Rok po Drugiej Wojnie Hermiona wpada na trop spisku w samym sercu Ministerstwa Magii. Spiskowcy chcą wprowadzić supremację czystej krwi i wyeliminować inne grupy społeczne. Ich pierwszymi celami są Hermiona Granger i Severus Snape. Czy Hermionie i Snape
Miała wrażenie, że dopiero co zamknęła oczy, kiedy włączyło się radio w jej mugolskim budziku. Wchodząc do biura dosłownie wpadła na Rockmana, co bardzo odpowiadało jej planom. Obdarzyła go wdzięcznym uśmiechem. Chcesz gry aktorskiej... to będziesz ją miał!
W południe wybrała się na Pokątną. Nie było w tym nic dziwnego, pełno ludzi szło tam na lunch, szczególnie, że pogoda zrobiła się przepiękna. Ale zamiast jeść, Hermiona poszła na Czarodziejską Pocztę Główną.
Nigdy jeszcze tu nie przychodziła, więc wchodząc do wielkiego pomieszczenia rozejrzała się z zainteresowaniem.
Na wprost wejścia, wzdłuż całej ściany ciągnął się szeroki kontuar z okienkami, do których stało w kolejce parę czarodziejów i czarownic. Podchodząc bliżej, zorientowała się, że tak naprawdę ścianę stanowiły mniejsze i większe klatki, w których siedziały przeróżne sowy. W pierwszej po lewej, największej, siedziało sporo zwykłych Płomykówek. Obok były dwie mniejsze, jedna na dole, druga na górze – w jednej było dużo niebieskich, zielonych i białych, w drugiej zobaczyła czerwone. Koło klatki stała kratka z napisem "Eliksir przyspieszenia – dwie krople na funta", w której tkwiło kilka fiolek.
Trzepot skrzydeł, furkoty i skrzeczenie ptaków mieszało się z rozmowami ludzi i zwykłym dla takich miejsc zamieszaniem.
Wzdłuż okien stało kilka stolików z krzesłami dla interesantów o rachitycznych nóżkach. Szyld nad pierwszym głosił: Reducto – pomoc przy zmniejszaniu przesyłek. Siedział przy nim znudzony czarodziej w ciemnoniebieskiej szacie w nieforemne białe placki. Nie przymierzając, wyglądał podobnie jak podłoga w Ministerstwie parę dni temu.
Na ścianie naprzeciwko było pełno reklam napisanych magicznym atramentem w różnych kolorach:
– Dwustronna sowa – zawsze gotowa!*
Już od 10 syklów. (za pierwszą godzinę oczekiwania, każda następna – 15 syklów)
* Możliwe tylko do 48 godzin
– Boisz się, że twoja sowa zostanie napadnięta? Ubezpiecz ją! Cennik na życzenie.
– Sowy do Europy: Francja, Belgia, Holandia.
(Od 1000 mil obowiązkowa sowa zamienna. Sprawdź listę Sowiarni Przestanowych! Ceny do sprawdzenia na Czarodziejskiej Poczcie Głównej w Londynie i w naszych placówkach w Liverpoole, Dublinie, Glasgow i Hogsmeade.
– Czarna sowa NIE przynosi pecha! – ptak na zdjęciu wyglądał trochę przerażająco, łypiąc wielkimi bursztynowymi oczami i co jakiś czas rozpinając skrzydła do lotu.
– Chcesz mieć pewność, że twoja sowa dotarła do celu? Skorzystaj z naszej najnowszej usługi – sowy powrotnej! Po dostarczeniu przesyłki wróci do ciebie z potwierdzeniem dostawy. Oplata PO otrzymaniu potwierdzenia!
Hermionę zainteresowała zwłaszcza sowa dwustronna. Przez cały ranek męczyła się nad tym, jak Snape ma przesłać wiadomość JEJ. To było niewątpliwie rozwiązanie problemu!
Kończąc obsługiwać kogoś przed nią, starsza czarownica obróciła się w stronę klatek.
– Jedna niebieska zwykła do Brighton! – zawołała, a kiedy żadna z sów nie zareagowała, dorzuciła. – Jedna niebieska mówię! Jak się nie ruszycie, to nie dam wam myszy!
Jedna z sów wyfrunęła jej na rękę, wzięła w dziób kopertę i odfrunęła przez wielkie okno w dachu. Czarownica obróciła się na powrót do interesantów.
– Och, dzień dobry, panno Granger – uśmiechnęła się promiennie.
– Dzień dobry – odparła Hermiona. I to by było na tyle, jeśli chodzi o anonimowość...
– Chciałabym wysłać sowę do Hogwartu. Dwustronną, jak najszybciej.
– Odpowiedź ma być dostarczona do pani osobiście?
– Tak. A można sprecyzować miejsce dostarczenia odpowiedzi?
– Oczywiście. To jest wliczone w cenę.
– Wspaniale – Hermiona sięgnęła do torby i wyjęła grubą portmonetkę, w której trzymała mugolskie i czarodziejskie pieniądze.
– Chce pani nasz formularz? – spytała czarownica nie widząc żadnego listu. – Mały, duży?
– Mały poproszę.
