Rok po Drugiej Wojnie Hermiona wpada na trop spisku w samym sercu Ministerstwa Magii. Spiskowcy chcą wprowadzić supremację czystej krwi i wyeliminować inne grupy społeczne. Ich pierwszymi celami są Hermiona Granger i Severus Snape. Czy Hermionie i Snape
Kiedy wszystko się uspokoiło, Hermiona odczekała jeszcze chwilę, aż usłyszała ciche stuknięcie drzwi. Właśnie weszli do holu...
Kiedy odważyła się otworzyć oczy, byli zupełnie sami. Severus rozpinał właśnie cienki łańcuszek. Dziewczyna sięgnęła po francuski świstoklik i zapisała w nim miejsce przeznaczenia – małą miejscowość Little Chalfont. Smith mieszkał na samym końcu małej uliczki Linfields. Czy raczej można powiedzieć – za końcem uliczki. Dla jego sąsiada była to ślepa ulica, kończąca się żywopłotem, za którym zaczynał się park porośnięty dziko drzewami i krzakami, więc parkował tam zawsze swoją Hondę. Dom Smitha stał po drugiej stronie żywopłotu, otoczony całą gamą zaklęć antymugolskich i ochronnych.
– Mam nadzieję, że uda nam się go odnaleźć – powiedziała, narzucając na siebie pelerynę i wyciągając rękę do Severusa. – Jeśli użył choćby wszystkich zaklęć jakie ja znam, nie uda nam się go ani zobaczyć, ani usłyszeć.
– Norrisowi też nie, więc zapewne zdjął Protego Totalum. I Cave Inimicum, przynajmniej na czas pojawiania się gości...
Obydwoje czuli, że dzisiejsze spotkanie będzie najtrudniejsze do podsłuchania ze wszystkich dotychczasowych. Smith miał pewnie manię na tle ochrony swojego domu i mógł użyć zaklęcia, jakie im nawet do głowy nie przyszły.
– Nie martwmy się na zapas – dodał Severus, biorąc ją za rękę i poprawiając swoją niewidkę.
Hermiona aktywowała świstoklik i dodatkowo wymówiła zaklęcie tworzące drugi wymiar, tak jak we Francji. Poczuli, jak znów nimi szarpnęło i wszystkie kolory się rozmyły i po chwili wylądowali pod wielkim dębem.
Nie była pewna jak zadziała to zaklęcie. Opisała dokładnie Severusowi jak działało ono we Francji, ale nie wiedziała, czy znalezienie się w innym wymiarze tu, w Anglii, uczyni ich niezauważalnymi dla Smitha i reszty. Pytanie było, czy działanie zaklęcia zależało od wymiaru, czy też mugolskiego lub czarodziejskiego pochodzenia. Dlatego na wszelki wypadek zdecydowali nałożyć na siebie niewidki.
Podeszli cicho do parterowego domku, zupełnie ciemnego od ich strony. Wiatr poruszał gałęziami drzew, skądś dochodziło szczekanie psa i cichy szum przejeżdżających samochodów i ich ostrożne kroki zupełnie ginęły w tych odgłosach.
Hermiona przeszła wzdłuż całego domku i wyjrzała zza rogu. Zobaczyła podłużny prostokąt światła na trawie, padający z drzwi balkonowych całkiem niedaleko. Równocześnie usłyszała niewyraźne głosy.
Odwróciła się do tyłu i sięgnęła na oślep w miejsce, gdzie powinien stać Severus.
– Są w jakimś pokoju tuż obok – szepnęła, kiedy jej palce natrafiły na coś twardego.
– Podejdźmy tam – odszepnął.
Uzgodnili, że na terenie posiadłości Smitha nie należy rzucać żadnych zaklęć, o ile to nie będzie absolutnie konieczne. Severus obawiał się, że Auror mógł rzucić zaklęcie wykrywające używanie magii w najbliższej okolicy.
