy kochał się z kobietą, którą... kochał. Której pragnął do szaleństwa. I był to najwspanialszy seks, jaki w życiu doświadczył.
Co nie znaczy, że wszystkie poprzednie były złe. Czasami były wspaniałe, ale wtedy po prostu chodziło mu o zaspokojenie potrzeb własnego ciała. Dziś najważniejsza dla niego była ona i jej przyjemność.
Do tej pory nie dane mu było zaznać szczęścia bycia z kimś, na kim mu zależało. Przez całe lata tęsknił za tym i zżymał się, że rola szpiega całkowicie wykluczyła normalne życie. Potem pogodził się z tym, pragnąc już tylko zakończyć swoją misję i umrzeć.
Dziś zaś cieszył się, że przeżył. Odnalazł kobietę, którą pokochał i która pokochała jego. Chciała być z nim, nie zważając na jego przeszłość, jego wady i jego wiek. Chciała być jego.
A on chciał być jej. Chciał uczynić ją szczęśliwą i móc widzieć codziennie radosny, błogi uśmiech na jej pięknej twarzy.
Długo rozmyślał o ostatnich miesiącach. Pojawiła się w jego życiu nagle i zmieniła cały jego świat. Sprawiła, że zaczął się uśmiechać i cieszyć, że odważył się zacząć marzyć o lepszej przyszłości. Odważył się spróbować.
Uśmiechnął się znów przesuwając wzrokiem po jej nosku, ustach i policzkach. Nie czuł się senny, ale nie ruszał się, żeby nie zbudzić śpiącej w jego objęciach dziewczyny. Jednak w końcu nie wiedzieć kiedy, jego oczy się zamknęły, wtulił twarz w jej pachnące migdałami włosy i zasnął, by śnić migdałowe sny.