Hermiona stuknęła różdżką i na niewielkim kawałku pergaminu natychmiast pojawiły się słowa wiadomości, którą chciała wysłać do Snape’a. Zdecydowała się schować swoją dumę do kieszeni i napisać do niego bardzo grzeczny list, żeby nie posłał jej w cztery diabły jeszcze PRZED spotkaniem.
Panie Dyrektorze Snape,
Chciałabym bardzo prosić o krótkie, prywatne spotkanie w ważnej sprawie. Jeśli możliwe, w najbliższą sobotę.
Prosiłabym o zachowanie dyskrecji.
Bardzo gorąco dziękuję,
Z wyrazami szacunku,
Hermiona Granger
P.S. Sowa jest powrotna, będzie czekała na Pańską odpowiedź. Jeszcze raz Panu dziękuję.
– Jedna czerwona osobista dwustonna! Bardzo pilna do Hogwartu! – Czarownica wyciągnęła rękę i natychmiast wylądowała na niej piękna, czerwona sowa. Podając jej fiolkę z eliksirem, poinstruowała ją. – Cztery krople. Gdzie dostarczyć odpowiedź? – nawet nie spojrzała na Hermionę.
– 98, Chalton Street, mieszkanie numer 15...
– Ma być naprawdę szybko, pannie Granger się spieszy! – wyrzuciła rękę do góry i sowa wystrzeliła natychmiast do okna w dachu..
Szlag...! Jasne, weź i ogłoś to w Proroku!
– Galeon, dwanaście syklów i osiem knutów. Dopłaci pani bezpośrednio sowie po dostarczeniu odpowiedzi.
– Dziękuję bardzo....
Sobota, 18.04
Prosto po śniadaniu Snape wrócił do gabinetu dyrektora. Powiadomił już Filcha, że koło dziesiątej powinna pojawić się Granger, tak więc teraz mógł spokojnie zająć się swoją pracą. Ale zamiast tego zaczął się zastanawiać, po co Hermiona Granger prosiła go o spotkanie.
Chciała, żeby odpłacił się jej za uratowanie życia? Doskonale zdawał sobie sprawę, że gdyby nie jej pomysł podania mu łez feniksa, już by nie żył. To zaleczyło rany zadane mu przez Nagini. Potem mogli już zająć się nim Uzdrowiciele w Św. Mungu. Za uratowanie życia i dobrego imienia – dodał, bo pamiętał dobrze, że była jednym ze świadków obrony na jego procesie. A może chodzi jej o naukę? Ale nie, niemożliwe, żeby chciała wrócić do szkoły. Mogłaby chcieć skończyć szkołę w poprzednim roku, ale teraz? Przecież miała już pracę, dopiero co dostała awans, nie odsunęłaby tego na bok po to, żeby zdać OWUTEMY..
Przeszedł do swoich komnat i podszedł do okna, żeby popatrzeć na błonia. Słońce, z rzadka tylko przesłonięte małymi chmurkami, oświetlało ciepło trawę, drzewa i gromadę uczniów, którzy wylegli na dwór. Nawet przez zamknięte okno słychać było ich wesołe okrzyki. Dalej w tle widać było Zakazany Las. Jakaś spóźniona sowa przeleciała niezbyt daleko od okna i zniknęła za rogiem zamku, lecąc pewnie do sowiarni.
Snape zmusił się do powrotu do gabinetu i usiadł za biurkiem.
– Nie chcesz mi powiedzieć, że będziesz pracował, Severusie – usłyszał głos Dumbledora.
Spojrzał na jego portret i wzruszył ramionami.
– Czyżbyś ty nie pracował w soboty? Zawsze miałem wrażenie, że byłeś ustawicznie zajęty.
– Wiem, ale ja miałem na głowie jeszcze ciebie, Toma Riddla, Harry’ego i cały Zakon – poprzedni dyrektor poprawił sobie szaty. – Ty masz tylko szkołę.
Snape prawie zgrzytnął ze złości zębami.
– Zrobiłeś swoje, więc teraz daj mi spokój. Może inni czarodzieje, na innych portretach w zamku, będą mieli większą ochotę do słuchania twoich komentarzy.
– Widzę, że jesteś w bardzo dobrym humorze. Czyżby to bliska wizyta panny Granger tak na ciebie wpłynęła?
Skąd ten przeklęty starzec o tym wie?
– Byłbym ci niezmiernie zobowiązany, gdybyś się nie wtrącał w naszą rozmowę. – Snape nie dostrzegł żadnego znaku potwierdzenia, więc dodał. – Nalegam!
– Obiecuje, Severusie. Będę udawał, że śpię!
Snape kiwną głową myślśc równocześnie Lepiej, żebyś naprawdę spał!
CDN...
Ostatnie zdanie ma sporo błędów i Riddle'a.
Uwielbiam wizję magicznej poczty. Jest taka inna i naprawdę czarodziejska. Szkoda, że nie ma czegoś w stylu swistoklika listów.
Czekam na spotkanie Hermiony i Snape'a, ale brakuje mi w tym rozdziale rozmowy dziewczyny z jej szefem. Powoli chyba zaczyna się to rozkręcać no i naprawdę jestem pod wrażeniem, bo w ciągu niewielu rozdziałów mamy mnóstwo wątków, a to dalej brnie.