Nie rozluźniając uchwytu Hermiona podeszła wolno do prostokąta i ze zdumieniem stwierdziła, że przesuwane drzwi balkonowe są otwarte. Wysunęła bardziej głowę i zobaczyła, że w środku, przy dużym, okrągłym stole siedziała już większość z przybyłych na naradę. Tyłem do niej siedział Smith. Obok niego Norris i Lawford. Dalej zobaczyła swojego szefa, Bensona i Scotta. Brakowało jeszcze Stone’a i Watkinsa.
– Jeszcze nie zaczęli – szepnęła, cofając głowę. – Czekają na Watkinsa i Stone’a.
Severus wyjął pluskwę i przez chwilę zastanawiał się, jak wsunąć ją do pokoju. Rozejrzał się dookoła i jego wzrok padł na niewielki, płaski liść, leżący tuż koło nich. Pochylił się do Hermiony.
– Przejdź za mnie – równocześnie ujął ją w pasie i pomógł jej się przesunąć, bojąc się, że może na niego wpaść.
Sięgnął po liść, przyczepił do niego pluskwę i na czworaka zbliżył się do otwartych drzwi. Mieli szczęście, bo były odsunięte na przeciwną stronę. Położył liść na ziemi, poczekał na jakiś mocniejszy podmuch wiatru i ręką owiniętą w pelerynę popchnął go do środka.
Nikt z siedzących nie zwrócił na to żadnej uwagi. Liść upadł na kafelki, zaraz koło cienkiej ciemnozielonej zasłony i był całkowicie niewidoczny. A nawet gdyby był, pewnie nikogo nie zdziwiłoby, że wiatr wwiał go do środka.
Severus wstał wolno i odnalazł Hermionę.
– Pluskwa jest w środku.
Oboje włożyli do uszu słuchawki. Severus usłyszał jakiś szum, trzaski i czyjś głos, dochodzący z tak daleka, że ledwo było cokolwiek słychać. Zatrzeszczało i nagle zapiszczało tak mocno, że aż syknął z bólu i wyszarpnął słuchawkę z ucha.
– Nie działa! – usłyszał.
Hermiona nie miała żadnych wątpliwości. Mikrofon zbierał dźwięki z wielu jardów, więc przez chwilę sądziła, że w czasie podkładania go wszyscy wyszli z pokoju, ale kiedy doszły trzaski i głośny pisk, zrozumiała, że urządzenie zwariowało z powodu magii.
– Tak myślisz? – spytał niepewnie i na nowo włożył słuchawkę.
To samo. Głos raz powracał, raz zanikał, czasem słuchać było lepiej, czasem prawie wcale.
– Co robimy?
Severus nie miał czasu odpowiedzieć, bo nagle gdzieś w mroku usłyszeli głośne pyknięcie, ktoś powiedział „Lumos” i w bladym świetle zobaczyli ludzką sylwetkę, która ruszyła w ich kierunku. Oboje przylgnęli do ściany i patrzyli, jak koło nich przechodzi Watkins.
– Panowie – powiedział, wchodząc do środka.
Smith odwrócił się i wstał na jego widok.
– Witaj, Nigel.
Watkins obszedł stół witając się z każdym.
– Cieszę się, że choć raz nie jestem ostatni! – powiedział radośnie.
– Alain się spóźnia – potwierdził Smith. – Nie wiem czemu... Może coś go zatrzymało.
– To normalne, że twoja różdżka wibruje? – zapytał równocześnie Benson.
Istotnie, różdżka Smitha drżała leciutko.
– Normalne – dotknął jej i znieruchomiała. – Wykrywa zaklęcia w obrębie dziesięciu stóp. Nigel, co rzuciłeś?
– Lumos. Nie chciałem sobie powybijać zębów, a wylądowałem po środku twojego ogrodu.
Severus słyszał prawie wszystko. Tylko czasem silniejszy wiatr zagłuszał słowa. Usłyszał, co mówił Smith i pogratulował sobie w myślach.
– Słyszałaś? – przechylił głowę w stronę Hermiony i poczuł, jak dotyka czegoś miękkiego. Jej włosów.
– Trochę...
– Nie rzucaj żadnych zaklęć.
Zrozumiała natychmiast.
– Co robimy?
Severus myślał chwilę. Pluskwa nie działała. Nie mogli jej przywołać czy po nią sięgnąć. Ale za to słyszeli... przynajmniej chwilowo. Cóż, nie mieli innego wyjścia...
– Przejdź na drugą stronę i staraj się usłyszeć jak najwięcej. Ja stanę tu. Uważaj, bo niedługo powinien przyjść Stone – wyszeptał jej do ucha.
Ani nic nie zobaczył, ani nie usłyszał, ale domyślił się, że Hermiona go posłuchała i stanęła po drugiej stronie drzwi. Przysunął się i zaczął słuchać.
– Zostaw otwarte, to będzie mógł wejść – powiedział Rockman.
– I przy okazji nie będziesz musiał biegać do drzwi wejściowych – dodał Watkins.
– Przede wszystkim jest gorąco i się tu podusimy jak zamknę – odparł Smith. – To co, zaczynamy? Peter, czyń honory domu...
Norris rozejrzał się po wszystkich zanim zaczął.
– Po pierwsze, jeszcze raz chciałbym wam podziękować za zeszły weekend. Rzucenie Imperiusa na Shaklebolta ma dla nas wielkie znaczenie. Zresztą sami widzieliście, jaki piękny dał wywiad w Proroku – wszyscy się zaśmiali. – Nie było łatwo, ale się udało.
– To z tej okazji pijemy szampana? – spytał Watkins, upijając łyka z podsuniętego mu kieliszka.
– W sumie to najtrudniej było znaleźć chwilę, kiedy był sam – wtrącił równocześnie Benson.
– Dziwisz się? Przecież to sam Minister, więc dobrze go pilnują – zaśmiał się Lawford. – Jeszcze komuś przyszłoby do głowy go zaatakować... albo rzucić na niego jakieś zaklęcie...
Wszyscy znów zachichotali. Widać było, że fakt, że mieli pod kontrolą samego Ministra Magii, wprawił ich w bardzo dobry nastój. Norris też się śmiał, choć nadal złościł go fakt stłuczenia wspomnienia ze Snapem w roli głównej.
– Zaczęliśmy podawać już eliksir antykoncepcyjny. Nigel musi go warzyć co tydzień, ale to nie stanowi problemu.
– Czemu co tydzień? – zaciekawił się Scott.
– Bo eliksir się utlenia. Co prawda wytrzymuje trochę więcej niż tydzień, ale nie chcę ryzykować – wyjaśnił Watkins.
– Snape nie może ci pomagać?
Nagłe napięcie stało się niemal namacalne.
– Nie udało nam się go skaptować – powiedział Norris siląc się na spokój. – Nieważne dlaczego.
– Acha, zapomniałbym zupełnie! – klepnął sie w nogę Lawford. – Tyler, ciebie to powinno rozśmieszyć najbardziej. Całkiem przez przypadek dowiedziałem się wczoraj, że twoja była asystentka zamierza zdawać OWUTEMY w przyszłym roku...
Rockman spojrzał na niego, zaskoczony.
– Nie składała podania o zwolnienie z pracy... Przynajmniej ja o tym nic nie wiem...
– Bo ona nie chce wrócić do szkoły, ale zdawać, że tak powiem, zaocznie. Opiekunka jej domu złożyła poświadcznie, że panna Granger będzie wystarczająco dobrze przygotowana do egzaminów. A dyrektor Snape wyraził zgodę na przyłączenie jej do Gryffindoru na te kilka dni.
Rockman prychnął na to.
– Szkoda dla niej, że nie zdecydowała się odejść z pracy, tak mogłaby uratować swoją głowę.
Norrisa temat nie interesował zupełnie, więc postanowił uciąć dyskusję.
– Do rzeczy. We wtorek byliśmy na Rathlin Island z Davidem i sprawdziliśmy, że prace posuwają się do przodu. Szkoła będzie gotowa do oddania przed końcem wakacji. David zajmie się więc szukaniem nauczycieli.
Przez parenaście minut Norris z Lawfordem opisywali, jak wygląda szkoła i co jest do zrobienia. Watkins trochę protestował na wydawanie pieniędzy na taki cel, zamiast przeznaczyć je na badania naukowe, ale szybko został uciszony przez Rockmana.
– Kiedy chcecie oznajmić publicznie, że od września szlamy będą chodzić do tej nowej szkoły? – spytał Benson, który był najmniej wciągnięty w tą sprawę.
– Jeszcze nie teraz – odparł Lawford. – Nie chcemy za wcześnie rozgłaszać szczegółów, żeby reporterzy tego nie zwietrzyli i nie zrobili niepotrzebnego zamieszania. Ale pewnie niedługo.
– Uważajcie, nie wiem, kiedy dokładnie, ale pewnie w lipcu rozsyła się do uczniów listy do Hogwartu – zwrócił im uwagę Scott. – Jeśli nie udało się nam przeciągnąć Snape’a na naszą stronę, trzeba go powstrzymać.
Lawford i Norris popatrzyli po sobie. Norris zdenerwował się na nowo na wspomnienie Snape’a. Ale nic nie powiedział, w końcu mógł winić za to tylko siebie.
– Cholera, faktycznie! Davy, wyciągnij listę uczniów i ich pochodzenie. Niech ci ktoś pomoże z przygotowaniem listów dla szlam.
– Chcesz to zrobić już teraz?
Przez chwilę oboje patrzyli na siebie w milczeniu, w końcu Norris powiedział.
– Przygotuj listy bez daty. To trzeba dobrze rozegrać. Nie możemy wysłać listów, dopóki nie ogłosimy oficjalnie, że otwieramy nową szkołę. Nie możemy ogłosić tego za wcześnie, żeby uniknąć zamieszania z reporterami. Jednocześnie musimy ubiec Snape’a...
– Nie możecie po prostu teraz ogłosić, że będzie nowa szkoła i powiedzieć Snape’owi, że ma czekać z rozsyłaniem listów? Nie musicie mówić gdzie. Reporterzy, jeśli nie będą wiedzieć gdzie, mogą sobie węszyć ile chcą – poradził im Smith.
– Będzie podejrzane, że nie chcemy powiedzieć, gdzie będzie się znajdować – zaoponował Lawford.
– Nie rozumiem, czemu nie chcecie powiedzieć. Przecież macie prawo ją remontować... Coś z nią jest nie tak?
Lawford westchnął ciężko.
– To trochę skomplikowane. Na pierwszy rzut oka wszystko będzie z nią w porządku. Z punktu widzenia technicznego. Wiesz, będą dormitoria, sale lekcyjne, kuchnia i sala jadalna... Skrzydło szpitalne... Nie będzie trudności ze znalezieniem nauczycieli, bo zawsze znajdą się chętni, a przecież nie chodzi nam o to, żeby faktycznie mieli jakiś wysoki poziom i umieli uczyć. To wszystko jest tylko grą, ale jeśli zaczniesz się temu przyglądać z bliska, to zobaczysz, że to się nie trzyma kupy. Zaczęliśmy za późno, żeby móc zadbać o wszystkie szczegóły.
– I teraz chcecie zyskać na czasie ogłaszając to jak najpóźniej, tak?
– Dokładnie. Im mniej będą mieli czasu, tym lepiej dla nas.
– Przecież mamy kontrolę nad prasą... Prorok nie napisze nic, czego nie zatwierdzimy – zdziwił się Scott.
– Nad Prorokiem i radiem tak, ale Lovegood może ostro namieszać w tym swoim szmatławcu – zaoponował Rockman i doradził, żeby zamknąć dyskusję. – Odczekajcie jeszcze chwilę i na początku lipca wyślijcie sowy z listami. I poczekajcie z ogłoszeniem tego w prasie. W końcu listy dostaną szlamy, które nie wiedzą o Hogwarcie, więc nie będą się dziwić. Społeczność czarodziejów dowie się później. Trzeba tylko dobrze rozegrać sprawę ze Snapem.
Norris potaknął i uznał temat za zakończony. Miał jeszcze parę jedną ważną sprawę do omówienia.
CDN...